*2*
Bakugo poderwał się do góry gdy tylko zobaczył która jest godzina. Dziesięć nieodebranych połączeń, których nazwa brzmiała "przedszkole", oraz dwudziesta na zegarku sprawiły, że przeklął głośno i paskudnie i wyskoczył z łóżka. naciągnął na siebie bluzę i ruszył do wyjścia. Mała była teraz prawdopodobnie u dziadków. Matka się pewnie na niego wydrze, bo domyśli się dlaczego spał tak mocnym snem.
- Tato! - usłyszał gdy łapał za klamkę. Odwrócił się gwałtownie i zobaczył Tei przez co był zaskoczony. Bez opiekuna nie wypuścili by jej z przedszkola, więc... Podniósł pozwoli wzrok, bojąc się zobaczyć wściekłą rodzicielkę. Zaskoczył go widok spokojnie siedzącego Deku, popijającego herbatę. - Wujek mnie przyprowadził i się mną zajął - oznajmiła dziewczynka i przytuliła się do niego. - Nie dzwoniliśmy do babci ani dziadka...
- Przepraszam kochanie. - szepnął i klęknął, by mocno ją w siebie wtulić. - Więcej się to nie powtórzy....
- Nie obiecuj, jak nie ma to prawa bytu. - Izuku podniósł się. - Tei opowiedziała mi, że robisz to co miesiąc.
- Tei...? - mężczyzna spojrzał na córkę.
- Mam dość tego, że topisz smutki po mamie. - szepcze. - Nie jest warta tego, skoro cię zdradziła i uciekła... - szepcze. - Porozmawiaj z wujkiem Deku... Proszę. - szepcze cicho, a ten jeszcze mocniej go przytulił.
- Dobrze... Porozmawiam... - oznajmił, a ta uśmiechnęła się.
- To ja idę się położyć. Zrobiłam pracę domową, zjadłam obiad, który wujek zrobił, no i pocwiczyłam jeszcze to co mieliśmy na zajęciach. Idę! - oznajmiła i dała mu całusa, poszła do siebie, a ten podniósł się z kolan.
- Idź się wykąp. Mocno śmierdzisz alkoholem. - stwierdził zielonooki, a ten westchnął. - Odgrzeje ci potrawkę - dodał, gdy ten ruszył do łazienki. Gdy zjadł i mógł w końcu normalnie myśleć odezwał się.
- Dziękuję... Nie wiem co Tei ci nagadała, ale ja nie jestem złym ojcem. Ona jest dla mnie całym światem...
- Nie może być więcej takiej sytuacji, Katsuki. Następnym razem zadzwonię do twojej matki, a jak nie będzie mogła odebrać małej, zrobi to pogotowie opiekuńcze. - oznajmił. - Nie możesz pić, kiedy masz ją odebrać. Jak już musisz, załatw opiekunkę. Myśl trochę do cholery! Pokazujesz jej się z najgorszej strony. Nie ja powinienem jej gotować obiad i nie ja robić z nią pracę domową. Tylko ty. To ostatni raz mam nadzieję, albo zgłoszę to gdzie trzeba. - oznajmił. Było to ostre, ale miał nadzieję, że uderzy w sedno. Jeżeli córka jest na prawdę całym jego światem, groźba, że ją zabiorą powinna podziałać. Wziął swoją torbę i ruszył do wyjścia. Miał nadzieję, że coś mu trafi do głowy. Bo jak nie... Mała będzie tylko cierpieć.
Katsuki obejrzał się za mężczyzną i poszedł do pokoju małej.
- Wiem, że podsłuchiwałaś - oznajmił, kładąc się obok, gdy udawała, że śpi. - Przepraszam. Obiecuje, że więcej nie będzie takiej sytuacji.
- Dla wujka należą się najpiękniejsze kwiaty na świecie za to, że dał ci szansę na poprawę tato. Inny opiekun by od razu zadzwonił do opieki...
- Wiem kochanie. Podziękuję mu jak trzeba - oznajmił i pocałował ją w czoło przytulając do siebie mocno. Tak zasnęli. Następny dzień był wolny, więc rano zrobił naleśniki, kakao, a także poszli na obiecane lody. Namówiła ojca na kupno bukietu kwiatów "do wazonu" mimo że miała z nimi inny plan.
W niedzielę, gdy tata jeszcze spał, wyszła na balkon, po czym przymknęła go, by nie słyszał jej śpiący osobnik.
Dwie godziny później, gdy byli w trakcie śniadania, usłyszeli pukanie do drzwi. Dziewczynka poleciała by otworzyć, po czym, gdy Deku i Katsuki się zobaczyli, oboje byli w szoku.
- Tei. Miałaś zadzwonić jak tata zacznie znowu pić. A nie widzę, by miał w ręku butelkę - oznajmił zielonowłosy, a ta spuściła głowę.
- Ja chciałam tylko, by tata ci odpowiednio podziękował - wdrapała się na krzesło i przesunęła w jego stronę wazon z różami. - To dla ciebie, od taty. - oznajmiła i szturchnęła rodziciela, bo ten był zajęty obserwowaniem ciała przybysza. Zbliżały mu się dni Alfy, dlatego zaczął jeździć po jego ciele wzrokiem, ktory można by było uznać za wygłodniały. W końcu był Alfą, a Deku Omegą.
- Tak... Dziękuję, że zajęłeś się nią i nie zadzwoniłeś do opieki. - wyjął kwiaty i podał mu. - To dla ciebie. - stwierdził i zmieszał się trochę przez jego wzrok, więc podrapał się po potylicy z nerwów. - Chciałbym cię także zaprosić dziś u mnie na kolację. - oznajmił niespodziewanie. Chłopak uniósł brew. - Z małą. To nie randka, absolutnie. - pokręcił głową, a ten westchnął.. trochę wyluzował, bo był napięty. Myślał, że ten będzie pijany i będzie trzeba się z nim kłócić, ale na szczęście ominęło go to.
- Dziękuję za kwiaty. Przyjmę je. Jednak kolacja nie jest wskazana.
- No tak, pewnie masz chłopaka i czeka na ciebie w domu... To chociaż daj się zaprosić na kawę..porozmawiamy o Tei, jak jej idzie z alfabetem i czytaniem, bo słyszałem, że już próbowała no i my też dawno się nie widzieliśmy więc moglibyśmy porozmawiać o wszystkim i o niczym. - oznajmił szybko. Zrobił się dziwnie przy nim nerwowy. Nie wiedzieć czemu, nigdy nie miał tak przy Omegach.
- Dobrze, ale nie dzisiaj. - oznajmił wzdychając. - Złapiemy się któregoś razu. - stwierdził, po czym skierował się do wyjścia. Katsuki westchnął ciężko..nie zrozumiał dlaczego jego organizm tak zareagował. To było dziwne. Nigdy żadna Omega nie wywołała takiej reakcji.
- Ej, mały szatanie. Co to ma być za dzwonienie za moimi plecami? - zapytał odwracając się do córki. Ta wzruszyła ramionami.
- Babcia zawsze mówiła, że wdałam się w ciebie. - oznajmiła z uśmiechem, a ten zaczął ją w zemście gilgotać.
Oczywiście zapraszam do komentowania! Co myślicie o zachowaniu Katsukiego? To dziwne, że się tak zachowuje?
Lubicie go takiego? Czy może zbyt przesadzone zachowanie względem Izuku? Podoba się on wam taki... Zawstydzony?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro