Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25. podroż do naturalnego środowiska Jirayi;

Postęp zespołu był widoczny z każdym kolejnym dniem jednak małymi kroczkami. Gorące dni nadal nie sprzyjały częstym treningom, jednak takie uroki lata trzeba było zaakceptować, jeśli nie dało się ich zmienić. Cała czwórka wychodziła często z domu by móc się nacieszyć słoneczną pogodą i ciepłem. Bliźniaki coraz bardziej poznały miasto w którym przyszło im żyć przez najbliższe lata. Nadal było to dla nich jak totalnie inny świat, ale z map Google też należało się kiedyś nauczyć korzystać. Co prawda nie raz zdarzyło im się zgubić i oddalić, a wtedy to starsi musieli ich przywozić z powrotem do domu. Jednak to też był sposób na naukę trasy w różne miejsca. Poza tym ich wakacje były całkiem przyjemnym okresem, a brania nie chcieli, aby się kończyły.

04.08.2015 (wtorek)

Któregoś dnia Shu zawołał wszystkich do salonu, gdzie siedział na kanapie z laptopem na kolanach. Chciał im przedstawić, jaką ofertę krótkiej wycieczki po taniości znalazł w internecie zaledwie kilka dni temu. Już kiedyś chciał na taką pojechać, ale nie znalazł dobrej okazji. 

-W programie jest zwiedzanie świątyń z przewodnikiem, starych wiosek i ogrodów. Nocleg jest w miejscu z gorącymi źródłami, gdzie są piękne zachody. Całość ma trwać dwa dni, ale z pakietem premium są też inne rzeczy, które wydłużają pobyt. -odparł czytając ogólny opis. Issei od razu się zainteresował, kiedyś czytał o tym, jakie gorące źródła są wspaniałe, a zwiedzanie pogłębiłoby jego wiedzę z historii. 

-Brzmi całkiem nieźle, podoba mi się. -odparł z uśmiechem w stronę starszego. Po chwili szturchnął lekko brata, który się nie odzywał, wyglądał na zmieszanego. -A ty? 

-Ja... -zaczął nieco niepewnie. Sam nie wiedział czemu ale myślał, że w jakiś sposób zirytuje Izumiego swoją opinią. 

-Nie chciałbyś jechać?  -spytał szatyn widząc jego zakłopotanie. 

-Nie o to chodzi... Po prostu zwiedzanie świątyń to nie jest coś, co mnie jakoś interesuje. Jestem prawie pewny, że bym marudził, a nie chcę nikomu robić na złość ani pod górkę, przepraszam... -spuścił swój wzrok. 

-Ja też nie chciałbym cię do niczego zmuszać, nie musisz się denerwować. -Shu uśmiechnął się delikatnie. -Właściwie przewidzieliśmy z Eichim, że któryś z was może nie być chętny. 

-I co teraz ze mną zrobicie?... 

-Wezmę cię do wesołego miasteczka, na cały dzień. -odparł szatyn, a Ichiru spojrzał na niego z niemałym zdziwieniem w oczach. Nie wiedział czy na początku przez przypadek nie usłyszał czegoś błędnie. -Co tak patrzysz? Nie chciałbyś? 

-Naprawdę chcesz to zrobić? Zawsze chciałem do jakiegoś pójść, ale miałem tylko okazje czytać jakie są super i tak dalej. Ale nie myślałem, że pójdę do takiego prawdziwego... -rozweselił się momentalnie. Już teraz wiedział, że starszy nie żartowałby sobie z takich rzeczy za nic w świecie. 

-Issei i Shu będą na krótkim wyjeździe zwiedzając świątynie i starą wioskę, a my będziemy się bawić na kolejce górskiej i jeść lody. -wyjaśnił w skrócie jak widzi całą tę "operację". Miał nadzieję, że to był całkiem sprawiedliwy podział między braćmi, chcieli ich traktować jak najbardziej równo. 

-Całkiem się cieszę, że nie będę musiał jechać tak wielką kolejkę, boję się takich rzeczy. -mruknął Issei wyobrażając sobie jak bardzo i głośno by krzyczał gdyby zaliczał zjazd z tak ogromnej wysokości. Cieszył się, że najpewniej go to ominie, ale z drugiej strony nie wiedział co przyniesie przyszłość. -Gorące źródła muszą być fajne. 

-Kiedyś byłem, naprawdę można się wyciszyć i odprężyć za wszystkie czasy. A świątynie to dobre miejsce do medytacji. Można się tam zatrzymać i pomyśleć o wielu rzeczach w ciszy. -w tym momencie można było widać tę różnicę między dwoma stronami medalu, jeśli chodzi o całe Quell. Mieli bardzo dużo wspólnego, ale były też rzeczy bardzo różnią ich temperamenty. I ten wyjazd mógł być tego idealnym dowodem. -Pasuje wam taki układ? 

-Oczywiście, nie mamy co narzekać. Jest po równo. -odparł Issei, a brat pokiwał głową twierdząco. 

-Nie będzie nas dwa lub trzy dni, jeszcze nie wiem jak to wszystko wyjdzie. Ale nie jedziemy też jakoś szczególnie daleko. -odparł Shu w stronę Isseia. Był ciekawy jak będzie wyglądało przebywanie z nim sam na sam przez dłużej, niż kilka godzin. -Mam nadzieję, że nie będziesz się stresował. 

-Przyznaję, że gdybyś zaproponował mi to wcześniej, pewnie bym się nie zgodził, bo bałbym się presji. Ale teraz jest całkowicie okej. Po prostu nie będziemy wchodzić sobie w drogę. 

-Nie ma problemu, szanuję twój wybór i cieszę się, że spędzimy trochę czasu razem. -odparł starszy obejmując go lekko ramieniem. 

-Przewidziałem, że nie będziesz chciał jechać gdzieś, "gdzie są tylko kamienie i jakieś świątynie dla zdziadziałych ludzi" więc nawet cię nie namawiam. -odparł Issei w stronę młodszego, których tylko cicho prychnął. -Nie od dzisiaj wiem, że lubisz ekstremalną rozrywkę. 

-Ciekawe, a ty ile wiesz o swoim bracie? -Eichi spojrzał na Ichiru. 

-Wiem o nim wszystko, jest ważną osobą dla mnie. 

-Sprawdźmy więc. -Izumi w jednej chwili przygotował sobie w głowie pytania do małego testu wiedzy. -Co najbardziej lubi robić? 

-Śpiewać, grać w planszówki i na pianinie, czytać i oczywiście mnie denerwować. -ze wszystkim mógł się zgodzić, poza ostatnią rzeczą. Bynajmniej po części. 

-Czego się boi? 

-Ciemności, pająków i głębokiej wody. -tutaj akurat wszystkie odpowiedzi były poprawne. Następne pytanie było wprost od Issei'a. 

-Jaki jest mój ulubiony sos do nuggetsów? 

-Nie jesz nuggetsów. 

-Dlaczego? -spytał Izumi. 

-Bo nikt mu ich nie robi. 

-To smutno zabrzmiało... -odparł Eichi, który poczuł się nieco zasmucony tym faktem. 

-Ostatnio jedliśmy je kiedy wyszliśmy do miasta jeszcze będąc w sierocińcu. -Issei przywrócił jedno z ich wspólnych wspomnień, kiedy wypuszczano ich poza ośrodek. 

-Ty wredoto! Nie wziąłeś wtedy żadnego sosu, to było zbyt podchwytliwe... 

-Podobno wiesz o mnie wszystko. -uśmiechnął się zwycięsko, po czym szturchnął Ichiru lekko w ramię. Ten tylko pokazał mu język. -Też cię kocham. 

-Eichi, co dzisiaj jemy na kolację? 

-Nuggetsy. -ta odpowiedź była nawet bardziej niż oczywista. 

Wieczorem cała czwórka przygotowywała kolację wspólnie, a bliźniaki widząc taką ilość pysznego kurczaka czuły się szczęśliwe jak nigdy wcześniej. Nauczyli się też robić proste i dobre sosy do nich, starszy brat uznał, że nie jest w stanie wybrać swojego ulubionego. Uznali także, że to kolejna dziedzina, w której Eichi jest ekspertem i jeśli nie będą wiedzieć co zrobić z kurczakiem w lodówce, mogą zrobić z niego nuggetsy. Omawiali też datę wyjazdu Shu i Isseia do między innymi świątyń oraz gorących źródeł, który miał odbyć się w najbliższy weekend. 

07.08.2015 (piątek)

Starszy Kuga na wyprawę spakował tylko to, co było mu niezbędne. Nie chciał na tylko dwa czy trzy dni brać ze sobą wielkich tobołów i bagaży. Ograniczył się do między innymi jednej książki, którą ewentualnie będzie czytać w trakcie podróży jeżeli rozmowa z Shu będzie ciężka do sklejenia. Niby nie czuł przy nim presji tak jak kiedyś, ale czasami bał się niezręcznej ciszy jaka może między nimi nastać. 

Pożegnali się z Ichiru i Eichim, a młodszy ironicznie powiedział do brata, że nie będzie tęsknić. Oczywiście wszystko było formą żartu. Issei pierwszy raz w samochodzie siedział na miejscu pasażera, a nie z tyłu, czuł się z tym trochę dziwnie, ale była to dla niego ciekawa perspektywa. Mógł patrzeć przed siebie i w bok, przez co jego pole widzenia otoczenia się zwiększyło. Po kilku minutach drogi kiedy skupiony na drodze Shu nic nie mówił, młodszy sięgnął do podręcznego plecaka po książkę przygodową, którą ze sobą wziął. W tym momencie Izumi się odezwał. 

-Chcesz mi poopowiadać coś o Naruto? -nastolatek zatrzymał rękę i spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami. Czuł się z tym pytaniem co najmniej dziwnie. 

-Czemu cię to interesuje? Dziwne trochę... 

-Chciałby z wami oglądać, ale nie mam tyle czasu i jest mi z tego powodu dość przykro. A widzę jednocześnie jak się tym zachwycacie. Musi być wartościowe. 

-Bo jest. Tylko w niektórych momentach wydaje się głupkowate. Jest bardzo dużo postaci. 

-Jaki jest główny motyw? -z kolejnym pytaniem Izumiego odnośnie tematu Issei postanowił się przełamać i zacząć mu opowiadać o serii. 

-Główny bohater ma w sobie zapieczętowaną bestię, wielkiego lisa, który w przeszłości zniszczył wioskę i zabił mnóstwo ludzi. Z tego powodu, jak i przez to, że nie ma rodziców jest odrzucany przez wioskę i chce być zauważony, dlatego się wydurnia i jest chuliganem. Trochę mi to przypomina Ichiru... 

-Dlaczego? 

-Ichiru jak był młodszy w sierocińcu też parę razy próbował zwrócić na siebie uwagę i na przykład rysował po ścianach albo kradł innym zabawki. Ale po kilku ochrzanach sobie odpuścił. 

-Całkiem ciekawa historia. Są jeszcze jakieś motywy? -blondyn ciągnął rozmowę dalej. 

-Jest chłopak o imieniu Sasuke, który chce pomścić swój klan, który został wymordowany przez jego brata. Chce zyskać więcej mocy i opuszcza wioskę, żeby znaleźć swojego brata i się go pozbyć... w ramach zemsty.

-Dużo w tym krwi widzę... -ponownie odezwał się instynkt rodzicielski blondyna, przez który zastanawiał się, czy nie jest to aby zbyt brutalne.  

-Flaków na wierzchu nie ma także ja bym nie powiedział, że to jakieś ultra nie na nasz wiek. -zaśmiał się, próbując go uspokoić. Mówił dalej. -Naruto nie umie się pogodzić z tym, że jego przyjaciel opuszcza wioskę i robi wszystko, żeby sprowadzić go z powrotem, ale bezskutecznie. Nigdy się jednak nie poddaje. 

-Wydaje mi się, że w waszym przypadku byłoby tak samo, gdyby ciebie porównać do Sasuke. Ichiru nie pozwoliłby ci odejść. Kocha cię jako brata, ale też jako przyjaciela, jesteś dla niego najważniejszy. 

-Nie myślałem o tym w ten sposób. -uśmiechnął się, mogąc przyznać bez problemu, że starszy ma rację. On i jego brat całkiem poprawnie odwzorowywali charaktery głównych postaci w serii. Ichiru, tak jak Uzumaki momentami był nieogarnięty i zagubiony oraz działał pochopnie, jednak nigdy nie poddawał się w drodze do celu. Natomiast Issei "w roli" Uchihy miał spokojny temperament i wyciągał brata z opałów w jakie czasami wpadał jak i zawsze miał postawiony jasny, konkretny cel o tym, żeby stać się silniejszy. Był to definitywnie jeden z powodów, dzięki któremu cała historia tak im się podobała. -Faktycznie, teraz widzę w tym jeszcze więcej sensu. 

-Naprawdę żałuje, że nie mogę z wami oglądać. Może kiedyś pożyczycie mi mangę, żebym przeczytał? 

-Możemy. Cieszę się, kiedy nasza kolekcja na półce się powiększa. -uśmiechnął się na samą myśl zbierania kolejnych tomów i uzupełnianiu półki. -A, to właśnie stąd wzięła się ta ogromna miłość Ichiru do ramenu. Nie wiem czy to przypadek, ale miejsce w fabule, gdzie sprzedają najlepszy ramen to "Ichiraku", więc brzmi podobnie do jego imienia. 

-Mam nadziei, że nigdy nie będziesz szukać zemsty. 

-Nie mam powodu, mimo, że nasi rodzice też nie żyją. Nie mam na kim się zemścić. -odparł dość smutno spuszczając wzrok. -Odwiedzimy niedługo ich grób? Dawno tam nie byliśmy...

-Kiedy tylko będziecie chcieli. Wiem, jakie to dla was ważne. -Shu spojrzał na niego na chwilę łagodnym wzrokiem. To była jedna z tych próśb, na którą  nie mógł odpowiedzieć "nie", nie miałby serca. 

-Dziękuję. -odpowiedział uśmiechając się lekko, będąc mu bardzo wdzięczny za pomoc. -Mogę... jeszcze ci coś poopowiadać? Dobrze wychodzi ci słuchanie innych ludzi. 

-Śmiało, musimy sobie jakoś zająć czas podróży. A jak mówisz to wszystko wydaje się bardzo ciekawe. 

W ten właśnie sposób dwójka przegadała praktycznie całą drogę samochodem do miejsca docelowego. Chłopak nawet nie wiedział, że będzie umiał się aż tak wczuć w rozmowę z blondynem. Przed wyjazdem bał się, że nie będzie umiał złapać z nim kontaktu przez brak pozostałej dwójki, ale okazało się zupełnie inaczej z czego bardzo się cieszył. Nie mógł się już doczekać zwiedzania i oczywiście gorących kąpieli, z których Japonia jest tak bardzo znana. Liczył też, że uda mu się znaleźć jakąś ładną pamiątkę. 

...

Ichiru nie sądził, że będzie jakoś bardzo za nimi tęsknił, w końcu to raptem parę dni, które zleci im bardzo szybko na wspólnej zabawie z Eichim w parku rozrywki. Chłopak nadal nie mógł uwierzyć, że znajdzie się w miejscu, które od kiedy był mały i zobaczył je w książkach, stało się jego marzeniem. 

-Eichi, nie jesteś zły, że musiałeś ze mną zostać? Myślałem, że też chcesz pozwiedzać świątynie i tak dalej... 

-Mógłbym to zrobić, ale ważne jest dla mnie szczęście was obu. Nie chciałbym, żebyś się zmuszał do czegoś, czego nie lubisz. Jestem pewny, że Issei ma podobnie. Więc nie przejmuj się tak bardzo. -uśmiechnął się do niego, a chłopak momentalnie go przytulił, chowając twarz w jego tors. 

-Jesteś najlepszy, dziękuję~ -mruknął ucieszony, od razu się rozweselając. 

-Nie ma za co słońce. Jutro będziemy się super bawić, a dzisiaj możemy zrobić co chcesz. 

-Wystarczy mi, że zrobimy razem dobre jedzenie i obejrzymy jakiś fajny film. Albo pójdziemy na nocny spacer... 

-Ciekawy pomysł, możemy wyjść jak już się ściemni. -odparł starszy. 

Razem zrobili dobry obiad, na który zeszło im całkiem dużo czasu, podczas którego dobrze się bawili. Na koniec mogli uznać, że są z siebie bardzo zadowoleni mimo, że próbowali całkiem nowego przepisu. Żałowali tylko, że pozostała dwójka nie załapie się na spróbowanie. Ichiru na deser zamiast kolejnego sernika z sosem toffi zażyczył sobie trzy kolorowe dango na patyczkach i słodki syrop to tego. Eichi zgodził się na to bez problemu. Zjedli to wszystko razem siedząc przed telewizorem i oglądając powtórki programów, które oglądali zazwyczaj kiedy im się nudziło. 

Tak jak szatyn obiecał chłopakowi, wieczorem wyszli razem na miasto i rozkoszowali się ciepłym wieczorem. Tak naprawdę pogoda była bardzo przyjemna w porównaniu do gorąca, jakie potrafiło występować w trakcie dnia. Wszędzie nadal było całkiem dużo ludzi, którzy najwyraźniej wpadli na podobny pomysł spaceru lub spotkania się z kimś. Ichiru trzymał się blisko niego, żeby nie wpaść w jakąś grupkę ludzi, którzy niekoniecznie musieli być przyjaźni w stosunku do niego. Czuł się względnie bezpiecznie. 

-Jeżeli ci się spodoba możemy tak wychodzić częściej, nawet całą czwórką. -odparł Eichi uśmiechając się do niższego. 

-Jest... ciekawie. W nocy wszystko wygląda zupełnie inaczej kiedy jest ciemno i jest tyle świateł. 

-To prawda. Ale w takich miejscach warto też na siebie uważać. Ludzie są naprawdę różni i potrafią się posunąć do różnych rzeczy. Ale mam nadzieję, że czujesz się ze mną bezpieczny. 

-Sam bym chyba nie wyszedł. Dlatego dziękuję, że jesteś ze mną. -odparł chłopak, patrząc na niego przez chwilę. Po chwili zauważył jakiś sklep o nazwie "Amierican Candies~". Nazwa od razu go zaintrygowała. 

-Chcesz wejść? Może znajdziemy coś ciekawego i dobrego. -Ichiru pokiwał głową słysząc jego propozycję. Po wejściu zaczął od razu patrzeć na wszystkie półki, ale najchętniej wziąłby z nich absolutnie wszystko. jego wzrok przykuwały kolorowe opakowania i różnorodne smaki. Wiedział jednak, że starszy nie pozwoli mu wziąć zbyt dużo. -Mam nadzieję, że coś zostanie dla Shu i Issei'a, kiedy wrócą. 

-Nic nie mogę obiecać... -mruknął, wybierając różne słodycze, ale też słone przekąski. Wybór był naprawdę spory. Oczywiście, że chciał coś zostawić dla brakujących domowników, ale był prawie pewny, że jedząc je może się zapomnieć i pochłonąć je w całości. Spojrzał do koszyka. -To chyba wszystko. 

-No to płacimy i wychodzimy. -odparł szatyn idąc z młodszym do kasy. 

Po powrocie do domu położyli słodycze i przekąski w kuchni i pomimo, że chłopak bardzo chciał ich spróbować, Horimiya jasno mu powiedział, że nie ma jedzenia takich rzeczy po nocach. Tym razem nie urzekły go nawet jego szczenięce, proszące oczy. Stwierdził, że musi być bardziej asertywny, żeby dać mu dobry przykład, chociaż sam miał na nie wielką ochotę. Izumi poinformował ich w wiadomości, że dotarli bezpieczni i zdrowi na miejsce, a miejsce w którym się znajdują jest naprawdę piękne. Obiecał również wysłać zdjęcia następnego dnia. 

Ichiru trochę ciężko było zasnąć bez brata, jednak Eichi siedział z nim tak długo, aż młodszy nie zamknął oczu i nie oddał się Morfeuszowi. Wcześniej zauważył, że Issei wziął w podróż swoją pluszową fokę znad morza, więc nie obawiał się, że będzie miał jakieś problemy z zaśnięciem. Przed snem wszyscy patrzyli na ten sam księżyc, więc rozłąka nie była w ogóle straszna. 

*naturalne środowisko Jiraji = gorące źródła, if someone ask 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro