Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*16*

Katsuki obudził się w pustym posłaniu. Nigdy nie sądził, że to Omega będzie uciekała mu z łóżka. Zawsze to Alfy zmywały się z samego rana nie zostając na śniadanie. Wyszedł z sypialni. Tei jadła śniadanie, a Izuku smażył kolejne naleśniki. Był ubrany, ale było widać, że na karku miał ślad zębów. Może i blondyn był niewyżyty, ale jego kutas ewidentnie drgnął na myśl, że mógłby go oznaczyć i mógłby poczuć, czy Omega jest zadowolona z tego seksu, czy czuje się dobrze i czy ma jakieś wyrzuty sumienia.

- Dzień dobry - oznajmił przeciągając się. Córa się do niego uśmiechnęła, umazana czekoladą na brodzie, a ten parsknął śmiechem. - Jesteś brudasek - oznajmił I podszedł do nich. Miał na sobie jedynie bokserki, ale nie wstydził się. Pocałował małą w czoło.

- Deku zrobił ci naleśniki na słono. Cieszysz się? - zapytała uśmiechając się szeroko. - Tato, ugryzł cię komar? Tak dużo? - zapytała, a Deku spiął się zauważalnie, cały czas stał tyłem, bo był zajęty, ale teraz wiedział, że Katsuki nie miał koszulki. Chciał tylko pocałować, a wychodziło na to, że zrobił mu kilka malinek.

- Tak, to komary. Spałem przy otwartym oknie - oznajmił. - Muszę kupić siatkę na okno

- Do mnie też, też! - zarządziła a ojciec jedynie skinął głową. Usiadł do stołu. A Izuku podał mu kawę, obserwując jego tors. Zarumienił się lekko i przygryzł wargę. Katsukiemu znowu coś drgnęło w spodniach. Cholera, czy był jakimś seksualnym maniakiem, że chciałby go ciągle pieprzyć? Poprzedniego wieczora uprawiali seks delikatny, ale i ten ostrzejszy i bardziej intensywny. Deku nie wyglądał wtedy jakby miał coś przeciwko. Następny razem każe mu go dosiąść, by ujeżdżał go dopóki nie dojdą. Tak. Tak właśnie będzie

- W piątek rano zabiera cię babcia. Deku masz wolny weekend. - oznajmił szybko do zielonookiego i wrócił słowami do córki. - Zabiera cię do jakiegoś salonu zabaw na cały weekend i odda cię w niedzielę wieczorem. - oznajmił I uśmiechnął się bo ta zaczęła machać rękoma ze szczęścia i piszczeć. W końcu była jedynie dzieciakiem, który nadal kochał się bawić.

***

Zielonooki skorzystał z wolnego czasu i napisał do przyjaciela. W czwartek wrócił do domu, zaczął sprzątać, by nie musiał się tym zająć w weekend a że w piątek nie musiał wstać z samego rana to i poświęcił czas na ulubiony serial. Wstał gdzieś koło południa, weekend zapowiadał się świetnie. Uporał się z obowiązkami domowymi, dzięki czemu mógł skupić się na relaksie. To właśnie planował. Zrobił sobie pyszny obiad i usiadł przed telewizorem z lampką wina. Jedne, jedyne jakie mu smakowało było dość drogie, ale ostatnio sporo się działo w jego życiu więc mógł sobie na to pozwolić.
Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, podniósł się, odkładając miskę i kieliszek, po czym podreptał otworzyć.

- Cześć Shoto! - uśmiechnął się szeroko I wpuścił go. Ten miał w ręku kolejne, ulubione oczywiście, wino. Przyjaźnili się jakoś od czasów liceum. Poznali się przypadkiem, ale teraz byli sobie najbliżsi na świecie. Prawie dziesięć lat się znali, więc wiedzieli o sobie wszystko.

- Cześć- uśmiechnął się delikatnie wchodząc i zdejmując buty. Zaciągnął się zapachem, który poczuł i spojrzał na przyjaciela. - Nie możliwe...

- C-Co? - zapytał, bo ten wytrzeszczył oczy na jego osobę.

- Pachniesz seksem...

- A... - zarumienił się i zakrył twarz.

- Nie powiedziałeś mi! Kim on jest?! Kto jest twoim wybrankiem? - zapytał, a ten zaśmiał się nerwowo drapiąc po potylicy. - Musimy to opić! Natychmiast! - złapał go za dłonie. - W klubie!

- Shoto...

- Nie marudź. Jutro będziemy siedzieć i pic wino. Dzisiaj idziemy się zabawić. Obiecałem Ci, że jak kogoś znajdziesz to zabiorę cię na imprezę życia, byś mógł się wybawić za wsze czasy za cały związek.

- Niech będzie. -oznajmił uśmiechnięty. - Ale pomóż mi wybrać ciuchy. Ja jestem w tym słaby.

- Jasna sprawa! - zaśmiał się cichutko i ruszyli do szafy. Przebieranki trwały na tyle długo, że przyjaciele i tak napili się winka, a nawet zamówili jedzonko, by wprawić się w dobry nastrój. Deku musiał wszystko wyśpiewać o swoim domniemanym "chłopaku" co oczywiście zrobił. - Cóż, nie jeden by chciał mieć możliwość spania z Bakugo. - oznajmił Shoto zamawiając taksówkę, gdy juz zjedli i wypili otwarte wino Izuku.- Nie jesteście w związku, więc nie mam oporów by cię zabrać do klubu ze striptizem - stwierdził I odłożył pusty kieliszek.

- Może być zabawnie - zachichotał cicho i podniósł się, by zacząć się ogarniać. - Nic mnie nie ogranicza. Ten układ mówi jedynie, że mam nie spać z innymi Alfami. A tego nie będę robić, więc możemy iść się bawić - wyszczerzył się a ten zaklaskał i szczęśliwy Deku ubrał buty. - Gotowy!

- Lecimy! - oboje się zaśmiali.

******

Katsuki został wyciągnięty do klubu ze striptizem. Jego najlepszy przyjaciel Kirishima jeszcze nie wiedział, że ten się zakochał. W końcu blondyn sam nie wiedział, do nie dawna że to to uczucie. Usiedli na początek w loży z innymi Alfami, Omega przed nimi tańczyła bardzo skąpo ubrana, a kilka grupek rozmawiała między sobą z alkoholem w dłoniach.

- Co ty masz taką nie mrawą minę? - czerwonowłosy chłopak zapytał go, a ten westchnął.

- Nie podnieca mnie on - stwierdził, a ten zmarszczył brwi. Wydawało mu się, że akurat ten co tańczy, jak najbardziej jest w jego typie. - Co znaczy, że teraz nie mam wątpliwości.

- Stary co ty bredzisz? Coś nie tak? - zapytał czerwonooki, przekrzywiając głowę.

- Zakochałem się, Kiri - oznajmił I westchnął, bo ten poklepał go po ramieniu. - Ale jak na razie udało mi się go uprosić na Friends With Benefits.

- Na przyjaźń z korzyściami. Rozumiem - oznajmił powoli kiwając głową. - To zawsze krok do przodu, prawda? - zapytał go, a ten wzruszył ramionami. Pociągnął spory łyk alkoholu i podniósł się.

- Idę na części wspólne. Chodź ze mną. Ona w twoim guście nie jest - mówił o wijącej się Omedze. Ten pokiwał głową I wyszli na głośną sale, gdzie ci ulegli i ci topujący bawili się wspólnie, a na rurach tańczyły ubrane osoby. Blondyn usiadł przy barze, wyjaśniając koledze, że na prawdę nie ma ochoty podrywać, ale chciał, by ten dobrze się bawił.

Izuku w tym momencie skakał do muzyki razem z Shoto. Stali gdzieś pod rurą na środku parkietu, a dwukolorowłosy przyjaciel wpadł na świetny pomysł.

- Wskakuj na rurkę! - krzyknął do Deku, a ten pokręcił głową. - Zobacz, inni klubowicze też tańczą!

- Jestem nauczycielem wychowania wczesnoszkolnego, nie powinienem tańczyć poledance w klubie! - Kręcił głową, a ten śmiał się.

- Jesteś nauczycielem dla jednego dziecka, twój pracodawca cię pieprzy, więc nawet jakby cię ktoś sprzedał, że to zrobiłeś to co o ci zrobi?! Nic! Wskakuj tam! Lubisz tańczyć! - oznajmił I pachnął go na schodki, a ten śmiejąc się złapał się rury chcąc zatańczyć najlepiej jak potrafił. Skąd mógł wiedzieć, że jego szef jest na tej samej imprezie, piędziesiąt metrów od niego i przez gromkie brawa zwróci uwagę na kręcącą się na rurze Omegę? Przecież nikt nie przewidział by takiego scenariusza... oraz konsekwencji....

Hej,hej! Zapraszam do komentowania, mam nadzieje, że ktoś tutaj ze mną jeszcze jest! Powieść dalej żywa i nie umiera.
Pojawili się przyjaciele głównych postaci. Czyż nie cudownie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro