Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8 "Śledztwo i egzekucja"

- A więc, znów zaczynasz mówić, że życie to pasmo niepowodzeń? - mruknął L następnego ranka.
Karina utkwiła wzrok w podłodze.
- Po prostu nie cierpię koszmarów i tyle. - odrzekła, kontynuując śniadanie.
Po dłuższej chwili ciszy włączyła wiadomości poranne w telewizji.

Dziś odnaleziono kolejną ofiarę morderstwa. K. Dunts, 57-letni bezrobotny, zginął nieopodal wschodniego wejścia do chińskiej dzielnicy. Przy jego ciele znaleziono medalik z topazem. To kolejna taka tajemnicza ofiara. Medalik jest nieznanego pochodzenia.

- W którym znaczeniu jest to kolejna ofiara? - spytał L.
- Kolejny bezrobotny facet w tym tygodniu ginie z błyskotką w ręku. Topaz, szafir, rubin, amarant... póki co tylko tyle.
- Tylko?
- Przeczucie mówi mi, że jeszcze będzie kilka takich przypadków.
- Co jeszcze łączy tych facetów?
Leżąca z boku komórka Kariny zawibrowała. Dziewczyna sięgnęła po nią i sprawdziła powiadomienia.
- Każdy z nich był górnikiem. - wymamrotała ze wzrokiem utkwionym w ekranie. - Nic poza tym. Prawdopodobnie się nie znali.
L przeciągnął się, a następnie sięgnął po czekoladki.
- Jaki motyw mógłby kryć się za takim czymś? - burknął w zadumie.

***

Monica wróciła do swego domu z wesołą miną. Po wejściu, włączyła szybko muzykę, cicho chichocząc. Zaczęła tańczyć po świeżo umytym parkiecie, podśpiewując.
- Maja hi! Maja hu! Maja ha, maja haha!

Keila w końcu wynurzyła się spod pierzyny, obdarzając swą przyjaciółkę spojrzeniem, które mogłoby zabić. Jednakże wstała, a wsłuchawszy się w rytm, również zaczęła tańczyć. Gdy piosenka się skończyła, dziewczyny poczęły ogarniać pokój, przy okazji plotkując.
- Słyszałaś o tych zabójstwach jubilerskich? Może to sprawka Jeffa? - zamruczała Monica, ścieląc łóżko.
- Niemożliwe. Jeff nie jest na tyle pomysłowy. Jego udokumentowane zabójstwa są charakterystyczne. Może to jakaś inna creepypasta?
Monica gwizdnęła w zamyśle.
- A kij wie. Na koniec się okaże, że to jubiler pchnięty w działanie przez Makiego!
Keila westchnęła.
- A ty nadal swoje. Makishima nie istnieje. A przynajmniej nie tutaj.
Druga z dziewczyn udała obrażoną minę i odwróciła się tyłem.
- Wiesz dobrze, o co mi chodzi. - wymamrotała.
- Wiem.
Po ułożeniu kołder, pozbieraniu rozsypanych na podłodze mang i ciastek oraz pozamiantaniu, mieszkanie wyglądało należycie. Przyjaciółki znów spojrzały na tamte zdjęcia, wykonane w ciemności. Dwie fotografie, które na nowo obudziły wiarę w przerysowane internetowe horrory.
- Amikara podsunęła Ci okazję, czyż nie?
Keila przytaknęła. Czuła niezmieską mieszankę uczuć. "Gdyby nie Inferno... zapewne straciłabym wiarę. Wiarę w niego. Miłość może nieco trudniej, ale też. Z urojonych uczuć z reguły się wyrasta. Inferno sprawił, że przestałam być taką zwykłą fanką Jeffa. Jestem... "

- Słuchasz mnie, Ke?
- Gomenasai, Onee-chan. - syknęła z kpiącym uśmieszkiem Keila. - Ty mały japoński pornolu.
- Nie oglądam hentaiów! Nie to co ty!
- Ale nakręcasz się na yaoi! Nie wybaczę ci tego obrazka!
- Przepraszałam Cię tyle razy...
- I czemu na moim koncie?
- Bo złamałam hasło tamtej nocki... ale to było chlanie!
- Nie mów mi, bo go sobie przypomnę! - warknęła, trzepiąc towarzyszkę poduszką.
- To nie było nawet mocne! Jack ledwo miał na jego nagim cielsku łapy! Wojna?
- Wojna.

***

Jeff poprawił swą fryzurę. Jego zlecenie dotyczyło pewnego Rosjanina, Siergieja Morozowa. Czarnowłosy odnalazł mieszkanie owego obcokrajowca. Stanął przy oknie na parterze, nasłuchując.
- Tak tak, Matthew. Dziś kręcę ostatni filmik. Mam taką małą. Z 6 latek, nadal świeża i nie nagrana. Taak, za 200 funtów od 5 zdjęć. - zacharczał mężczyzna z rosyjskim akcentem.
Jeff skrzywił się. "Naprawdę? Jak ja nienawidzę pedofili." Chłopak wdrapał się po rynnie na górne piętro i wszedł uchylonym oknem. Zobaczył skrytą pod kołdrą małą dziewczynkę. Podszedł do niej i pogłaskał po głowie. Dziecko pisnęło cicho.
- Nie bój się. Zabiorę Cię do mamy, ale musisz siedzieć cichutko i nie słuchać, co się dzieje na dole. Rozumiesz, mała?
Dziewczynka wysunęła się spod kołdry.
- Jestem Sonia, nie mała. Rozumiem. Ale jak masz na imię? - spytała niewinnie.
Jeff zdziwił się, że nie wystraszyła się jego uśmiechu.
- Jestem Jeff. Zaraz tu wrócę, Sonia. Poczekaj i nie słuchaj. - odrzekł cicho.
"Ciekawe, czy Amikara przewidziała to dziecko." Chłopak westchnął i wyszedł z pokoju. Schodząc w milczeniu po schodach, planował co zrobi.
"Sonia mi odrobinę utrudnia. Jeśli zbytnio się pobrudzę krwią, to zauważy co się stało." Wyciągnął nóż z kieszeni i spojrzał na kompletnie nieświadomego mężczyznę. Podszedł do niego i przystawił ostrze mu do gardła.
- K-Kim jesteś? - wymamrotał wystraszony.
Jeff zachichotał.
- Niektórzy nazywają mnie Aniołem Śmierci, ale rzadko. Tacy jak ty jednak nie lubią mi pochlebiać, więc dla nich jestem Psem.
Mężczyzna zaklął w swym ojczystym języku.
- Ku-kundel Amikary? Ja mogę ją przepłacić! Nawet czterokrotnie!
Jeff zaśmiał się i powoli wbił Siergiejowi nóż w tchawicę, obserwując wytryskującą krew. Następnie szybko zasłonił Rosjaninowi usta, by nie zdążył krzyknąć i przewrócił jego spore cielsko na podłogę. Podniósłszy się, spojrzał na dławiącego się mężczyznę.
- Gdybyś był zwyczajnym mordercą, może darowałbym Ci. Jednakże jesteś kim jesteś i już nic tego nie zmieni. Wyjątkowo takich jak ty nie cierpię.
The Killer wyciągnął z kieszeni kopertę opatrzoną ozdobnym, gotyckim A i położył na stoliku. Następnie poszedł do kuchni, gdzie umył ręce, po czym wrócił do Siergieja i przykrył zakrwawione ciało kocem. "To teraz trzeba iść po tą Sonię. Będę musiał zadzwonić do Amikary." Jeff spokojnym krokiem wszedł po schodach i skierował się do pokoju.
-

Sonia, możesz już wyjść. - mruknął po schowaniu noża.
- Jeff? - wyjrzała nieśmiało, po czym wyskoczyła i przytuliła się do jego nóg. - Pójdziemy do mamy?
- Taak. Chodź tu. - podniósł sześciolatkę, a ta wtuliła swą twarzyczkę w względnie czystą bluzę.
The Killer wyszedł z domu, zręcznie wymijając zapełnione ludźmi uliczki. Czuł się dziwnie, niosąc ją przez miasto. "Oczywiście, wynoszenie prostytutek i ofiar pedofili to z pewnością moje powołanie. Doprawdy, niech się stanie wreszcie coś ciekawszego." Wyciągnął komórkę i spostrzegł nowego sms-a.

Numer nieznany
15:12 Wiedziałeś że 17 godzin temu zaginęła sześcioletnia Sonia Flanka? Pewnie, że nie. Gdybyś jakimś cudem ją odnalazł, to podrzuć ją nieopodal muzeum madame Tussaud.

Jeff podszedł do stojącej nieopodal taksówki i wszedł do niej, każąc kierowcy jechać we wskazane przez Amikarę miejsce. "Czemu ona musi mi czytać w myślach?"
- Jesteśmy. - mruknął taksówkarz.
- Jeff, widzę moją mamę! - krzyknęła Sonia.
The Killer uchylił drzwi.
- Idź do niej, ale ani mru mru o tym, że mnie spotkałaś. Jesteś już duża, sama znalazłaś drogę do domu.
- Dobrze Jeffu. - odrzekła i pobiegła w stronę swej rodzicielki.
Czarnowłosy mruknął do kierowcy, gdzie ma jechać dalej, po czym obserwował szczęśliwą matkę z dzieckiem, odjeżdżając.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro