13
Pov Holly
Wchodzę do szpitala znajdującego się najbliżej domu Nialla skoro Louis mieszka koło niego to tu powien trafić. Tą są jedynie moje wymysły i może się okazać, że przyszłam tu na darmo, lecz coś każe mi sprawdzić co z nim. Chociaż lepiej by dla mnie było gdyby się okazało, że go tu nie ma.
Zbliża się do recepcji gdzie siedzi blondwłosa kobieta. Na oko wygląda na czterdzieści trzy lata.
- Czy jest tu Louis Tomlinson? - pytam niepewnie czym zwracam jej uwagę na siebie.
- A kim dla niego jesteś? - spogląda na mnie spod tych swoich okularów.
- Tak, jestem jego siostrą - to jest pierwsze co przychodzi mi do głowy. - Nie dostałam konkretnego adresu i go szukam.
- Drugie piętro sala numer dwadzieścia osiem - informuje mnie, a ja od razu idę do schodów. Nigdy nie przepadałam za jeżdżenie windą. Nie jest to mocno wysoko, więc mogę się przejść.
Na piętrze szybko odnajduję ten pokój. Chwilę waham się przed otworzeniem drzwi, jednak nacisnęłam na klamkę i weszłam.
Od razu zauważam, że Louis śpi, po cicho się do niego zbliżam. Nie chcę go obudzić. Ma poobijaną twarz jednak nie jestem przekonana, że został pobity.
Nagle się budzi i spogląda prosto na mnie.
- Holly? - pyta cichym i zmęczonym głosem.
- Chciałam jedynie sprawdzić czy wszystko z panem w porządku. Zaraz pójdę i nie będę przeszkadzać - mówię i kieruję się do wyjścia.
- Zostań, proszę - cofam się i znowu się do niego zbliżam. Nie potrafię mu odmówić jak jest w takim stanie, od zawsze miałam zbyt dobre serce. - Bardzo się cieszę, że znalazłaś czas żeby do mnie przyjść. Twój widok sprawił, że od razu lepiej się poczułem.
- Jak tu pan trafił? - nie mogę się powstrzymać przed zadaniem tego pytania. Jestem bardzo ciekawa i zmartwiona.
- Mów mi po imieniu, już raz mi to przecież obiecałaś. Tak będzie naprawdę prościej, a jeśli chodzi o to czemu tu jestem to miałem wypadek. Hamulce w moim samochodzie zawiodły - no to kamień spadł mi z serca. Szczerze to bałam się, że Niall mógł mieć coś z tym wspólnego.
- Przez trzy dni nie było mnie w szkole, dopiero dziś dowiedziałam się o twoim wypadku, jestem tu, bo zwolnili nas z angielskiego i miałam trochę wolnego czasu, zaraz muszę iść, nie chcę by ktoś wiedział, że tu byłam.
- Boisz się go? - to jest bardziej stwierdzenie niż pytanie.
- Nie, ale skoro prosił bym nie utrzymywała z tobą kontaktu to nie powinnam tego robić. Jesteś moim nauczycielem i niech już tak pozostanie - komunikuje patrząc na niego. Chcę by to zrozumiał, tak będzie lepiej dla nas obojga.
- Pocałuj mnie chociaż, na pożegnanie - mam ochotę to zrobić i przekonać się czy naprawdę coś do niego czuję, lecz nie chcę też sobie mieszać w głowie.
Bez słowa odpuszczam salę szpitalną i idę do domu.
Im więcej waszych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział, nie wykluczam, że nawet dziś, a w nim poznacie prawdziwe oblicze Nialla.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro