Talks 28
Jason: NIE. *rzuca w twarz Tima szpatułką*
Tim: Al-
Jason:*dorzuca jeszcze ścierkę*
Jason: Nie i koniec! *dopisuje Tima do rodzinnej listy "zakaz wchodzenia do kuchni"*
Jason: Jesteście niemożliwi!
Dick: Przestań nic takiego-
Jason:*przerywa mu* Sam tego chciałeś
Po 1*wskazuje na Dicka* gasiłeś olej wodą
Po 2*przekierowuje wskaźnik łyrzkowy na Cass* sabotowałaś moją szarlotkę
Po 3*wytyka Tima* gdy nikt nie patrzył zalewałeś kawę energetykami
Po 4*wskazuje na Duke'a* podpaliłeś zlew
Po 5*strzela Damiana w czoło* Cholera po prostu musiałeś być synem swojego ojca. Umarł byś gdybyś nie był.
*wzdycha*
A ty!
*odwraca się do Bruca z czystą furią w oczach*
Ty, się nawet nie odzywaj!
Bruce:*mamrota coś pod nosem*
Alfi: Z przykrością muszę stwierdzić, że wpuszczanie was na tą chwile do kuchni skończyło by się grilowaniem zasłon na wolnym ogniu w dymie
Jason: I tak to zakończymy gałganiąka wy moje.
A teraz wypad mi z kuchni!
*warczy ze spływającym po plecach glutem z mąki i jajek*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro