*31*
Alois siedział w salonie mając w kieliszku wino. Patrzył na nie, gdy delikatnie kołysal szkłem. Spojrzał na swojego przyjaciela. Ten w tym momencie przesuwał dłonią po ramieniu swojej Omegi, bo ten leżał z głową na jego udzie i drzemał.
- Wypieprzyłem tamtych dwóch -oznajmił całkiem cicho, a ten skinął głową.
- Dobrze. I tak byli jedynie pionkami, w dodatku strasznie się nim poruszało. Katsuki wydaje się w porządku - oznajmił. - Nawet po naszym specyfiku. Jego złość skupiła się na tym, który skrzywdził Omegę, na której zależy. - podsumował.
- Tak... myślę, że dobrze go przetestowaliśmy. Jedynym jego sekretem jest miłość do tego chłopaka.
- Możemy go wprowadzić w nasze plany głębiej - stwierdził Lens, nakrywając swojego partnera mocniej kocem.
- Czasem się zastanawiam - zaczął Alois. - Jak to jest możliwe, że zabieramy prawa Omegom a tak jak nigdy nic pokazujesz tak ciepłe uczucia do niego.
- Robimy dobrze, bo oni nie mogą się sami bronić. Co nie znaczy, że skoro jest ode mnie zależny to będę go traktował jak jakąś szmatę. - oznajmił a ten się zgodził. - Doskonale wiesz, że to co Pozwoliłeś robić ze swoim mężem było tak złe...
- Wiem. Odbiło mi po specyfiku. - westchnął ciężko. - Nie mogę patrzeć na to jak go skrzywdzili. On pewnie też mnie nienawidzi - wziął łyk alkoholu.
- Age pójdzie do niego jak wstanie i pomoże mu zjeść. Pewnie przez te siniaki na twarzy ledwo otwiera usta.
- Nie przypominaj - westchnął ciężko. - Wracając do Bakugo, mam nadzieję, że będzie z nami współpracował, bo tamci gnoje na prawdę go zirytowali.
- Cóż, zapewne więcej nie przyprowadzi swojej Omegi. - wzruszył ramionami a ten westchnął. - Abyśmy nie stracili dobrego informatora. Ma dostęp do informacji, których potrzebujemy. Jest arogancki, głośny i potrafi rządać. Najważniejsze jest to, że robi to od zawsze. Jego ciężki charakter będzie pomocny w naszych planach.
- Tak, masz rację.
- Dziękuję za zaproszenie, wracam do domu - usłyszeli głos Katsukiego, który wszedł do salonu. - Trochę mnie poniosło z reakcją.
- Nie przejmuj się nimi - oznajmił Lens. - Przyjdź na następne zebranie. Oddamy Ci dokumenty jak je skopiujemy.
- W porządku. Za dwa dni będę- stwierdził spokojnie a ci mu kiwneli głową I pożegnali się. Ten wyszedł.
- Tamci spierdolili mocniej niż się wydawało - Alois podniósł się - Idę przejrzeć teczki.
***
Blondyn wpuścił Omegę do mieszkania jaką pierwszą. Było mu tak wstyd i był wściekły, że pozwolił bo skrzywdzić...
-Potrzebujesz czegoś? - zapytał cicho a ten nie patrząc na niego zaczął zdejmować buty w przedpokoju.
- Planu B. Abym nie zaszedł w ciążę - szepnął cicho.
- Czy on... wsadził w ciebie? Zdążył cię...
- Nie. Nie zdążył. Całe szczęście. - oznajmił szybko. -Pójdę się wykąpać, zjem i wezmę tabletkę i położę się do łóżka. - szepnął cicho a jego ciałem wstrząsnął dreszcz.
- Zrobię Ci gorącą kąpiel a potem kolację - oznajmił I z torby wyciągnął tabletkę i mu podał. - Proszę. Plan B - oznajmił a ten skinął głową I ruszył do kuchni aby mieć czym popić. Gdy Katsuki go zaprosił do łazienki to podziękował i siedział w wannie dopóki woda nie zrobiła się zimna. Czuł się otumaniony, co chwila miał nieprzyjemne ciarki i bał się przymknąć oczy, bo widział pod powiekami to jak ten facet się na niego rzucał. Ubrał bieliznę przyniesioną prze Alfę oraz dwuczęściową piżamę czym wyszedł. Blondyn czekał na niego z pysznym jedzeniem ale nie był w stanie za wiele przełknąć.
Po piętnastu minutach grzebania w talerzu odsunął go i ruszył do sypialni. Nakrył się pościelą aż po nos i skulił się. Miał ochotę płakać, ale oczy miał suche i nie zdolne do uronienia chociażby jednej łezki. Czuł, że ktoś powoli się kladzie obok niego na kołdrze, po czym objął go i mocno przytulił. - Przepraszam - oznajmił cicho Katsuki. - Nigdy więcej nie pozwolę Ci tam iść- oznajmił. - Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz, że pozwoliłem cię skrzywdzić.
****
Blondyn zrobił szybkie śniadanie i zaniósł zielonowłosemu do łóżka. Położył je na szafce nocnej i zaczął go gładzić po ramieniu. Ten najpierw się wzdygnął a potem otworzył oczy. Czerwonooki zabrał rękę z ramienia by dotknąć policzka.
- Zrobiłem Ci śniadanie. Musisz coś zjeść, aby mieć siły. - stwierdził. - Więcej cię w to nie wciągnę. Jedyne co będziesz robić to zajmować się moją córką. - oznajmił a ten odwrócił się do niego tyłem.
- Sam chciałem- szepnął cichutko i wtulił się w poduszkę. - Zostaw mnie samego proszę. Muszę to odreagować - szepnął cicho a ten westchnął.
- Nie. Posuń się. - oznajmił I wlazł mu pod kołdrę I odwrócił go do siebie. - Chce, byś miał we mnie należyte wsparcie- szepnął I musnął jego czoło. Ten po chwili namysłu wtulił się w niego I zacisnął dłonie na jego koszulce, ciesząc się, że nie pozwolił mu zostać sam...
Po południu, psychicznie czuł się trochę lepiej, ale fizycznie to miał wrażenie, że go walec przejechał ... być może się podziębił, albo to ten stres na niego zadziałał tak, że był rozpalony i nie zdolny to utrzymania oczu otwartych. Alfa zaalarmowana gorącym czołem, zrobiła mu okład i pozwoliła spać spokojnie. Matka córkę mu przywiozła więc zaprosił ją na kawę prosząc o radę w dawaniu leków, bo nie miał pojęcia co Omegi mogą przyjmować a co nie. Ta sprawdziła stan zielonookiego i z apteki przyniosła mu kilka rzeczy. Mała Tei zmartwiła się chorobą Izuku, ale i tak opowiadała tacie co robiła z babcią z dużym zaangażowaniem. Ten wypytywał o wszystko, ona bardzo dokładnie mu opisywała co i jak. Cieszył się, że ma już ją spowrotem. Miał nadzieje, ze Izuku też dość szybko dojdzie do siebie. Zrobił na obiad gulasz, aby móc go trochę pokarmić. Mała zaczęła bawić się swoimi zabawkami, oczywiście po zjedzeniu a on udał się do sypialni. Obudził delikatnie chłopaka i poprosił aby ten zjadł, oraz by wziął leki. Ten nie bardzo kontaktował, więc dał się nakarmić, bo wbrew pozorom był dość głodny. Dzień wcześniej posiłku odmówił i śniadania także, więc jego brzuszek domagał się pożywienia. Po kilku łyżkach jednak już nie mógł, przez co zaczął się krzywić jak dziecko i odsuwać się.
- Leki, proszę - podał mu jeden w postaci naparu, a drugi w tabletkach. Ten przyjął je i skrzywił się przełykając, bo bolało go gardło. - Przyniosę Ci jeszcze coś przeciwbólowego. - oznajmił spokojnie delikatnie gładząc jego polik, a ten właśnie nim wtulił się w jego rękę wzdychając. - Umówiłem również ci wizytę z psychologiem... będziesz mógł mu opowiedzieć o próbie gwałtu... mocno to na ciebie wpłynęło, więc chciałbym byś z nim o tym porozmawiał.
- Y-Yhym - mruknął I skrzywił się.
- Wypij napar. A ja Przyniosę przeciwbólowe i przeciwgorączkowe też jako napój. - musnął jego czoło a ten pokiwał głową delikatnie I pozwolil mu wyjść. Do jego pokoju wtargnęła mała Alfa. Wskoczyła na łóżko I przytuliła się do niego.
- Czujesz się już lepiej? - zapytała a ten uśmiechnął się do niej delikatnie I pogłaskał po głowie. - Chcesz posłuchać o tym co robiłam u babci? - zapytała siadając po turecku, a ten skinął głową delikatnie. Nie mógł się odezwać za bardzo, ale mógł z nią posiedzieć i posłuchać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro