Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Eliminacje cz.II

No i zaczęła się istna rzeź. Hiroto z taką furią ruszył na bramkę przeciwnika, że nikt nie umiał go w żaden sposób zatrzymać. Był jak torpeda. Bez problemu każdego okiwał i oddał bardzo ale to bardzo silny cios na bramkę. Osoba, która ją chroniła nie miała nawet szans złapać piłki. Chłopak nawet nie użył żadnej techniki hissatsu a mimo to jego strzał był tak silny jakby nawet w pewnej mierze otarł się o jakąś technikę. Uśmiechnął się i rzucił do przeciwnika.

- Nie możecie się ze mną równać panowie. To oczywiste, że jestem od was lepszy. Czy to upokorzenie jest wam aż tak potrzebne?- do chłopaka podszedł Saginuma i Haruya. Nie byli zadowoleni, że są pod jego rozkazami ale myśleli przyznać, że jest bardzo silny i do tego świetnie kontroluje piłkę. Nawet raz nie zawahał się wykonać jakiegoś ruchu przy przeciwniku.

- Opanuj się. Nie musisz tak podkreślać swojej wielkości, wiesz?- mruknął Sagi krzyżując ręce.- To nasi przyjaciele więc może graj tak, aby nie zrobić im krzywdy.

- Midorikawa już leży przez ciebie w szpitalu.- dodał po chwili Haruya.- Nie chcesz mieć więcej wrogów niż trzeba.

- Tak tak. Nie chce z was robić sobie wrogów. Chociaż kim wy jesteście? Zwykle sieroty niechciane przez świat.- mówiąc to wrócił na swoją połowę. Sagi po usłyszeniu tych słów aż cały się zagotował ze złości. No czegoś tak podłego to w życiu nie widział. Już chciał ruszyć za szarowłosym i go najchętniej zlać jednak powstrzymał go Tatsuya.

- Przestań. Ojciec na nas patrzy. Jeśli cokolwiek mu zrobisz, wylatujesz. Zastanów się.- czerwonowłosy delikatnie skinął głową do przyjaciela i wrócił do swojej pozycji.

- Niedoczekanie. Czemu on daje tak sobą pomiatać, ja tego nie rozumiem...- rzucił do siebie czarnowłosy i również ustawił się na swoim miejscu.

Gwizdek ponownie rozbrzmiał i wznowiła się gra. Tym razem to Tatsuya miał piłkę. Teraz gdy znał motywacje chłopaka i wiedział skąd u niego ta chora rządzą wygranej, miał pewien koncept jak go pokonać. Oczywiście nie wiedział czy to podziała. Może on się już trochę zmienił. Ładnie walczył z Sagim ale przeszedł go bez większych problemów. Podobnie Haruye. Znał bardzo dobrze ich ruchy więc nie miał trudności, z przejściem. Wszyscy wiedzieli, że to właśnie on Tatsuya jest najlepszy z nich wszystkich. Na 100% przejdzie te eliminacje. Pytanie tylko do czego jego talent będzie potrzebny? Do dobrych rzeczy czy złych? Na razie nic nie wiadomo. Trzeba wygrać a potem się zobaczy co i jak. Przygotował się do strzalu i jego Miecz Meteoru wpadł do bramki bez żadnego problemu. Tego można się było spodziewać. Tylko Saginuma umiał go zatrzymać ale tym razem nie był na bramce ale jako napastnik. Uśmiechnął się pod nosem. Zawsze podziwiał czerwonowłosego za ten strzał. Był po prostu bezbłędny. Hiroto tymczasem stal kawałek dalej i obserwował motorykę tego strzału. Wiedział dobrze gdzie jest jego słaby punkt i mógł to teraz wykorzystać. Jedyną przeszkodą byli jego koledzy z drużyny. Jeśli przeszkodzi Tatsuyi to może go nawet poważnie zranić za co Reina i reszta by go ukrzyżowali. Ale warto było się wykazać sprytem. O to przecież chodzi jego ojcu.

Kolejny gwizdek. Tym razem zaczynał Hiroto. Nie podawał do nikogo tylko pędził na bramkę przeciwnika. Saginuma i Haruya biegli razem z nim i nawoływali, aby podobał im te cholerną piłkę.

- Hiroto, dawaj tę piłkę!- warknął czarnowłosy podbiegając bliżej.- To gra zespołowa.

- Masz rację.- odparł szarowłosy i uśmiechnął się wrednie.- A więc trzeba to wykorzystać!- mówiąc to wymierzył strzał a piłka odbiła się od Sagiego jak od ściany raniąc chłopaka w brzuch. Mimo tego sędzia nie odgwizdał wstrzymania meczu. Hiroto biegł dalej i za drugim razem w podobny sposób wykorzystał Haruye, który padł na murawę trzymając się za brzuch.

- O nie, nie pozwolę mu przejść!- warknęła Reina i spojrzała na Fuusuke.- Chodź, trzeba go zatrzymać!- i razem rzucili się, żeby zablokować szarowłosego. Ten tylko na to czekał. Wyczuł najlepszy moment i zrobił unik w taki sposób, że Reina i Fuusuke wpadli na siebie z dużą prędkością i upadli na murawę.

- Ojcze, zatrzymaj go! On krzywdzi wszystkich po kolei!- rzuciła przerażona Hitomiko patrząc na to co się dzieje na boisku.- To jakieś szaleństwo.

- Nie, to ma pokazać, kto z nich się do czegoś nadaje.

- On wyeliminuje wszystkich!

- Tatsuya się nie da. Reszta jest za słaba. Najwyżej dam tylko jedną osobę od siebie.

- Ale za jaką cenę... Chłopaki... Nie dajcie się mu...

Hiroto wyminął już całą obronę i był sam na sam z Tatsuyą, który znalazł się niesamowicie szybko przed bramkarzem. Na ten widok syn Prezesa zaczął się śmiać.

- No nie mów mi, że on się boi mojego strzału.- śmiał się Hiroto.- Jesteście beznadzijnym zespołem. Tak samo jak ci ode mnie. Kompletnie nie kompetni. Nie wiem po co tata robi ten cały cyrk. Tylko ty i ja się do czegoś nadajemy.

- Mylisz się Hiroto.- odparł Tatsuya przyjmując pozycję obrony.- Wszyscy są silni na swój sposób ale nie dajesz im nawet szans się wykazać. Stąd mówisz o nich w ten sposób. Używasz ich jak tarczy, byleby wygrać. Nie na tym polega piłka nożna. Ale rozumie. Twoją obsesję na punkcie wygranej.

- Słucham?- szarowłosy spojrzał na chłopaka zaskoczony. Nikt przecież nie wiedział o nim tyle, żeby go zrozumieć. Czyżby nie doceniał tego chłopaka?

- Wszystko przez ten wypadek prawda? Wtedy straciłeś matkę. To ona powtarzała ci, że musisz być najlepszy i wygrywać. Ale źle zrozumiałeś jej słowa. Nie możesz wygrywać idąc do calu po trupach. Myślisz, że jesteś taki świetny i możesz robić co ci się żywnie podoba? Wpadłeś w złe towarzystwo, bo twój ojciec po śmierci żony oszalał i nie panował nad niczym. A ty wpadłeś w złe środowisko. I wszystko ich wina. Ale wiesz co, wiesz na czym polega prawdziwe zwycięstwo? Na wygrywaniu razem. Reina, Fuusuke!- ci od razu wiedzieli co mają robić i ruszyli do przodu. Tatsuya wyminął Hiroto z gracją i razem z dwójką przyjaciół wykonał zupełnie nowy strzał hissatsu, który nazwali Deszcz meteorów. Bramkarz nawet nie miał szans tego złapać. Mieli już na swoim koncie dwa starzały a sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy.

- No no, nie wiedziałem, że Tatsuya ma w sobie taką siłę.- przyznał prezes zacierając ręce.- on na pewno wejdzie do projektu. Fuusuke i Reina też. Ten strzał jak go dopracują, będzie nie do zatrzymania.- Hitomiko nic nie odpowiedziała. Miała obawy przed całym tym projektem. Dzisiaj miała poznać jego szczegóły jednak bała się tego. Co jeśli ich talenty pójdą w złą stronę?- Koniec meczu!- wszyscy zdębieli. To była raptem pierwsza połowa. Dlaczego mają kończyć? Prezes zszedł z trybunów i podszedł do zebranych zawodników.- Już wiem kto wejdzie do projektu R.- zawodnicy obu drużyn podeszli do niego i czekali na wyrok. Sagi i Haruya dalej trzymali się za brzuch i podpierali się o swoich przyjaciół. Tylko Hiroto stał dalej i z wrednym uśmiechem czekał na wyrok. Mężczyzna rozejrzał się po nich i zaczął.- Tatsuya, Reina, Suzuno. Wy jako główni przedstawiciele. Dalej. Saginuma, Nagumo, Midorikawa. Wy idziecie jako rezerwowi na razie. Zobaczymy jak was tam obsadzą. No i jeszcze Hiroto. Nie zawiedź mnie tym razem, synu. Możecie się rozejść.

- Zaraz, jak to Midorikawa?- rzucił zaskoczony Tatsuya podchodząc bliżej.- On leży przecież w szpitalu...

- Już się obudził. Jest ktoś kto go postawi na nogi bardzo szybko.- nic więcej nie mówiąc zostawił drużynę tak jak stali i udał się do swojego biura. Do chłopaka podbiegła Reina i radośnie krzyknęła.- Mido się obudził! Musimy tam jechać, wszyscy!

- Tak!

- Rany, robić takie halo, bo jakiś ciaptak się obudził.- mruknął do siebie Hiroto i obrucił się na pięcie.- No Kiyama, zaskoczyłeś mnie dzisiaj. Ale ja jeszcze nie skończyłem....

********

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro