*27*
Następnego dnia rano, Katsuki obudził się, czując że w jego ramionach jest córka zamiast Omegi. Dobrze że w nocy się ubrał. Przytulił mocniej małego szkraba gdy drzwi się otworzyły. Izuku usiadł obok niego I delikatnie się oparł.
- Cześć śpiochu - szepnął. Mężczyzna miał dziś wolne ze względu na wcześniejszą akcję więc nawet nie ustawiał budzika. - Mamy godzinę dwunastą. - oznajmił. - Mała musiała się znowu podziębić, bo miała gorączkę. Dałem jej leki i przytuptała do siebie - pogłaskał ją po policzku. - Robię potrawkę na bulionie, więc wstawajcie niedługo.
- Dobrze - oznajmił I dłonią sprawdził temperaturę dziewczynki a potem przyjął termometr zbliżeniowy od Omegi. - Spadła?
- Tylko troszkę. - oznajmił I pogłaskał ją po włosach. - Mówiła że miała nad ranem koszmar. - oznajmił. Pochylił się I zaczął szeptać mu do ucha. - Powtórka dziś wieczorem? - zapytał przygryzając wargę. Mężczyzna był zaskoczony. Nie sądził, że ten będzie chciał. Jednak dni płodne trwały dwa, trzy dni więc to w sumie logiczne, że ten jest dalej napalony. Zerknął na małą by sprawdzić czy śpi.
- Chodźmy do kuchni. - wyszeptał a ten się zgodził. Małą okrył I wysunął się powoli. Położył jej ulubionego misia obok I wyszli do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. - Zdecydowałeś się już, co do jutrzejszej akcji? - zapytał spokojnie gdy Omega podeszła do garnków.
- Tak. Pomogę. - oznajmił nie spoglądając na niego. - Zamierzam wykraść tego biednego chłopaka stamtąd.
- Nie chce byś to robił- oznajmił blondyn przytulając go od tyłu. Trzymał mocno i nie zamierzał puścić. Mężczyzna się nie wyrywał, tylko przekręcił przodem do niego.
- Kacchan. Gdy będziemy w tym razem, będziesz mógł lepiej trzymać swoją maskę. Będę zasłaniał ci oczy, za każdym razem, gdy będzie działa się komuś krzywda, będę nakrywał ci usta swoimi gdybyś chciał w złości powiedzieć coś, czego nie powinieneś. Nie pozwolę Twoim dłoniom opuścić mojego ciała, byś w uniesieniu nikogo nie skrzywdził, bo nie chciałbyś tego. Tych sukinsynów dopadnie karma. Dostanął to na co zasługują. Ty masz być dobrze wyszkolonym szpiegiem... tylko tyle.
- Kocham cię Deku. Nie chcę by ktoś cię skrzywdził tam... jak mnie nie będzie- oznajmił cicho a ten złapał go za policzki i musnął delikatnie jego usta.
- Nie pozwolisz na to - wyszeptał cicho i znowu połączył ich wargi. Bardzo delikatnie i powoli się całowali. Na końcu Omega się do niego przytuliła i jak gdy zauważyła kto stoi w przejściu zarumieniła się. - Mamy podglądacza
- Tei! - Katsuki puścił chłopaka I podszedł do córki. - Jak się czujesz? Słyszałem, że miałeś koszmar.
- Tak... śniło mi się, że na jakiejś akcji spadłeś z dachu - przytuliła się do niego a on wziął ją na ręce. - Możemy dziś posiedzieć razem? - szepnęła. - Czy musisz gdzieś iść?
- Nie. Dziś zostaje z tobą. - oznajmił spokojnie. - Bajki w salonie i dobre jedzonko? - zapytał a ta się zgodziła i mocno się wtulila w tatę.
- Tak! - uśmiechnęła się szeroko a ten ją postawił.
- Idź wybierz. A ja pomogę Deku z obiadem i za sekundkę przyjdę, dobrze?
- Dobrze... - oznajmiła I pobiegła na kanapę. Mężczyzna podszedł do Omegi a ta uśmiechnęła się.
- Dobrze, że jesteśmy parą. Ciężko by było jej wytłumaczyć... - oznajmił a ten się zasępił.
- Możemy być prawdziwą parą? Nie udawaną? Kocham cię Izuku... zrobię dla ciebie wszystko, przybliżę ci niebo, jak tylko powiesz, że chcesz...
- Mówisz tak dlatego, by móc bzykania kiedy chcesz, głupku - pacnął go w ramię i zaśmiał się. - Tak na prawdę mnie nie kochasz. Czujesz wdzięczność że opiekuje się twoją córką. I moje feromony tak na ciebie działają. - oznajmił I odsunął się. Blondyn złapał go i przycisnął go do siebie. To on był głuptasem. Przecież to wszystko, wspólna praca, ten układ z seksem... ta ochrona. To wszystko dlatego że go kocha. Nie zgodziłby się na to wszystko gdyby nie miłość! - To mogę liczyć na powtórkę wczorajszego wieczoru? - zapytał patrząc na niego. A ten skinął głową.
- Zrobimy to tak wiele razy ile chcesz. Wypieszczę cię tak jak będziesz chciał. - oznajmił oznajmił spokojnie - Jutro musisz mieć jasny umysł, więc mam nadzieję że twoje dni płodne przejdą. Będzie tam dużo Alf i doskonale będą je czuły.
- Rozumiem. Dobrze. Ubiorę coś ładnego.
- Izuku! - odsunął się będąc w szoku a ten zaśmiał się. - Nie żartuj.
- Założę twoją bluzę by wiedzieli że należę do ciebie. I nałożę też jednodniową ochronę przeciw ugryzieniu jakby których spróbował.
- Dobrze. Wezmę gumki. Nie wiem do czego będę musiał sie posunąć.. Najwyżej znowu naściemniam, że jeszcze cię nie badałem dokładnie... - oznajmił. - chce byś wiedział, że to co tam mówię to zwykłe...
- Cicho, Katsuki. - Izu mu przerwał. - Będzie dobrze. Obiecuje. - szepnął I musnął jego usta - Leć do małej. Zaraz będę. - oznajmił. Stanął na palcach by szeptać mu do ucha. - Mam nadzieję, że nie kłamiesz i zrobisz dziś w nocy z moim ciałem wszystko co będę chciał.
- Tak. Wszystko - oznajmił patrząc na niego.
- Dobrze. Napala mnie sama myśl tego. - oznajmił spokojnie I musnął jego usta. - odwdzięczę się jakoś
- Nie musisz... - oznajmił chicho a ten się zaśmiał I pchnął go by poszedł do córki. Zawołał ich na obiad i zjedli we trójkę. - O której pani Mitsuki odbierze jutro wnuczkę? - zapytał zielonooki a mała podjarała się na tą myśl dość mocno.
- Ale super! A czemu babcia mnie zabiera?
- Wybieramy się na randkę z Izuku, dlatego śpisz jutro u dziadków - Katsuki poczochral ją po włosach a ta szczęśliwa aż podskoczyła. - Będzie po ciebie o siedemnastej. - oznajmił odpowiadając od razu na pytanie Omegi.
- Ale super! Zrobimy sobie może wieczór filmowy! - oznajmiła i zaczęła jeść z większym zapałem. Gdy przyszedł czas położyć ją do łóżka poźnym wieczorem, zrobił to ojciec, by Omega mogła się przygotować. Izuku ogolił się i nasmarował balsamami, założył tylko koszulkę mężczyzny i poszedł do łóżka. Ten był już umyty, więc czekał na niego. Izu zamknął drzwi na klucz i aż oblizał wargi, wiedząc, że tej nocy poczuje się bardzo dobrze...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro