Rozdział 18
Kamil
Kiedy następnego dnia zebraliśmy się w kuchni na kolację, atmosfera przy jedzeniu była tak ciążącą, że wręcz czułem jak dusze się tą sytuacją. Mama patrzyła na nas z politowaniem w oczach, a jej porcja na talerzu nadal została nie tknięta. Antek, który zawsze jako pierwszy siedział za stołem i zjadał podane danie, dzisiaj ociągał się tak w jedzeniu, że naprawdę zastanawiałem się, czy widelec nareszcie wyląduje w jego buzi, czy nie.
Z jakże interesujących rozmyślań, nad sposobem jedzenia mojej rodziny, wyrwał mnie trzask zamykanych drzwi. Po usłyszeniu tego dźwięku, zacząłem się zastanawiać, czy drzwi nadal są w futrynie. Jak na rozkazał każdy z nas podniósł głowę i czekał, na choćby zarys sylwetki u wejścia do kuchni. Po chwili do kuchni wparował Maciek. Najstarszy z naszej trójki.
Fakt, że przyjechał ponad 300 km, w roku studenckim i to nie na święta,było sytuacją epizodyczną. W takiej chwili, nawet dziecko by się zorientowało, że jest coś nie tak. Nawet bardzo nie tak. Widocznie nie wiem wszystkiego o Ojcu.
Mama widząc swojego pierworodnego, po tak długiej przerwie, wstała od stołu i uściskała Go mocno. Maciek otulił troskliwie ramionami Mamę i pocałować ją we włosy. Może i jestem facetem, ale takie gesty się docenia.
- Jak minęła Ci podróż, Synku ?
- Dobrze, kiedy dowiedziałem się...- urwał i spojrzał na mnie i Antka badawczo, po czym znów spojrzał na Mamę. - Oni wiedzą ?
- Nie wszystko. - odparła smutno Mama. - Zjesz ? - zapytała podchodząc do stołu.
- Chyba już wolałbym mieć to za sobą. - westchnął i usiadł na swoim miejscu, obok mnie.
Spojrzałem na Antka, ale i On kompletnie nie wiedział, co nas czeka. Z każdym słowem Mamy i Maćka, miałem wrażenie, że coraz mniej wiem. Że tego co jestem świadomy, jest małą namiastką, tego czego dowiem się za chwilę. Z nerwów, zacząłem zaciskać dłonie w pięści. Rozumiecie, taki odruch.
- Kamil, proszę Cię tylko o jedno. Wysłuchaj Nas do końca. Dopiero jak poznasz wszystkie fakty, będziesz mógł wyjść, ok ?
- Dlaczego mówisz to tylko do mnie? Antek, wie tyle co ja.
- Ale Antek ma inny charakter. Zresztą, nie ważne. Po prostu wysłuchaj, tak ?
- Dobrze.
Wróciłem myślami do dnia kiedy to Mama tłumaczyła nam zawsze po kolacji, dlaczego Tatuś jeszcze nie wrócił. Z jakiegoś powodu znowu, chcieli Ojca wybielić, usprawiedliwić.
Tymczasem On w moich oczach nie zasługiwał na nic od nas. Nawet, żeby poświęcić czas na rozmowę o nim.
- Tomek najpierw skontaktował się ze mną. - powiedziała Mama, a ja skupiłem, na niej swoją całą swoją uwagę.- Wrócił do Polski dwa tygodnie temu. Zrozumiał, że pieniądze to nie wszystko, ale rodzina, jest jego największym majątkiem.
Prychnąłem na tę słowa, co nie szło uwadze Mamy.
- Kamil,każdy popełnia błędy. Jesteśmy tylko ludźmi. Czy nie zrobiłeś czegoś chociaż raz i później tego nie żałowałeś ? Nie chciałeś naprawić ?
Teraz ja wyszedłem na tego złego. A nie mówiłem, że będą usprawiedliwiać, jego zachowanie ? Jakby na to zasłużył. Jakby to był pieprzony zaszczyt, że znowu będzie z Nami !
- Żałuję, że zmarnował tyle lat. Muszę się Wam do czegoś przyznać.
- Mamo...- zaczął Maciek.
- Muszą poznać prawdę. Nie powinnam ich okłamywać. Ty znasz prawdę, Oni też powinni.
- Możecie przestać mówić zagadkami ? - powiedział poirytowany Antek.
Całe szczęście, że nie tylko ja już jestem tutaj na skraju cierpliwości.
- Nie było żadnego rozwodu.
- Co ? - wykrzyknęliśmy z Bratem, w tym samym czasie.
- Formalnie jestem nadal z Waszym Ojcem. Jesteśmy w świetle prawa nadal małżeństwem. A Tomek, chcę spróbować od nowa. Dlatego nie dziwcie się jak zobaczycie Nas razem. - powiedziała na jednym wydechu, a ja zbierałem się po tych słowach dobre parę chwil.
Nie było rozwodu. Nie zdziwcie się, jak zobaczycie Nas razem.
Te słowa odbijały się w mojej głowie echem.
- Czy Ty Mamo już mu wybaczyłaś ? Po tylu latach ? Nie wierzę ! - wyrzucałem z siebie, pytania, na które odpowiedź wydawało mi się, że znam.
- Mamo czy Ty bo nadal kochasz ? A co z Przemkiem ?
Na twarzy Mamy wypisało się zdumienie i niezrozumienie.
- Chłopcy- powiedziała odzyskując fason - Czy Wy naprawdę myśleliście, że Ja i Przemysław, jesteśmy razem ?
- W sumie, nie możesz nam się dziwić.
- Kochani,Przemek jest moim dobrym przyjacielem, jeszcze z czasów liceum. I tak, kocham i nigdy nie przestałam kochać Waszego Ojca.
- Mam rozumieć, że mimo tylu lat rozłąki, nadal będzie cię razem ? - zapytał Antek.
- Tak. Chłopcy, nie po to bierze się ślub z osobą, którą się kocha, żeby później się rozwodzić przy pierwszej lepszej okazji. Kiedyś zrozumiecie moją decyzję.
- Wątpię - mruknęłam pod nosem, co usłyszał Maciek.
- Kamil ! Na litość, chłopie nie masz pięciu lat. Użyj mózgu i spróbuj zrozumieć postawę Mamy ! Nie jesteś w tym sam. Nie bądź pieprzonym egoistą.
Myślisz, że mi było łatwo, gdy Ojciec zniknął z naszego życia ? O toż nie ! Ale nie użalałem się nad sobą. Nie mówiłem na każdym kroku jak jest mi źle. Więc zachowaj się jak mężczyzna, i schowaj swoją dumę, do kieszeni ! Czasami trzeba się poświęcić, a nie patrzeć tylko jak inni to robią.
- Zrozumiałem. - powiedziałem cicho.
Poczułem się źle. W sumie źle to mało powiedziane. Zdałem sobie sprawę jakim egoistycznym dupkiem jestem w sprawie Ojca. Wcześniej nie widziałem nic w tym złego. Zostałem skrzywdzony, oszukany i zostawiony, przez swojego bohatera. Jako mały chłopiec Ojciec był moim prawdziwym bohaterem. Wzorem do naśladowania. Byłem i nadal jestem rozgoryczony tą całą sytuacją. Jest moją pieprzoną piętą Achillesa. Nic innego mnie nie wyprowadzało z równowagi, jak rozmowa na jego temat. Westchnąłem cicho i schowałem twarz w dłoniach.
- Przepraszam. - wyszeptałem po chwili. Zaraz poczułem drobne ramiona na moich plecach.
- Synku, nie musisz przepraszać. Twoje zachowanie jest zrozumiałe. Nie wymagam od Ciebie, żebyś skakał z powodu tej informacji. Tak ?
- Dobrze Mamo. - mówię i odrywam dłonie od twarzy, spoglądając po kolei na wszystkie osoby.
- Tato chcę się z nami spotkać. - wypalił Maciek. Powiedział to takim opanowanym tonem głosu, że przeszedł mnie dreszcz. Nie wiem jak on mógł zachować taki spokój w tej sytuacji.
- Myślę, że nie jest to najlepszy pomysł. Na pewno nie na tą chwilę. - powiedział Antek, a ja miałem ochotę spełnić jego każde życzenie, za to co powiedział. Spojrzał na mnie kątem oka i kiwnął delikatnie głową.
- Pasuje Wam w przyszłym tygodniu ? - zapytał z nadzieją Maciek. - Chcę być przy tej rozmowie. A przyjechałem tylko na tydzień. Tylko tyle mogę zarwać studia bez konsekwencji i zaległości. Dam Wam czas chłopcy, pozwolę wybrać dzień i godzinę spotkania, ale musi się ono odbyć w czasie tygodnia. Rozumiecie ?
- Tak. - odpowiedzieliśmy z Antkiem.
- Czegoś jeszcze nie wiemy ? - zapytał zmęczonym głosem Antek.
Mama wymieniła spojrzenia z Maćkiem i po chwili powiedziała.
- Nie, na dzisiaj wystarczy. Kochani jestem zmęczona idę do siebie. Proszę posprzątajcie po kolacji.
- Dobrze Mamo. - powiedziałem i wstałem zbierając talerze, tracąc całkowicie apetyt po tej rozmowie.
W ciszy razem z braćmi posprzątaliśmy w kuchni. I każdy bez słowa poszedł do swojego pokoju. W tej chwili słowa były zbędne. Każdy potrzebował chwili na swoje przemyślenia.
Spojrzałem na zegar. Dochodziła dwudziesta.
Ubrałem bluzę i ruszyłem pod adres, gdzie miałem pewność, że zostanę przyjęty, wysłuchany i dostanę kawałek mojego ulubionego ciasta czekoladowego. W tej całej sytuacji, to właśnie wspomnienie tego przepysznego deseru wywołała moje twarzy blady uśmiech.
Hejka 😘 Jak tam ocenki w szkole ? Zapewne teraz macie więcej nauki niż w roku szkolnym. 😝 Już nie mogę się doczekać wakacji ! ❤ A Wy? Jak myślicie, do kogo poszedł Kamil ? Pozdrawiam gorąco ! 😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro