9. wierzysz, że będziemy tu szczęśliwi?;
Ichiru nie miał nic przeciwko pomocy ze strony starszych, jednak jego brat nieprzerwanie patrzył na nich z dziwnym wyrzutem. Poszli powolnym krokiem do windy, a bliźniaki rozglądały się po korytarzu. Mogli się jedynie domyślać, że budynek dopiero niedawno został wyremontowany. Shu wcisnął guzik, uruchamiający windę.
-Młodsi mają pierwszeństwo. -zaśmiał się cicho, pozwalając im wejść przed siebie.
-Czy to dziwne, że trochę się boję?... -spytał niepewnie Ichiru, powolnym krokiem wchodząc do windy.
-To nie jest dziwne, raczej zrozumiałe. Nowych doświadczeń faktycznie można się bać. -odparł Eichi, uśmiechając się do nich pociesznie. Po chwili cała czwórka stała na metalowej podłodze wśród czterech wąskich ścian. Bracia spojrzeli w lustro wiszące na ścianie.
-Spokojnie. -mruknął Shu, wybierając numer piętra, którego guzik zaświecił się na biało. Po chwili drzwi się zsunęły, sprawiając niemiłe wrażenie jeszcze większej ciasnoty. Ruszyli na górę, co było dla bliźniaków bardzo dziwne w odczuciu.
-Nadal wolę schody... -sapnął Issei cichutko myśląc, że nikt tego nie słyszał.
-Zobaczymy co zrobisz jak będziesz miał coś ciężkiego do wniesienia. -odparł Eichi, kiedy drzwi ponownie się przed nimi otworzyły. Izumi sięgnął do kieszeni po klucze od mieszkania.
-A mi się podobało! -zaśmiał się Ichiru, podskakując lekko. Starszych ten gest w środku bardzo rozczulił, posłali sobie nawzajem dyskretne spojrzenie. Shu umieścił srebrny klucz w zamku, przekręcając go dwa razy, popychając delikatnie drzwi. Bracia poczuli, jak ich serca przyspieszają mimowolnie. Dziwnie czuli się z tym, co aktualnie się działo. Zobaczą swój nowy dom.
-Zapraszamy.~ -Izumi ponownie puścił ich przodem, pozwalając jako pierwszym przejść przez próg. Bliźniaki wchodząc do środka niemal oniemiały, nie wierząc w swoje ogromne szczęście. Jeszcze nie wiedzieli wszystkiego, a już mieli ochotę się popłakać. Zachowali jednak swoją kulturę, która nakazał im zdjąć buty i ułożyć je równiutko obok siebie. Wyprostowali się i przeszli kilka kroków, które ukazywały im coraz większą przestrzeń. -I jak?
-Niesamowicie. -odparł Ichiru, rozglądając się razem ze swoim bratem po wnętrzu. Jasne, bialutkie ściany w korytarzu, zachowany w tym miejscu porządek, malutka skrzynka z haczykami na klucze, a zaraz obok wiszące w błękitnej ramce zdjęcie Shu i Eichiego. Idąc kawałek dalej już można było dostrzec salon z wielką kanapą i poduszkami na niej, obok bujany fotel z położonym na nim puchatym, zielonym kocykiem i książką, z której wystawała zakładka. Naprzeciw tego wszystkiego meblościanka mieszcząca w sobie duży, płaski telewizor, dużo książek, kolejne ramki ze ślicznymi zdjęciami z różnych wydarzeń. Wszystko dopełnione na pierwszy rzut oka miękkim, puszystym dywanem i dużą ilością zielonych, doniczkowych roślin. Duże okno wpuszczające promienie słoneczne razem z wyjściem na balkon. Dalej dało się zauważyć dołączony do wszystkiego aneks kuchenny, który gładko połączony był z salonem. Białe meble, idealny wręcz porządek na blatach, owoce w miskach czy inne drobiazgi, przyjazny dla oka widok rodzinnego domu. Odwrócili się do nich ponownie. -I... tu od dzisiaj będziemy mieszkać?
-Dokładnie, wszyscy razem będziemy. -uśmiechnął się pewnie Izumi, ciągnąc ich walizki przed siebie. -Podoba wam się tutaj?
-Jest... -zaczął Issei, jednak w głowie uświadomił sobie po chwili, że w tym momencie nie znajdzie właściwego określenia.
-Inaczej niż w sierocińcu? -dopytał Eichi, ściągając jedną torbę z ramienia. Starszy brat tylko lekko kiwnął głową.
-Naprawdę tu pięknie... -powiedział Ichiru, spoglądając na nich. -Nie wierzę, że to miejsce staje się w tym momencie naszym domem... -przerwał, czując dłoń Shu na ramieniu.
-Chodźcie zobaczyć resztę, jeszcze całkiem sporo do zwiedzania. -odparł. W środku swojego umysłu pomyślał, że chciałby wziąć ich obu za rękę i poprowadzić dalej, jednak wiedział, że na tym etapie znajomości nie wypada mu tak zrobić.
Zostawili swoje bagaże w salonie. Idąc dalej stanęli przed kolejnymi drzwiami. Izumi i szatyn uśmiechali się teraz wyjątkowo znacząco, było to bardzo ważne pomieszczenie zarówno dla nich, jak i dla chłopców. O jego stan zadbali ze szczególna uwagą i troską, chcąc aby był dla nich niemal idealny.
-Oto wasz nowy pokój. -otworzył drzwi, wpuszczając ich tym samym do środka. Niebieskie ściany otoczyły ich ze wszystkich stron, emanując swoją czystością. Pierwsze, co rzuciło im się w oczy to łóżko, równo zaścielone kołdrą i kocykiem. Poduszki wyznaczające dwie jego połowy odpowiednio dla każdego z nich. Następnie drewniane, puste półki i komody, które czekały na zapełnienie ich rzeczami chłopców, kilka pustych ramek, domagających się zapełnienia ich przyszłymi wspomnieniami. Kolejny, nieco mniejszy dywan oraz dwa biurka z lampkami przy każdym. Kilka roślin w doniczkach na parapecie, małe akcesoria, takie jak pudełka na drobiazgi czy inne urocze akcenty dopełniały całość.
-Jest śliczny... -powiedział Ichi, powstrzymując łezkę wzruszenia. -Zawsze o takim marzyliśmy...
-Cieszymy się, mamy nadzieję, że będzie wam tu dobrze. -odpowiedział Eichi, podchodząc do nich. -Za chwilę pokażemy wam resztę i będziecie mogli zacząć się rozpakowywać.
-Jest ładny... -mruknął Issei, nie chcąc pokazać im, że cała sytuacja go nie obchodzi. Był naprawdę przejęty. -W sierocińcu nie było o takim mowy...
-To już nowy etap w waszym życiu chłopcy. -uśmiechnął się Izumi. -Chodźcie jeszcze zobaczyć resztę.
Przyszli idole pokazali im jeszcze łazienkę, balkon z widokiem na wielkie miasto, swoje pokoje, które ich zdaniem nie były zbyt interesujące oraz pomagali częściowo zorientować się kuchni w kwestii naczyń i urządzeń. Bliźniaki były niemal przerażone liczbą rzeczy, których nie rozumieją w związku z nowymi sprzętami, jednak Horimiya zapewnił ich, że nie mają się czym stresować, bo on zawsze im pomoże i stopniowo będzie uczyć. Bliźniaki były niesamowicie podekscytowane, jednak u młodszego było to o wiele bardziej widoczne. Issei trzymał się w cieniu, jednak też uważnie ich słuchał. Po małym zwiedzaniu blondyn z uśmiechem zapewnił, że pomoże im znieść wszystkie bagaże do pokoju, aby mogli zacząć się rozpakowywać i układać swoje rzeczy. Zamknął za nimi drzwi, zostawiając na kilkanaście minut samych sobie.
Siedzieli na podłodze, a z otwartych walizek wyciągali kolejne rzeczy. Ubrania składali w kostki i sortowali a zdjęcia czy inne pamiątki kładli na półkach, nadając im tym samym nowe życie.
-Myślisz, że będziemy tu szczęśliwi? -spytał młodszy brat, spoglądając na Issei'a.
-W co ty wierzysz...
-A w co ty nie wierzysz... -odparł uznając, że jego postawa w tym momencie mu się nie podoba.
-Ichi... -zaczął poważnie. -Trafiliśmy tu przez przypadek. Jak mamy być szczęśliwi u obcych ludzi? Szczęśliwym można być tylko z kimś kogo znamy, komu ufamy i mamy pewność, że nigdy nas nie skrzywdzi.
-Nie ufasz im? -w pierwszej chwili odpowiedziała mu cisza ze strony brata.
-Nie...
-Issei, musisz się na nich otworzyć. Oni i tak będą starali się do ciebie dotrzeć. Znam cię i wiem, że jesteś bardzo nie ufny... Ale spróbujmy im pokazać, że nam też zależy. -spojrzał mu w oczy ze szczerością. -Issei, oni dali nam dom.
-Nic mi po domu, w którym i tak nikomu nie mogę ufać.
-Zobaczysz, że wszystko z czasem się ułoży. -dźgnął go lekko w policzek paluszkiem. -Oni chcą abyśmy byli szczęśliwi. -Issei spojrzał na niego dość wymownie, nadal próbując uwierzyć w jakąś część jego słów. W tym momencie usłyszeli ciche pukanie i otwieranie się drzwi.
-Hej, jak idzie? -spytał Shu uśmiechający się do nich miło.
-Całkiem sprawnie. -odparł Ichiru, składając kolejną koszulkę.
-Chciałem wam powiedzieć, że dzisiaj na jedzenie zabieramy was do miasta. Więc możecie się powoli szykować. -odparł entuzjastycznie. -Chcemy, żebyście zobaczyli okolicę.
-Umm... w porządku. -wyrwało się Issei'owi. Z początku chciał tylko pokiwać głową.
-Super, czekamy na was w salonie.
Po kilku minutach cała czwórka opuściła mieszkanie i wyszła na ulicę Tokio. Żywe miasto zachwycało chłopców z każdym miniętym krokiem. Bracia trzymali się bardzo blisko Shu i Eichiego, gdyby się zgubili wśród tłumu na ulicy, zapewne mieliby wielki problem w ich odnalezieniu. Restauracje, knajpy, bary czy kafejki mijały im przed oczyma, jednak Izumi dokładnie wiedział, gdzie dzisiaj się udadzą.
-Wiedziałem, Shu. -zaśmiał się lekko szatyn. Stali dokładnie pod tym samym barem, w którym kiedyś sprzedawał smażone kurczaki.
-Przecież to miejsce to same wspomnienia. -oddał jego gest, a bliźniaki spojrzeli na nich niezrozumiale.
-Dlaczego? -spytał Issei.
-Eichi kiedyś tu pracował. -odparł z uśmiechem Shu, przekraczając próg lokalu.
-Czyli tak zaczynają gwiazdy... -mruknął z rozbawieniem, a starszy lekko szturchnął go w ramię, uznając jego słowa po części za niestosowne. Zasiedli po chwili przy stoliku, patrząc na propozycje dań z kurczakiem w karcie.
-Mam tu zniżki, więc możecie brać, ile chcecie. -powiedział uprzejmie. -Jest coś, czego nie lubicie?
-Raczej nie wybrzydzamy... -zaczął niepewnie Issei. -Zwłaszcza Ichiru jest wszystkożerny... -spojrzał kątem oka na brata, który pokazał mu język. Izumi zaśmiał się cicho.
-Naprawdę urocze z was rodzeństwo. -odparł po chwili.
Po zamówieniu posiłku i zapłaceniu za jedzenie oraz napoje, Shu wraz z przyjacielem zaczęli im opowiadać nieco o Tokio. Mówili o ciekawych miejscach, w które chcieliby ich zabrać, lokalnych zwyczajach i o różnorodności ludzi. O ciekawych, zbliżających się wydarzeniach i o tym, jak bardzo w takim miejscu powinni na siebie uważać. Przyjemnie słuchało im się ich głosów, do których coraz bardziej się przyzwyczajali. Zadawali pytania i rozmawiali z nimi. W którymś momencie nawet ponownie usłyszeli debiutancką piosenkę zespołu SolidS.
Zajadali się kurczakiem niczym najwspanialszym pokarmem świata. W ich głowach faktycznie była to prawda, ponieważ jedzenie z sierocińca a to tutaj były całkowicie nieporównywalne. Nie mogli sobie przyswoić informacji, że ich skład przy stole i posiłku już nigdy nie będzie taki sam. Z tą myślą i częścią posiłku wziętą na wynos opuścili lokal.
-Chyba wracamy, co? -powiedział w ich stronę Shu. -Musicie być bardzo zmęczeni.
-Taaak.. -ziewnął nieco teatralnie Ichiru, a jego brat zaśmiał się. Faktycznie nawet nie mieli okazji, aby położyć się w swoim łóżku, więc nie mógł się doczekać tego momentu.
-Uroczy śpioszek...~ -Eichi ponownie się rozczulił, tylko tym razem na jego policzki wstąpił lekki rumieniec.
-Ty też, wstydziochu. -mruknął Shu, uśmiechając się lekko do niego, tylko potęgując efekt różu na jego twarzy.
Kiedy doszli do domu, bracia od razu znaleźli swoje piżamki, po czym nastąpił problem, który z nich ma pierwszy iść się umyć. Issei stwierdził, że najmłodszemu należy się to najbardziej. Shu wcześniej pokrótce opisał im działanie prysznica. Wskazał też płyny i żele oraz przekazał czyste ręczniki. Wierzył, że jego brat da sobie jakoś radę. Straszy natomiast w tym czasie, ustawiał przedmioty na ich półkach, w tym zegarek kieszonkowy i statek w butelce, czyli najważniejsze pamiątki, jakie posiadali. Ułożył pościele, aby można było się nimi przykryć. Cieszył się, że nadal będzie mógł dzielić kołdrę z swoim bratem i że ta kwestia nawet pomimo zmiany miejsca zamieszkania się nie zmieniła.
-Ale przyjemnie... -mruknął zadowolony chłopak wchodząc do pokoju. -Dawno się tak nie czułem. -starszy podszedł do niego i lekko się zaciągnął.
-Pachniesz jak mango. -zaśmiał się cicho, mierzwiąc jego włosy.
-Fajnie, nie? -uśmiechnął się lekko siadając na łóżku. Issei wziął swoją piżamę i wyszedł z pokoju w kierunku łazienki.
-Zaraz będę. -na jego słowa Ichi odpowiedział mruknięciem i uśmiechem. Położył się na łóżku, czując jak powoli zatapia się w jego miękkim materacu. Przeciągnął się, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście do tej pory. Mógł bez wahania powiedzieć, że nigdy nie czuł się tak dobrze. Ilustrował powoli pokój i jego zakamarki. Szczegóły przykuwały uwagę, a on sam nie mógł się doczekać aż razem z bratem się tu zadomowią. Po kilkunastu minutach chłopak wrócił.
-Chodź do mnie Issei, to łóżko jest cudowne~ -zaśmiał się radośnie, turlając po materacu. Starszy po chwili zajął miejsce obok niego.
-O kurcze... -rozszerzył swoje oczy, naciskając ręką na piankową powierzchnię.
-Niesamowite... -zaśmiał się ponownie, kiedy usłyszeli pukanie do drzwi. -Proszę! -odparł, od razu wiedząc kto chce ich odwiedzić. Shi i Eichi pojawili się w progu.
-I jak się podoba? -spytał Izumi, podchodząc z przyjacielem bliżej nich.
-Jest super~ -Ichi przeturlał się na brzuch i uśmiechnął się uroczo. -Mogę tu zostać na zawsze!
-Chyba się cieszycie. -stwierdził Eichi, mierząc ich zielonym wzrokiem. -Powoli pora spać, jutro będzie długi dzień.
-Eichi... my mamy czternaście lat, nie cztery... jest jeszcze wcześnie.
-No ale takie maluchy powinny dużo odpoczywać. Zwłaszcza, że to wasz pierwszy dzień tutaj... -szatyn próbował być nieugięty.
-Przepraszam, Eichi czasami jest nadopiekuńczy. -zaśmiał się Shu, gładząc brązowe włoski. -To słodkie, ale czasami też męczące... Po prostu bardzo martwi się o innych.
-S-Shu... -mruknął, czując jak ponownie tego dnia się czerwieni. -Ale no ma rację...
-Czemu jutro będzie długi dzień? -spytał Issei. Każdą swoją wypowiedzią próbował nawiązywać ze starszymi kontakt, jednak i tak na razie było to dość trudne.
-Zobaczycie. A teraz pod kołdrę~ -zaśmiał się Shu, a chłopcy momentalnie go posłuchali. Wślizgnęli się sprawnie pod materiał, czując od razu jak otula ich ciepło. Przysunęli się blisko siebie, kładąc główki na miękkich poduszkach. Spojrzeli na nich, a Ichiru lekko się uśmiechnął. -Jakie słodziaki...
-Z ust mi to wyjąłeś... -odparł Eichi, kładąc na chwilę ręce na ich główkach, czochrając delikatnie dwie ułożone na różne strony grzywki. Były strasznie miłe w dotyku. -Mam nadzieję, że będzie wam się dobrze spać.
-W tym łóżku na pewno~ -odarł Ichiru, wtulając się w kołdrę i swojego brata. Ten tylko mruknął coś krótko. W tym momencie Shu przybliżył się do nich i ku małemu zaskoczeniu zostawił na ich czołach po małym buziaku, odsłaniając dłonią ich włoski. Czując dotyk na skórze, oboje w środku przyznali, że zrobił to bardzo delikatnie i czule.
-Dobranoc chłopcy, miłych snów~ -odsuwając się miał na twarzy szeroki i szczery uśmiech. -Mam nadzieję, że się za to nie obrazicie.
-Jasne, że nie... Dobranoc Wam~ -odparł młodszy. Issei zdążył schować głowę pod kołdrą, czując jak emanuje różowawym rumieńcem. Ponownie tylko mruknął ciche dobranoc. Starsi spojrzeli na nich ostatni raz, a po chwili opuścili pokój, przymykając delikatnie drzwi. Ichiru przytulił brata do siebie, śmiejąc się cicho. -Dobranoc, wstydziochu.
-A spadaj... -mruknął złośliwie, udając urażonego. Jednak po chwili oddał uścisk i również pocałował go w policzek. Z brakiem zmartwień w głowie i radością zasnęli razem.
Starsi wychodząc z pokoju, bardzo szeroko się uśmiechali. Myśląc o tym, że mogą od teraz codziennie doglądać chłopców, dbać o nich i sprawiać im radość, nie umieli się nie cieszyć. Zawsze było to ich marzenie, a wiedząc, że teraz mogą je realizować czuli się naprawdę wspaniale.
-Też chcę buzi na dobranoc... -mruknął Eichi, patrząc na niego kątem oka. Shu postanowił nie czekać ze zrealizowaniem tej prośby. Objął do delikatnie za szyję przytulając krótko, po czym na jego policzku również zostawił swój czuły gest. Szatyn przymrużył powieki z radością.
-Takie może być? -zaśmiał się cicho.
-Tak... -odpowiedział z uśmiechem. Sam nie wierzył, że udało mu się o to poprosić, zawsze jakoś się wstydził takich gestów w obecności lub wykonaniu Shu. -Dziękuję~
-Ty też spać, dzieciaku~ -zaśmiał się, puszczając go powoli.
-H-hai... -przytaknął. -Dobranoc Shu, śpij dobrze.
-Ty również. Miłych snów~ -oboje po chwili zniknęli w swoich pokojach, rozmarzając na temat jutro i każdego następnego wspólnie spędzonego dnia jako nowa rodzina.
kolejny wleciał a ja nadal nie wiem gdzie jest drugi sezon tsukipro ,-,
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro