Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~11~

Kilkadziesiąt minut po dziesiątej znalazłam się w mieszkaniu. Landon nalegał żebym opowiedziała mu o spotkaniu, jednak zmęczona wypędziłam go z mieszkania. Wyszedł z posępną miną, ale wiedziałam, że nie będzie na mnie zły. Wiedział jak się zachowuję i że dzisiejszy dzień był przełomowym. Pierwsze spotkanie towarzyskie z mężczyzną od odejścia Harry'ego. Zdjęłam buty oraz kurtkę i udałam się do pokoju dzieci. Pchnęłam lekko uchylone drzwi i weszłam do pokoiku oświeconego małą lampką w rogu pomieszczenia. Stanęłam pomiędzy dwoma łóżeczkami aby mieć idealny widok na moje skarby. Oboje spali spokojnie. Poprawiłam kocyki i pocałowałam każde w czółko. Nie domykając drzwi wyszłam z pomieszczenia. Nie mając siły na nic przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka.

To był męczący dzień.

***************************************************

Obudziłam się kilka minut przed siódmą. Co dziwne nie przez płacz Darcy czy Louis'a. Było cicho. Za cicho. Podniosłam się szybko i po zarzuceniu szlafroka, żwawym krokiem skierowałam do pokoju dzieci. Weszłam do środka i podeszłam do łóżeczek. Darcy leżała spokojnie uśmiechając się i skanując pomieszczenie dużymi, zielonymi oczami. Gdy tylko mnie zobaczyła uchyliła delikatnie usta i mrugnęła słodko powiekami. Odwróciłam głowę w drugą stronę. Lou nadal spał. Mały śpioch.

– Wyspałaś się już Księżniczko?– spytałam cicho biorąc na ręce dziewczynkę. 

Przytuliłam ją do ciała i usiadłam na bujanym fotelu. Wyczuwając, że za niedługo będzie prosić o jedzenie odsunęła kawałek specjalnej koszuli nocnej i przystawiłam pierś do jej ust. Mała szybko zorientowała się, że pora jedzenia i zaczęła jeść. Otuliłam ją fragmentem szlafroka i pozwoliłam spokojnie jeść. Była taka słodka, taka malutka. I pomyśleć, że miałam ją przez dziewięć miesięcy pod sercem. Gdy odsunęła delikatnie główkę ułożyłam ją na moim ramieniu aby się jej odbiło. Po chwili delikatnego kołysania mogłam spokojnie położyć ją do łóżeczka. W międzyczasie obudził się Lou.

– Dzień dobry mały mężczyzno. – pocałowałam go w nosek, który śmiesznie zmarszczył. 

Ciekawe czy Harry też tak robi? Louis od razu po wzięciu na ręce okazał głód, dlatego nie męcząc go szybko go nakarmiłam. Po śniadaniu zmieniłam obojgu pieluchy i ubrałam w śliczne ubranka. Dzisiaj padło na kolorowe śpioszki od wujka Landon'a. Na główce każdego z nich spoczęła kolorowa czapeczka, a na stópkach małe skarpetki. Nigdy nie pomyślałam, że widok tak malutkich ubranek może wywołać u kogoś tak wielkie emocje. 

Ubrane dzieciaki włożyłam do wózka i pojechałam z nim do kuchni. Przygotowałam dla siebie śniadanie i herbatę. Zjadłam je dość szybko i postanowiłam wziąć prysznic. Z powodu iż dzieci nie spały zabrałam je wraz ze sobą do wystarczająco dużej łazienki. W trakcie brania prysznica wiele razy spoglądałam upewniając się czy wszystko z nimi dobrze. Darcy i Lou byli bardzo grzeczni i przez cały czas trzymali się za rączkę. Nienawidzę Harry'ego za to, że odszedł i zachował się jak gówniarz, ale dziękuję mu i jestem wdzięczna za dar jaki mi dał. Moje Maluchy. 


*****************************************


Po obiedzie postanowiłam wybrać się z dzieciakami na krótki spacer. Z racji, że mam pod nosem park nie było problemu ze znalezieniem odpowiedniego miejsca. Ubrałam odpowiednio dzieciaki i przygotowałam odpowiednio wózek. Założyłam trampki i bluzę po czym włożyłam Darcy i Lou do wózka. Złapali się za rączki. Wyprowadziłam wózek na korytarz i zamknęłam mieszkanie. W bloku mieszkało wiele rodzin z małymi dziećmi, dlatego też właściciel zbudował przy schodach specjalne zejście dla wózków. Dzięki temu poradziłam sobie z wyjściem na powietrze. Poprawiłam kocyk maluchów i udałam się do parku. Louis i Darcy przez całą drogę trzymali się za rączki, a co jakiś czas jedno z nich przysypiało na chwilę. Po kilku minutach weszliśmy w alejki parku ozdobione kolorowymi kwiatami. W końcu wiosna. Przechadzając się obok jednej z trzech fontann w parku usłyszałam za sobą głos.

-Lily! - odwróciłam głowę i ujrzałam Louis'a. Z uśmiechem podążał w moją stronę. Odwróciłam się nerwowo i spojrzałam na wózek. Darcy i Lou w najlepsze oglądali wszystko co ich otaczało. A Tomlinson zbliżał się coraz to szybciej. I co ja mam mu powiedzieć? To dzieci mojej siostry? 


*************************

Hej!

Jak po maratonie? Jak myślicie, Lily od razu powie prawdę czy będzie kręcić?

Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach xoxo

Alien xoxo


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro