27
Pov Niall
Jestem wściekły, Holly nie ma już od dwóch godzin, a to oznacza dwie opcje albo jej coś się stało i przez to mi serce pęknie lub ona odważyła się ode mnie uciec i w moim przypadku to skutek będzie ten sam jednak zadbam o to by słono za to zapłaciła.
Zadzwoniłem już do Harry'ego i kazałem mu tu przyjechać, żałuję, że powiedziałe mu by przestał ją śledzić, ale jak głupi uwierzyłem, że dzięki jednej karze zrozumie, że ode mnie nie ma ucieczki. Jednak okazałem się wielkim idiotą.
Styles pojawia się dopiero po upływie trzydziestu pięciu minut co mnie jeszcze bardziej rozdrażniona. Teraz gdy liczy się dla mnie każda minuta to on się guzdrze.
- Dłużej to już nie można było! - wrzeszczę na niego.
- Były korki, a poza tym sam nie wiem gdzie się podziewa Holly, więc od razu ci tego nie powiem. Nie mam pojęcia gdzie jej zacząć szukać, sprawdzałeś pobliskie szpitale?
- Nie - mrucze pod nosem. Szczerze to sam nie mam pojęcia co bym wolał obie te opcje nie były dla mnie zadowalancyjnymi rozwiązaniami.
- A co jeśli jej się coś stało? Mogła sobie nawet coś zrobić, przez to co jej zrobiłeś to chodziła smutna i przestraszona. Miała dość życia i mieszkania z tobą.
- Ja akurat jej nic nie zrobiłem - przypominam mu, owszem odbyło się to na moje polecenie, ale ja jej nie dusiłem. To nie ja powinien się jej źle kojarzyć.
- Przygladałeś się temu, jest na ciebie tak samo wściekła jak na mnie, a może nawet bardziej. Gdybyś naprawdę coś do niej czuł to nigdy byś nie doprowadził do takiej sytuacji. Ja sam żałuję, że brałem w tym udział - przesadza, dałem mu wybór albo spotka go jeszcze gorszy los Holly lub wykona zadanie, on wolał ratować siebie. Tak ja zwykle zresztą.
- No to było zrezygnować, ty byś za nią oberwał, dużo bardziej wolałbym na to popatrzeć - rzadko kiedy brzudzę sobie ręce brudną robotą jednak gdy kogoś nienawidzę to nie mam litości z ogromną chęcią zapierdoliłbym Tomlinsona gołymi rękoma i to nie tylko za pocałowanie Holly.
No tak!
Przecież Holly tutaj zna tylko Louisa, więc jak przed kimś uciekła to właśnie do niego poszła. To jest najbardziej logiczne.
Że też o tym wcześniej nie pomyślałem.
- Zacznij obserwować dom Tomlinsona i przekaż chłopakom żeby ten dom był monitorowany przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.
- A po cholerę? - te jego pytania mnie odbijają, a najgorsze jest to, że zadaje je w najbardziej nie odpowiednim momencie.
- Bo to ja jestem tu szefem i mam taki kaprys, reszcie każ jej szukać - większości moich podwładnych nie przyprowadzialem do domu, Holly mogłaby nabrać jakiś podejrzeń. A nie chciałem jej martwić. - I przekaż im, że im dłużej jej nie odnajdą tym będę miał o wiele gorszy humor niż zawsze. A wtedy lubię się wyżywać na innych.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
I niedługo powinien być koniec tego opiwadania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro