Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~17~

-U Katy podejrzewają guza mózgu. Ale wszystko nie jest jeszcze pewne, mają zrobić jej dokładniejsze badania i wszystkiego się dowiemy. – powiedziałam, czując łzy zbierające się w kącikach oczu.

-O mój Boże. – wyszeptała Gemma i objęła mnie drżącymi ramionami.

Przytuliłam dziewczynę i przymknęłam oczy. Tego właśnie potrzebowałam, wyraźnego wsparcia. Po chwili blondynka odsunęła się ode mnie, a Anne zbliżyła się.

-Lily, dziecko moje. – powiedziała cicho i również mnie objęła. –Zobaczysz, wszystko będzie dobrze. Musimy być dobrej myśli. Katy jest silną dziewczynką, ma to po swojej cudownej matce. – dodała odsuwając mnie na długość ramion. Posłała mi łagodny uśmiech, który nie sposób było nie odwzajemnić.

-Dziękuję wam. – wyszeptałam.

-Czy możemy iść do szpitala zobaczyć się z Katy? – spytała Gemma.

-Jestem jak najbardziej za, ale za niedługo będziemy musieli wyjść na badania, więc nie będziecie się długo widzieć. Z tego też powodu mam do was prośbę. W domu jest Landon, pilnuje bliźniaków i Blake'a. Proszę, popilnujcie dzieciaków, żeby Landon mógł pojechać do siebie, ma w końcu własne życie, a siedzi z Maluchami od rana.

-Oczywiście. – odparła Anna z poważnym wyrazem twarzy.

-Harry powiedział dzieciom, że Mała zostaje w szpitalu na okresowe badania jak każde dziecko w jej wieku. Trzymajmy się tej wersji, są trochę za mali żeby zrozumieć prawdziwą przyczynę pobytu w szpitalu. – obie kobiety spuściły smutno wzrok i skinęły głowami.

-Właśnie, Harry! – zaczęłam nagle. –Widzę, jak męczy go widok Katy. A może raczej myśli, które pojawiają się, gdy ją widzi. Obojgu nam jest ciężko, ale muszę wierzyć, że damy sobie rady. Ja zostaję z Małą w szpitalu, ale wieczorem wyślę do domu Harry'ego. Proszę dopilnujcie aby zjadł porządną kolację, wymył się i wyspał. Obawiam się, że w obecnej sytuacji może być problem z takimi czynnościami.

-Dopilnuję go Lily. Nie musisz się nim martwić. – zaczęła Anne, lecz szybko jej przerwałam.

-Kocham go, jest moim mężem i będę się o niego martwić za każdym razem. – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, który kobieta odwzajemniła.

-Mamy dla ciebie trochę rzeczy. Może Gemma poszłaby z tobą i pomogła ci to wszystko zanieść, a potem wróci do mnie razem z Harry'm? Będziemy miały pewność, że wróci na noc do domu. – zaproponowała Anne.

-To bardzo dobry pomysł. Nie ma nawet nad czym dyskutować. Idziemy. – blondynka przejęła reklamówkę od swojej matki, a w drugą rękę chwyciła kolejną.

Pożegnałam się z Anne i rozeszłyśmy w swoje strony; ona do samochodu, a ja i Gemma do szpitala. W ciągu tej krótkiej drogi nie zamieniłyśmy ani słowa. Panowała między nami cisza, ale nie taka niezręczna. Po prostu cisza, która nie była uciążliwa.

Razem z blondynką przekroczyłam próg szpitala i wspólnie skierowałyśmy się na odpowiednie piętro.

-Teraz tędy. – powiedziałam w zamyśleniu, próbując odnaleźć dobrą drogę na oddział.

Moja intuicja i pamięć mnie nie zawiodły i trafiłyśmy na kolorowy oddział, a następnie do odpowiedniej sali.

-Jestem już. – wyszeptałam, wchodząc pierwsza.

Widok, który zastałam roztopił moje serce. Harry leżał na łóżku na boku, a obok niego Katy. Dziewczynka wpatrywała się w ojca, który robił do niej śmieszne miny i mruczał coś pod nosem. Na moje słowa brunet przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się.

-Mamy gościa. – powiedziałam, kładąc zakupy na stoliku. Tuż po tym do sali weszła Gemma z dwoma torbami.

-Witam braciszku. – odezwała się wesoło.

-Gemma? – spytał zszokowany brunet i wstał. –Co ty tutaj robisz?

-Razem z mamą przyjechałyśmy, gdy okazało się, że Lily i Katy zostają w szpitalu. – wytłumaczyła, układając reklamówki na stoliku. Następnie podeszła do brata i jak zwykle musnęła jego policzek oraz przytuliła.

-A gdzie mama? – spytał, spoglądając na drzwi.

-Pojechała do domu zmienić Landon'a. Nie chciałam żeby cały czas pilnował dzieciaków, ma też swoje życie. – odpowiedziałam.

-Dobrze zrobiłaś Kochanie. – posłał w moją stronę delikatny uśmiech. –Za niedługo powinni przynieść obiad, a potem mamy iść na badania.

-Racja. Gemma, zostaniesz wtedy w sali? Obawiam się, że nie będziesz mogła pójść razem z nami. – zwróciłam się w stronę blondynki, która skinęła twierdząco głową.

-Dlaczego ma tutaj zostawać? – spytał Harry.

-Wieczorem wracasz ze mną do was do domu. – Gemma wyręczyła mnie w odpowiedzi. Zielonooki spojrzał na nią jak na kosmitę.

-Nigdzie nie jadę. Zostaję z Lily i Katy. – wiedziałam, że tak będzie. Westchnęłam i podeszłam do bruneta. Objęłam go ramionami w pasie i spojrzałam w oczy.

-Jestem dużą dziewczynką, a Katy jest złotym dzieckiem. Poradzimy sobie. A w domu mamy jeszcze trójkę dzieci, które z pewnością będą chciały się do ciebie przytulić w nocy. Wiesz, że wariują czasem, gdy mnie przy nich nie ma. W szczególności Blake, gdy ma koszmar.

-Niech będzie. Ale z samego rana jestem w szpitalu. – zaznaczył, gładząc mój policzek swoją dużą dłonią. Dużą to chyba słabe określenie. Styles miał naprawdę wielkie dłonie.

-Ale dopiero jak zjesz śniadanie z dziećmi, dopilnujesz aby cała trójka była przebrana i nie biegała cały dzień w piżamach i pobawisz się z nimi trochę. Im też należy się trochę uwagi.

Brunet westchnął, ale po moim szybkim pocałunku rozpromienił się.

-Niech ci będzie. – westchnął.

Odwróciłam głowę na bok, napotykając uśmiechniętą twarz Gemmy. Kobieta siedziała na łóżku obok Katy i pokazywała mi uniesione kciuki. Posłałam jej uśmiech i wtuliłam się w tors męża.

-Gemma i mama wiedzą? – wyszeptał wprost do mojego ucha, pochylając lekko głowę. Mruknęłam twierdząco i westchnęłam.

*****

-Wykonamy podstawowe badania oraz te specjalistyczne, które pomogą nam w stu procentach wykryć nowotwór. W tym również tomograf. Zapraszam teraz państwa z dzieckiem do gabinetu. Wykonamy część badań, a na resztę udamy się do innej części oddziału. – powiedział lekarz, gdy wszedł do naszej sali. Gemma stwierdziła, że w czasie gdy Katy będzie miała wykonywane badania przejdzie się do księgarni obok szpitala i szybko wróci.

Okryłam córeczkę kocykiem i przytuliłam do piersi. Wstałam z łóżka i w objęciach Harry'ego podążyłam za lekarzem.

*****

Ogólnie mówiąc badania nie trwały jakoś długo. Doktor Hudson polecił nam wrócić do sali i poczekać na wyniki. Z jego potoku słów wyłapałam, że powinny być za około czterdzieści minut. Nie pozostało nam więc nic innego jak wrócić do sali i poczekać.

Wróciliśmy do przydzielonego nam pomieszczenia i chcąc trochę ochłonąć, odłożyłam Katy do jej łóżeczka. Okryłam dziewczynkę cienką kołderką i włączyłam karuzelę, którą przywiózł Harry. Oparłam się dłońmi o mebelek i przyglądałam spokojnej twarzy dziewczynki. Ona nie może być chora. Nie wyobrażam sobie tego, że znowu, gdy nastał spokój w naszym życiu coś się musi zepsuć. Wolałabym żeby ten cholerny guz pojawił się u mnie, wolałabym zachorować niż patrzeć jak moje Maleństwo cierpi i nie jestem w stanie wiele zrobić. Tak bardzo chciałam, żeby to wszystko okazało się złym snem. Koszmarem, z którego za chwilę się wybudzę, ujrzę rozpromienioną twarz Harry'ego, a pomiędzy nami śpiącą Katy. Chwilę później do sypialni wbiegłyby bliźniaki, ciągnąc za sobą Blake'a. Cała trójka wskoczyłaby do naszego łóżka, gdzie ucięli by sobie drzemkę.

Ale to nie był sen, a cholerne życie. Nawet nie zwróciłam uwagi, gdy po moich policzkach spływały łzy.

-Lily. –wyszeptał Zielonooki. Objął mnie w pasie, a ja wtuliłam się w niego bokiem. Jego silne ramiona otoczyły moje ciało, a usta całowały czoło w opiekuńczym geście.

-Boję się Harry. Cholernie. – powiedziałam cicho, przymykając oczy.

-Musimy być dobrej myśli Skarbie.

-Dziękuję ci za to, że jesteś. Wiem, że może i zachowuję się egoistycznie. Ty również cierpisz z powodu Katy, ale nie okazujesz tego tak bardzo jak ja. Jesteś silny, a ja słaba i aż wstyd mi za siebie. Powinnam być dla ciebie wsparciem, a jedyne co robię to użalam się.

-Hey, Kotku, nie mów tak nawet. – wyszeptał szybko brunet i delikatnie mnie pocałował. –Kocham cię i jesteś dla mnie najważniejsza. Rozumiem, że odczuwasz większy ból niż ja. W końcu to matka nosi przez dziewięć miesięcy takiego Malucha, a potem musi go jeszcze urodzić. To z pewnością jest jakaś więź, większa niż moja z Katy. A co do mnie, radzę sobie Kochanie. A ty jesteś najsilniejszą kobietą jaką znam. Tyle wycierpiałaś, a nadal się uśmiechasz. – brunet przytulił mnie mocno, a ja zatopiłam się w cudownym zapachu jego perfum.

*****

Razem z Harry'm siedziałam na łóżku i przeglądaliśmy na laptopie różne meble i dekoracje. Jakiś czas temu przyszło mi do głowy, że moglibyśmy jakoś zagospodarować tylną część naszego ogrodu, gdzie nie było niczego prócz trawy i drzew. Katy smacznie spała w łóżeczku, więc mogliśmy sobie pozwolić na chwilę dla siebie. Naszą czynność przerwało pukanie do drzwi. Oboje zwróciliśmy wzrok w tamtą stronę.

-Proszę. – powiedziałam, widząc, że ktoś czeka na pozwolenie wejścia.

Drzwi otworzyły się, a do środka wszedł pan Hudson. W dłoni trzymał jakieś dokumenty, a z jego miny nie można było niczego wyczytać.

-Mam już wyniki. – jego słowa podziałały na mnie jak napój energetyczny. Wstałam z łóżka, a za mną Harry. Brunet dobrze wiedział, że serce bije mi zdecydowanie za szybko, więc w geście wsparcia objął mnie lekko ramieniem.

-I jak? – spytał Styles.

-Poprosiłem o konsultację mojego znajomego, bardzo dobrego onkologa. Niestety moje przypuszczenia się potwierdziły. U Katy wykryto nowotwór. Znajduje się on w trudno dostępnej części mózgu. Jak na chwilę obecną nie zagraża jej życiu, ale w każdej chwili sytuacja może się zmienić. Szczerze, nigdy nie mieliśmy do czynienia z takim nowotworem, w dodatku u niemowlaka. Rozmawiałem z onkologami z całego szpitala i wszyscy są zdania, że nie ma sensu niszczyć organizmu Małej chemioterapią i radioterapią. Nie przyniosłoby to pożądanych skutków, a może i wręcz przeciwnie. W tej sytuacji wyjściem jest wycięcie guza w całości, a przynajmniej w większej części. Jednak nasz szpital nie posiada tak wysoko wyspecjalizowanych lekarzy, aby wykonać zabieg. Musieliby państwo wyjechać do Stanów. Tam nie byłoby z tym problemu.

Słowa, które wypowiadał doktor Hudson odbijały się echem w mojej głowie. Potwierdziło się. Katy jest chora. W jednej chwili poczułam jak moje ciało robi się wiotkie, a przed oczyma pojawiła się czarna plama. To co działo się potem było dla mnie całkowicie niewiadome. 

************

Wyniki potwierdziły się :c


Zapraszam również na ,,Difficult Love", gdzie pojawił się już nowy rozdział. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro