Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

*Vivian*

- Muszę wrócić do domu. - spojrzałam w jego oczy. Uśmiechnął się blado.
- Zostaniesz u mnie, chociaż na jakiś czas. Ona musi zrozumieć, że popełniła błąd, a do tego trzeba czasu.
Kiwnęłam głową i zerwałam się na równe nogi.
- Jedźmy już, dobrze? - moje pytanie zabrzmiało bardziej jak prośba. Nie chodziło o to, że ten wyjazd mi się nie podobał - było cudownie dopóki ona się nie zjawiła, a teraz już nie mam nastroju na romantykę. Chcę położyć się w łóżku Zayna i zasnąć, zaciągając się jego zapachem.

***

W końcu byliśmy na miejscu. W samochodzie zasnęłam i byłam tak zaspana, że chłopak postanowił po prostu zanieść mnie do domu.
- Do sypialni, czy do salonu? - zapytał z nadzieją w głosie. Przecież to oczywiste, że do sypialni - uprawialiśmy seks, więc spanie w jednym łóżku to żaden problem.
- Tam, gdzie ty. - odparłam sennie i przetarłam oczy. Wylądowałam na miękkiej, białej pościeli w pokoju, w którym jedna ściana była pełna kolorowych rysunków i napisów - graffiti, a reszta białe.
Na widok jaskrawych kolorów ocknęłam się i usiadłam na łóżku.
- Nie będę już spać.
Zayn zaśmiał się i pokiwał głową, po czym usiadł obok mnie.
- Nie mogłaś tak wcześniej, zanim namęczyłem się żeby tu z tobą wyjść?
- Nie jestem aż tak ciężka!
Udałam zbulwersowaną, ale w głębi serca byłam niezwykle szczęśliwa.
Niemalże zapomniałam o incydencie z matką. Ale pojawił się jeszcze jeden problem - nie miałam ze sobą wielu ciuchów, a jeśli miałam zostać tam na jakiś czas, potrzebowałam ich.
- Zadzwoń do siostry, niech spakuje ci trochę rzeczy i wyjdzie przed dom, a ja pojadę.
Naprawdę?! Jakim cudem on czyta mi w myślach?
- Sama pój...
- Już to widzę. - wywrócił oczami i podał mi moją komórkę.

Kiedy Zayn pojechał po moje rzeczy, ja rozglądałam się po jego wielkim domu. Wszystko w środku było urządzone w nowoczesnym stylu, tak dokładnie przemyślane. Dom był po prostu piękny - może trochę za duży, ale zadziwiająco cudowny.
Usłyszałam trzask drzwi, wrócił. Po chwili podał mi dużą torbę i pocałował w policzek.
- Nie musisz dziękować - po krótkim namyśle dodał - ale chyba zapomniała o piżamie, więc będziesz musiała spać bez niej. - oczy mu rozbłysły, a ja wiedziałam już o czym właśnie pomyślał.
- Zboczeniec! Będziesz musiał dać mi coś swojego! - wystawiłam język, a Zayn wykorzystał moment i zbliżył się, by mnie pocałować. Mocno wpił się w moje usta, naprawdę mi się to podobało.
- Mały numerek? - zachichotałam na to określenie, ale kiwnęłam głową oznajmiając, że się zgadzam.
Od razu mnie podniósł i klepnął w tyłek, a potem szybko wskoczył na schody i do sypialni.
Kolejny raz rzucił mnie na łóżko i całował z taka siłą, że czułam pieczenie.
W zastraszającym tempie pozbyliśmy się naszych ubrań. Później Malik bawił się dolną partią mojej bielizny, ale w końcu i ona wylądowała na ziemi, podobnie jak biustonosz. W pośpiechu założył prezerwatywę i wrócił do mnie.
Gdy tylko dotknął mnie swoim członkiem zaczęłam jęczeć. Wciąż przyspieszał, a moje jęki przybierały na sile, aż przeobraziły się w krzyk, wręcz wrzask rozkoszy.
Jeszcze tylko kilka uderzeń.
- Zayn!
- Tak, krzycz mała. Wiem, że zaraz dojdziesz. - zdołałam na chwilę podnieść powieki, by ujrzeć jak przygryza wargę i oddaje się przyjemności.
Fala ciepła rozlała się w moim podbrzuszu. Brunet opadł obok mnie.
Nasze płytkie oddechy mieszały się ze sobą, a ręce wciąż były złączone.
Czułam, że się zakochuję - albo, co gorsza, już to zrobiłam.

_________________________________________

Hhahahahaahah przepraszam ale musiało skończyć się seksem, Zayn nie mógły dłużej wytrzymać.
Jak wam się podoba?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro