Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*28*

Blondyn obserwował zielonowłosego, gdy ten przygotowywał dla nich kawę. Nie zmrużył oka tej nocy, podobnie jak Omega, bo całą noc ją pieścił. Dalej czuł jego skórę pod palcami i słyszał w uszach ten drżący oddech. Nie doszło do seksu, bo nadal chłopak nie do końca byl świadomy tego co robi, w końcu to dni płodne, ale jak ma być na coś zły na niego to za pieszczoty a nie rozpychanie mu dziurki. Byli bardzo blisko, co blondyna cieszyło, ale i przerażało, bo był pewien, że dzisiaj by się nie powstrzymał, gdyby ten go trzeci dzień pod rząd prosił o ukojenie. Dobrze, że te dni trwają w maksie trzy dni, bo by zwariował. Niestety, zaraz miała przyjść ruja, więc nie będzie tak kolorowo.
Dostał swój kubek i podziękował. Ten musnął go w policzek i usiadł na blacie by wypić ciepły napar.

- Przed wyjściem na misję. Chce byś mnie popieścił. - oznajmił a ten uniósł brew. - Będę miał wtedy czysty umysł.

- Może od razu cię wypieprzę? - mruknął cichutko mieszając swoją kawę ruszając kubkiem więc patrzył na nią by nie wylać.

- Wtedy już w ogóle nie będę w stanie się skupić. - mruknął cicho. - Może w trakcie misji?

- Izuku. Mówisz tak tylko bo masz dni płodne i twoja Omega chce dziecko. Mogę to odbierać inaczej. Jutro znowu będziesz mówił, że między nami nic nie ma. Możesz przestać się bawić moimi uczuciami?

- Przepraszam - szepnął I spuścił głowę. - Pójdę do pokoju poczytać. Posiedź z małą zanim wyjdziesz do pracy. - stwierdził i zabrał swój kubek idąc do sypialni.

****
Katsuki oznajmił Omedze, że idzie do pracy. Gdy wrócił o dziwo już córki nie było, babcia odebrała ją szybciej niż zapowiedziała. Deku siedział w sypialni. Był świeżo po kąpieli, co wskazywał ręcznik na jego głowie i czytał powieść. Nawet nie zauważył Alfy. Był tak zaczytany, że przygryzł wargę i zapomniał o herbacie, która była pewnie już zimna. Mężczyzna usiadł obok i sprawdził co ten czyta.

- Czy to porno na papierze? - zapytał czytając kilka linijek, bo było w trakcie akcji.

- B-Być może - mruknął cicho i zaznaczył stronę. - Jesteś głodny?

- Nie... wykąpie się i później sobie coś zrobię. - oznajmił spokojnie a ten skinął głową. - Możesz wracać do czytania. - stwierdził. Po sytuacji z rana, nie miał ochoty by go pieścić. Jeżeli będzie to konieczne to okej, ale jeżeli ten się nie upomni, to nie zaproponuje.
Nie przeszkadzał mu. Odpalił sobie film, przed kąpielą zamówił jedzenie, jedynie pytając czy ten też chcę. Gdy przyszło to dał mu część i usiadł na kanapie. Chłopak przyszedł zjeść do niego. Gdy skończył to położył głowę na jego ramieniu, a po chwili, gdy nie dostał żadnego czułego gestu, to objął się jego ramieniem i okrył nogi kocem.

- Przepraszam za moje zachowanie. Nie lubię swoich dni płodnych. Zachowuje się jak jakaś szmata - szepnął cicho a ten mruknął tylko cicho, że rozumie. Gdy zobaczył, że chłopak śpi (film był na prawdę bardzo nudny, więc mu się nie dziwił)wziął go na ręce i zaniósł do sypialni. Sam postanowił spakować się, na misję. Wziął do teczki kilka dokumentów. Oczywiście Alois chciał je, a były ściśle tajne. Rozmawiał o tym z szefem. Dostał akta delikatnie zmienione, ale wyglądały jak oryginalne. Wrzucił do bocznej kieszonki kilka gumek i żel rozluźniający. Bał się, że będzie musiał posunąć się do gwałtu na Deku. To by było okrutne i nie chciał, ale nie dałby rady udawać, że go bierze, gdyby musiał to zrobić przed nimi. Wzdrygł się na samą myśl. Westchnął, bo cały się spinał gdy o tym myślał. Odłożył teczkę i wziął torbę na ubrania. Wrzucił jakieś zapasowe ubrania dla siebie i Deku, bo miał zostać na noc. Jako jeden z niewielu albo jedyny. Panowie mogli wziąć swoje Omegi, ale nie każdemu Alois zaproponował nocleg.
Zastanawiał się, co może mu być pomocne... Plan B. Z pewnością musiał to wziąć ze sobą jakby jednak byli zmuszeni do seksu bez gumy. Spojrzał na blokery rui... dobra, weźmie. Te torbę będzie najwyżej zawsze brał na misję i zawsze będzie tam trzymał kosmetyczke ratunkowa dla Omegi. Spakował tam jeszcze kilka rzeczy i wziął mini apteczkę z opatrunkami i plasterami.
Gdy skończył z tym, ruszył do łazienki. W suche już włosy wpiął spinkę. Z pozoru zwykła ale starał się ją schować, oczywiście spełniała funkcję, więc tam dwa czy trzy kosmyki trzymała, ale najważniejszą jej zaletą, był wbudowany mały mikrofon, który powinien wyłapywać każdy szept.

- Świetnie - szepnął cicho pod nosem po jego uruchomieniu. Przy krótkiej wypowiedzi mikrofon kończył nagranie i automatycznie zapisywał, więc podszedł do telefonu i odsłuchał czy wszystko grało. Było idealnie. Usunął ten plik, bo i tak mu nie potrzebny, po czym zaczął się ubierać. Gdy był już w czarnej koszuli i pasujących do tego czarnych spodniach, wyszedł z łazienki by obudzić Deku, ale ten już siedział gotowy. Miał na sobie spodnie, bo o to prosił go mężczyzna i golf z wysokim kołnierzykiem, bo pod nim chował ochronkę przeciw ugryzieniu. Mężczyzna podszedł i zaczął spinać mu włosy taką samą spinką. Spojrzał na chłopaka wzdychając cichutko, bo ten tak dobrze pachniał... Gdy patrzył na niego z dołu, przygryzając wargę, Katsuki miał ochotę go rozebrać. Wziął się w garść i wytłumaczył jak działa urządzenie a ten uważnie słuchał. Gdy nadszedł czas, wsiedli do auta i ruszyli do "wakacyjnej posiadłości" jak to określał Alois. Wysiedli i od razu objął Omegę w pasie.

- Pamiętasz o czym mówiliśmy? Masz się mnie pytać o wszystko. Nie zchodzisz z moich kolan i się nie odzywasz, okej?

- Tak, moja Alfo. Czy Panie? - zapytał przygryzając wargę. - Stresuje się bardzo...

- Alfo będzie wystarczające.  - oznajmił cichutko a ten pokiwał głową. Spojrzał na całą jego okazałość jeszcze raz i westchnął. - To godzina próby. Nie odzywaj się, dopóki ci nie pozwolę. Nawet jak będą pytali o Twoje imię, okej?

- Tak, mój Alfo - szepnął a ten skinął głową I ruszyli do paszczy lwa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro