~5~
-Jakie komplikacje, o co chodzi? – odezwał się Harry po mojej prawej stronie. Przymknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich wdechów.
-Państwa dziecko ma osłabione mięśnie. Wiąże się to z tym, że zdecydowanie później zacznie podnosić samodzielnie główkę, siadać czy też chodzić. Proszę się jednak nie martwić, odpowiednia i systematyczne rehabilitacje sprawią, że w przyszłości państwa dziecko nie będzie miało problemów z funkcjonowaniem. Oprócz tego podejrzewamy również astmę, lecz aby ją potwierdzić będziemy musieli wykonać szczegółowe badania. Oprócz tego nie ma żadnych innych problemów zdrowotnych. Proszę się nie martwić, wcześnie wykryte osłabienie mięśni pozwala na natychmiastową reakcję z pozytywnym skutkiem. – kobieta posłała nam uśmiech. Wcale mnie tym nie uspokoiła.
-Przecież w czasie wizyt u ginekologa wszystko było dobrze. – powiedziałam cicho chwytając Harry'ego za dłoń. Potrzebowałam jego bliskości.
-Miałam w rękach pani dokumentację i również jestem w szoku. Czasem zdarza się, że takie choroby tworzą się w ostatnich tygodniach przed porodem. Proszę się jednak tym już nie martwić. Wszystko będzie dobrze, macie państwo moje słowo. A teraz z pewnością chcecie poznać płeć Maluszka. – uśmiech lekarki powiększył się, a drzwi sali otworzyły. Do środka weszła pielęgniarka w średnim wieku z małym zawiniątkiem na rękach. –Gratuluję państwu pięknego synka. – uśmiechnęła się szeroko.
Pielęgniarka podeszła do łóżka i podała mi naszego synka ubranego w słodkie, zielone ubranko i becik. Przytuliłam dziecko do piersi i przyglądnęłam mu się. Cały tata. Po moim policzku spłynęło kilka łez. Harry usiadł za mną na łóżku i objął ramieniem, a drugą rękę ułożył na mojej którą trzymałam becik. Zaśmiał się pod nosem dotykając policzka chłopca. Malec otworzył oczka ukazując zielone tęczówki.
-Kolejne dziecko znowu wygląda jak ty. – zaśmiałam się przez łzy, na co również śmiechem wybuchnął mój mąż oraz dwie kobiety.
-Postaram się żeby kolejny wyglądało jak ty. – powiedział na co przewróciłam oczyma. -Jest przepiękny. – wyszeptał dotykając jego policzka.
-Ma takie śliczne, duże oczy. – dodałam nie mogąc się nim nacieszyć. Mój malutki syneczek, moje kolejne Kochanie i mój kolejny sens do życia. Schyliłam się i musnęłam ustami jego czółko.
-Później pielęgniarka pokaże pani jak zajmować się Maluchem z osłabionymi mięśniami. Proszę się nie bać, nie ma większych różnić jak przy opiece nad zdrowym dzieckiem. – lekarka uśmiechnęła się i schyliła w stronę stojącej obok kobiety. Ponownie spojrzałam na małe zawiniątko, które wpatrywało się w nas pięknymi oczami. Na moje usta od razu wkradł się uśmiech.
-Zdecydowali się państwo na jakieś imię, czy mam przyjść później z dokumentacją?
-To nie będzie konieczne. – odezwał się Harry spoglądając na mnie. Odwróciłam twarz w jego stronę z uśmiechem.
-Blake.
-Blake. – odpowiedzieliśmy równocześnie. Już od dawana wiedzieliśmy, jak chcemy nazwać nasze dziecko w zależności od płci. Kobieta spytała jeszcze o kilka rzeczy po czym wyszła zostawiając nas samych.
-To..kiedy chcesz wykonać swoją karę? – spytałam przyglądając się naszemu synkowi. Jest taki malutki i słodki.
-Jaką karę? – spytał zszokowany brunet. Zaśmiałam się pod nosem i spojrzałam na niego.
-Mamy syna, wygrałam. – uśmiechnęłam się zwycięsko przypominając o naszym zakładzie. Harry zakrył twarz dłońmi, a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu.
*****
-Tato daleko jeszcze?
-Kiedy zobaczymy mamę?
-A będzie z nią nasz braciszek?
-Tato no!
-Nie krzyczcie tak bo nas stąd wyrzucą. – krzyki bliźniaków przerwał zdenerwowany głos Harry'ego.
-Tatusiu, dobrze wiesz że nas nie wyrzucą. Nie mogą. Przecież jesteśmy tylko głupimi dziećmi. – odpowiedział mu głośno Louis, a następnie dało się słyszeć tupot stóp. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Mamo! – krzyk dwójki dzieci połączony z energicznym otwarciem drzwi sprawił, że prawie spadłam ze śmiechu z łóżka.
-Hej Maluchy. – zaśmiałam się otwierając ramiona, w które wpadł Louis z Darcy. Przytuliłam mocno moje dzieciaki, których nie widziałam od dwóch dni.
-Uważajcie, mamę wszystko boli. – skarcił ich Harry zamykając drzwi do sali. –Mam nadzieję, że nie dostaniemy zakazu wstępu do szpitala.
-Spokojnie, czasem przychodzą tu głośniejsze dzieciaki. – zaśmiałam się całując moje dzieci w czółka.
-To gdzie nasz brat? – spytała Darcy siadając z pomocą bruneta na moim łóżku.
-Tata po niego pójdzie, a my się poprzytulamy.
-Tak! – krzyknęli oboje i szybko wtulili we mnie. Harry zaśmiał się pod nosem i opuścił salę. Wrócił po chwili z naszym synkiem w ramionach. Zbliżył się sprawiając, że Darcy i Lou o mało nie wybuchli z podekscytowania.
-Przywitajcie swojego braciszka Blake'a. – oświadczył dumnie mój mąż i podał mi go. Ostrożnie przejęłam chłopca, który spoglądał na nas wielkimi oczyma.
-Ale jest śliczny. – skwitowała Darcy dając mu buziaka w małe usteczka. Louis przyglądał mu się przez chwilę, po czym podszedł do Harry'ego.
-Tato, a on będzie ładny jak będzie duży? – spytał, wywołując u mnie śmiech. Nie chcąc jednak zniechęcić syna wstrzymałam się z nim.
-Z pewnością. – odpowiedział mu Harry, sadzając syna na swoim kolanie.
-Będę go uczyć jak podrywać dziewczyny. – ciszę pomiędzy nami przerwał mały brunet. –Wiesz mamo, tata mnie nauczył jak poderwać dziewczynę. I wiesz co, powiem ci sekret. – odezwał się szeptem. Rozglądnął się dookoła i napotykając wzrok Darcy przysunął się do niej. –Ty nie możesz wiedzieć. – rzucił w jej stronę i popchnął w stronę Harry'ego, przez co od razu otrzymał reprymendę od nas. –Przepraszam no. Ale ona jest dziewczyną i nie może wiedzieć. – odezwał się rezolutnie. Był bardzo mądry jak na czterolatka. –Tata powiedział. – zaczął mówić do mojego ucha. –Żebym nie podrywał dziewczyn na coś takiego jak, yyy nie pamiętam już, ale tam było coś o spadaniu z nieba. Teraz muszę opracować własny tekst na podryw. Tak to się mówi tato? – zwrócił się niepewnie w stronę Harry'ego. Mój mąż spojrzał na nas ledwo powstrzymując śmiech. Pokiwał twierdząco głową i zamienił śmiech w kaszel.
-Teraz już nic nie mów, bo Blake chyba chce iść spać. – uciszyłam synka wskazując na naszego Maluszka w moich ramionach. Niemowlę było wielką sensacją, gdyż od razu bliźniaki bić się o lepsze miejsca, żeby móc oglądać zasypianie ich braciszka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro