Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~9~

4 miesiące później

Zaparkowałam samochód przed wysokim budynkiem firmy mojego męża. Ostrożnie wysiadłam z pojazdu i zamknęłam drzwi. Razem z Harry'm mieliśmy dzisiaj jechać na badania do kliniki, aby poznać płeć naszego dziecka. Z tego też powodu od samego rana chodziłam bardzo podekscytowana i nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Razem z brunetem ustaliliśmy, że on odwiezie bliźniaki do szkoły, a potem pojedzie do swojej firmy. Ja natomiast po porannych ćwiczeniach Blake'a miałam oddać go w ręce Landon'a i przyjechać do Harry'ego. Tutaj miałam zostawić swój samochód, a następnie wspólnie udalibyśmy się Range Rover'em Styles'a do lekarza. Poplątany plan, ale w rzeczywistości był dużo prostszy. Wzięłam do ręki torebkę i poprawiłam swój czarny, oversize'owy sweter. Jakiś czas temu zmuszona byłam dokonać niewielkich zmian w mojej garderobie, gdyż mój brzuszek lekko się powiększył.

Drzwi firmy otworzył mi portier w charakterystycznym uniformie. Mężczyzna w średnim wieku przywitał się ze mną skinięciem głowy. Wszyscy w firmie znali mnie doskonale, w końcu byłam żoną ich szefa. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę wind, przy których czekała już spora grupa osób. Stanęłam na końcu za dwoma kobietami, czarnowłosą i blondynką, które rozmawiały ze sobą zawzięcie.

-Ta cała żona prezesa musi być już w zaawansowanej ciąży. – zaczęła jedna z nich, czym zwróciła moją uwagę.

-Wydaje mi się, że będzie to piąty miesiąc, albo coś około tego. To jeszcze nie jakoś bardzo zaawansowana ciąża. – mruknęła blondynka, poprawiając włosy.

-To nie zmienia faktu, że to będzie ich chyba czwarte dziecko, co nie? Więcej nie mogli sobie zrobić. – zaśmiała się pod nosem czarnowłosa. Kolejna osoba, która ingeruje w sprawy naszego małżeństwa.

-I co z tego? To ich sprawa. Ja bym tam chciała być na jej miejscu i mieć taką kochającą rodzinę. – rzekła rozmarzona blondynka.

-Myślę, że nasz szef ma już dosyć dzieci. Prędzej czy później znudzi mu się stały związek i zajmie się którąś z nas. Wtedy my będziemy mogły zająć jej miejsce. Mówię ci, jestem tego pewna Ciężarna kobieta, a na dodatek dzieci. Nie ma nic gorszego. – skrzywiła się czarnowłosa, a ja nie wytrzymałam.

-Przepraszam panie bardzo, ale wydaje mi się, że w waszych umowach o pracę, w obowiązkach nie było nic o plotkowaniu. – odezwałam się ostrym głosem. Kobiety szybko się odwróciły, a na mój widok obie oblały się rumieńcami.

-Przepraszam pani Styles. To się nie powtórzy. – odpowiedziała blondynka i pociągnęła za ramię swoją koleżankę, która nawet nie zdobyła się na zwykłe ,,przepraszam".

Uraziły mnie jej słowa, z resztą jak każdą kobietę, do której byłyby skierowane. Na dodatek jestem w ciąży, a jest to czas, który prócz radości niesie też wątpliwości. Przez dziewięć miesięcy będę wyglądać jak wieloryb, a Harry jest przystojnym, młodym i bogatym mężczyzną. Nie trudno znaleźć kobietę, która z przyjemnością wkupiłaby się w jego łaski. Przez tą głupią wymianę zdań tamtych pracownic mój humor lekko się zmienił. Czy Harry byłby zdolny do zdrady? Szczególnie w takim czasie?

Gdy windy wreszcie wróciły po zabraniu ostatniej grupy osób, wsiadłam do jednej z nich jako jedyna. Nacisnęłam przycisk ostatniego piętra i oparłam się o zimną ścianę. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Lily, myśl pozytywnie. Dziś dowiesz się czy będziesz miała synka czy córeczkę.

Winda zatrzymała się po chwili, a jej drzwi rozsunęły. Wyszłam na korytarz, a moim oczom ukazał się siedzący przy biurku na końcu korytarza Liam.

-Liam hej! – powiedziałam radośnie, podchodząc do mężczyzny. Szatyn uniósł wzrok i uśmiechnął się szeroko.

-Lily, jak dawno cię nie widziałem. – wstał z fotela i po zapięciu guzika marynarki ruszył w moją stronę. Podeszłam do niego i objęliśmy się w przyjacielskim geście. – Co tam u Małego Styles'a? – spytał, gdy odsunęliśmy się od siebie.

-Bardzo dobrze. Dzisiaj poznamy płeć. – odpowiedziałam z uśmiechem, który sam pchał mi się na usta. –Harry u siebie?

-Tak, ale za chwilę wychodzi na spotkanie. – odpowiedział mężczyzna, a uśmiech zniknął z mojej twarzy.

-Spotkanie? Nic o tym nie mówił.

-Dosłownie dziesięć minut temu zadzwonił do nas inwestor ze Szwajcarii, że przyjechał do Londynu i potrzebuje się pilnie spotkać. Chodzi o ważną inwestycję, która pozwoliłaby nam wybić się na rynek szwajcarski. Harry strasznie się wściekł i przez kilka minut nie mogłem go uspokoić.

-Dziękuję ci. – odpowiedziałam mężczyźnie i podeszłam do drzwi gabinetu męża.

Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Jak zwykle jako pierwsza rzuciła mi się w oczy oszklona ściana. Następnie rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Harry siedział zgarbiony na sofie, opierał łokcie na udach, a dłońmi zakrywał twarz.

-Kochanie. – zaczęłam cicho. Usiadłam obok mężczyzny i odciągnęłam rękę jego dłonie. Brunet uniósł na mnie wzrok, a ja zauważyłam jego czerwone od płaczu oczy i mokre policzki. –Skarbie. – wyszeptałam i przytuliłam go do siebie. Zielonooki objął mnie ramionami w tali i wtulił twarz w moją szyję.

-Nie dam rady pójść z tobą na badania. – odezwał się ochrypłym głosem. Ułożyłam jedną z dłoni na jego policzku i starłam łzy. –Tak bardzo chciałem iść, wspierać cię, być jak prawdziwy ojciec, a jak zwykle wszystko poszło się pieprzyć.

-Spokojnie Harry. Jeszcze nie raz pójdziemy razem na badanie. – odpowiedziałam. Moje serce ściskał ból. Wiem, że Styles bardzo chciał iść ze mną na dzisiejszą wizytę. W końcu mieliśmy poznać płeć dziecka, na czym brunetowi bardzo zależało. –Masz nagłe spotkanie, a skoro inwestor nie mógł czekać to znaczy, że jest to coś bardzo, bardzo ważnego. Głowa do góry panie Styles, przemyj twarz zimną wodą i zasuwaj na spotkanie mój ty panie prezesie. – powiedziałam unosząc głowę męża do góry i obejmując jego policzki. Brunet uśmiechnął się lekko i wziął w swoją dłoń moją, po czym musnął jej wierzch.

-Nie zasłużyłem sobie na taką żonę. – zaśmiałam się cicho i zmierzwiłam lekko jego włosy.

Harry wstał i zgodnie z moim poleceniem wyszedł do łazienki przemyć twarz. Wrócił po chwili i wyglądał o niebo lepiej. Podszedł do biurka i zabrał jakieś dokumenty oraz laptopa, a następnie zwrócił się w moją stronę.

-Chodźmy. – wskazał drzwi.

Chwyciłam torebkę i zbliżyłam się do mężczyzny. Wspięłam się na palce i musnęłam jego usta. Brunet pogłębił pocałunek, a jego dłoń musnęła mój zaokrąglony brzuszek.

-Bardzo was kocham i przepraszam.

-Ja też was kocham i nie masz za co przepraszać. Nie jest to zależne od ciebie.

Wspólnie wyszliśmy na korytarz, gdzie zamieniliśmy kilka zdań z Liam'em. Zielonooki wziął jakieś dokumenty od szatyna i w towarzystwie męża ruszyłam do windy.

-Kochanie. – zaczęłam przypominając sobie sytuację z rana.

-Tak? –spytał uśmiechając się do mnie.

-Dziś słyszałam rozmowę pewnych kobiet i.... Czy ja nie podobam ci się w ciąży? Wiesz, czy wtedy nie wolałbyś towarzystwa innych kobiet. – powiedziałam zawstydzona. Harry spoglądnął na mnie zaskoczony, po czym zaśmiał się. Winda zatrzymała się na parterze i oboje wyszliśmy na korytarz.

-Lily, Kochanie. Co ty za głupoty wygadujesz. – zaśmiał się dotykając mojego policzka. –Kocham cię najmocniej na świecie i tylko ciebie. A ciąża bardzo ci służy. Jak miałabyś mi się nie podobać nosząc pod sercem nasze dziecko. Naszego Maluszka. Nie zawracaj sobie głowy głupotami i biegnij do lekarza. – uśmiechnął się lekko i musnął delikatnie moje usta.

Pożegnałam się z Harry'm i każde z nas poszło w inną stronę. On do sali konferencyjnej, a ja do drzwi. Skinęłam głową w stronę portiera i przekroczyłam próg. Promienie Słońca oświetliły moją twarz, serwując mi tym przyjemne uczucie ciepła. Szybko znalazłam swój samochód i usiadłam za kierownicą.


*****

-Lily Styles. – odezwała się kobieta, wyglądając zza drzwi gabinetu. Dzięki ci Boże. Po godzinie czekania wreszcie nadeszła moja kolej. Nie wiem co się stało, zawsze wszystko było punktualnie. Podniosłam się z krzesełka i z lekkim uśmiechem przekroczyłam próg pomieszczenia.

-Witam. – odezwała się moja lekarka z charakterystycznym, zaraźliwym uśmiechem. –Proszę mi wybaczyć to, że musiała pani czekać. Rano był na drodze jakiś wypadek i spóźniłam się do pracy. Ale dzisiaj wielki dzień. Poznajemy płeć. – odezwała się uradowana, na co przytaknęłam. –Męża nie ma? – spytała zaskoczona prowadząc mnie w stronę kozetki.

-Nagła sprawa służbowa. – wytłumaczyłam, kładąc się. Uniosłam do góry sweter, a kobieta nałożyła na mój brzuch zimny żel, przez co wzdrygnęłam się lekko. Przymknęłam oczy i wsłuchiwałam się w ciszę, która została przerwana głośnymi rozmowami na korytarzu.

-Nie może pan tutaj wejść! – odezwała się piskliwym głosem jedna z pielęgniarek.

-Tam jest moja żona. – ten głos. Harry. Nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu. –Dzień dobry. Zdążyłem? – spytał wchodząc do gabinetu. Tuż za nim weszła pielęgniarka, która szybko opuściła pomieszczenie za sprawą wzroku mojej pani doktor.

-Zdążył pan, zapraszam. – odezwała się ciepło, wskazując dłonią krzesło obok mnie.

Harry zajął wskazane miejsce i przeczesał włosy.

-Jesteś. – wyszeptałam w jego stronę. Mężczyzna schylił się i musnął moje czoło.

-To spotkanie było okropnie nudne. Szybko je więc zakończyłem. Są ważniejsze rzeczy. – odpowiedział czule.

-Przyszli rodzice. – zaczęła doktorka. –Wasz Maluszek rozwija się bardzo dobrze. Ale czas na najważniejsze. Płeć.

Wzięłam głęboki wdech, a Harry chwycił moją dłoń i splótł nasze palce.

-To dziewczynka. – powiedziała, a ja nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu. Spojrzałam na mojego męża. Wpatrywał się urzeczony w ekran USG, gdzie mogliśmy zobaczyć naszą małą Kruszynkę.

-Kocham was. – powiedział szybko i nie zważając na nic przywarł do moich ust.


***************

Hej!

Dla wszystkich z Was, które rozpoczynają ferie jak ja życzę udanego wolnego. 

Zapraszam również do ,,Difficult Love" gdzie sporo się dzieje :D


Alien  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro