44
Pov Holly
- Z tego co wiem to sama wróciłaś do Nialla. To oznacza, że wolisz jego, a ja jak każdy ojciec chce szczęścia dla mojego syna. A z tego co zauważyłem to ty nie chcesz z nim być.
- Bardzo lubię Louisa, ale nic poza tym - mówię szczerze. Nie ma takiej możliwości bym związała się z Louis'em, nie dam rady go obdarzyć takim ucziciem jakim on mnie.
- To będziesz musiała się bardzo postarać, Niall przeżyje i zachowa swoją pozycję, ale tylko pod warunkiem, że zostaniesz z Louis'em i sprawisz, że on naprawdę uwierzy, że się w nim zakochałaś, w innym wypadku Niall zginie - nie rozumiem czemu ojciec Louisa tak nagle zmienił zdanie. Przecież zupełnie nie dawno twierdził, że niebieskooki nie ucierpi.
- Nie potrafię aż tak kłamać, on szybko się zoriętuje, że udaje.
- Mylisz się. Będzie tak szczęśliwy, że zwróciłaś na niego uwagę, że nie dopatrzy się niczego.
- Ile mam czasu na przemyślenie? - mam obecnie w głowie ogromny metalik.
- Holly tu nie ma nad czym myśleć, chcę dostać odpowiedź na już. Oczywiście mam też nadzieję, że ta rozmowa zostanie między nami, nie chciałbym żeby Louis się o tym dowiedział - teraz to już nie mam innego wyjścia jak się zgodzić. Życie Nialla jest ważniejsze od mojego szczęścia, a z drugiej strony to Louis też nie jest najgorszy.
- Dobrze, zrobię wszystko co w mojej mocy by Louis był szczęśliwy - oznajmiam przygaszonym tonem.
- Więc się teraz uśmiechnij i wracaj do mojego syna - biorę picie dla szatyna i wracam do pokoju.
Przed drzwiami przystaje na chwilę i staram się opanować. Nie mogę mu dać nic po sobie poznać. Wchodzę do pomieszczenie i widzę, że Louis jest w tym samym miejscu.
- Strasznie długo cię nie było.
- Bo to jest wielki dom i długo mi zajęło znalezienie kuchni. Nie mam pojęcia jak sobie radziłeś gdy byłeś mały - podaję mu butelkę z sokiem, a on odkręca ją i bierze kilka łyków.
- Są tu pomieszczenia, w których jeszcze sam nie byłem. Od zawsze ciężko było mi zaakceptować to co robi mój ojciec, więc trzymałem się od tego z daleka. Poza tym ten dom nigdy nie był dla mnie przyjemnym miejscem. Nie mogłem się doczekać kiedy się tylko wyprowadzę.
- Jeżeli mocno źle się tu czujesz to możemy już jutro wyjechać stąd. Nie musisz się zmuszać.
- Z ogromną chęcią, żeby ta głowa mnie tak nie bolała to już siedzielibyśmy w samochodzie. Nie chcę jednak cię narażać.
- Ty także jesteś ważny - siadam obok niego.
- Zastanawiam się czy powinienem wrócić do pracy.
- Jest połowa września, wątpię czy by znowu cię przyjęli.
- No tak, ale może to i lepiej, bo będziemy spędzać więcej czasu razem. Poznamy się jeszcze lepiej.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie następnym jeszcze dziś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro