*20*
Następnego dnia Izuku pojawił się pod drzwiami później niż zazwyczaj. Z samego rana odwiedzili go ludzie z rejestru I zadawali mnóstwo pytań. Był też właściciel, który ponaglał go z decyzją co do mieszkania. Gdy drzwi otworzyła mu mała uśmiechnął się do niej. Ta ruszyła do kuchni, a ojciec przygotowywał jej leki. Przywitał się i od razu Katsuki zaczął mówić.
- Tei dalej się źle czuje więc niech się położy. Później ewentualne przeprowadzicie jakąś lekcje jak będzie na siłach. - zadecydował i podał Deki Kawę, a ten podziękował. Katsuki skończył robić śniadanie i rozłożył ma trzy talerze. Dodał do tego pyszne chrupkie chlebki.
- Dziękuję- oznajmił zielonooki zaczął jeść. Gdy wszyscy skończyli śniadanie mała łyknęła tabletki i poszła się położyć z tabletem, by przez chwilę pooglądać bajki. Tata rano jej powiedział, że musi porozmawiać z wujkiem Deku i prosił by ta nie podsłuchiwała i nie przeszkadzała. Miała nadzieję że się pogodzą.
- Deku. - Katsuki złapał go za dłoń ale chłopak ją wyplątał.- Chciałbym pogadać. - patrzył na niego. Ten skinął głową i czekał na pierwsze słowa. Blondyn stresował się tą rozmową. - Rozmawiałem z przełożonymi i pytałem jakie jest prawdopodobieństwo, że cię zabiorą... Jest ono bardzo duże. Dlatego przyjaciel zaproponował, bym zapisał cię w papierach jako swoją Omegę. Dałbym ci pełny dostęp do wszystkiego, zakupów, sklepów i innych takich... Musiałbyś ze mną zamieszkać. Wiem że jesteś na mnie wściekły za te próbę oznaczenia więc jestem gotowy kupić trzypokojowe mieszkanie i ci odstąpić osobny pokój. Nie chce cię stracić. Zależy mi na tobie... i Tei też cię uwielbia. - oznajmił spokojnie a ten wstrząśnięty patrzył na niego z uniesioną brwią. - I moja praca teraz....Jesteś osobą której ufam. Dlatego chcę ci powierzyć Tei. Mnie teraz więcej nie będzie niż będę.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? A moje ruje? Twoje dni Alfy? W aptece nie ma tłumików! - uniósł się ale nie za głośno, bo dziewczynka była za ścianą.
- Powstrzymam się. - oznajmił poważnie. - Przyrzekam na moją córkę..nie dotknę cię - oznajmił spokojnie
- Przemyśle to sobie - oznajmił, ale był gotowy odrzucić ten pomysł na już. - Stawiasz mnie pod ścianą..tobie na rękę wszystkie te zakazy i nie zakazy - warknął cicho i wstał dość wściekły
- Nie Deku. Nigdy nie chciałem cię do niczego zmusić- oznajmił. - Przepraszam. Na prawdę mi przykro..wiem, że nie ma dla mnie wytłumaczenia.... zwyczajnie poczułem zagrożony jak nigdy gdy cię zobaczyłem z Kirishimą. Pożądam cię. Całego. Każdą twoją kosteczkę... niedoskonałość. Każde twoje spojrzenie...
- Przestań. - Izuku patrzył na niego bardzo poważnie. - Jestem na ciebie wściekły. Tu masz rację. Nie obchodzi mnie to co mówisz. Chcę zobaczyć czyny. - założył ręce na piersi. - Zamieszkam z tobą... Ale jeżeli mnie dotkniesz bez mojej zgody... Nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
- Nie dotknę cię. Jestem najsilniejszym bohaterem w mieście. W czasie rui zaopiekuje się tobą i nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził. - oznajmił z siłą w głosie. Taką od której Izuku zadrżał.
****
Blondyn skrócił sobie dzień pracy, że względu na to, że potrzebował załatwić kilka spraw. Zadzwonił do właściciela Izuku i poprosił aby ten dał in czas do końca miesiąca na wyprowadzkę. Powiedział mu, że jest tego partnerem i weźmie go do siebie ale potrzebuje czasu. O dziwo, właściciel nie miał żadnego problemu z tym. Następnie Katsuki wypełnił dokumenty, które mówiły o tym, że Deku jest jego Omegą, że bierze odpowiedzialność za niego i jego czyny. Przynajmniej dzięki temu swistkowi będzie mógł żyć w miarę normalnie...
Tego dnia też zaczął oglądać mieszkania. Miał wbrew pozorom bardzo mało czasu.
Wieczorem był na prawdę zmęczony. Córa się pochorowała na dobre, więc czekała go ciężka noc i wiedział, że się nie wyśpi. Nie było na to nawet szans.
Deku opuścił pokój małej i spojrzał na Alfe. Usiadł obok na kanapie i nie wiedział co ma zrobić. Ten wyglądał na zmęczonego.
- Zostanę na noc. By przypilnować Tei. Będę spał na kanapie - oznajmił a blondyn spojrzał na niego.
- Długo się będziesz na mnie gniewać, prawda? - zapytał cicho Alfa i spojrzał w swoją komórkę. - Wstyd mi za tamto... proszę, wybacz mi. Nie chcę między nami tej sztywnej postawy. Chcę ci dać wszystko co najlepsze... Zależy mi na tobie - spojrzał ma niego. - Proszę. Pozwól mi. - cichutko szepnął.
- Skąd mam mieć pewność, że to się nie powtórzy? - zapytał Izuku zakładając ręce na piersi.
- Przyrzekam Ci na Tei. Więcej nie zrobię Ci krzywdy. Nigdy więcej- oznajmił poważnie. Chłopak westchnął ciężko.
- Idę się wykąpać i położyć spać- zielonooki wstał i wziął kilka rzeczy z torby którą kiedyś tu przyniosl i ruszył pod prysznic. Myślał dość długo jak rozwiązać problem, który niewątpliwie nad nim wisiał. Czy powinien dać Alfie szanse? Bez niego trafi niewiadomo gdzie i nie wiadomo co z nim zrobią...
Gdy wyszedł, Alfa wskazał mu sypialnie, a sam położył się na kanapie. Izuku westchnął i złapał go za dłoń. - Chodźmy- gdy ten ruszył za nim to puścił go i wsunął się pod pościel. Alfa położył się obok, po czym podpełzł i przytulił się do jego tyłu mocno zaplatając ramiona wokół jego talii. - Tylko mnie nie macaj - mruknął ale wtulił się tyłem w niego. Wyjątkowo dobrze się im spało tej nocy. Oboje czuli się dobrze będąc blisko siebie. Nie zdawali sobie sprawy, że ciągnie ich do siebie nie tylko chęć bliskości czy samotność, ale coś znacznie większego.
Hejka! Zostaw komentarz dla autorki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro