Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*29*

Zielonooki siedział na kolanach Katsukiego, obserwując pomieszczenie. Miał nie patrzeć w oczy tych zboczeńców, więc grzecznie patrzył na wszystko inne aby nie na nich. Siedział bokiem a Katsuki głaskał go po udzie. Czuł po spięciu mięśni, że jest zdenerwowany.
Deku zbliżył usta do jego ucha.

- Muszę do łazienki. - szepcze cichutko a ten kiwnął głową.

- Alois, gdzie masz łazienkę? - zapytał i wstał. - Moja Omega musi - oznajmił. A ten wskazał, że na piętrze.

- Idź. - oznajmił a ten skinął głową. Ruszył powoli by odnaleźć pomieszczenie. Zaglądał do każdej napotkanej sypialni, by się rozeznać. Chciał szybko załatwić misję I nie mieć z tymi ludźmi więcej doczynienia. Gdy dostrzegł skuloną postać w jednym z pokoi to podszedł do niej. Była przypięta jedną ręką do ramy, więc nie leżała tu z własnej woli.

- Puls stabilny, agent wygląda na wykończonego, prawdopodobnie śpi. - oznajmił cicho, bo wiedział, że spinka nagrywa. Sprawdził jeszcze jego stał i okrył go, wychodząc z sypialni. Rozejrzał się I w końcu znalazł łazienkę, to tam załatwił potrzebę i umył rączki po czym wrócił do blondyna. Stanął za kanapą i zaczął mu masować barki. To był umówiony znak, że znalazł męża Aloisa.

- Jak dobrze jest wytresowana? - zapytał jeden z mezczyzn. - Pozwoliłeś iść jej samej do kibla. Nie uciekła - facet miał przy swoich nogach młodego chłopaka, którego trzymał na smyczy jak psa. Było przykro na to patrzeć.

- Na tyle, że jestem pewny, że nie zwieje - oznajmił tonem lekceważącym, ale też wywyższającym się. Odchylił głowę, bo masaż Omegi był na prawdę dobry, nie tylko jako znak, ale i tak po prostu. Ten chyba podłapał, bo zaczął zataczać kółka trochę szerzej obejmując też ramiona.

- Długo trwała tresura? - zapytał, a ten wzruszył ramionami.

- Jest na tyle mądry, że wie co mu się opłaca. Jeżeli nie chce dostawać codziennie w twarz, ma wykonywać rozkazy. Woli się podlić niż dostawać. - oznajmił I wziął do ręki swój alkohol, whiskey z kolą. Wziął małego łyka. - Przynajmniej ja codzień. Jak mam zły dzień to nic go nie uchroni - wzruszył ramionami. - Ostatnio nauczył się jak mnie zadowalać w te dni. Uczy się. - stwierdził a Alois pokiwał głową w uznaniu. Katsuki poprawił się, bo gdy mówili o Ixuku to jego ciśnienie skakało. On jest tylko jego. Nie pozwoli go skrzywdzić.

- Jak badania? - zapytał popijając swój napój, a ten odgonił dłonią Izuku i poprawił się.

- Uwierzysz, że zgubili krew? Nie dostałem wyników, bo muszę znowu go zaprowadzić na badania! - warknął. - Nie mogę go pieprzyć bez gumy przez to! - blondyn złapał Omegę i siłą posadził go na swoich kolanach. - Jestem sfrustrowany przez to jak diabli.

- Dlatego go nie pieprzysz? - zaskoczył się inny mężczyzna. - To słabo, dziś będziesz musiał to zrobić, jesteś skazany na gumy. - oznajmił, a ten odwrócił się w jego stronę

- Nie będziesz mi mówił co będę robił... - zaczął czerwonooki ale ten mu przerwał.

- Do nich miej pretensje - pokazał na dwóch mężczyzn siedzących obok siebie bez Omeg. - Sądzili, że jak dorzucą ci wiagry i to podwójną dawkę do drinka to rozkręcisz imprezę i pozwolisz zerżnąć małego - oznajmił. Jego Omega siedziała mu na kolanach ze smutkiem spojrzała na zielonookiego partnera Alfy, bo wiedziała co to znaczy. - Mi też to zrobili, ale zjebałem ich i zabrałem Omegę wtedy do domu.

- Mieliście z tym skończyć! - Alois się podniósł. - Ile razy mam wam powtarzać, że możecie ruchac co się rusza, ale zabawki naszych sprzymierzeńców tylko za zgodą? - warknął cicho. - Dość mam waszego... - Katsuki nie słuchał. Był po dwóch szlankach napojów, więc myślał, że to on i stres sprawiły, że chciał mieć bliżej Izuku i chciał go miziac, ale teraz zaczął czuć wzbierające się podniecenie.

- A-Alfo... - wyszeptał chłopak na jego kolanach, a ten warknął na niego. Spojrzał w dół, przekonał się, że już ma powstańca. Nie dadzą rady wrócić do domu w tym stanie, bo ten pił, a zresztą brak wytrysku przez długi czas może doprowadzić do amputacji...

- Gdzie jest łazienka? - warknął blondyn wstając łapiąc Izuku za dłoń.

- Nie wyglupiaj się. Idź do sypialni. Ostatnia na lewo. Przyniosę Ci gumki. Ukaram tych idiotow za ich debilizm - oznajmił Alois a mężczyzna kiwnął głową i zaczął ciągnąc chłopaka za sobą. Gdy zamknął drzwi za sobą zaczął rozpinać spodnie, bo w cholere uciskałym złapał go w rękę i zaczął sobie trzepać. Izuku go powstrzymał.

- Chodź, siadaj - oznajmił i zaciągnął go na łóżko, by usiadł. Sam przed nim klęknął.

- Nie. Izuku nie! - odepchnął go a ten złapał jego ręce.

- Przestań! - oznajmił. - Chce to zrobić. Po prostu się zrelaksuj. Nie krzywdzisz mnie. Po za tym to lepsze niż amputacja - oznajmił I zabrał się do pracy. Ten padł na pościel zasłaniając oczy ramieniem. Czuł się wspaniałe, gdy ten włożył go sobie do ust. Był w tym momencie pełen sprzecznych emocji, bo z jednej strony chciał tego, z drugiej nie, bo ten to zrobił z litości. Przyłożył się do pracy i Alfą szczytował akurat w momencie gdy drzwi się otworzyły i Alois stając w przejściu rzucił mu dwie paczki gumek do środka. Deku zakrztusił się, bo zdecydowanie nie był przyzwyczajony do wytrysku w gardle i do tego, że ktoś patrzy, czy wchodzi w trakcie do pokoju. Mężczyzna i tak szybko się wycofał, co było pocieszające. Spojrzał na Alfę, wycierając podbródek. Zamknął drzwi na klucz, by nie mieli więcej gości i wziął gumki z ziemi. Zaczął otwierać opakowanie, ale Katsuki go złapał i zaciągnął na łóżko, wspinając się na niego.

- Loda wybaczysz swojej Omedze, ale nie pozwolę by zmusiła cię do seksu ze mną. Twoje dni płodne doprowadzają mnie do szału, ale nie chce byś mnie przez nie znienawidził. Nie wybaczyłbym sobie tego..

- Głupi jesteś Katsuki! - oznajmił patrząc mu w oczy. - Jestem w pełni świadomy. Moje dni płodne już minęły. - oznajmił cicho. - Chce uprawiać z tobą seks. Nie tylko po to by ci ulżyć. - szepnął I zwalił go z siebie. Gdy leżał na plecach, nałożył mu prezerwatywę. - To ja wykorzystuje obecną sytuację. - oznajmił poważnie. Wspiął się na niego i pochylił się. - A nie ty mnie. Zapamiętaj to. - szepnął I rozchylił pośladki. Gdy się nabił, to Alfie puściły hamulce. Napadł na Omegę, powalił na pościel a jego nogi wziął do góry i rozłożył szeroko. Wsunął się ponownie w niego powoli, ale o dziwo, Omega była mokra, więc łatwo mu było przyspieszyć , by móc sprawić im obojgu więcej przyjemności.

- Nazwij mnie... Alfą - mruknął mu do ucha, a ten jęknął, bo gdy to mówił wykonywał bardzo szybkie i zdecydowane ruchy biodrami. Czuł, że zwariuje jak tak dalej pójdzie...

- A-Alfo! - stęknął a ten warknął przyspieszając jeszcze bardziej. Zapowiadała się niezapomniana noc dla ich dwoje... ale z pewnością przełomowa dla ich relacji...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro