✨5✨
Po koncercie postanowiłyśmy jednak jechać jeszcze coś zjeść. Padło na Macdonald'a. Weszłyśmy do środka. Było tam pełno osób z koncertu. Poszłam do łazienki sprawdzić stan mojej twarzy. Poprawiłam go troszkę i rozczesałam porządnie włosy, które były lekko poplątane.
Gdy wyszłam z łazienki zauważyłam niezłą grupkę otaczającą jeden stolik.
Zgadnijcie kogo tam zobaczyłam..
Dwóch chłopaków z Bars&Melody.
Znowu.
Podeszłam bliżej aby przypatrzeć się dokładniej całej sytuacji. Ochrona stała obok lecz dziewczyny okazały się być silniejsze. Podchodząc bliżej zafundowałam sobie niezły upadek przez przepychające się dziewczyny. Upadłam na podłogę . Nikt nawet nie pomyślał mi pomóc. W końcu jedna dziewczyna pomogła mi wstać. Wyszłam z tłumu. Usiadłam na pufie. Kręciło mi się w głowie. Niemal od razu zauważyłam jak biegnie do mnie Scarlet.
-Ash Boże coś się stało?!-pisnęła.
-Nie, nic..nic takiego-powiedziałam.
-Boże znowu ich spotkałam rozumiesz patrz!-krzyknęła drażniąc mój słuch.
-Cieszę się bardzo, ale mogłabyś mi podać wodę?-zapytałam.
Nagle usłyszałam znajomy mi głos.
-Proszę
Podniosłam wzrok. Zobaczyłam nad sobą bruneta, który stał nade mną ze szklanką wody.
-Dz-Dziękuje-mruknęłam pod nosem, biorąc szklankę do ręki.
-Wszystko w porządku?-zapytał kucając przy mnie.
-Tak..tak ja już wstanę-powiedziałam wstając gwałtownie, przy tym chwiejąc się.
Nagle poczułam jak brunet łapie mnie, żebym nie zaliczyła kolejnej gleby.
-Uważaj-usłyszałam.
-Puść mnie..-powiedziałam cicho.
-Nie ma opcji-szepnął.-Jesteś słaba-powiedział.
-Nie jestem słaba..dam radę
-To moja przyjaciółka..ja sobie z nią dam radę-powiedziała Scar. O dziwo przyjaciółka była opanowana. Poprowadziła mnie do wyjścia. Gdy fala świeżego powietrza dotarła do mojej twarzy od razu zrobiło mi się lepiej.
-Widziałaś jak on się na ciebie patrzył Boże!-pisnęła dziewczyna.
-Tak czyli jak? Scar daj spokój..-powiedziałam spokojnie.
-Boże ty jesteś jakaś ślepa!-krzyknęła moja przyjaciółka.
-O nie..znowu tutaj idzie-mruknęłam patrząc przed siebie. Brunet kierował się w naszą stronę już bez ochrony. Scarlett pewnie umarła w środku już 1000 razy. Za dobrze ją znam. Widziałam jak cała się trzęsie.
-Z przyjaciółką wszystko Okey?-zapytał chłopak poprawiając swoje włosy.
-Tak jest-t lepiej-powiedziała poważnym tonem. Chciałam wybuchnąć śmiechem lecz kolejne zdanie wypowiedziane przez chłopaka przeszkodziło mi w tym.
-Przepraszam za to, że tak wyszło...nie chciałem, żeby prze zemnie stała się komuś krzywda-powiedział brunet patrząc na mnie.
-Co..Eh nie to nie twoja wina-powiedziałam patrząc na niego.
-Dasz się zaprosić.. na jakieś ciastko?-zapytał chłopak uśmiechając się.-W ramach przeprosin?
-No..dobrze..-westchnęłam.
-Może spotkamy się jutro o 5?-zapytał-Nawet w tym miejscu.
-Tak..jasne-powiedziałam cicho uśmiechając się.
-Do zobaczenia
-Do zobaczenia
***
Witam was w kolejnym rozdziale ;))
Dziękuje wam za tak duże wsparcie. Zaskoczyliście mnie bardzo pozytywnie ilością komentarzy oraz vote. Mam nadzieje,że książka jak narazie wam się podoba. Myśle nad maratonem bo mam dzisiaj wenę i pomysły na dalszy rozwój ff.
Jeszcze raz bardzo wam dziękuje ❤️
Ola ✌🏻
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro