~25~
-Harry, to nie tak jak myślisz.-wtrąciła Gemma. -Ciąża nie była planowana. Odkąd zawarliśmy związek małżeński, zaczęliśmy odbywać stosunek bez zabezpieczenia. Przecież i tak wcześniej czy później byłabym w ciąży. Ale to nie moja wina, że akurat teraz przyszedł na to czas.-wyjaśniła, po czym spojrzała na nas niepewnie. -Przepraszam, jeżeli w jakiś sposób was uraziliśmy. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że lepiej abyście wiedzieli.
Harry momentalnie wybuchł. Szybko wstał od stołu i uderzył pięścią w szklany stolik.
-Ale to nie zmienia faktu, że pieprzyliście się za naszymi plecami! Zamiast nas wspierać!-krzyknął brunet, czerwony ze złości.
Nastała chwilowa cisza. Czułam łzy, które zbierały mi się pod powiekami.
Tak bardzo im zazdrościłam...
Kątem oka zauważyłam, jak Gemma wtula się w męża. Louis objął blondynkę ramieniem, po czym oboje przyjęli smutny wyraz twarzy.
-Wiem, że ostatnie wydarzenia wprowadziły wielkie zmiany w naszym życiu, ale my cały czas jesteśmy małżeństwem. Zarówno wam jak i dla nam śmierć Katy przysporzyła dużo bólu i smutku. Ale zrozumcie, powoli trzeba się ustatkować. Wszyscy jesteśmy w żałobie, jednak należy się również czas na przyjemności. Nie można teraz przez całe życie patrzeć na świat negatywnie. A uprawianie seksu w małżeństwie jest czymś normalnym. Poprawia relacje pomiędzy małżonkami.-Louis wyprawił nam krótki monolog.
Znowu cisza. Harry jeszcze bardziej się zdenerwował, bo rzucił swojemu szwagrowi lodowate spojrzenie. Zielonooki przeniósł wzrok na mnie. Rzucił mi sygnał, że idzie na górę. Mam nadzieję, że swoimi krzykami nie obudził Anne, która przed kolacją źle się poczuła i chciała odpocząć. Coś wspominała nawet, że rozmawiała już z Tomlinson'ami na temat, który dzisiaj poruszyli.
Kiedy zostaliśmy w trójkę w salonie, atmosfera nieco się ostudziła. Postanowiłam porozmawiać jeszcze dokładnie z Tomlinson'ami, ale trochę inaczej niż Harry. Otarłam słoną łzę, spływającą po policzku i zaczęłam:
-Gemma, Lou... Zaskoczyliście mnie. Z resztą Harry'ego też. Przepraszam za niego. Niepotrzebnie wybuchnął, ale z drugiej strony go rozumiem. W każdym razie gratuluję wam potomka, to wielkie szczęście mieć takiego bobasa. -myślami powracałam do Katy. -Przepraszam was, muszę skoczyć do łazienki. Potrzebuję się trochę ogarnąć.-oznajmiłam, po czym zostawiłam Gemmę i Lou samych.
*****
W łazience spędziłam około dziesięć minut. Poprawiłam makijaż, który rozmazał się wskutek łez. Usprawniłam również swoją fryzurę, związując włosy w wysokiego koka. Następnie odświeżyłam się jeszcze i opuściłam pomieszczenie. Postanowiłam udać się teraz do kuchni i zrobić sobie coś do jedzenia. Zdecydowanie potrzebowałam ochłonąć i pobyć przez chwilę sama. Nawet nie wiem skąd dopadł mnie głód, bo niedawno jedliśmy.
Kiedy szłam korytarzem, zauważyłam Blake'a, snującego się po całym domu. Podeszłam do chłopca i kucnęłam przed nim.
-Hey, synku.-zagadnęłam i posłałam Małemu lekki uśmiech.-A gdzie tata? Darcy? Lou?-zdziwiłam się.-Co się stało?
Chłopiec był wyraźnie zasmucony, jednak nie wiem czym było to spowodowane. Miałam nadzieję, że mi powie.
-Darcy i Lou są w swoich pokojach. Nie mogę znaleźć taty. Gdzie jest?-zapytał z grymasem na twarzy.
-Sama nie wiem. Nie widziałeś go nigdzie? Z tego co wiem, poszedł na górę. Może sprawdzimy w gabinecie taty?-zaproponowałam, a następnie chwyciłam Blake'a za rączkę.
Musiałam się trochę schylić, aby móc prowadzić chłopca za rękę. W ostatnim czasie Mały stał się bardzo samodzielny. Udaliśmy się powoli do gabinetu Styles'a. Uchyliłam ostrożnie drzwi i puściłam rączkę synka. Weszłam do środka, a Blake ruszył za mną. Obleciałam wzrokiem pomieszczenie, poszukując mojego męża. W końcu go dostrzegłam. Harry siedział na fotelu, odwrócony do nas tyłem. Spoglądał przez okno, które było do połowy zasłonięte roletą. Pod nosem nucił jakąś spokojną melodię.
I found a love for me/ Znalazłem miłość dla mnie
Darling just dive right in/ Kochanie po prostu zanurkuj
And follow my lead/ I podążaj za mną
Well I found a girl beautiful and sweet/ Cóż znalazłem dziewczynę, piękną i słodką
I never knew you were the someone waiting for me/Nigdy nie wiedziałem, że byłaś osobą czekającą na mnie
Cause we were just kids when we fell in love.../ Bo byliśmy tylko dziećmi, kiedy zakochaliśmy się...*
-Harry...-szepnęłam, tym samym zwracając uwagę mężczyzny. Brunet obrócił się i rzucił mi spojrzenie przepełnione bólem. Następnie spojrzał na nasze najmłodsze dziecko. Jeszcze niedawno był starszym bratem.
-Lily...-usłyszałam swoje imię. -Przepraszam, że się tak zachowałem. Coś we mnie pękło. Ostatnia tragedia. Cały czas jestem myślami wokół Katy...-mruknął, a w jego głosie można było wyczuć tęsknotę.
-Tata, przytul.-Blake wypowiedział swoje dziecięce słówka i podbiegł do swojego ojca.
Harry bez zastanowienia rozłożył swoje silne ramiona i obserwował poczynania Małego. Chłopczyk wspiął się na palce, po czym wtulił się w rękę ojca. Harry pomógł mu się wdrapać na jego kolana , a następnie dokończyli tą pełną miłości scenę.
-Tatusiu , brakuje mi Katy. Nie mam się z kim bawić.-wyraz twarzy 3,5 latka oznaczał wielkie zasmucenie i zrezygnowanie. Styles wyraźnie nie wiedział co odpowiedzieć. Było mu ciężko powiedzieć cokolwiek. Widocznie tak samo jak ja - bał się reakcji Małego. W końcu ciężko poruszyć taki trudny temat z takim małym dzieckiem.
-Widzisz, synku...-zaczął. Postanowiłam go wyręczyć i udzielić tej samej odpowiedzi, co kiedyś.
-Blake, mówiłam już. Katy musiała od nas odejść. Ale teraz jest aniołkiem w Niebie i czuwa nad nami. Jest cały czas w naszych sercach. -skomentowałam. Mały obleciał mnie tylko wzrokiem i przymknął powieki. Był ewidentnie śpiący. -Harry, popilnujesz go? Zasypia w twoich ramionach.-skwitowałam. -Ja tymczasem pójdę coś zjeść, ewentualnie pogadam jeszcze z Gemmą i Lou. Później doglądnę bliźniaków i wrócę tu. Musimy pogadać. -oznajmiłam po czym podeszłam do Moich Chłopców.
Każdego z osobna musnęłam w policzek , a już po chwili znalazłam się za drzwiami. Zeszłam na dół po schodach i podążyłam w kierunku kuchni. Kiedy byłam u celu, przystanęłam obok blatu kuchennego. Sięgnęłam do górnej szafki, z której wyjęłam duży talerz. Następnie chwyciłam nóż i deskę do krojenia. Podeszłam do lodówki i wyjęłam wszystkie składniki - ser, szynkę, pomidora, ogórka i szczypiorek. Przygotowałam jeszcze chleb pełnoziarnisty i zajęłam się robieniem kanapek.
*****
-Lily, jeszcze raz bardzo przepraszamy. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, jak bardzo was uraziliśmy. Rozumiemy, że to nie pora na taką wiadomość, to był dla was szok. Ale wiesz, bo przechodziłaś to trzy razy. Jak dowiadujesz się o tym, że nosisz w łonie malutką Fasolkę, od razu się ekscytujesz i chcesz poinformować rodzinę. To będzie nasze pierwsze dziecko i niezmiernie się ucieszyliśmy.-Gemma starała się tłumaczyć jak najdelikatniej się da, aby mnie nie urazić.
Wszystko, o czym mówiła, przypominało mi Katy. Byłam bliska łez, jednak starałam się to zamaskować. Dziewczyna mówiła w miarę szybko, co było mi na rękę. Gdyby mówiła wolno, wspomnienia by wróciły.
Te słowa ...
Malutka Fasolka, Łono, dziecko.
To wszystko tak bardzo przypominało mi Katy.
-Nie płacz, kochana. Jesteśmy z tobą, wspieramy cię. Możesz na nas polegać. Zawsze.-blondynka starała się dodać mi otuchy. -No chodź, przytul się.-rozłożyła szeroko ramiona i posłała mi lekki uśmiech. Wstałam z kanapy i obeszłam dookoła stolik. Wtuliłam się w moją szwagierkę, czując w niej wsparcie.
-Dziękuję. Naprawdę wam dziękuję. Nie wiem co byśmy bez was zrobili. Jesteście złotymi ludźmi.-skomentowałam przez łzy. Następnie usiadłam obok małżeństwa i przymknęłam na chwilę oczy. Może nie ma chwilę, a na dłużej.
*****
-Mama!-do mojego snu wdarł się wesoły krzyk Darcy. Uchyliłam powieki, a moim oczom ukazała się dziewczynka. Podbiegła do mnie i usiadła mi na kolanach. Musnęłam jej rozgrzane czoło.
-Hey, Darcy, co ty taka rozgrzana jesteś?-spytałam zaniepokojona. Stan mojej córeczki był naprawdę niepokojący.
-Bawiliśmy się z babcią w berka. Nie pozwoliłam, aby Lou mnie dogonił i przyznałam sobie tytuł mistrzyni gry w berka. -wyjaśniła, dumnie wypinając pierś do przodu. Następnie szeroko się uśmiechnęła, pokazując rząd białych zębów. Ukazały się również jej dołeczki w policzkach.
-Nie prawda! To ja wygrałem! -w ciągu chwili zjawił się również Lou. No i zaczęła się kłótnia, jak to bliźniaki mają w naturze.
-To ja wygrałam! Mamo, weź mu coś powiedz! Albo Ty babciu! - Darcy zwróciła się najpierw do mnie, a później do Anne, która do nas dołączyła. Zaśmiałam się cicho, a kobieta poszła w moje ślady. Zabawne są te ich sprzeczki. Co dziwne, dopiero teraz zauważyłam, że nie ma przy mnie Gemmy i Lou.
-A gdzie wujek i ciocia? Widzieliście ich gdzieś?-zwróciłam się do dzieci.-Chyba gdzieś poszli, a przy okazji dojedli kanapki.-przeniosłam wzrok na pusty talerz.
-Widziałam ich, jak wchodzili do waszej sypialni. Mówili, że Harry pozwolił im tam trochę pobyć. Chyba potrzebują trochę odpocząć od tego wszystkiego.-odparła moja teściowa.
-Mam nadzieję, że nie dojdzie do jakiś nieprzyzwoitych aktów. - zaśmiałam się cicho.
-Mamo, co to są nieprzyzwoite akty? - spytał ciekawski Louis. Anne wybuchnęła lekkim śmiechem, a ja przewróciłam oczyma.
-Dowiesz się w swoim czasie. -odpowiedziałam, burząc dłonią jego brązowe loki. -Anne, zerkniesz jeszcze chwilę na dzieci? Chciałabym porozmawiać z Harry'm.-poprosiłam i spojrzałam błagalnym wzrokiem na kobietę.
-No jasne, skarbie. Włączę dzieciom bajkę, porysujemy. Ewentualnie pójdziemy na dwór, tu niedaleko jest plac zabaw. A pogoda cały czas sprzyja. -zaproponowała. -A gdzie Blake?
-Jest z Harry'm w gabinecie. Zasnął mu w ramionach. -wspomniałam.
Anne kiwnęła głową, na znak, że zrozumiała. Ja natomiast podniosłam się z kanapy, a następnie musnęłam każde z moich dzieci z osobna w policzek. Minęłam Anne i podążyłam w kierunku schodów na górę. Chciałam wziąć kilka rzeczy, lecz nie wiedziałam czy powinnam teraz wchodzić do sypialni. Chcąc być ostrożną najpierw zapukałam, a kiedy dostałam pozwolenie na wejście, uczyniłam to.
-Hej. Nie chce wam przeszkadzać, muszę tylko wziąć parę rzeczy. -wyjaśniłam szybko, mimowolnie kierując wzrok na małżeństwo. Jak się okazało jedynie siedzieli na naszym łóżku, a w dłoniach mieli jakieś zdjęcia. O ile się nie mylę to wydruki z badania USG.
Podeszłam do mojej szafy z ubraniami i wyjęłam luźniejsze ubrania. Postanowiłam się przebrać, bo temperatura za oknem nieco się zmieniła. Kiedy zamknęłam szafę, usłyszałam cichy szept.
-Lily...-szepnęła Gemma. -Choć tu. Muszę ci coś powiedzieć.
-Tak?- spytałam niepewnie i podeszłam bliżej blondynki.
-Wiem, że to nie jest odpowiedni moment, ale...Oboje sądzimy, że powinnaś odrodzić swoje prywatne życie z Harry'm. Rozumiesz, o co nam chodzi... Popatrz na świat tym "dobrym okiem".-propozycja Gemmy wydawała się być dobra. W sumie nie wiedziałam co odpowiedzieć. Z jednej strony chciałam, żeby było tak jak wcześniej, ale z drugiej...cały czas żyjemy w żałobie i nie wiem czy jest to właściwy czas.
-Zastanowię się. Ale dzięki za pomysł. -odparłam krótko i rzeczowo, po czym opuściłam sypialnię.
Następnie udałam się do łazienki, gdzie się przebrałam. Postanowiłam teraz udać się do Harry'ego i odbyć z nim wspomnianą rozmowę. Chodziło mi o ostatnie wydarzenia i zmiany, które można wprowadzić. Można by było jeszcze zgłębić temat ciąży. Postanowiłam również poruszyć temat naszego życia prywatnego, ale na razie nie wykonywać żadnych ruchów. Drzwi od gabinetu były uchylone, więc swobodnie weszłam do środka i podeszłam do dużego oraz małego Styles'a.
-Hej, Harry. Chciałabym pogadać. -zaczęłam, zastanawiając się jak zareaguje Zielonooki.
-Jasne. Blake nadal śpi, a ja popracowałem trochę na komputerze. -odparł, wskazując ruchem głowy naszego śpiącego synka, leżącego na dużej pufie. Chłopiec okryty był marynarką bruneta, którą zawsze trzymał w swoim gabinecie.
-Okey. W takim razie o czym chcesz porozmawiać? Zakładam, że chodzi ci o te ostatnie wydarzenia i ciążę Gemmy. -bingo.
-Zgadłeś. Otóż tak sobie pomyślałam, że czas trochę uregulować nasze życie. Głównie prywatne. -wprowadziłam do rozmowy główny wątek.
-Co masz na myśli?-brunet zmarszczył brwi.
-Musimy trochę częściej się do siebie zbliżać, no wiesz...-starałam się podsunąć jakąś wskazówkę.
-Wiem, Lily. Mi też tego brakuje, przez te wszystkie problemy czuję, jakbyśmy w ogóle nie byli małżeństwem. Też wydaje mi się, że to dobry pomysł, ale nie teraz. Spójrz, trwamy w żałobie...
-Zgadzam się z Tobą. Tylko czasem mi ciebie brakuje, rozumiesz. W ostatnim czasie były ciągle płacz, histeria...krzyki. Czas to zmienić, życie toczy się dalej. -po tych słowach podeszłam powolnie do Styles'a. Dzięki temu, że Blake smacznie spał na pufie, mogłam się usadowić brunetowi na kolanach. Tak też zrobiłam. Następnie przybliżałam swoją twarz do twarzy Zielonookiego.
-Lily...-mężczyzna nie był pewny moich poczynań. -Może innym razem.
Jednak ja zaprzeczyłam ruchem głowy i już po chwili zatopiłam się w malinowych ustach Styles'a. Co najlepsze, mój mąż nie protestował. Chyba oboje poczuliśmy, jak bardzo nam siebie brakowało z tej strony uczuciowej. Kiedy na chwilę oderwaliśmy się od siebie, powiedziałam:
-Kocham cię, Harry. Nie ważne czy słońce czy deszcz, zawsze będę przy tobie.-szepnęłam.
-Nie, Lily. Ja kocham cię bardziej. Najbardziej. Najbardziej na świecie.
Not knowing what it was/Nie wiedząc, co to było,
I will not give you up this time/Nie dam Ci się poddać tym razem
But darling, just kiss me slow, your heart is all I own/Ale kochanie po prostu pocałuj mnie powoli, twoje serce jest wszystkim, co mam
And in your eyes you're holding mine/A w twoich oczach trzymasz moje
Baby, I'm dancing in the dark with you between my arms/ Kochanie, tańczę w ciemności z Tobą między moimi ramionami
Barefoot on the grass, listening to our favourite song/ Boso po trawie, słuchając naszej ulubionej piosenki
When you said you looked a mess, I whispered underneath my breath/ Kiedy powiedziałaś, że wyglądasz niedbale, szepnąłem pod nosem
But you heard it, darling, you look perfect toonight.../A ty to usłyszałaś , kochanie wyglądasz dzisiaj idealnie... *
***********************
*,,Perfect" - Ed Sheeran
Julia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro