Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~16~

Stanęłam jak wryta. W pomieszczeniu obok znajdował się mój były, a w salonie obok nasze dzieci, o których nie wiedział. Gdzie ja w ogóle jestem?

– Dzień dobry Cynthio.  – usłyszałam głos Anne. Więc tak suka też tu jest. Jakby jej nie mogło tu być?

– My tylko się przywitać. Idziemy teraz na spacer i chciałbym odwiedzić mojego przyjaciela. Będziemy na kolację i zostaniemy na noc. Nie masz nic przeciwko? – Harry, H-a-r-r-y, Ha-rry. Moja miłość. Jego głos. Jest tak blisko mnie, a tak daleko do osiągnięcia. Czy zapomniałam nagle o Louis'ie? Tak, Harry zawrócił mi w głowie. Bo wrócił. Liczyłam się z czymś takim, ale nie sądziłam, że przyjechałby w środku tygodnia.

– Lily? – cichy głos Anne wybudził mnie z transu. Przeniosłam na nią wzrok i ujrzałam jej smutne oczy. – Nie miałam pojęcia, że Harry dzisiaj przyjedzie. Naprawdę.

– Spokojnie, wierzę ci. Sama na to nie liczyłam – przyznałam smutno i nagle zakręciło mi się w głowie. Przymknęłam oczy i przytrzymałam się blatu.

– Lily? Dobrze się czujesz? – kobieta doskoczyła do mnie i odebrała talerzyki.

– Tak, po prostu zakręciło mi się w głowie. Trochę się denerwuję. Nie chcę spotkać Harry'ego. Wrócę do Londynu. Tak będzie bezpieczniej.

– Lily co ty wygadujesz? Nigdzie nie wracasz! Nie ma takiej możliwości– zaprzeczyła szybko brunetka. – Damy sobie radę. Gemma pomoże ci z dzieciakami, żebyś mogła odpocząć, a one nie płakały. Dopiero co przyjechałaś. Chcę się wami nacieszyć. Nie wiadomo kiedy znowu was zobaczę – mówiła tak smutno, że moje serce łamało się na kawałeczki. Było jej wstyd za syna. Ale nie chciała mnie stracić. Liczyła się z tym, że w każdej chwili mogę zakazać jej kontaktu z Darcy i Lou, więc cieszyła się tym co teraz ma. Ale ja nie myślałam czegoś takiego robić. Anne była dla mnie ważna. Była dla mnie jak matka.

– Niech będzie. Dziękuję – uśmiechnęłam się, a kobieta objęła mnie mocno.

– Nie masz za co kochana. To ja dziękuję, że mogę was widzieć – pociągnęłam nosem i starła samotną łzę z policzka.

– Nie mówcie, że Harry przyjechał. – Gemma weszła do kuchni tuląc do piersi Darcy, ubraną w różowy kombinezon.

– Tak – westchnęła Anne, a oczy Gemmy pociemniały.

– Z Cynthią? – spytała, a kobieta przytaknęła.

– Zabiję go.

– Gemma daj spokój.

– Jak on śmie się z nią tutaj pokazywać?! Po tym co zrobił? On jest chory na głowę? – uniosła głos, a Darcy wyraźnie się przestraszyła. Podeszłam do dziewczyny i zabawiłam dziewczynkę. Przerażona Gemma spojrzała na Małą i zaczęła przepraszać.

– Zjedzmy wspólnie obiad i coś wymyślimy – stwierdziła Anne i pogoniła nas do stołu.

*************************

Było przed godziną dziewiętnastą, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. To z pewnością Harry. Wraz z Gemmą zabrałam bliźniaki na piętro do naszego tymczasowego pokoju. Ułożyłam Darcy i Lou w łóżeczku i spojrzałam na dziewczynę. Była przerażona i zła.

– Nie zejdę tam – stwierdziła ostro.

– Gemma, to twój brat.

– Nienawidzę go.

– Proszę cię. Zrób to dla maluchów. – wyraz jej twarzy złagodniał, a sama skierowała się do łóżeczka. Uśmiechnęła się wesoło na widok ich złączonych rączek i pogładziła zgiętym palcem policzki. Louis'owi chyba się to spodobało bo zaczął jakby mruczeć. Szeroki uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy.

– Gemma! – usłyszałyśmy donośny krzyk Robina. Dziewczyna odsunęła się i spojrzała na mnie.

– Gdyby coś się działo to pisz.

– Tak, wiem. Idź teraz na dół i nie przejmuj się nami. Spędź czas z rodziną – uśmiechnęłam się.

– Cynthia nie jest moją rodziną – szybko odpowiedziała.

– Ale Harry jest i z pewnością chce cię zobaczyć. No idź już – zaśmiałam się i popchnęłam ją w stronę wyjścia. Gemma wyszła zamykając drzwi, a ja usiadłam na łóżku. 

W pokoju panował mrok, który rozświetlała duża lampa w rogu pomieszczenia. Nadchodziła pora karmienia, więc wzięłam w ramiona Darcy i usiadłam z nią na poprzednim miejscu. Oczywiste jest to, że musiała okazać swoje niezadowolenie z powodu odłączenia od brata. Ułożyłam Małą wygodnie i przystawiłam do odkrytej piersi. Niedługo potem zadowolona i przebrana dziewczynka leżała w łóżeczku, a jej miejsce zajął jej braciszek. Z uśpieniem Lou nie miałam problemu, gdyż zasnął w chwili zakładania mu skarpetek. Nie wiem dlaczego, ale często mu się to zdarza. Kołysałam go jeszcze przez chwilę i mając pewność, że zasnął na dobre odłożyłam go do łóżeczka. Z Darcy był większy kłopot. Zdecydowanie odziedziczyła to po Harry'm. On też często miał problemy z zaśnięciem. Przytulałam go wtedy do siebie, gładziłam po głowie i cicho śpiewałam. Zasypiał od razu. Zawsze. Po około czterdziestu minutach mogłam odetchnąć. Chciało mi się pić, a jak na złość nie zabrałam nic ze sobą do pokoju. Uchyliłam drzwi i podeszłam bliżej schodów chcąc się upewnić, że kolacja się skończyła, a rodzina przeniosła się do salonu. Nie zobaczyliby mnie z tego pomieszczenia. Słyszałam ich głośne głosy, więc nie byłam pewna gdzie są. Napisałam szybko do Gemmy. Byli w salonie. Po cichu zeszłam na parter i szybko udałam się do kuchni. Na szczęście nie zauważona. Szybko zgarnęłam sok pomarańczowy i udałam się na piętro. Wchodząc po schodach zobaczyłam Harry'ego. Siedział tyłem do mnie. Miał ubraną czarną koszulę i jestem pewna, że jej pierwsze trzy guziki były odpięte. Jego gęste loki były idealnie zaczesane do tyłu. Nagle usłyszałam słowa, które doszczętnie złamały moje serce.

– Ja i Cynthia zaręczyliśmy się – powiedział Harry, a w pomieszczeniu obok zapanowała głucha cisza.

***********************************************

Harry, Harry, Harry...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro