68
Pov Holly
- To już zaczyna się robić naprawdę niepokojące - komunikuje mi Harry. Jest już jedenasta w nocy, a my nie mamy żadnych informacji. Niall wyparował jak kamień w wodę.
Ja krąże wokół pomieszczenia, nie mogę usiąść na miejscu. Za bardzo się denerwuje.
- Może powinnaś pójść spać, ja spróbuję się jeszcze czegoś dowiedzieć.
- Nie ma takiej możliwości żebym teraz zasnęła. Trzeba coś zrobić, Niall nie poradzi sobie w miejscu, którego nie zna.
- A może by tak spróbować namierzyć jego telefon. Nigdy nie szło mi to dobrze, ale nie zaszkodzi spróbować - proponuje.
- Nie wiem czy ci się to uda, bo teraz to ma już wyłączony telefon. Mogliśmy wcześniej o tym pomyśleć.
- No tak, teraz to już nic nie da się zrobić. Kazałem jednak chłopakom by pojeździli po mieście i się porozglądali. Jednak nie sądzę, żeby on sobie tak po prostu sam wyszedł. Niall zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń i nie chciałbym żeby ktoś z zewnątrz się i tym dowiedział.
Słowa Harry'ego jeszcze bardziej mnie denerwują. Ale niestety też brzmią logicznie.
- Może też jedź się rozejrzeć, a ja zostanę w domu jakby była jakaś informacja.
- Nie wiem czy mogę cię zostawić sama - spoglądam na niego wściekłym wzrokiem, więc się zamyka, bo było widać, że chce jeszcze coś powiedzieć.
- Poradzę sobie, teraz to Niall jest najważniejszy. Idź już - poganiam go. Nie ma nawet chwili do stracenia.
- Dobrze, ale nie denerwuj się już tak. Niall mocno cieszy się na to dziecko - komunikuje mi i wychodzi.
Ciągle w głowie siedzi mi myśl, że to Louis jest odpowiedzialny za zniknięcie Nialla, a po tym jak postrzelił mojego chłopaka to wiem, że jest zdolny do wielkich podłości. I to on obecnie jest osobą, która najbardziej nienawidzi Nialla.
Po dwóch godzinach samotnego siedzenia słyszę dźwięk otwierających się drzwi, a po chwili widzę Josha.
- Jesteś sama? - pyta.
- Tak, ale powiedź mi gdzie byłeś i czy wiesz co się stało z Niall'em? - on jest dla mnie ostatnią szansą, jeśli on mi teraz nie pomoże to pozostanie mi tylko nadzieja.
- Wiem - odpowiada spokojnie. Na moje usta od razu wpełza uśmiech. - Minęło już dziesięć lat, więc rozumiem, że mogłaś mnie zapomnieć. Ja jednak mimo upływu tego czasu doskonale cię pamiętam. Przez pewien czas byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, niestety moim rodzice postanowili przeprowadzić się do tego przeklętego miasta.
Po jego słowach wszystko mi się rozjaśnia. Przecież ja znam Josha od dziecka, potrafiliśmy się doskonale dogadywać. Można by rzec nawet, że byliśmy nierozłaczni. Bardzo źle przeżyłam jego wyjazd.
- Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?
- Chciałem, ale po tym jak zobaczyłem co on ci robi zrozumiałem, że muszę ci pomóc. Nie możesz reszty życia spędzić z niewidomym, który dodatkowo się nad tobą znęca.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro