~17~
-U Katy podejrzewają guza mózgu. Ale wszystko nie jest jeszcze pewne, mają zrobić jej dokładniejsze badania i wszystkiego się dowiemy. – powiedziałam, czując łzy zbierające się w kącikach oczu.
-O mój Boże. – wyszeptała Gemma i objęła mnie drżącymi ramionami.
Przytuliłam dziewczynę i przymknęłam oczy. Tego właśnie potrzebowałam, wyraźnego wsparcia. Po chwili blondynka odsunęła się ode mnie, a Anne zbliżyła się.
-Lily, dziecko moje. – powiedziała cicho i również mnie objęła. –Zobaczysz, wszystko będzie dobrze. Musimy być dobrej myśli. Katy jest silną dziewczynką, ma to po swojej cudownej matce. – dodała odsuwając mnie na długość ramion. Posłała mi łagodny uśmiech, który nie sposób było nie odwzajemnić.
-Dziękuję wam. – wyszeptałam.
-Czy możemy iść do szpitala zobaczyć się z Katy? – spytała Gemma.
-Jestem jak najbardziej za, ale za niedługo będziemy musieli wyjść na badania, więc nie będziecie się długo widzieć. Z tego też powodu mam do was prośbę. W domu jest Landon, pilnuje bliźniaków i Blake'a. Proszę, popilnujcie dzieciaków, żeby Landon mógł pojechać do siebie, ma w końcu własne życie, a siedzi z Maluchami od rana.
-Oczywiście. – odparła Anna z poważnym wyrazem twarzy.
-Harry powiedział dzieciom, że Mała zostaje w szpitalu na okresowe badania jak każde dziecko w jej wieku. Trzymajmy się tej wersji, są trochę za mali żeby zrozumieć prawdziwą przyczynę pobytu w szpitalu. – obie kobiety spuściły smutno wzrok i skinęły głowami.
-Właśnie, Harry! – zaczęłam nagle. –Widzę, jak męczy go widok Katy. A może raczej myśli, które pojawiają się, gdy ją widzi. Obojgu nam jest ciężko, ale muszę wierzyć, że damy sobie rady. Ja zostaję z Małą w szpitalu, ale wieczorem wyślę do domu Harry'ego. Proszę dopilnujcie aby zjadł porządną kolację, wymył się i wyspał. Obawiam się, że w obecnej sytuacji może być problem z takimi czynnościami.
-Dopilnuję go Lily. Nie musisz się nim martwić. – zaczęła Anne, lecz szybko jej przerwałam.
-Kocham go, jest moim mężem i będę się o niego martwić za każdym razem. – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, który kobieta odwzajemniła.
-Mamy dla ciebie trochę rzeczy. Może Gemma poszłaby z tobą i pomogła ci to wszystko zanieść, a potem wróci do mnie razem z Harry'm? Będziemy miały pewność, że wróci na noc do domu. – zaproponowała Anne.
-To bardzo dobry pomysł. Nie ma nawet nad czym dyskutować. Idziemy. – blondynka przejęła reklamówkę od swojej matki, a w drugą rękę chwyciła kolejną.
Pożegnałam się z Anne i rozeszłyśmy w swoje strony; ona do samochodu, a ja i Gemma do szpitala. W ciągu tej krótkiej drogi nie zamieniłyśmy ani słowa. Panowała między nami cisza, ale nie taka niezręczna. Po prostu cisza, która nie była uciążliwa.
Razem z blondynką przekroczyłam próg szpitala i wspólnie skierowałyśmy się na odpowiednie piętro.
-Teraz tędy. – powiedziałam w zamyśleniu, próbując odnaleźć dobrą drogę na oddział.
Moja intuicja i pamięć mnie nie zawiodły i trafiłyśmy na kolorowy oddział, a następnie do odpowiedniej sali.
-Jestem już. – wyszeptałam, wchodząc pierwsza.
Widok, który zastałam roztopił moje serce. Harry leżał na łóżku na boku, a obok niego Katy. Dziewczynka wpatrywała się w ojca, który robił do niej śmieszne miny i mruczał coś pod nosem. Na moje słowa brunet przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się.
-Mamy gościa. – powiedziałam, kładąc zakupy na stoliku. Tuż po tym do sali weszła Gemma z dwoma torbami.
-Witam braciszku. – odezwała się wesoło.
-Gemma? – spytał zszokowany brunet i wstał. –Co ty tutaj robisz?
-Razem z mamą przyjechałyśmy, gdy okazało się, że Lily i Katy zostają w szpitalu. – wytłumaczyła, układając reklamówki na stoliku. Następnie podeszła do brata i jak zwykle musnęła jego policzek oraz przytuliła.
-A gdzie mama? – spytał, spoglądając na drzwi.
-Pojechała do domu zmienić Landon'a. Nie chciałam żeby cały czas pilnował dzieciaków, ma też swoje życie. – odpowiedziałam.
-Dobrze zrobiłaś Kochanie. – posłał w moją stronę delikatny uśmiech. –Za niedługo powinni przynieść obiad, a potem mamy iść na badania.
-Racja. Gemma, zostaniesz wtedy w sali? Obawiam się, że nie będziesz mogła pójść razem z nami. – zwróciłam się w stronę blondynki, która skinęła twierdząco głową.
-Dlaczego ma tutaj zostawać? – spytał Harry.
-Wieczorem wracasz ze mną do was do domu. – Gemma wyręczyła mnie w odpowiedzi. Zielonooki spojrzał na nią jak na kosmitę.
-Nigdzie nie jadę. Zostaję z Lily i Katy. – wiedziałam, że tak będzie. Westchnęłam i podeszłam do bruneta. Objęłam go ramionami w pasie i spojrzałam w oczy.
-Jestem dużą dziewczynką, a Katy jest złotym dzieckiem. Poradzimy sobie. A w domu mamy jeszcze trójkę dzieci, które z pewnością będą chciały się do ciebie przytulić w nocy. Wiesz, że wariują czasem, gdy mnie przy nich nie ma. W szczególności Blake, gdy ma koszmar.
-Niech będzie. Ale z samego rana jestem w szpitalu. – zaznaczył, gładząc mój policzek swoją dużą dłonią. Dużą to chyba słabe określenie. Styles miał naprawdę wielkie dłonie.
-Ale dopiero jak zjesz śniadanie z dziećmi, dopilnujesz aby cała trójka była przebrana i nie biegała cały dzień w piżamach i pobawisz się z nimi trochę. Im też należy się trochę uwagi.
Brunet westchnął, ale po moim szybkim pocałunku rozpromienił się.
-Niech ci będzie. – westchnął.
Odwróciłam głowę na bok, napotykając uśmiechniętą twarz Gemmy. Kobieta siedziała na łóżku obok Katy i pokazywała mi uniesione kciuki. Posłałam jej uśmiech i wtuliłam się w tors męża.
-Gemma i mama wiedzą? – wyszeptał wprost do mojego ucha, pochylając lekko głowę. Mruknęłam twierdząco i westchnęłam.
*****
-Wykonamy podstawowe badania oraz te specjalistyczne, które pomogą nam w stu procentach wykryć nowotwór. W tym również tomograf. Zapraszam teraz państwa z dzieckiem do gabinetu. Wykonamy część badań, a na resztę udamy się do innej części oddziału. – powiedział lekarz, gdy wszedł do naszej sali. Gemma stwierdziła, że w czasie gdy Katy będzie miała wykonywane badania przejdzie się do księgarni obok szpitala i szybko wróci.
Okryłam córeczkę kocykiem i przytuliłam do piersi. Wstałam z łóżka i w objęciach Harry'ego podążyłam za lekarzem.
*****
Ogólnie mówiąc badania nie trwały jakoś długo. Doktor Hudson polecił nam wrócić do sali i poczekać na wyniki. Z jego potoku słów wyłapałam, że powinny być za około czterdzieści minut. Nie pozostało nam więc nic innego jak wrócić do sali i poczekać.
Wróciliśmy do przydzielonego nam pomieszczenia i chcąc trochę ochłonąć, odłożyłam Katy do jej łóżeczka. Okryłam dziewczynkę cienką kołderką i włączyłam karuzelę, którą przywiózł Harry. Oparłam się dłońmi o mebelek i przyglądałam spokojnej twarzy dziewczynki. Ona nie może być chora. Nie wyobrażam sobie tego, że znowu, gdy nastał spokój w naszym życiu coś się musi zepsuć. Wolałabym żeby ten cholerny guz pojawił się u mnie, wolałabym zachorować niż patrzeć jak moje Maleństwo cierpi i nie jestem w stanie wiele zrobić. Tak bardzo chciałam, żeby to wszystko okazało się złym snem. Koszmarem, z którego za chwilę się wybudzę, ujrzę rozpromienioną twarz Harry'ego, a pomiędzy nami śpiącą Katy. Chwilę później do sypialni wbiegłyby bliźniaki, ciągnąc za sobą Blake'a. Cała trójka wskoczyłaby do naszego łóżka, gdzie ucięli by sobie drzemkę.
Ale to nie był sen, a cholerne życie. Nawet nie zwróciłam uwagi, gdy po moich policzkach spływały łzy.
-Lily. –wyszeptał Zielonooki. Objął mnie w pasie, a ja wtuliłam się w niego bokiem. Jego silne ramiona otoczyły moje ciało, a usta całowały czoło w opiekuńczym geście.
-Boję się Harry. Cholernie. – powiedziałam cicho, przymykając oczy.
-Musimy być dobrej myśli Skarbie.
-Dziękuję ci za to, że jesteś. Wiem, że może i zachowuję się egoistycznie. Ty również cierpisz z powodu Katy, ale nie okazujesz tego tak bardzo jak ja. Jesteś silny, a ja słaba i aż wstyd mi za siebie. Powinnam być dla ciebie wsparciem, a jedyne co robię to użalam się.
-Hey, Kotku, nie mów tak nawet. – wyszeptał szybko brunet i delikatnie mnie pocałował. –Kocham cię i jesteś dla mnie najważniejsza. Rozumiem, że odczuwasz większy ból niż ja. W końcu to matka nosi przez dziewięć miesięcy takiego Malucha, a potem musi go jeszcze urodzić. To z pewnością jest jakaś więź, większa niż moja z Katy. A co do mnie, radzę sobie Kochanie. A ty jesteś najsilniejszą kobietą jaką znam. Tyle wycierpiałaś, a nadal się uśmiechasz. – brunet przytulił mnie mocno, a ja zatopiłam się w cudownym zapachu jego perfum.
*****
Razem z Harry'm siedziałam na łóżku i przeglądaliśmy na laptopie różne meble i dekoracje. Jakiś czas temu przyszło mi do głowy, że moglibyśmy jakoś zagospodarować tylną część naszego ogrodu, gdzie nie było niczego prócz trawy i drzew. Katy smacznie spała w łóżeczku, więc mogliśmy sobie pozwolić na chwilę dla siebie. Naszą czynność przerwało pukanie do drzwi. Oboje zwróciliśmy wzrok w tamtą stronę.
-Proszę. – powiedziałam, widząc, że ktoś czeka na pozwolenie wejścia.
Drzwi otworzyły się, a do środka wszedł pan Hudson. W dłoni trzymał jakieś dokumenty, a z jego miny nie można było niczego wyczytać.
-Mam już wyniki. – jego słowa podziałały na mnie jak napój energetyczny. Wstałam z łóżka, a za mną Harry. Brunet dobrze wiedział, że serce bije mi zdecydowanie za szybko, więc w geście wsparcia objął mnie lekko ramieniem.
-I jak? – spytał Styles.
-Poprosiłem o konsultację mojego znajomego, bardzo dobrego onkologa. Niestety moje przypuszczenia się potwierdziły. U Katy wykryto nowotwór. Znajduje się on w trudno dostępnej części mózgu. Jak na chwilę obecną nie zagraża jej życiu, ale w każdej chwili sytuacja może się zmienić. Szczerze, nigdy nie mieliśmy do czynienia z takim nowotworem, w dodatku u niemowlaka. Rozmawiałem z onkologami z całego szpitala i wszyscy są zdania, że nie ma sensu niszczyć organizmu Małej chemioterapią i radioterapią. Nie przyniosłoby to pożądanych skutków, a może i wręcz przeciwnie. W tej sytuacji wyjściem jest wycięcie guza w całości, a przynajmniej w większej części. Jednak nasz szpital nie posiada tak wysoko wyspecjalizowanych lekarzy, aby wykonać zabieg. Musieliby państwo wyjechać do Stanów. Tam nie byłoby z tym problemu.
Słowa, które wypowiadał doktor Hudson odbijały się echem w mojej głowie. Potwierdziło się. Katy jest chora. W jednej chwili poczułam jak moje ciało robi się wiotkie, a przed oczyma pojawiła się czarna plama. To co działo się potem było dla mnie całkowicie niewiadome.
************
Wyniki potwierdziły się :c
Zapraszam również na ,,Difficult Love", gdzie pojawił się już nowy rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro