Rozdział 20
- Kochanie, chodź do Babci.
-Mamo pamiętasz jak nazywa się Twoja dwuletnia wnuczka ?
-Jasne słonko. Nie zadawaj głupich pytań, córuś.
-Tak ?
-Oczywiście, jeszcze kawałek żabciu. – mówi starsza kobieta i wyciąga ręce do małej dziewczynki z dwoma kucykami.
- Mamo, ona ma imię !
-Nie krzycz. Proszę Cię. – mówi wręcz błagalnym głosem kobieta.
- Jak powiesz jak ma na imię.
- L...La...
- Nie Mamo. Nie Laura ! Lena, Lenka, Lenuś. Nie potrafisz zapamiętać imienia swojej wnuczki od dwóch lat.
-Córuś, już nie ta pamięć. Wybacz mi. – staruszka mówi zbolałym głosem i sadza dziewczynkę na swoich kolanach.
- Mamo, kilkanaście lat temu, na drugi dzień po tym jak przedstawiłam Tobie i Tacie mojego chłopaka, zapytałaś czy mam kogoś.
-Nadal będziesz mi to wypominać ?
- A pamiętasz, jak kiedyś poprosiłam Cię, żebyś zamówiła kwiaty na mój ślub. Obiecałaś to zrobić na drugi dzień, i co ?
-Zapomniałam. Wiem, ale uratowaliśmy sytuację.
- Mamo, czy Ty nie jesteś cho...
-Wróciliśmy ! – słyszę radosne męskie głosy.
- Ach, to super, wszystko było w sklepie ?
-Wszystko. Coś się stało Natalio ? Zbladłaś słońce. – mówi starszy mężczyzna, siada obok kobiety z dzieckiem i troskliwie obejmuję ją ramieniem.
- Świeże powietrze dobrze mi zrobi. – mówi Natalia i uśmiecha się blado.
- Chcę ktoś coś do picia ? – zza drzwi wyłania się sylwetka młodego mężczyzny.
-Tatia ! – krzyczy radośnie dziewczynka i próbuje szybko zejść z kolan swojej Babci.
- Lenka, chodź opowiesz mi co robiłaś z Ciocią i Babcią ? – mówi i bierze na ręce słodką dziewczynkę.
Wszyscy wyglądają tak znajomo. W tej chwili odwraca się do mnie mężczyzna tak, że mogę widzieć jego twarz.
- Tato ?! – mam ochotę krzyknąć, ale nie mogę. Dlaczego ?
- Ślicznie wyglądasz w tej niebieskiej sukieneczce skarbie. Jak księżniczka. – mówi czule do dziewczynki i cmoka ją w różowy, dziecięcy policzek.
-Tatia, jak kopciusiek ?
-Tak, jak kopciuszek.
Lena obudź się ! Lena obudź się ! Błagam ! Chcę już stąd wyjść ! Za dużo !
Otwieram oczy i widzę ciemność. Czuję na talii czyjeś ręce, a na szyi równomierny oddech. Wciągam głośno powietrze i słyszę przyśpieszone bicie serce. I to nie jest zasługa tego kogoś z kim śpię. Odwracam się w stalowym uścisku chłopaka i widzę twarz Kamila. Jak dobrze ! Przełykam głośno ślinę i chcę wyjść z pokoju.
Muszę znaleźć odpowiedź na ten sen. Kim była ta mała dziewczynka ? Lenka, niebieska sukienka, dwa kucyki, chyba lubi Kopciuszka. Zaraz, zaraz. Lena, niebieska sukienka, dwa latka, dwa kucyki. Nie, to nie możliwe ! Widziałam siebie we śnie ?! Z każdą sekundą czuję coraz większą potrzebę rozszyfrowania i wyciągnięcia informacji z tego snu.
-Kamil...- szepczę.
- Jeszcze chwilkę. – mruczy i mocniej przyciąga mnie do siebie.
-Możesz spać, ale ja muszę wyjść. Wypuść mnie.
-Nie, wolę z Tobą spać. – mówi, z nadal zamkniętymi oczami, a ja rozpływam się na jego słowa. – Nie wypuszczę Cię.
- Wrócę za pięć minut. Obiecuję. – próbuję go jakoś przekonać i całuje go krótko w usta, na co chłopak od razu otwiera oczu i patrzy na mnie zaspany.
-Teraz tym bardziej Cię nie wypuszczę. – mruczy i składa pocałunki na całej mojej twarzy, co wywołuję u mnie chichot.
- Pięć minut, a później będę Twoja.
- Dlaczego mnie budzisz o trzeciej nad ranem ? – mówi, sprawdzając godzinę na telefonie.
-Muszę coś sprawdzić.
- O tej porze ?
-Tak. Po prostu mnie wypuść. Okey ?
-No dobra, ale wracaj szybko. – mruczy i wypuszcza mnie.
Na palcach wychodzę z pokoju i idę do salonu. Najciszej jak się da otwieram szafkę i wyciągam niebieski album z kopciuszkiem. W nim są wszystkie moje zdjęcia z dzieciństwa. Przeglądam szybko zdjęcia, oświetlając je latarką z telefonu.
-Jest ! – szepcze do siebie i uważnie przyglądam się zdjęciu.
Było zrobione na moich drugich urodzinach. Przy stolę stoją wszyscy, a w środku ja, przed tortem. Trzyma mnie mój Tata, pilnując żebym się zapewne nie wywróciła. Za nim stoi moja... Mama.
Nie pamiętam już kiedy ostatni raz z nią rozmawiałam. Robi mi się smutno, a do oczu napływają łzy. Szybko karcę się w duchu i upominam, że mam teraz ważniejsze rzeczy.
Po prawej stronie stoi Daniel, trzymając na rękach małego Kamila. Uśmiechnęłam się na ten widok. Obok nich stoi Pani Marysia, Maciek i Antek. Po lewej stronie stoi młoda kobieta podobna do mojego Taty. To ta ze snu ! Nie znam jej, ale zapewne to moja Ciocia. Obok niej stoi dwójka Staruszków, nie wyglądają na starych, ale zapewne byli już około sześćdziesiątki. Mężczyzna obejmuję kobietę i uśmiecha się, wpatrzony w nią, a Ona w niego. Wyglądają jak para zakochanych po uszy w sobie nastolatków. Poznaję tą parę, już drugi raz widziałam ich w moim śnie. Obok nich stoją moi dziadkowie ze strony Mamy.
Wyciągam te zdjęcie z albumu, chcę je zabrać do swojego pokoju, żeby jutro wypytać Tatę o tą parę zakochanych w sobie, chyba moich dziadków. Odkładam szybko album na miejsce i na palcach wracam do pokoju. Kładę zdjęcie na biurko i wskakuję do łóżka. Zakopuję się pod kołdrę i przytulam się mocno do mojego chłopaka.
-Aaa... masz zimne stopy. – syczy Kamil i całuję mnie w nos. – Ale nos ciepły.
- Śpij już. – mówię i układam głowę na jego torsie. – Dobranoc.
-Dobranoc Mała. Kocham to uczucie zasypiania i budzenia się przy Tobie. – szepcze w moje włosy, a ja się uśmiecham pod nosem i czuję jak z każdym jego oddechem moje powieki stają się coraz cięższe.
Hejka Kochani ! 😘
Mam parę wieści dla Was.
Po pierwsze : wybił nam pierwszy tysiąc wyświetleń ! 1K wyświetleń nabiliście w tym opowiadaniu. Cieszę się niesamowicie i dziękuję ! ❤❤
Po drugie : zbliżamy się do końca opowiadania. Spokojnie, jeszcze myślę, że będzie tak około 6-8 rozdziałów, ale zobaczymy jak wyjdzie to w praniu ! 😄
Po trzecie: Dziękuję, że jesteście, ze czytacie, komentujecie, zostawiacie gwiazdki, to na prawdę motywujące. Bez Was nie byłoby tego opowiadania .
💕😘
Kiedy opublikowałam Prolog nie myślałam, że ktoś na prawdę ze chcę to czytać. A tu proszę taka niespodzianka ! 😊
Mam nadzieję, że spodobał się Wam rozdział.
Loretta-Mirel
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro