Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pragnę Tylko Ciebie

Pociąg ruszył prawie wywracając stojącego przy oknie Mikołaja. Mężczyzna w ostatniej chwili chwycił się drewnianego parapetu, chroniąc się przed upadkiem.

Gdy już złapał równowagę ponownie zaczął wpatrywać się w świat zza szyby, który poruszał się z zawrotną prędkością. Właśnie tak dziś, zaledwie godzinę temu jego życie przelatywało mu przed oczami.

Przez całą tą sytuację z pewnością zaczął je bardziej doceniać. Teraz każda minuta, ba..każda sekunda jest dla niego złotem. Powinien jak najwięcej czasu spędzać z rodziną, stwierdził jednomyślnie i gwizd pędzacej lokomotywy jak by mu zawtórował.

Pociąg mknął po torach wystukując hipnotyzujący rytm. Mikołaj spojrzał na drzwi od pokoju dzieci, a po chwili przesunął wzrok na drewniane wrota prowadzące do jego sypialni. Westchnął i ruszył w ich kierunku.

Nacisnął na wielką metalową klamkę i otworzył je z cichym skrzypnięciem. Jego oczom ukazał się niewielki pokoik, cały w jasnym drewnie i ścianach pokrytych orientalnymi wzorami tapetą.

Rozejrzał się na boki. Na biurku leżała sterta porozrzucanych papierów. Wszystkie wartościowe rzeczy zniknęły.

- Rzeczywiście bolszewicy już zrobili tu wizytę... - Mruknął pod nosem. Szklany stolik i dwa drewniane krzesła stały na swoim miejscu, trochę wytarty dywan leżał na środku osobliwego pomieszczenia. Jego uwagę przykuła drobna zgarbiona postać siedząca na brzegu łóżka.

Alexandra trzymała twarz w dłoniach i pociagała nosem. Mikołaj stanął na środku pokoju i wpatrywał się w swoją żonę. Miał wrażenie, że jego serce zaraz rozpadnie się na kawałki.

- Nie płacz Alix... - Szepnął. Kobieta słysząc jego głos automatycznie podniosła głowę. Spogladała na niego czerwonymi od płaczu oczami. W jednej chwili wstała i z towarzyszącym jej skrzypnieciu materaca, rzuciła się mężowi w ramiona.

Stali tak w ciszy przerywanej tylko stukotem kół i szumem wiatru na zewnątrz.

Mężczyzna objął swoją żonę, która położyła swoją głowę na jego piersi i moczyła łzami zieloną koszulę.

Gładził jej falowane włosy i przytrzymywał chudą jak przecinek talię. Minęło kilka minut aż usłyszał jej ciche słowa.

- Myślałam, że Cię stracę Nicky...
- To zdanie utkwiło w głowie Mikołaja. Wziął rękę i delikatnie obrócił jej brodę tak by na niego spojrzała. Dwoje stęsknionych oczu się spotkało.

Po kilku sekundach przenikajacego spojrzenia pełne strachu oczy Alexandry wypełniły się świeżymi łzami, które pomału spływały w dół. Mężczyzna poczuł, że jego źrenice również stają się wilgotne.

- Ale żyję i jestem gotów Cię bronić. - Odpowiedział próbując pohamować drżenie głosu Mikołaj.

Poczuł jak kolejne ciepłe krople spływają mu po twarzy. - Alix już wszystko dobrze, jestem przy tobie. - To zdanie przelało czarę i potok łez popłyną z błękitnych oczu jego żony.

Mężczyzna zbliżył swoją twarz do jej ust i pocałował je z niezwykłą delikatnością. Kobieta przymknęła powieki i zachłannie oddała pocałunek.

Objęła rękami męża i mocno ścisnęła. Cichy jęk Mikołaja pozwolił się od niego oderwać. Momentalnie spojrzała na owiniętą jej beżową, teraz już brunatną chustą rękę.

Otarła czerwoną od płaczu twarz i uśmiechnęła się opiekuńczo do mężczyzny. Podeszła do skórzanej walizki leżącej pod łóżkiem i wyciągnęła długi kawałek białego materiału oraz buteleczkę z żółtą cieczą.

Trzymając wszystko w dłoni podeszła do męża i zaprowadziła go do łóżka. Mikołaj usiadł na brzegu i podał prawe przedramię Alexandrze.

Kobieta zdjeła powoli prowizoryczny opatrunek. Jej oczom ukazała się paskudna choć nie głęboka rana. Rozpołowiony smok patrzył na nią krwawymi ślepiami. Caryca wzdrygnęła się i miała wrażenie, że zaraz upadnie.

Mężczyzna szybko podniósł się gotowy ją złapać, jednak ta zamrugała kilka razy powiekami i lekkim naciskiem kazała spowrotem usiąść swojemu pacjentowi.

Otwarła szklaną buteleczkę i ostry zapach jodyny podrażnił nos Mikołaja. Mężczyzna wzdrygnął się czując wręcz chirurgiczną woń. Miał ochotę cofnąć rękę jak dziecko bojące się ukłucia strzykawką.

Alexandra namoczyła czystą szmatkę tą odrażającą cieczą i przyłożyła do pokaleczonego smoka. Mikołaj zmarszczył brwi i wykrzywił twarz. Jego ręka płonęła żywym ogniem.

Zgrzytanie zębami było jedynym wyjściem by znieść ten ból.

Szmatka zmieniła kolor na czerwony. Kobieta starannie przecierała każdy uszkodzony kawałek ciała, pojedyńcze niebieskie krople kapały spływając z jej twarzy w krwawe rozcięcie.

Alexandra dzieliła cierpienie razem z ukochanym. Gdy odkaziła i starła czerwoną warstwę z rany, chwyciła biały bandaż i zaczęła owijać carskie przedramię.

Mikołaj uważnie przyglądał się jej zgrabnym palcą zwinnie przeplatającym kawałek materiału. Drobna ale za to kształtna Dziewczyna uwijała się w swojej pracy. Mężczyzna poczuł fale uderzającego go ciepła, jednak to nie była wina dzisiejszej sytuacji.

Kobieta z niezwykłą dokładnością zakładała następne warstwy elastycznego bandażu. Gdy całość była dobrze zawinięta, delikatnie zawiązała obydwa końce opatrunku w mały supełek.

Powoli podniosła głowę by zobaczyć wpatrujacą się w nią twarz męża. Alexandra stanęła jak słup soli, coś w niej drgnęło. Szalejące płomienie odbijające się w źrenicach mężczyzny zaniepokoiły ją.

Dobrze znała to spojrzenie, ten sam ogień w jego oczach pierwszy raz widziała podczas ich nocy poślubnej. Nie zdążyła dokończyć myśli.

Mikołaj gwałtownie podniósł się z łóżka i pchnął ją na ścianę. Namiętny pocałunek odebrał jej mowę. Szorstka broda mężczyzny łaskotała przyjemnie twarz. Lepkie usta zachłannie szukały się nawzajem.

Mężczyzna zaczął delikatnie kąsać żonę w szyję, zostawiając na niej czerwone ślady. Ona odchyliła się lekko w tył biorąca kilka szybkich wdechów.

- Nicky... - ledwo była w stanie otworzyć usta. - Co z dziećmi...?
- Wyszeptała wijąc się z rozkoszy, bowiem szyja była jej słabym punktem. Przeszły ją dreszcze.
- Śpią... Nawet koniec świata by ich nie obudził.
- Mruknął Mikołaj nie przerywając pieszczot. Ciepły oddech muskający jej skórę doprowadzał do obłędu.

Alexandra na oślep zaczęła rozpinać guziki zielonej koszuli byłego cara. Mężczyzna na chwilę się zatrzymał by złapać oddech. Spojrzał z pożądaniem na piękną żonę. Kobieta właśnie rozpięła ostatni guzik i zrzuciła na podłogę zielony materiał ukazując wyrzeźbiony tors męża.

Pociągnęła ręką wzdłuż wyraźnie zarysowanych mięśni i przygryzła wargę.

Mikołaj lewą ręką objął ją w pasie, a prawą pogładził jej długie włosy. Spojrzał w błękitne oczy na, których widniały jeszcze ślady łez.
- Jesteś teraz moja...
- Wyszeptał rozmażonym głosem i na nowo zatopił w niej usta. Czuł, że ten wewnętrzny płomień wzrasta w nim z każdą sekundą.

Wspomnienie dzisiejszej nocy i tego jak łatwo mógł ją stracić tylko wzmogło w nim pragnienie.
- Chcę znów usłyszeć twój głos...
- Wydyszał nie rozłączając ich twarzy.

- Co z nim czyniła ta drobna kobieta ?! Jak sprawiała, że zawsze był jej wierny jak pies i potulny jak baranek. Z każdej wyprawy wracał i oddawał cześć swojej bogini, jak starożytni Grecy po powrocie z wojennej ścieżki do domu...

Ręka z kształtnej tali sunęła powoli w górę. Gdy dotarła do swojego celu delikatnie złapała wymięty materiał sukienki i zsunęła ją na dół. Alexandra otworzyła szeroko oczy czując szorstkie ręce męża ugniatające jej piersi. Już dawno odwykła od męskiego dotyku.

- Moja piękna... - Cichy szept do ucha sprawił, że gęsia skórka objeła jej całą postać. Mokre pocałunki stopniowo wprawiały w zachwyt spragnione miłości ciało. Przytłumione westchnienie wydobyło się z jej ust.

Ostatnie części garderoby upadły na drewnianą podłogę. Dwa nagie ciała zderzyły się z miękkim materacem, który ugiął się pod ich ciężarem.

Ich dłonie wędrowały badając każdy zakamarek, usta trafiały w najczulsze miejsca zadając "śmiertelne" ciosy.

- Alix co ty ze mną zrobiłaś...
- Wysapał mężczyzna uśmiechając się do żony.

Kobieta również obłaskawiła go ciepłym spojrzeniem.

W jego oczach niczym w projektorze widziała poszczególne momenty z ich życia. Alexandra zatraciła się w tym spojrzeniu.

Ich pierwsze spotkanie, pamiętała je bardzo dobrze. Nieśmiałe spojrzenia Mikołaja na ślubie jej siostry z Wielkim Księciem Sergiuszem.

Pierwsze schadzki, ich własne wesele i pierwsza wspólna noc.

Pierwsze dziecko, potem kolejne, długie wieczory, nie przespane noce, bale i spacery, wyjazdy nad rzekę...

Nagle kobieta poczuła jakby zabrakło jej powietrza. Otworzyła szeroko buzię niczym tonący człowiek, który pragnie wziąć swój ostatni oddech. Cichy jęk wydobył się z jej ust gdy połączyła się w jedno z mężem. Fala dreszczy przeszła dwa gorące ciała.

- Nicky... - Zdołała cicho zawołać bo nagle wszystkie myśli zaczęły wirować w głowie.

- Nicky... - Powtórzyła, prawie dławiąc się powietrzem. Tylko to słowo była w stanie wypowiedzieć. Z otwartych ust co chwila wychodziło pojedyńcze stęknięcie.

- Nic... - Nie była już w stanie dokończyć. Głośne płaczliwe dźwięki wypełniały carską sypialnię.

Powolny i czuły ruch Mikołaja sprawiał, że wiła się w spazmach.

Kolejne jęki zostawały zagłuszone przez stukot żelaznych kół pociągu. Mężczyzna ciężko dysząc wsłuchiwał się w błagalny ton głosu żony.

Wybrał słaby punkt kobiety by wzmocnić efekt. Szyja nie zaznała odpoczynku po poprzednich pieszczotach. Zahipnotyzowany dźwiękami wychodzącymi z wnętrza jego Alix zaczął rozmyślać.

- Co by bez niej zrobił...? Czy był by w stanie dalej żyć gdyby ją stracił ? - Takie myśli przetaczały się przez jego głowę.
- Ile radości mu sprawiała ta krucha istota... Jeden gest, jedno jej spojrzenie wystarczyło by uczynić go najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemii.

Mikołaj zwiększył tempo. Żar płynący z jego oczu wypalał każdą przeszkodę, każdą złą myśl, oczyszczał...

- Pragnę tylko Ciebie... - Słowa skierowane do już ledwo trzymającej się kobiety przepełnione były najwiekszą z możliwych żądz.

Krople potu spływały ze skroni. I parowały pod wpływem zderzenia z rozgrzanym ciałem.
Mężczyzna spojrzał na żonę, która patrzyła na niego nieobecnym wzrokiem.

Jego uczucie było niezmienne od czasu ich pierwszego spotkania. Upływ czasu wręcz umacniał ich niezwykłą więź. Jak by się potoczyło jego życie gdyby jej nie spotkał, co gorsza stracił. - Ciemne myśli zakłóciły euforyczny stan.

Wiedział, że już nigdy nie spojrzał by na żadną w taki sposób.
- Nicky... ! - Krzyk Alexandy wydarł go z zadumy.

- Nicky...! - Powtarzała w kółko kobieta, której brakowało powietrza. Jej głos mieszał się z rytmem pędzącego pociągu. Nagle wbiła paznokcie w jego plecy a jej oczy zaszły mgłą. Wygięła się w pół.

- Kocham Cię - Szepnął Mikołaj i zatkał jej rozwarte usta namiętnym pocałunkiem, który ztłumił szczytowy jęk.

W tym samym czasie jemu samemu zakręciło się w głowie i z głośnym stęknięciem eksplodował. Przyjemne ciepło wypełniło wyczerpaną Alexandrę.

Przeniesieni w zupełnie inny wymiar, przeżywali swoje uniesienie. Pusty a jednocześnie pełny wzrok krążył po nie zbadanych przestrzeniach. Krótkie przerywane dźwięki, które były ich jedyną komunikacją odbijały się echem w tej dziwnej rzeczywistości.

Ostatnie westchnienie i padli ciężko dysząc na łóżko. Zlani zimnym potem jakby wybudzeni ze snu leżeli wpatrując się w sufit.
Minęło parę minut zanim zaczęli odzyskiwać świadomość.

Szum buchającej pary i krótki gwizd pociągu sprawił, że mały pokoik w rozpędzonym wagonie przestał być już tylko rozmazaną plamą.

Spokojny miarowy oddech wypełniał płuca dwóch wyczerpanych ludzi. Wpatrywali się w zmieniajacy się za oknem obraz. Teatr cieni odgrywał decydującą scenę.

-Długo czekałem na tę chwilę...
- Ciszę przerwał szept Mikołaja.

- Żeby uprawiać ze mną seks?
- Cichy chichot Alexandry otworzył jego powieki. Zaskoczony tym nie spotykanym u żony poczuciem humoru Mężczyzna odwrócił głowę żeby widzieć dwa świecące diamenty, które się w niego wpatrywały.

Próbował wyczytać z nich jakiś podstęp ale nic nie zobaczył. Rzucił się na kobietę obsypując ją pocałunkami.

- Nie, nie ,nie, nie...wystarczy. - Ze śmiechem próbowała powiedzieć Alexandra ale za każdym razem usta jej męża skutecznie jej to uniemożliwiały. Dopiero brak tchu ich rozdzielił.

- To też... - ze śmiechem odpowiedział Mikołaj i spojrzał się na jej nagi biust, rozmarzonym wzrokiem dziecka patrzącego na cukierka. Alexandra przewróciła oczami i z cichym westchnienieciem typu " duże dziecko" posłała mu kuksańca w bok. Mężczyzna zrobił minę niewiniątka.

- Czekałem na czas kiedy uda nam się opuścić ten przeklęty dom.
- Poważny ton głosu Mikołaja rozbrzmiał sprawiając, że wszystko zamarło. Patrzyli sobie głęboko w oczy z uczuciem spełnienia i ulgi.

- Jesteś dla mnie wszytskim Alix... bez Ciebie nie ma mnie. - Objął ramieniem żonę, pozwalając jej na wtulenie się w swoje ciało.

Spokój jaki w tym momencie zapanował, był na pograniczu rzeczywistości a jakiejś mistycznej części innego świata. Ogarnęła ich niewyobrażalna lekkość, jak by ktoś zdjał z nich przytłaczający wszystko głaz.

- Kocham Cię. - Wypowiedzieli w tym samym czasie. Nie potrzeba było więcej słów. Wystarczyły tylko te dwa by potwierdzić, że ten mężczyzna i ta kobieta działają jak jeden organizm.

- Dobrych snów "Sunny"...
- Powiedział odległy głos Mikołaja. - Przy Tobie nic innego mi nie grozi... - Odpowiedziała ziewając Alexandra.

Zasnęli w swoich objęciach połączeni niczym w jedno ciało, czekając na ich nowe życie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro