Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*2*

Bakugo poderwał się do góry gdy tylko zobaczył która jest godzina. Dziesięć nieodebranych połączeń, których nazwa brzmiała "przedszkole", oraz dwudziesta na zegarku sprawiły, że przeklął głośno i paskudnie i wyskoczył z łóżka. naciągnął na siebie bluzę i ruszył do wyjścia. Mała była teraz prawdopodobnie u dziadków. Matka się pewnie na niego wydrze, bo domyśli się dlaczego spał tak mocnym snem.

- Tato! - usłyszał gdy łapał za klamkę. Odwrócił się gwałtownie i zobaczył Tei przez co był zaskoczony. Bez opiekuna nie wypuścili by jej z przedszkola, więc... Podniósł pozwoli wzrok, bojąc się zobaczyć wściekłą rodzicielkę. Zaskoczył go widok spokojnie siedzącego Deku, popijającego herbatę. - Wujek mnie przyprowadził i się mną zajął - oznajmiła dziewczynka i przytuliła się do niego. - Nie dzwoniliśmy do babci ani dziadka...

- Przepraszam kochanie. - szepnął i klęknął, by mocno ją w siebie wtulić. - Więcej się to nie powtórzy....

- Nie obiecuj, jak nie ma to prawa bytu. - Izuku podniósł się. - Tei opowiedziała mi, że robisz to co miesiąc.

- Tei...? - mężczyzna spojrzał na córkę.

- Mam dość tego, że topisz smutki po mamie. - szepcze. - Nie jest warta tego, skoro cię zdradziła i uciekła... - szepcze. - Porozmawiaj z wujkiem Deku... Proszę. - szepcze  cicho, a ten jeszcze mocniej go przytulił.

- Dobrze... Porozmawiam... - oznajmił, a ta uśmiechnęła się.

- To ja idę się położyć. Zrobiłam pracę domową, zjadłam obiad, który wujek zrobił, no i pocwiczyłam jeszcze to co mieliśmy na zajęciach. Idę! - oznajmiła i dała mu całusa, poszła do siebie, a ten podniósł się z kolan.

- Idź się wykąp. Mocno śmierdzisz alkoholem. - stwierdził zielonooki, a ten westchnął. - Odgrzeje ci potrawkę - dodał, gdy ten ruszył do łazienki. Gdy zjadł i mógł w końcu normalnie myśleć odezwał się.

- Dziękuję... Nie wiem co Tei ci nagadała, ale ja nie jestem złym ojcem. Ona jest dla mnie całym światem...

- Nie może być więcej takiej sytuacji, Katsuki. Następnym razem zadzwonię do twojej matki, a jak nie będzie mogła odebrać małej, zrobi to pogotowie opiekuńcze. - oznajmił. - Nie możesz pić, kiedy masz ją odebrać. Jak już musisz, załatw opiekunkę. Myśl trochę do cholery! Pokazujesz jej się z najgorszej strony. Nie ja powinienem jej gotować obiad i nie ja robić z nią pracę domową. Tylko ty. To ostatni raz mam nadzieję, albo zgłoszę to gdzie trzeba. - oznajmił. Było to ostre, ale miał nadzieję, że uderzy w sedno. Jeżeli córka jest na prawdę całym jego światem, groźba, że ją zabiorą powinna podziałać. Wziął swoją torbę i ruszył do wyjścia. Miał nadzieję, że coś mu trafi do głowy. Bo jak nie... Mała będzie tylko cierpieć.
Katsuki obejrzał się za mężczyzną i poszedł do pokoju małej.

- Wiem, że podsłuchiwałaś - oznajmił, kładąc się obok, gdy udawała, że śpi. - Przepraszam. Obiecuje, że więcej nie będzie takiej sytuacji.

- Dla wujka należą się najpiękniejsze kwiaty na świecie za to, że dał ci szansę na poprawę tato. Inny opiekun by od razu zadzwonił do opieki...

- Wiem kochanie. Podziękuję mu jak trzeba - oznajmił i pocałował ją w czoło przytulając do siebie mocno. Tak zasnęli. Następny dzień był wolny, więc rano zrobił naleśniki, kakao, a także poszli na obiecane lody. Namówiła ojca na kupno bukietu kwiatów "do wazonu" mimo że miała z nimi inny plan.
W niedzielę, gdy tata jeszcze spał, wyszła na balkon, po czym przymknęła go, by nie słyszał jej śpiący osobnik.

Dwie godziny później, gdy byli w trakcie śniadania, usłyszeli pukanie do drzwi. Dziewczynka poleciała by otworzyć, po czym, gdy Deku i Katsuki się zobaczyli, oboje byli w szoku.

- Tei. Miałaś zadzwonić jak tata zacznie znowu pić. A nie widzę, by miał w ręku butelkę - oznajmił zielonowłosy, a ta spuściła głowę.

- Ja chciałam tylko, by tata ci odpowiednio podziękował - wdrapała się na krzesło i przesunęła w jego stronę wazon z różami. - To dla ciebie, od taty. - oznajmiła i szturchnęła rodziciela, bo ten był zajęty obserwowaniem ciała przybysza. Zbliżały mu się dni Alfy, dlatego zaczął jeździć po jego ciele wzrokiem, ktory można by było uznać za wygłodniały. W końcu był Alfą, a Deku Omegą.

- Tak... Dziękuję, że zajęłeś się nią i nie zadzwoniłeś do opieki. - wyjął kwiaty i podał mu. - To dla ciebie. - stwierdził i zmieszał się trochę przez jego wzrok, więc podrapał się po potylicy z nerwów. - Chciałbym cię także zaprosić dziś u mnie na kolację. - oznajmił niespodziewanie. Chłopak uniósł brew. - Z małą. To nie randka, absolutnie. - pokręcił głową, a ten westchnął.. trochę wyluzował, bo był napięty. Myślał, że ten będzie pijany i będzie trzeba się z nim kłócić, ale na szczęście ominęło go to.

- Dziękuję za kwiaty. Przyjmę je. Jednak kolacja nie jest wskazana.

- No tak, pewnie masz chłopaka i czeka na ciebie w domu... To chociaż daj się zaprosić na kawę..porozmawiamy o Tei, jak jej idzie z alfabetem i czytaniem, bo słyszałem, że już próbowała no i my też dawno się nie widzieliśmy więc moglibyśmy porozmawiać o wszystkim i o niczym. - oznajmił szybko. Zrobił się dziwnie przy nim nerwowy. Nie wiedzieć czemu, nigdy nie miał tak przy Omegach.

- Dobrze, ale nie dzisiaj. - oznajmił wzdychając. - Złapiemy się któregoś razu. - stwierdził, po czym skierował się do wyjścia. Katsuki westchnął ciężko..nie zrozumiał dlaczego jego organizm tak zareagował. To było dziwne. Nigdy żadna Omega nie wywołała takiej reakcji.

- Ej, mały szatanie. Co to ma być za dzwonienie za moimi plecami? - zapytał odwracając się do córki. Ta wzruszyła ramionami.

- Babcia zawsze mówiła, że wdałam się w ciebie. - oznajmiła z uśmiechem, a ten zaczął ją w zemście gilgotać.












Oczywiście zapraszam do komentowania! Co myślicie o zachowaniu Katsukiego? To dziwne, że się tak zachowuje?
Lubicie go takiego? Czy może zbyt przesadzone zachowanie względem Izuku? Podoba się on wam taki... Zawstydzony?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro