Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✨10✨

Przez kilka dni moje życie kręciło się wokół dopinania wszelkich spraw związanych z moim nowym miejscem zamieszkania. Wynosiłam z pokoju ostatnie, zupełnie nie potrzebne mi kartonowe pudła. Nagle zobaczyłam w kuchni moją rodzicielkę, która uśmiechała się od ucha do ucha, co było dziwne.
-Mamo wszystko okey?-zapytałam oczekując na jej odpowiedz i odstawiając pudła na bok.
-Znalazłam ci pracę na czas wakacji u takiej przemiłej Pani!-powiedziała z entuzjazmem klaszcząc w dłonie.
-Chyba sobie żartujesz-powiedziałam przez chwile jeszcze analizując to co powiedziała do mnie mama.
-Ani trochę. Jest to mała kawiarnia w centrum. Musisz zobaczyć jak to jest zarabiać na własne wydatki moja droga-powiedziała kończąc układać jakieś kwiaty w wazonie.
-Możesz mi powiedzieć ile mam tam pracować?-zapytałam patrząc się na nią.
-2 tygodnie-mruknęła- Masz wolne weekendy chyba,że wypadnie bardzo ruchliwy dzień.

Bogu dzięki,że nie więcej. Dzięki mamo..

***
Kolejny dzień pracy. Przygotowywuje właśnie kolejną filiżankę kawy. Pani Wilson jest naprawdę przemiłą kobietą. Powiedziała,że mogę wychodzić wcześniej z pracy jeśli będzie taka potrzeba. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Gdy odebrałam usłyszałam głos mojej przyjaciółki:
-Ashley wychodzimy dzisiaj do wesołego miasteczka!-krzyknęła radośnie przez co moje bębenki już dawno pękły.
-Poczekaj spokojnie..ale z kim?-zapytałam.
-A to już niespodzianka moja droga! O 16 wyjeżdżamy!-powiedziała rozłączając się szybko, więc nie miałam już za dużo do gadania. Postanowiłam zwolnić się wcześniej z pracy , aby pójść do domu i się przyszykować.
***
Wparowałam do domu i jak najszybciej. Rzuciłam buty szybko w kąt, nie zwracając uwagi na to , że prawie zabiłam mojego psa.
Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam poszukiwania czegoś odpowiedniego do przebrania. W końcu wybrałam krótki crop top i boyfriendy. Pobiegłam do łazienki i przebrałam się szybko. Rozczesałam włosy i zrobiłam z nich niechlujnego koka. Poprawiłam mój makijaż, który nieco zmył się podczas pracy. Założyłam na nogi swoje ulubione buty i wzięłam do ręki moją torebkę, którą szybko zarzuciłam na ramię. Nagle usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi. Zeszłam na dół i udałam się do korytarza, gdzie zastałam w pełni uśmiechniętą Scar.
-Wreszcie jesteś! Myślałam,że oszaleje! Nawet nie uwierzysz co się stało-powiedziała chodząc po pomieszczeniu jak wariatka.
-Nie wiem co się stało, powiedz mi-powiedziałam przewracając oczami.
-Leo przyszedł to dzisiaj i pytał czy jesteś w domu, no to ja powiedziałam mu, że cię nie ma i wtedy on zaprosił nas na ten wypad z jego przyjaciółmi, więc ja się zgodziłam-powiedziała na jednym wdechu jak zaczarowana.
-Wiesz,że wcale nie mam ochoty spędzać czasu z tym Leo..ale robie to tylko dla ciebie-powiedziałam po chwili przerwy.
-Dziękuje kochana jesteś-odparła moja przyjaciółka podchodząc do mnie i przytulając mnie mocno.
***
Czekamy przed domem na naszą „taksówkę". Scarlett wiele razy powtarzała mi ,że Leo jej zapewnił bezpieczną jazdę. Wreszcie na horyzoncie ukazał nam się czarny duży samochód. Był piękny. Za kierownicą siedział jakiś blondyn. Gdy przyjrzałam się mu bliżej, nie miałam wątpliwości co do tego ,że to ten jego kolega z zespołu- Charlie.
-Wow niezła fura-powiedziała Scarlett podchodząc do zatrzymującego się na zajeździe auta. Wreszcie drzwi od tego cuda się otworzyły,a ja ujrzałam pełny samochód ludzi w tym Leo. Przywitaliśmy się wszyscy.
-Nie ma miejsca więc Scarlett będzie musiała usiąść na kolanach Jacka,a Ash na kolanach Leo-powiedział Charlie poruszając śmiesznie brwiami.
No to się zaczyna..
Wsiadłam do samochodu i zamknęłam za sobą drzwi. Musiałam oprzeć się o klatkę piersiową Leo. Jechaliśmy dość krótko. Patrzyłam się w okno i starałam się nie patrzeć w ich stronę.
Moje rozmyślania przerwał dotyk Leo na nodze, przez co od razu zwróciłam głowę w jego stronę.
-Wygodnie ci?-zapytał chłopak uśmiechając się do mnie. Przewróciłam oczami i odwróciłam się w stronę innych pasażerów.
-Ty jesteś Ash?-usłyszałam od strony kierowcy więc przybliżyłam się do jego siedzenia.
-Tak, miło mi-powiedziałam spoglądając na blondyna siedzącego z przodu, i uważnie śledzącego drogę.
-Ty jesteś ta Ashley-powiedział kolega siedzący obok mnie i Leo.
-Tak.. nie wiem o co i chodzi z „tą Ashley" , ale może lepiej,że nie wiem-mruknęłam patrząc się na niego. Był przystojny. Brązowe idealnie wręcz roztrzepane włosy, czarne oczy i lekko opalona od słońca cera.. Przyglądałam się chłopakowi przez chwile,lecz zaraz zobaczyłam przed sobą wyciągniętą rękę chłopaka.
-Harry-powiedział na co uścisnęłam jego rękę.
-Ash..ale to już wiesz-powiedziałam uśmiechając się szeroko.
***
Wata cukrowa, shake'i , pełno gier i zabaw. To właśnie uroki wesołych miasteczek. Szliśmy do wielkiej kolejki. Nie lubię jeździć na takich rzeczach, bo za każdym razem wydaje mi się, że ktoś mi czegoś nie zapnie albo maszyna będzie uszkodzona i wszyscy zginiemy.
Pomińmy to jednak.
Wreszcie doszłam do kolejki gdzie byli już wszyscy. Nagle poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Harrego.
-Na tą kolejkę cię porwę-szepnął mi do ucha.
Kiwnęłam głową i przygryzłam lekko wargę.
Chłopak szedł ze mną cały czas obejmując mnie co było dość miłe. Weszliśmy do wagoników. Dwa razy sprawdziłam czy dobrze zapiekam pasy. Harry wziął moją dłoń, aby złączyć ją ze swoją.
-Może dzięki temu będziesz się mniej bać-powiedział patrząc na mnie.
-Myśle,że tak..-powiedziałam cicho zamykając oczy.
***
-To było niesamowite! Ten wiatr we włosach i te wszystkie.. no wow!-powiedziałam podekscytowana. Nigdy w życiu nie czułam się tak wolna.
-Cieszę się,że ci się podobało-powiedział-Idziemy coś zjeść?-zapytał  patrząc się na mnie swoimi pięknymi brązowymi oczami.
-Tak, jasne-odparłam z uśmiechem.
***
Jedzenie było pyszne. Harry ciagle opowiadał mi różne żarty przy czym świetnie się bawiłam. Gdy wracaliśmy do domu znów musiałam siedzieć na kolanach Leo. Chłopak jednak nie był tak rozmowny jak poprzednio.
-Leo?-zapytałam-Wszystko okey?
Chłopak popatrzył na mnie i pokiwał głową twierdząco. Uśmiechnęłam się lekko chociaż w ogóle nie miałam takiego zamiaru. Mam nadzieje,że nie jest na mnie zły za to,że go wczoraj wygoniłam.

** nie sprawdzany!
Mam nadzieje,że wam się podoba. Z góry przepraszam za długą nieobecność

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro