Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VI - Ven

Ven po relaksującym dniu z Emmą rzuciła się na swoje wielkie łóżko.
Zamknęła oczy i zaczęła się zastanawiać, czy jak je otworzy, to wszystkie je problemy znikną. Wymacała górny róg kołdry, po czym zawinęła się nią w rulon, pozornie chowając się przed całym światem.
Po niecałej godzinie otworzyła oczy, po czym podeszła do swojego telefonu i go odblokowała.

- Osiem minut po godzinie dwudziestej pierwszej. Ten sam marny miesiąc. Zachód słońca - nie wiem.

Sprawdziła rozkład pociągów i spakowała się nie wymieniając słowa ze swoją babcią.
Pogoda dopasowała się do jej nastawienia. Wiatr wiał w przeciwną stronę, w którą szła, próbując zagrozić jej drogę. Słońce schowało się za chmurami, ponieważ nie chciało widzieć tego, co miała zrobić.
Dojechała na miejsce, po czym weszła do rodzinnego domu, w którym dorastała.
- Mamo! Tato!? Zostaję u babci, przyszłam tu po rzeczy!

Kiedy wspinała się po schodach usłyszała szuranie. Powoli odwróciła głowę i zobaczyła swoją matkę.

- Weroniko, proszę, nie zostawiaj nas -  błaga.

Ven głośno westchnęła, obróciła się do niej całą posturą , po czym usiadła na schodach i złapała głowę w ręce.

- Nawet nie zadzwoniliście - wyszeptała. - Nigdy nie dzwonicie. Wcale się tym nie przejmujecie, więc po co mam zostawać w miejscu, w którym nikt mnie nie chce?

- Oh, Weroniko, to nie tak jak myślisz. Mamy swoje problemy...

- Tak? Na przykład jakie? - wycharczała załamującym się już głosem.

- Twój brat jest ciężko chory.

- Da się go wyleczyć? - dopytała z troską.

- Na chwilę obecną nie da się nic zrobić.

Ven rozpłakała się. Zbiegła pędem ze schodów padając w objęcia matki. Choć nie lubi czuć bliskości, to teraz była ona dla niej najważniejsza na świecie.

- Przepraszam córeczko.

- Nie masz za co przepraszać. To i tak nic nie da.

- Przepraszam, że przez tak długi czas nie rozmawiałyśmy, że nie zważałam na ciebie.

- Nie rozumiałam cię, ale wydaje mi się, że za jakiś czas będę w stanie Ci wybaczyć.

- Nie chciałam cię tak skrzywdzić.

- Już dobrze mamo, wszystko będzie dobrze.

Rodzicielka rozpłakała się w ramionach córki. Ven mocno ją przytuliła.  Chciała pokazać, że jej zależy.

- Chyba udam się na terapię - odpowiedziała matka jeszcze trzęsącym się głosem.

- Wydaje mi się, że to dobry pomysł.

- Nie zmieniłaś zdania? Wyjeżdżasz?

- Tak - potwierdziła Ven. - Do czasu aż sprawy się nie ułożą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro