63
Pov Holly
- Odpuść sobie i wyjdź stąd! - krzyczę na Louisa. Podążam też za nim, nie mogę dopuścić żeby spotkali się razem z Niall'em.
- Mam do omówienia parę spraw z Horanem, a z tego co wiem to on już wrócił do domu.
- Ale nadal nie doszedł jeszcze do pełni swoich sił. A to wszystko jest twoją winą, Zaatakowałeś go wtedy gdy się tego nie spodziewał. To nie było w porządku - mimo tego jak potraktował Nialla to ja się go nie boję. Powiem mu wszystko co o nim myślę.
- Odnalazłem list, który do ciebie napisał. Uznałem, że skoro mi o niczym nie powiedziałaś to chcesz się z nim spotkać. Nie mogłem pozwolić żeby mi ciebie odebrał.
- No i właśnie mnie straciłeś. Po tym co zrobiłeś nie chcę być z tobą. Jesteś jeszcze gorszy od Nialla.
- Kochanie co tu się dzieje? - jak słyszę głos Nialla to zamieram. Powoli się odwracam i widzę, że idzie w moją stronę. - Holly gdzie jesteś?
Louis uważnie obserwuje to jak Niall powoli się do mnie zbliża. A gdy ten jest blisko niego to macha mu dłonią przed oczami. Już wszystko się wydało.
- Ty nie widzisz - komunikuje Tomlinson rozbawionym tonem.
- Co tu tu robisz? - pyta Niall wściekłym tonem. - Wynoś się stąd!
- Najpierw muszę się przyjrzeć twojej niedoli. Już myślałem, że moje wysiłki nic nie dały, ale widzę, że jesteś teraz bardziej nieszczęśliwy niż miałbyś umrzeć. No i może dobrze, mam nadzieję, że Holly niedługo się zmeczy i cię zostawi.
- Zamilcz! - krzyczę. Nie mogę już słychać tej jego wypowiedzi. Jakim prawem on śmie o mnie wspominać. A tym bardziej mówić Niall'owi, że go zostawię. Przecież dopiero co udało mi się go przekonać, że z nim pozostanę.
- To prawda śliczna. Jesteś młoda i nie powinnaś niszczyć sobie życia z kaleką. Dodatkowo z tak marnym charakterem. Ktoś taki jak on się nigdy nie zmieni.
- Wynoś się z mojego domu! - tym razem głos podnosi Niall. Zbliżam się do niego żeby chociaż odrobinę dodać mu otuchy.
- Niall ma rację, idź sobie i już nigdy nie wracaj!
- Dobrze pójdę, ale niedługo znowu przyjdę. Wesprzeć cię na duchu po tym jak ten potwór znowu cię skrzywdzi - komunikuje mi Louis i idzie do drzwi. Po chwili słyszę tarzaśnięcie drzwiami.
- Teraz to na pewno już się go nie pozbędziemy. Nareszcie będzie mógł mnie pokonać - mówi Niall smutnym tonem. Chwytam go za rękę i łączę nasze palce.
- Tylko, że ja wolę ciebie. Plus jeszcze to, że niedługo zostaniemy rodziną. Dla mnie liczysz się tylko ty i nasze dziecko - zapewniam go.
- Wczoraj poprosiłem Josha by umówił ci najlepszego ginekologa w mieście. Za kilka masz wizytę. Pójdę tam razem z tobą.
Wreszcie zgodził się gdzieś wyjść. Wszystko zaczyna się powoli układać.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro