13. zatańcz dla mnie;
13.04.2015 (poniedziałek)
Poranne, jasne promienie słoneczne wdarły się bez pozwolenia do pokoju nastolatków, budząc przy tym młodszego z nich. Ichiru otwierając oczy niemal momentalnie przypomniał sobie, co będą dzisiaj robić. Poprzedniego dnia starsi obiecali im, że w końca cała czwórka uda się na salę, w której będą się odbywać lekcje tańca. W tym samym budynku zaledwie kilka pięter wyżej znajdowała się sala do śpiewu, więc nie trzeba było się daleko fatygować.
Ichiru szturchnął swojego brata nadal przyklejonego do poduszki, ale odpowiedziało mu tylko niezrozumiałe mruknięcie. On jedynie westchnął.
-Myślałem, że ja jestem największym leniem... -mruknął do siebie, uśmiechając się delikatnie na widok jego spokojnej, śpiącej twarzy. Pogłaskał go po głowie, po czym cicho wyszedł z pokoju.
W drodze do łazienki przecierał jeszcze nieco zaspane oczy. Zauważył też, że drzwi do pokoju szatyna są uchylone. Mijając je mimowolnie zauważył, że Eichi zakłada inną koszulkę. Widok ten zaintrygował go bardziej, niż można było się spodziewać.
-O mój boże... -rozbudził się po chwili, przekraczając próg pokoju. Eichi spojrzał na niego mocno niezrozumiale.
-O, to ty? -poprawił swoje ubranie, patrząc jak ten podchodzi do niego z rozszerzonymi oczyma. -Co się dzieje?
-Jak to... Skąd to się wzięło?
-Ale co? -szatyn nadal nie miał zielonego pojęcia o co może chodzić. Kuga natomiast bez krępacji podszedł blisko niego i podniósł materiał koszulki, ukazując mięśnie jego brzucha, układających się w całkiem imponujący sześciopak.
-No to!
-Cóż eto... -zarumienił się lekko, zastanawiając się jakby się zachowywał, gdyby na miejscu chłopaka znajdował się Shu. -To tylko zwykły, mały sześciopak...
-Nawet nie wiesz, jak bardzo zrobiłem się w tej chwili zazdrosny... -młodszy pogładził swój brzuch uzmysławiając sobie, jak bardzo jest "płaski". -Chyba się popłaczę...
-No już dobrze... -zaśmiał z lekka nerwowo i przyciągnął go do siebie delikatnie. -Jeśli będziesz ciężko pracować to też się takiego doczekasz.
-Nie... -odsunął się po chwili i popatrzył mu prosto w oczy z niesamowitą determinacją, wskazując na niego palcem. -Jeśli będę ciężko pracować, kiedyś doczekam się dwunastopaka!
-Nie wątpię~ Powodzenia młody. -pogłaskał go po główce, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Nie chciał mu jednak mówić, iż jego mięśnie pochodzą od noszenia zwykłych kartonów ze sprzętem przez dość długi okres czasu, gdyż mógłby się on nieco podłamać, a nie chciał aby tak się stało.
Przy śniadaniu cała czwórka siedziała wyjątkowo cicho. Starsi domyślali się, że bracia są zestresowani swoim pierwszym spotkaniem z nowymi choreografami i nauczycielami, którzy będą ich uczyć praktycznie od dzisiaj. Nie chcieli jednak aby podczas posiłku nie padło ani jedno słowo.
-Boicie się dzisiejszego dnia? -spytał Shu z gracją i odchylonym małym paluszkiem popijając swoją kawę.
-Może trochę... wiecie, nowi ludzie, którzy nas nie znają to dziwna sprawa... -mruknął Issei, zamaczając kolejny raz łyżkę w misce z płatkami. -Nadal jestem średnio przekonany czy w ogóle się do tego nadaję...
-Rozumiemy w zupełności. Ale naprawdę nie macie się czego bać. Ci ludzie są wyszkoleni, aby prowadzić zajęcia dla takich świeżaków jak my.
-Shu... mam do ciebie takie strasznie nietypowe pytanie...
-Cokolwiek to jest, postaram się ci odpowiedź szczerze. -blondyn uśmiechnął się lekko, kiedy Ichiru patrzył na zmianę na niego oraz bruneta.
-Widziałeś kiedyś Eichiego bez koszulki?
-A żeby to raz było... -Izumi uważnie skupił się na tym, aby nie zakrztusić swoją kawą. -Nie posądzam cię o nic złego, ale skąd wziąłeś to pytanie?
-Em... W skali od jeden do dziesięć, jak bardzo męska jest taka klata? -Eichi siedząc na swoim miejscu coraz bardziej nie umiał przestać się pocić na skroniach czy w okolicach karku. Jednocześnie po części nie chciał wcinać się w tą konwersację, która dotyczyła bezpośrednio jego osoby.
-A tobie co się na męskość nagle zebrało? -Issei już ledwo powstrzymywał swój kpiący śmiech. -Uważajcie, bo zaraz będzie chciał zostać Hokage tego domu.
-Ty nie wiesz jak długo już czekam na pierwsze włosy na klacie...
-W takim razie Ichiru chyba cię zasmucę. -Shu odstawił kubek, spoglądając na niego. -W prawdzie idole mogą wyglądać naprawdę przeróżnie. Jednak zbyt duża ilość włosów na ciele nie jest jakoś szczególnie pożądana. Bardziej stawia się na zadbane fryzury, skórę, czy chociażby właśnie mięśnie.
-Ale nudy... -przewrócił oczami, w myślach jednak płacząc za swoimi oznakami prawdziwej męskości.
-Zobaczysz, jeszcze ci się to spodoba. Przysięgam. -Eichi zaśmiał się na jego zniechęcenie. -A jutro zabieram cię na siłownię.
-Serio?! -rozszerzył niebieskie, szklane kulki niemal do rozmiarów sporej monety.
-Obiecuję. Ale ostrzegam, że łatwo nie będzie.
-Jestem na to gotowy!
Jak zwykle luźna rozmowa pozwalała się wszystkim odprężyć i zrelaksować przed ciężkim wyzwaniem. Starsi próbowali ich zapewnić, że wszystko pójdzie dobrze. Opowiadali im nieco o modelu idola, jakimi mogą się stać, o ich postrzeganiu tańca, o występach, podstawach kontrolowania oddechu, a nawet śpiewie, którego naukę też już całkiem niedługo rozpoczną. Wszyscy mieli dość ambitne plany, w końcu chcieli się stać zespołem, który opowie światu swoją historię, jednak najpierw musi się nauczyć, jak stąpać po tej twardej i trudnej ścieżce. Po zakończeniu posiłku polecili im, aby ubrać się w zakupione przez najstarszego koszule, a do plecaków mieli spakować luźniejsze rzeczy na przebranie. Niekoniecznie dzisiaj będą się uczyć wielkich i trudnych układów, ale kilka ćwiczeń na rozluźnienie mięśni, czy początkowe nabieranie kondycji było bardzo wskazane. W samochodzie podczas ich jazdy znów poleciała piosenka "Burny!!!", która już powoli zdaniem braci zaczęła ich prześladować.
-Może któryś z was spróbuję zaśpiewać chociaż refren? -zaproponował Eichi, odwracając się do nich. -Jestem prawie pewien, że znacie go na pamięć. Issei?
-Wolałbyś tego nie słyszeć. Bez żadnych ćwiczeń głosowych to serio może nie wyjść.
-Rozumiem... To może Ichiru?
-Tam chyba jest fragment po angielsku? -na pytanie szatyn pokiwał głową. -Wolałbym tego nie kaleczyć, jeszcze się nie uczyliśmy, mój akcent będzie okropny...
-Już niedługo wezmę was na warsztat w tym temacie. Pamiętajcie, po japońskim, angielski jest najważniejszy, right Eichi?
-Proszę, nie wstawiaj losowych słów do zdań...
-Something's wrong?
-No, but please stop. -Shu tylko pokręcił głową na boki, stwierdzając, że na obecną chwilę nie będzie mieszał młodym umysłom w głowach.
-Chyba to nawet udało mi się zrozumieć. -mruknął Issei nieco wstydliwie. Fakt, zawsze chciał się nauczyć innego języka niż ojczysty, ale nigdy do końca nie miał takiej okazji.
-Zobaczycie, że to wcale nie jest takie trudne. Wszystkiego się nauczycie, niedługo będziecie mieli już pełny plan zajęć.
-Gdyby nie to, że mam problem z wymową, to nawet może bym zaśpiewał...
-Jeszcze nam będziecie zastępować to radio.
Przy zaparkowaniu samochodu w wyznaczonym miejscu, bliźniaki nie mogły powstrzymać się od oglądania budynku pod jaki podjechali. Wysoka budowla wyglądała naprawdę zjawiskowo z każdej strony przez którą nie dało się ukryć zachwytu. To miejsce samo w sobie też było wytwórnią; tu miału być nagrywane wszystkie Dance Practice oraz piosenki. Tutaj miały odbywać się przygotowanie grupy do debiutu, który miał nastąpić najpewniej w przyszłym roku, jednak była to bardzo umowna data. Opanowanie umiejętności tańca i śpiewu może mieć niesamowitą rozpiętość czasową, niektórym udaje się to w kilka miesięcy, innym natomiast w kilka lat.
Wysiadając z samochodu wszyscy zaczęli się kierować ku głównemu wejściu. Braciom ich serduszka pełne niewiedzy zaczęły nieco przyspieszać, a nogi niekontrolowanie dygotać. W myślach potrafili jedynie pocieszyć się faktem, iż Shu i Eichi są razem z nimi oraz że nie odstąpią ich ani na krok. Kiedy Izumi przeszedł się do swego rodzaju recepcji i przedstawił siebie oraz swoich towarzyszy, młoda kobieta od razu wskazała im, gdzie mają się kierować.
-Chodźcie. -uśmiechnął się do pozostałej trójki, która dotrzymała mu kroku.
-Byliście tu już kiedyś? -spytał cicho Issei, po chwili czując dłoń Shu na swoim ramieniu.
-Tak. Mieliśmy tutaj kilka lekcji odnośnie mniejszych występów, ale minęło już trochę czasu.
-Jacy są nauczyciele?... -spytał ponownie starszy brat z lekko wyczuwalnym stresem w głosie.
-Za chwilę ich poznacie, ale musicie nam wierzyć, że są naprawdę w porządku. Wszyscy jesteśmy w niezwykle dobrych i trafnych rękach. -Eichi swoim nieco roześmianym i entuzjastycznym głosem chciał pocieszyć chłopców, którzy mimo wszystko nadal byli w niesamowitych emocjach.
Kiedy w końcu znaleźli odpowiednią salę, blondyn dźwięcznie zapukał dwa razy, po czym odpowiedział im znajomy głos mężczyzny, proszącego o wejście. Kiedy przekroczyli próg, ujrzeli kilka osób; menadżera, dwóch instruktorów tańca oraz jeszcze kilka osób tak zwanego "staffu", również należących do ich agencji. Cała czwórka ukłoniła się nisko, a ich gest został również odwzajemniony.
-Cieszę się, że mogę was znowu zobaczyć. Całą czwórką. -odparł menadżer z szerokim uśmiechem. Następnie wskazał na kilka poustawianych krzeseł. -Proszę zajmijcie miejsca.
-My także bardzo się cieszymy. Nie mogliśmy się doczekać tego momentu. -Izumi spojrzał na swój, już w tym momencie, zespół. -Chłopacy nieco się stresują, ale za chwilę wszyscy lepiej się poznają.
-Nie musicie się nikogo bać, nikt was nie zje. -odparł jeden z dość młodych instruktorów siedzących naprzeciwko nich. -Moglibyśmy poznać wasze imiona?
-Issei i Ichiru Kuga. Jesteśmy bliźniaczymi braćmi. -odparł starszy, chcąc się chociaż na moment przełamać i wydostać z bańki wstydliwości.
-Jakbyśmy początkowo was mylili to bardzo przepraszamy.
-W porządku. -po tym małym komentarzu, kolejny instruktor zaczął mówić.
-Pewnie już wiecie, że do debiutu jak i po nim to my poprowadzimy wasze choreografie, jak i będziemy uczyć wszystkiego, co powinniście wiedzieć o tańcu. Dostosujemy poziom i ćwiczenia do waszego tempa nauki.
-To brzmi bardzo dobrze. -odpowiedział mężczyźnie Eichi. -Chłopcy bardzo szybko się uczą i są bardzo do tego chętni. Chcą zostać niesamowitymi idolami.
-Nas też to bardzo cieszy.
Następne kilka zdań należało do menadżera, który mówił o tym, jak bardzo dumny jest z ich rozpoczęcia nauki w celu zadebiutowania jako prawdziwy zespół. Dla niego "Quell" rozpoczęło swoje przygotowania właśnie dzisiaj, właśnie teraz. Sam fakt, że byli razem i mieli jeden, wspólny i niesamowity cel, połączyło ich w jedną grupę, która miała ukazać się światu. Przez przypadek nazwał też braci "swoimi dziećmi" co ich bardzo zawstydziło, ale tym zdobył również ich empatię. Dzisiaj jeszcze bardziej ich do siebie zbliżyli. Po dość długiej rozmowie menadżer musiał opuścić salę w celu załatwiania ważnych spraw. Resztę pozostawił instruktorom tańca, z którymi Quell miało już omawiać konkrety.
-Chcielibyśmy żebyście poznali najważniejsze rzeczy odnoście tańca w grupie, czy też solo. Bo oba te typy będziecie praktykować.
-Solo też? -spytał Ichiru, którego oczy i uszy dawno nie były na niczym tak mocno skoncentrowane.
-Podejrzewam, że od tych zaczniemy, ale jest coś jeszcze ważniejszego. -jeden z instruktorów nagle nieco spoważniał. -Nie wolno wam zaczynać tańca ani układu bez rozgrzewki i rozciągania. Możecie tym sobie narobić sporej, może i nieodwracanej krzywdy. -bliźniaki spojrzały na siebie z rozszerzonymi oczami.
-Spokojnie, przypilnujemy ich w tym temacie. -odparł Eichi z pewnością w głosie.
-Dobrze, na ten moment to koniec straszenia. -zaśmiał się jeden z mężczyzn. -Chcemy żebyście wiedzieli, że taniec musi polegać na pełnym panowaniu nad swoim ciałem i ruchami. Połączenie się z muzyką i rytmem poprzez dany układ i ułożenie ruchów.
-Brzmi dosyć skomplikowanie... -mruknął Ichiru, opierając się ramieniem o brata, a następnie spojrzał na niego. -Ale damy radę, nie?
-Dlatego nie należy od razu rzucać się na wybitnie skomplikowane choreografie, bo uwierzcie, nikt nie jest w stanie od takich zacząć. Stopień należy dostosować, zwłaszcza do osób, które nigdy nie tańczyły.
-Ja zawsze chciałem się tego nauczyć i nawet już o tym komuś powiedziałem... -Ichiru dyskretnie spojrzał na szatyna, który szeroko się uśmiechnął.
-Wzruszyłem się, jak mi to powiedziałeś młody.
-Widzę zapał w tych oczkach. W waszych wszystkich. Wracając; osobno będziemy ćwiczyć synchronizację, zmiany pozycji w trakcie piosenek oraz poszczególne ruchy. Wszystkiego po kolei się dowiecie. -w tym momencie Issei nieśmiało podniósł rękę. -Tak?
-Co jeśli się pomylę i coś pójdzie nie tak?
-Patent na to jest tylko jeden. Tańcz dalej, jakby zupełnie nic się nie wydarzyło. Absolutnie nie należy uciekać ani nic z tych rzeczy. Wierzcie, każdy idol musi mieć chociaż jedną porządną wpadkę.
-Już boję się swojej... -mruknął w odpowiedzi odwracając wzrok.
-Nie zniechęcaj się. Postaraj się po prostu z całych sił, aby do niej nie doszło. -Izumi pogłaskał go delikatnie po ramieniu, a chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się słabo.
Omówili jeszcze kilka kwestii, jednak instruktorzy twierdzili, że nic w życiu tak nie uczy jak praktyka. Pozwolili im iść się przebrać do szatni w wygodniejsze ubrania. Planem było wykonanie typowej rozgrzewki przed tańcem jak i kilku dodatkowych ćwiczeń. Chłopcom wszystko przychodziło nieco wolniej niż starszym, gdyż oni nie mieli z tym jeszcze nigdy do czynienia. Po kilku minutach ruchu przyszedł czas na tę bardziej skomplikowaną część, czyli rozciąganie. Kiedy chłopcy siedzieli w rozkroku i mieli sięgać rękami jak najdalej, starsi stanęli za nimi i pomogli im się jeszcze bardziej pochylić.
-Ała! Shu to boli... -jęknął Ichiru głośno, jak pierwszy raz tak naprawdę poczuł swoje mięśnie.
-Niestety, ale to musi boleć. -mruknął nieco drwiąco. -Jeszcze chwilę. Jak u ciebie Issei?
-Chyba nie najgorzej... aaah! -krzyknął stłumionym tonem, kiedy Eichi naparł na niego bardziej. -Dobra już, proszę!
-Teraz widzicie chłopacy z czym to się wiąże. -odparł jeden instruktor krzyżując ramiona na piersi. -Shu, Eichi, może nam coś zaprezentujecie?
-W sensie... mamy zatańczyć? -szatyn spojrzał na niego niepewnym wzrokiem.
-Jestem pewny, że chłopcy chcą zobaczyć Cię w akcji. Z resztą ja też chcę. -Shu uśmiechnął się do niego dyskretnie, przyprawiając młodszego o lekki rumieńce. -Pamiętasz jeszcze nas ostatni układ, prawda? Zatańcz dla mnie.
-Jasne, że tak... -po tych słowach jedynie ustawił się przed wielkim, idealnie czystym lustrem, rozciągającym się niemal na całą ścianę. Chwilę potem Shu pojawił się koło niego a chłopacy odsunęli się na boki, przyglądając się im z niesamowitą uwagą i skupieniem. Nie mogli się doczekać, aby ujrzeć ten występ. Do uszu wszystkich dotarła piosenka, której chłopcy nie mieli jeszcze okazji usłyszeć. Od tej chwili podziwiali każdy ruch dwójki, która ruszyła w rytm niemal natychmiastowo. Po kilku sekundach mieli wrażenie jakby czas stanął w miejscu, a oni oglądali przestawianie. Słyszeli piski butów o parkiet, cięższe oddechy, nawet świst powietrza przy szybszym ruchu ręki czy nogi. Shu i Eichi poruszali się dosłownie identycznie, ich ruchy były spójne i dostosowane, jakby podzielili jedno ciało na ich dwóch. Luźne koszulki mimowolnie podwijały się pod wpływem szybkich ruchów, na co Ichiru rozszerzał swoje usta w wielkim okręgu, nie mogąc pohamować swojego zachwytu. Issei złapał się za głowę widząc kombinacje ruchów jaka właśnie była przed nim odtwarzana. Było widać niesamowitą staranność i zaangażowanie w ten taniec. Kiedy nadszedł koniec piosenki, bliźniaki zaczęły głośno klaskać.
-A ja myślałem, że zobaczenie Shu w dresach będzie niesamowite... -mruknął Ichiru, który wstał na nogi. -Jak długo się tego uczyliście?
-Żeby wam nie skłamać... cztery dni. -odparł Izumi, który poprawił swoją koszulkę.
-Czy wy jesteście nienormalni? Przecież to trzeba być mutantem, to niemożliwe!
-No chyba, że jesteś na sali po sześć, siedem godzin. -szatyn zaśmiał się cicho, a chłopcy ponownie załamywali się w swoich myślach, jak nauka może być dla nich ciężka i kłopotliwa. Zbliżył się do nich, aby każdego objąć ramieniem troski i wtulić lekko w swoje boki -Oj no już... Nie będzie przecież tak źle.
-Eichi ma racje. Macie czas się jeszcze wszystkiego nauczyć. A my wam w tym pomożemy. Okej? -za pytanie blondyna oboje niepewnie pokiwali główkami. -Zobaczycie, jeszcze będziecie lepsi od nas. Wszyscy będziemy ciężko pracować.
...
Cała czwórka spędziła swój czas na sali niemal do wieczora w świetnej atmosferze. Na kolację wybrali się do polecanej przez Shu knajpy z makaronem soba, który wszyscy uwielbiali. Miło spędzili wieczór na rozmowach odnoście pierwszej styczności braci z tańcem. Powiedzieli, że faktycznie w późniejszym czasie poczuli się naprawdę swobodnie i nie bali się rozmawiać z nauczycielami. Generalnie bardzo przyjemnie spędzili też czas i zdążyli się sporo dowiedzieć. Wierzyli, że ta współpraca będzie czymś naprawdę udanym.
...
Późnym wieczorem, kiedy rzekomo wszyscy już poszli spać, Horimiya postanowił wyjść na balkon i chwilę pooddychać świeżym, chłodnym powietrzem. Często to robił, bardzo go to uspokajało. Powoli oparł się ramionami o barierkę i patrzył w niebo na jaśniejące na nim białe punkciki, szukając Wielkiego Wozu.
-Piękne... -szepnął w domyśle do siebie.
-Dlaczego nie nosisz kapci? Przeziębisz się. -usłyszał za sobą delikatny, ale niski i dostojny głos. Odwrócił się odruchowo.
-Shu...? Ja, eto...
-No już się nie tłumacz. -zaśmiał się cicho blondyn i przystał obok niego, również opierając łokcie o barierkę. -Czemu nie śpisz?
-Mógłbym spytać o to samo. -mruknął, uśmiechając się. Spojrzał na gładką, jasną twarz przyjaciela. -Rozmyślam. O tym, jak bardzo jestem dumny z nas wszystkich. I jak bardzo kocham to co cały czas tworzymy.
-Miło się ciebie słucha. Zwłaszcza wieczorami. -starszy zaśmiał się ponownie odwzajemniając jego spojrzenie. -Byłeś dzisiaj niesamowity. Dzisiaj zdałem sobie sprawę jak bardzo tęsknię za tańcem z tobą. I jak bardzo to kocham.
-Shu... czemu zawsze mówisz takie zawstydzające rzeczy? Wiesz, że mnie to peszy... -szatyn zasłonił się jedną rękę, którą Izumi po chwili jednak odciągnął swoją delikatną w odczuciu ręką.
-Nie chowaj się, bo nie będę miał na co patrzeć. -uśmiechnął się delikatnie, patrząc na jego subtelnie czerwone policzki.
-Mogę mieć głupie pytanie? -mruknął patrząc na niego kątem oka.
-Tak?
-Ile razy widziałeś mnie bez koszulki?...
-Całkiem nie najmniej. -przymrużył powieki z tajemniczym blaskiem w nich. -Jakby ci to powiedzieć... musisz lepiej pilnować drzwi od łazienki. -Eichi tylko westchnął cicho. -Nie mam pojęcia czego się wstydzisz. Masz tyle niesamowitych aspektów za które cię doceniam...
-Na przykład?
-Piękny głos, wyćwiczone ciało, miękkie włosy, śliczne oczy, w które uwielbiam patrzeć, opiekuńczy i empatyczny charakter... Mógłbym wymieniać w kółko.
-Shu... Nie musisz niczego wymyślać. -po tym słowie niespodziewanie poczuł na swoim policzku ciepły oddech a następnie usta starszego. Zdziwił się w chwili, kiedy został mocno przytulony. Nie umiał zaprzeczyć, czuł się niczym obejmowany przez anioła. -Shu?
-Eichi, musisz w siebie bardziej uwierzyć. Wypowiadając takie słowa w kierunku osoby na której tak mi zależy, nie umiałbym skłamać. -odsunął się lekko, nadal trzymając jego ramiona. -Chcę, żebyś znał swoją wartość.
-Ojej... -Eichi uśmiechnął się lekko. -Dziękuję ci.
-Nie musisz, powiedziałem ci jedynie prawdę. -pogłaskał delikatnie jego policzek. -Już późno, chodźmy spać owieczko. -na swoje słowa starszy otrzymał zgodne kiwnięcie głową. Eichi widocznie był już na tyle zmęczony, że nie zwrócił uwagi na przezwisko jakim został nazwany.
cza chyba wiecej flirtów wprowadzic.....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro