~9~
4 miesiące później
Zaparkowałam samochód przed wysokim budynkiem firmy mojego męża. Ostrożnie wysiadłam z pojazdu i zamknęłam drzwi. Razem z Harry'm mieliśmy dzisiaj jechać na badania do kliniki, aby poznać płeć naszego dziecka. Z tego też powodu od samego rana chodziłam bardzo podekscytowana i nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Razem z brunetem ustaliliśmy, że on odwiezie bliźniaki do szkoły, a potem pojedzie do swojej firmy. Ja natomiast po porannych ćwiczeniach Blake'a miałam oddać go w ręce Landon'a i przyjechać do Harry'ego. Tutaj miałam zostawić swój samochód, a następnie wspólnie udalibyśmy się Range Rover'em Styles'a do lekarza. Poplątany plan, ale w rzeczywistości był dużo prostszy. Wzięłam do ręki torebkę i poprawiłam swój czarny, oversize'owy sweter. Jakiś czas temu zmuszona byłam dokonać niewielkich zmian w mojej garderobie, gdyż mój brzuszek lekko się powiększył.
Drzwi firmy otworzył mi portier w charakterystycznym uniformie. Mężczyzna w średnim wieku przywitał się ze mną skinięciem głowy. Wszyscy w firmie znali mnie doskonale, w końcu byłam żoną ich szefa. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę wind, przy których czekała już spora grupa osób. Stanęłam na końcu za dwoma kobietami, czarnowłosą i blondynką, które rozmawiały ze sobą zawzięcie.
-Ta cała żona prezesa musi być już w zaawansowanej ciąży. – zaczęła jedna z nich, czym zwróciła moją uwagę.
-Wydaje mi się, że będzie to piąty miesiąc, albo coś około tego. To jeszcze nie jakoś bardzo zaawansowana ciąża. – mruknęła blondynka, poprawiając włosy.
-To nie zmienia faktu, że to będzie ich chyba czwarte dziecko, co nie? Więcej nie mogli sobie zrobić. – zaśmiała się pod nosem czarnowłosa. Kolejna osoba, która ingeruje w sprawy naszego małżeństwa.
-I co z tego? To ich sprawa. Ja bym tam chciała być na jej miejscu i mieć taką kochającą rodzinę. – rzekła rozmarzona blondynka.
-Myślę, że nasz szef ma już dosyć dzieci. Prędzej czy później znudzi mu się stały związek i zajmie się którąś z nas. Wtedy my będziemy mogły zająć jej miejsce. Mówię ci, jestem tego pewna Ciężarna kobieta, a na dodatek dzieci. Nie ma nic gorszego. – skrzywiła się czarnowłosa, a ja nie wytrzymałam.
-Przepraszam panie bardzo, ale wydaje mi się, że w waszych umowach o pracę, w obowiązkach nie było nic o plotkowaniu. – odezwałam się ostrym głosem. Kobiety szybko się odwróciły, a na mój widok obie oblały się rumieńcami.
-Przepraszam pani Styles. To się nie powtórzy. – odpowiedziała blondynka i pociągnęła za ramię swoją koleżankę, która nawet nie zdobyła się na zwykłe ,,przepraszam".
Uraziły mnie jej słowa, z resztą jak każdą kobietę, do której byłyby skierowane. Na dodatek jestem w ciąży, a jest to czas, który prócz radości niesie też wątpliwości. Przez dziewięć miesięcy będę wyglądać jak wieloryb, a Harry jest przystojnym, młodym i bogatym mężczyzną. Nie trudno znaleźć kobietę, która z przyjemnością wkupiłaby się w jego łaski. Przez tą głupią wymianę zdań tamtych pracownic mój humor lekko się zmienił. Czy Harry byłby zdolny do zdrady? Szczególnie w takim czasie?
Gdy windy wreszcie wróciły po zabraniu ostatniej grupy osób, wsiadłam do jednej z nich jako jedyna. Nacisnęłam przycisk ostatniego piętra i oparłam się o zimną ścianę. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Lily, myśl pozytywnie. Dziś dowiesz się czy będziesz miała synka czy córeczkę.
Winda zatrzymała się po chwili, a jej drzwi rozsunęły. Wyszłam na korytarz, a moim oczom ukazał się siedzący przy biurku na końcu korytarza Liam.
-Liam hej! – powiedziałam radośnie, podchodząc do mężczyzny. Szatyn uniósł wzrok i uśmiechnął się szeroko.
-Lily, jak dawno cię nie widziałem. – wstał z fotela i po zapięciu guzika marynarki ruszył w moją stronę. Podeszłam do niego i objęliśmy się w przyjacielskim geście. – Co tam u Małego Styles'a? – spytał, gdy odsunęliśmy się od siebie.
-Bardzo dobrze. Dzisiaj poznamy płeć. – odpowiedziałam z uśmiechem, który sam pchał mi się na usta. –Harry u siebie?
-Tak, ale za chwilę wychodzi na spotkanie. – odpowiedział mężczyzna, a uśmiech zniknął z mojej twarzy.
-Spotkanie? Nic o tym nie mówił.
-Dosłownie dziesięć minut temu zadzwonił do nas inwestor ze Szwajcarii, że przyjechał do Londynu i potrzebuje się pilnie spotkać. Chodzi o ważną inwestycję, która pozwoliłaby nam wybić się na rynek szwajcarski. Harry strasznie się wściekł i przez kilka minut nie mogłem go uspokoić.
-Dziękuję ci. – odpowiedziałam mężczyźnie i podeszłam do drzwi gabinetu męża.
Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Jak zwykle jako pierwsza rzuciła mi się w oczy oszklona ściana. Następnie rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Harry siedział zgarbiony na sofie, opierał łokcie na udach, a dłońmi zakrywał twarz.
-Kochanie. – zaczęłam cicho. Usiadłam obok mężczyzny i odciągnęłam rękę jego dłonie. Brunet uniósł na mnie wzrok, a ja zauważyłam jego czerwone od płaczu oczy i mokre policzki. –Skarbie. – wyszeptałam i przytuliłam go do siebie. Zielonooki objął mnie ramionami w tali i wtulił twarz w moją szyję.
-Nie dam rady pójść z tobą na badania. – odezwał się ochrypłym głosem. Ułożyłam jedną z dłoni na jego policzku i starłam łzy. –Tak bardzo chciałem iść, wspierać cię, być jak prawdziwy ojciec, a jak zwykle wszystko poszło się pieprzyć.
-Spokojnie Harry. Jeszcze nie raz pójdziemy razem na badanie. – odpowiedziałam. Moje serce ściskał ból. Wiem, że Styles bardzo chciał iść ze mną na dzisiejszą wizytę. W końcu mieliśmy poznać płeć dziecka, na czym brunetowi bardzo zależało. –Masz nagłe spotkanie, a skoro inwestor nie mógł czekać to znaczy, że jest to coś bardzo, bardzo ważnego. Głowa do góry panie Styles, przemyj twarz zimną wodą i zasuwaj na spotkanie mój ty panie prezesie. – powiedziałam unosząc głowę męża do góry i obejmując jego policzki. Brunet uśmiechnął się lekko i wziął w swoją dłoń moją, po czym musnął jej wierzch.
-Nie zasłużyłem sobie na taką żonę. – zaśmiałam się cicho i zmierzwiłam lekko jego włosy.
Harry wstał i zgodnie z moim poleceniem wyszedł do łazienki przemyć twarz. Wrócił po chwili i wyglądał o niebo lepiej. Podszedł do biurka i zabrał jakieś dokumenty oraz laptopa, a następnie zwrócił się w moją stronę.
-Chodźmy. – wskazał drzwi.
Chwyciłam torebkę i zbliżyłam się do mężczyzny. Wspięłam się na palce i musnęłam jego usta. Brunet pogłębił pocałunek, a jego dłoń musnęła mój zaokrąglony brzuszek.
-Bardzo was kocham i przepraszam.
-Ja też was kocham i nie masz za co przepraszać. Nie jest to zależne od ciebie.
Wspólnie wyszliśmy na korytarz, gdzie zamieniliśmy kilka zdań z Liam'em. Zielonooki wziął jakieś dokumenty od szatyna i w towarzystwie męża ruszyłam do windy.
-Kochanie. – zaczęłam przypominając sobie sytuację z rana.
-Tak? –spytał uśmiechając się do mnie.
-Dziś słyszałam rozmowę pewnych kobiet i.... Czy ja nie podobam ci się w ciąży? Wiesz, czy wtedy nie wolałbyś towarzystwa innych kobiet. – powiedziałam zawstydzona. Harry spoglądnął na mnie zaskoczony, po czym zaśmiał się. Winda zatrzymała się na parterze i oboje wyszliśmy na korytarz.
-Lily, Kochanie. Co ty za głupoty wygadujesz. – zaśmiał się dotykając mojego policzka. –Kocham cię najmocniej na świecie i tylko ciebie. A ciąża bardzo ci służy. Jak miałabyś mi się nie podobać nosząc pod sercem nasze dziecko. Naszego Maluszka. Nie zawracaj sobie głowy głupotami i biegnij do lekarza. – uśmiechnął się lekko i musnął delikatnie moje usta.
Pożegnałam się z Harry'm i każde z nas poszło w inną stronę. On do sali konferencyjnej, a ja do drzwi. Skinęłam głową w stronę portiera i przekroczyłam próg. Promienie Słońca oświetliły moją twarz, serwując mi tym przyjemne uczucie ciepła. Szybko znalazłam swój samochód i usiadłam za kierownicą.
*****
-Lily Styles. – odezwała się kobieta, wyglądając zza drzwi gabinetu. Dzięki ci Boże. Po godzinie czekania wreszcie nadeszła moja kolej. Nie wiem co się stało, zawsze wszystko było punktualnie. Podniosłam się z krzesełka i z lekkim uśmiechem przekroczyłam próg pomieszczenia.
-Witam. – odezwała się moja lekarka z charakterystycznym, zaraźliwym uśmiechem. –Proszę mi wybaczyć to, że musiała pani czekać. Rano był na drodze jakiś wypadek i spóźniłam się do pracy. Ale dzisiaj wielki dzień. Poznajemy płeć. – odezwała się uradowana, na co przytaknęłam. –Męża nie ma? – spytała zaskoczona prowadząc mnie w stronę kozetki.
-Nagła sprawa służbowa. – wytłumaczyłam, kładąc się. Uniosłam do góry sweter, a kobieta nałożyła na mój brzuch zimny żel, przez co wzdrygnęłam się lekko. Przymknęłam oczy i wsłuchiwałam się w ciszę, która została przerwana głośnymi rozmowami na korytarzu.
-Nie może pan tutaj wejść! – odezwała się piskliwym głosem jedna z pielęgniarek.
-Tam jest moja żona. – ten głos. Harry. Nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu. –Dzień dobry. Zdążyłem? – spytał wchodząc do gabinetu. Tuż za nim weszła pielęgniarka, która szybko opuściła pomieszczenie za sprawą wzroku mojej pani doktor.
-Zdążył pan, zapraszam. – odezwała się ciepło, wskazując dłonią krzesło obok mnie.
Harry zajął wskazane miejsce i przeczesał włosy.
-Jesteś. – wyszeptałam w jego stronę. Mężczyzna schylił się i musnął moje czoło.
-To spotkanie było okropnie nudne. Szybko je więc zakończyłem. Są ważniejsze rzeczy. – odpowiedział czule.
-Przyszli rodzice. – zaczęła doktorka. –Wasz Maluszek rozwija się bardzo dobrze. Ale czas na najważniejsze. Płeć.
Wzięłam głęboki wdech, a Harry chwycił moją dłoń i splótł nasze palce.
-To dziewczynka. – powiedziała, a ja nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu. Spojrzałam na mojego męża. Wpatrywał się urzeczony w ekran USG, gdzie mogliśmy zobaczyć naszą małą Kruszynkę.
-Kocham was. – powiedział szybko i nie zważając na nic przywarł do moich ust.
***************
Hej!
Dla wszystkich z Was, które rozpoczynają ferie jak ja życzę udanego wolnego.
Zapraszam również do ,,Difficult Love" gdzie sporo się dzieje :D
Alien
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro