James Moriarty 1.
Minęły może dwa lata odkąd siedzę w tej szklanej klatce niczym zwierzę w zoo. Tak jak w zoo, to chyba jedyna cela, gdzie każdy, który przychodzi może mnie minąć, pogardliwie spojrzeć, czy nawet dłużą chwilę popatrzeć. Nie znoszę tego, nie znoszę tego miejsca i ludzi. Może zabrzmi to niewiarygodnie, ale od tych dwóch lat nie wydusiłam z siebie ani słowa. Możliwe, że wsadzając mnie akurat w tą klatkę, chciał mnie zachęcić do rozmowy, ale to na nic, tortury i tam dalej- nic nie działo. Wyspa Sherrinford to najgorsze miejsce, gdzie mogłam trafić, to miejsce niewidzialne dla reszty świata. Może nie było by tak źle, gdyby było tu cieplej. Wstałam i zaczęłam masować ramiona i chodzić by choć na chwilę się ogrzać. Poczułam coś dziwnego i natrętnego.Spojrzałam w stronę szyby i zobaczyłam jak jakiś facet mi się przygląda. Zdjął swoje okulary i uśmiechnął się szaleńczo, nie powiem zaintrygował mnie ten nieznajomy. Nie myśląc długo podeszłam do szyby. On widząc co robię zrobił to samo, dzieliła nas tylko szyba, a zimno jakie odczuwałam nie miało już większego znaczenia.
- Kim jesteś?- spytał patrząc mi w oczy.
- To Irma, nie oczekiwałbym, że odpowie. Nie odezwała się do nikogo od dwóch lat. Jest zwykłym śmieciem- na te słowa zerwałam kontakt wzrokowy z nieznajomym by przenieść go na swoje buty. Czułam się poniżona i jedyne czego chciałam to uciec od ich spojrzeń.
- Jest cudowna- słysząc to, spojrzałam zaskoczona na mężczyznę. Ja? Cudowna? Niepewnie spojrzałam na bruneta, a po chwili na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Jestem Jim.- dodał po chwili, na odpowiedź położyłam swoją dłoń na szybie, po chwili w tym samym miejscu pojawiła się jego.
- Panie Moriarty, musimy iść- ponaglił go jeden z tych idiotów. Widziałam na twarzy Jima niezadowolone. Po chwili posłał mi przepraszające spojrzenie i odszedł.
Siedziałam na łóżku, znów czując ten cholerny chłód, nagle usłyszałam ciche stukanie w szybę. Gdy go zobaczyłam to wstałam i z uśmiechem podeszłam do szyby.
- Jest ci zimno- zauważył i zdjął swoją marynarkę i wsadził do szczeliny, która przetrasportowała* rzecz do celi. Podeszłam i wzięłam marynarkę, spojrzałam na bruneta, który przyglądał mi się uważnie. Założyłam ją, była na duża, ale wogule mi to nie przeszkadzało. Stanęłam na przeciwko niego i tak jak ostatnio położyłam rękę na szybę, gdy zrobił to samo, to postanowiłam zrobić coś czego dawno nie robiłam. Uchyliłam usta, myśląc co powiedzieć.
- Dziękuję Jim- powiedziałam cicho.
- Nie ma za co Irmo. Dozobaczenia.
****
*- nie wiedziałam jak to opisać 😂
To moje pierwsze One shoty🖤 mam nadzieję, że nie zawiodę!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro