Rozdział 5 "Życie jak w Madrycie"
- Nie, nie prowadzimy poszukiwań fikcyjnych postaci. Proszę poszukać w Internecie, na pewno znajdzie pani odpowiedź. - rzekł ze stoickim spokojem mężczyzna w biurze detektywistycznym. - Życzę miłego dnia, señorita.
- Do widzenia. - odrzekła z lekkim zawodem dziewczyna, po czym wyszła z budynku.
Pogoda w Madrycie była jak zwykle przepiękna. Na niebie widoczne tylko pojedyncze chmurki i ślady przelatujących samolotów.
Dziewczyna, westchnąwszy, ruszyła w stronę hotelu, stukając obcasami.
- Jak małą wiarę żywią ci, którzy mogliby mi pomóc. - rzekła, naśladując głos pewnego poety.
Spoglądała na przebiegające gdzieniegdzie dzieci, cieszące się weekendem. Wtedy zadzwonił telefon.
- Słucham. - rzekła, odebrawszy połączenie.
- Keilo, za 10 minut masz umówiony wywiad w studiu! Gdzie ty się szlajasz? - usłyszała poirytowany głos menadżerki. -To, że niedługo kończymy współpracę nie znaczy, że masz się obijać.
- Rozumiem pani Ferrici. Będę tam za trzy minuty. - odrzekła spokojnie i rozłączyła się.
Do studia rzeczywiście dotarła szybko. Menadżerka od razu zaprowadziła ją do pomieszczenia i poprosiła o zaczekanie na dziennikarkę.
Keila usiadła w fotelu i wypiła stojącą na stole wodę. Poprawiła jeszcze niesforne włosy i spojrzała na drzwi. W nich pojawiła się roześmiena twarz dziewczyny o nieskazitelnie czarnych włosach. Keila szybko poznała w niej swą przyjaciółkę, Monicę.
- Młoda, co ty tu robisz? Od kiedy udajesz dziennikarzynę?
- Tak, Keiluś. Pytanie pierwsze, co robisz ze swymi włosami, że zachowują taki naturalny kolor gorzkiej czekolady?
- To nie ja, to moja Shauma!-odrzekła ze śmiechem. - Nieźle wykiwałaś moją menadżerkę. Pewnie się cieszy że na koniec tournée mam wywiad do gazety. Odejdzie z roboty szczęśliwa.
- Odejdzie? Zwolnisz ją? - spytała Monica przekrzywiając głowę.
Keila westchnęła z uśmiechem i klasknęła w dłonie.
- Ja się zwalniam. I wynoszę do Londynu. Mogę zamieszkać u ciebie?
Nastąpiła chwila ciszy. Młodsza dziewczyna kilkakrotnie uszczypnęła się.
- Oczywiście że tak! - pisnęła głosem sześciolatki.
W drzwiach zastukały obcasy. Do pokoju weszła pani Fericci, z uśmiechem obserwując rozgadane przyjaciółki. Te w końcu zauważyły ją i usiadły prosto, jakby uderzone piorunem.
- Moje drogie. To, że jestem starsza, nie znaczy, że głupsza. Raczej Keila nie udzieliłaby wywiadu dla gazety "Mydło i powidło". Ale cieszę się, że martwicie się o mój humor. Życzę wam miłej podróży do Londynu.
Keila nagle zerwała się i przytuliła kobietę. Pani Ferrici z lekkim zaskoczeniem odwzajemniła uścisk i pogłaskała Keilę po głowie.
- Moja mała gwiazdka. - szepnęła.
Dziewczyny następnie wróciły do rozmowy, a starsza pani opuściła pokój i wróciła do biura. Zaczęła porządkować swoje rzeczy i pakować je w kartony. Spojrzała na stojącą na stoliku fotografię. Przedstawiała młodą dziewczynę śpiewającą w szkole.
- Dzieci tak szybko dorastają... -westchnęła ze zmęczeniem.
Wieczorem Keila weszła na komputer i zaczęła przeglądać różne strony w poszukiwaniu innych biur detektywistycznych.
Wtem usłyszała wiadomość z gadu gadu.
Moni~
19:47 Hejo, gwiazdo.
Ja
19:48 Skończ z tym. Przestałam być gwiazdą. Jak się miewasz?
Moni~
19:50 Żyję. Pakuję moje pierdołki i szykuję się do odlotu z Tobą. Wspominałam, że mam bilety?
Ja
19:53 Nie. Znając Ciebie, są na jutro w południe. Ja idę dalej szukać. Coś jeszcze masz do powiedzenia?
Moni~
19:57 Powodzenia w szukaniu kochasia!
20:00 Czekaj!
Ja
20:01 Co się stało?
Moni~
20:01 Masz ode mnie prezent. adf.ly/ghtU60hL
Ja
20:02 Co to za wirus? Wzywa pizzę na koszt rządu Szwajcarii?
Moni~
20:03 Nie. To odnośnik do czatu.
Ja
20:03 Czatu? Jakiego?
Moni~
20:04 To czat, na którym zagadasz do Amikary w sprawie kochasia, no nie? To ostatnie, co może ci pomóc, wyjcu.
Ja
20:06 Tej Amikary? O_o ps sama jesteś wyjec!
Moni~
20:08 Tak, dokładnie tej. Zagadaj, ale link działa tylko do północy. Muszę lecieć. Bayo.
Ja
20:10 Bayo...
Keila spojrzała na link. Wyglądał w sumie normalnie, ale czy można wierzyć randomowym linkom? W końcu z wahaniem weszła i kliknęła "Skip Ad". Załadowała się strona z jakimś prehistorycznym czatem. Użytkownik "Inferno" był dostępny.
Inferno
20:13 Buenos Dias.
Ja
20:13 Dzień dobry.
Inferno
20:14 Och, czyli mówisz po angielsku? Miło. Czego szukasz?
Ja
20:15 Odpowiedzi.
Inferno
20:15 A pytania? Może o sens życia? Albo o WTC*? A może szukasz czegoś/kogoś nieuchwytnego?
Ja
20:16 To ostatnie. Chodzi o osobę.
Inferno
20:17 Na świecie żyje 8 miliardów ludzi. Ciekawe kogo. Trupa, chorego, wariata, osoby fikcyjnej?
Ja
20:19 Większość osób, które mogły mi pomóc, nie wierzyły.
Inferno
20:20 Czyli postać w której istnienie nie każdy wierzy. Jezus?
Ja
20:21 Nie. Bardziej wątpliwa.
Inferno
20:22 Czyli postać z Internetu.
Keila spojrzała ze zdziwieniem. Jak to coś doszło do tego wniosku ot tak?
Inferno
20:27 Żyjesz? Czy może zostałaś powalona zdolnością dedukcji?
Ja
20:27 ... Może trochę.
Inferno
20:28 Kocham to w was <3
Ja
20:29 ... Izaya**?
Inferno
20:30 Jego nie interesowałyby takie rzeczy jak informacje o nieistniejących. Ale może zostawmy ten temat. Powiesz, kogo dokładnie poszukujesz?
Ja
20:33 Szukam... Jeffa the Killera.
Inferno
20:34 A może on nie istnieje?
Ja
20:35 Istnieje.
Inferno
20:36 Skąd u ciebie taka pewność?
Ja
20:36 Sam/a dobrze wiesz.
Inferno
20:37 Lubię takich inteligentów. Żeby mieć pewność trzeba wiedzieć w sercu lub mieć dowód, a najlepiej oba. Masz coś?
Ja
20:40 Mam oba. Udowadniasz mi to. "Może".
Inferno
20:42 Rzeczywiście. To mogłaby być wskazówka. Jest w Anglii.
Ja
20:44 Czekaj, że co?
Inferno
20:45 Wzywają mnie ci, którzy mnie wezwać nie mogą. Żegnaj, Keilo Romane. Nie odpisuj. Czat załączył nazwę Facebooka jako nazwę użytkownika.
Czat się samoistnie wyłączył i zobaczyła tylko systemową tapetę swego laptopa. Po wejściu spowrotem w link, odsyłał on do głównej strony Google.
- Takie numery kręcić może tylko Amikara. Załóżmy, że jednak przekazano mi prawdziwą wiadomość. Niechże się spakuję... - westchnęła, po czym wzięła się do pracy.
*WTC - tu: odniesienie do zamachu na World Trade Center w 2001
**Izaya - właś. Izaya Orihara, bohater anime Durarara!!, wspomniany ze względu na swą obsesyjną miłość do ludzi
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro