14
Pov Holly
Siedzę w salonie przed telewizorem oglądam telewizję i jem chipsy paprykowe. Nialla nie ma w domu dzięki czemu nie zauważył, że się spóźniłam przez te wizytę u Louisa. Nie mogę przestać o nim myśleć, próbuję, więc filmem odgonić od niego myśli. Za dobrze to mi jednak to nie idzie.
Słyszę głośny dźwięk otwierających się zewnętrznych drzwi i po chwili widzę Nialla.
- Hej, długo już na mnie czekasz? - średnio rozumiem jego pytanie.
- Tak, zwolnili nas z angielskiego - kłamie na wypadek gdyby jakoś się dowiedział o odwołaniu lekcji. Już kiedyś chodził do tamtej szkoły, więc mógł tam mieć jakiegoś znajomego.
- To fajnie, ty dziś robisz coś do jedzenia czy ja. Przypominam tylko, że ja zrobiłem śniadanie - które to składało się z kanapek i kawy zrobionej przez ekspres. Nie napracowal się zbytnio przy tym.
- Mogę ja, ale jestem zmęczona, więc nie będzie to nic wymyślnego. Makaron z sosem może być?
- Jasne kotek - mówi i daje mi z nienacka buziaka w policzek. Peszy mnie to jego zachowanie.
Bez słowa podnoszę się i idę do kuchni. Tam wyjmuje z szafek wszystkiego potrzebne produkty i zaczynam od gotowania makaronu. W między czasie robię sos pomidorowy.
Jak kończę to mam zamiar zawołać Nialla, ale on mnie ubiega i wcześniej przychodzi do kuchni. Jego wyraz twarzy jest jednak bardziej wkurzony i trzyma w ręku mój telefon.
- Zechcesz mi to wyjaśnić! - warczy głośno i podaje mi moją komórkę na wyświetlaczu są nowe smsy od Louisa, które przysłał mi dosłownie kilka minut temu.
Od Pan Tomlinson:
Holly proszę przyjdź do mnie jeszcze raz. Strasznie mi się nudzi tu i chciałabym żebyś chociaż że mną porozmwiała.
Od Pan Tomlinson:
Obiecuję, że nie będę cię już prosił o pocałunek. No chyba, że sama wyrazisz na to chęć i zgodę.
- Prosiłam żeby usunął mój numer, ale nie posłuchał - mówię na swoją obronę. To chyba jednak nie usprawiedliwia mnie w oczach Nialla.
- Miałaś całkowicie zerwać z nim kontakt, a dowiaduję się właśnie, że dziś do niego poszłaś. Skąd wiedziałaś w jakim szpitalu leżał? - ciekawe skąd wie o wypadku Louisa?
- Zgadywałam, chciałam jedynie dowiedzieć się w jakim jest stanie. Nic więcej.
- Nie powinno cię obchodzić to nawet jeśli by zdechł! Mówiłaś, że będziesz ze mną! - no tutaj to już przesądza, nie odpowiedziałam jeszcze na to jego pytanie. I tak naprawdę to nie miałam zamiaru nic mu na ten temat mówić.
- Nigdy tak nie twierdziłam - komunikuje cichym tonem.
Moje słowa jednak mocno go rozdzrażniają.
- Zmieniłem się, zacząłem robić wszystko byś czuła się tu jak najlepszej się da. Nie zmuszałem cię do niczego, ale najwidoczniej zrobiłem błąd, ciebie nie da się dobrze traktować! - wrzeszczy i uderza mnie w twarz tylko tym razem tak mocno, że ląduje na podłodze.
Tym razem nie wytrzymuje i zalewam się łzami.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro