Wiecznie wygłodniały Tygrys
Character: Kagami Taiga
Wracałaś od swojej przyjaciółki, która zachorowała i nie mogła przyjść do szkoły. Zostałaś, więc poproszona, abyś zaniosła jej swoje zeszyty z notatkami i tak zrobiłaś. Poprawiłaś torbę wiszącą na Twoim ramieniu i westchnęłaś, myśląc że musisz przejść cały park, aby wrócić do domu. Postanowiłaś wybrać się skrótem i przejść przez boisko, na którym grało w koszykówkę dwóch chłopaków. Jeden miał czerwone włosy, zaś drugi niebieskie. Usłyszałaś dźwięk przychodzącej wiadomości, więc zaczęłaś przeeszukiwać torbę w poszukiwaniu telefonu. Nagle ktoś w Ciebie uderzył, sprawiając że oboje upadliście na ziemię. Jęknęłaś, czując jak wszystko Cię boli. Podnieśliście się i rozmasowaliście obolałe miejsca.
- Przepraszam - czerwonowłosy podrapał się po karku - Nie zauważyłem Cię.
- Nic się nie stało - chciałaś odejść od chłopaka, ale już po kroku upadłaś.
- Wszystko w porządku? - Koszykarz zapytał, wpatrując się w Ciebie - mogę obejrzeć? - Wskazał na kolana, na które upadłaś.
Czerwonowłosy uklęknął obok Ciebie i podniósł Twoje dłonie z zranionych kończyn, dokładnie przyglądając się zdartej skórze. Chłopak delikatnie przejechał palcami po krwi, zmazując ją z Ciebie. Spojrzałaś na twarz koszykarza i mogłaś łatwo stwierdzić, że jest mu strasznie wstyd. Nie miałaś do niego pretensji o to co się wydarzyło, bo Ty także mogłaś bardziej uważać. Czerwonowłosy chwycił Cię za plecy i pod kolanami, po czym podniósł, aby po chwili posadzić Cię wygodnie na pobliskiej ławce.
- Jestem Kagami Taiga - wyszeptał klękając i oblewając Twoje rany swoją niegazowaną wodą.
Wciągnęłaś powietrze, czując uporczywe szczypanie. Zacisnęłaś usta w wąską linię, aby powstrzymać jęki bólu. Chłopak przykleił do Twojej skóry plastry, podane przez niebieskowłosego. Czerwonowłosy przepraszał Cię jeszcze kilkakrotnie, a Ty jak zwykle odpowiadałaś, że to nic wielkiego i nic się nie stało.
- Może powinieneś zaprosić ją na obiad? - Podsunął drugi koszykarz - jak dowiedziałaś się chwilę temu - Kuroko.
- To dobry pomysł - Kagami, spojrzał na Ciebie pytająco.
- W sumie mogę się zgodzić - odparłaś, łapiąc się za brzucho - trochę zgłodniałam.
Taiga uśmiechnął się ukazując białe kiełki i przyklęknął tyłem do Ciebie. Początkowo nie wiedziałaś co masz zrobić, ale chłopak był tak uprzejmy, że wszystko Ci wyjaśnił. Dokuśtykałaś się do Taigi, a on złapał Cię za nogi, oplatając je wokół siebie. Koszykarz wstał, a Ty chwyciłaś kurczowo szyję czerwonowłosego, bojąc się, że spadniesz. Kagami postanowił zabrać Cię do pobliskiej restauracji i zapłacić za Twój obiad. Początkowo miałaś nadzieję, że chłopak może coś do Ciebie poczuje, bo Ty zaczęłaś zwracać na niego coraz to większą uwagę. Twoje oczekiwania romantycznego posiłku prysły, kiedy ujrzałaś szyld knajpki z fast foodami. Nie chciałaś wytykać błędu czerwonowłosemu, ale raczej nie powinien zabierać tutaj dziewczyny, którą dopiero co poznał, jedynie że nie chce zrobić na Tobie wrażenia. Westchnęłaś, czując jak Taiga sadza Cię na czerwonej kanapie, pytając o zamówienie. Nie chciałaś jakoś przytyć, dlatego też poprosiłaś o porcję frytek. Po kilku minutach koszykarz był już z powrotem wraz z Waszymi zamówieniami. Byłaś pewna, że dla osób trzecich byliście po prostu przekomiczni. Taiga szybko pochłaniał stos burgerów, a Ty wolno, frytka po frytce rozkoszowałaś się smakiem, którego od dawna nie czułaś. Jednak chemia wcale nie jest taka zła. Zjadłaś całą swoją porcję, czując szczypanie w gardle, spowodowane solą, która przykleiła Ci się do przełyku. Próbowałaś się jej cicho pozbyć, odkaszliwując i odchrząkując, ale nie dało to efektu.
- Chcesz? - Kagami podał Ci swój napój - Przecież nie masz swojego.
Pokiwałaś głową, nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa. Chwyciłaś za plastikowy kubek i zaczęłaś pić ze słomki. Napój był do połowy pusty, co oznaczało, że koszykarz musiał już z niego pić. Odstawiłaś kubek, wzdychając zadowolona.
- Już wszystko w porządku? - Zapytał, a Ty pokiwałaś głową - pośredni pocałunek - uśmiechnął się do Ciebie, wkładając słomkę do ust.
Zarumieniłaś się niczym dojrzały pomidorek.
- Zawsze tyle jesz? - Spojrzałaś na coraz bardziej malejącą stertę burgerów.
- Tak - wziął kolejnego gryza - jestem sportowcem, muszę dużo jeść - zaśmiał się przełykając kęs bułki.
- Kagami? - Podjęłaś kolejny temat - Wiesz, że takie jedżenie jest niezdrowe?
- Taa - pokiwał głową - ale nie mam czasu, żeby robić sobie bento do szkoły.
- W takim razie ja będę je robić - odparłaś, a chłopak spojrzał na Ciebie pytająco - o ile chcesz.
- Jeżeli mnie nie otrujesz to nie widzę przeciwwskazań.
Świetnie! Będziesz mogła zbliżyć się do Taigi! Czerwonowłosy przypadł Ci do gustu, który był dosyć skomplikowany. Co zrobić, masz duże wymagania.
Od tego dnia minął już tydzień. Codziennie wstawałaś wczesnym rankiem, aby przygotować świeży posiłek Kagamiemu. Tym razem chciałaś coś zmienić. Wczoraj kupiłaś większy pojemnik na bento, gdyż chłopak cały czas narzekał że jest ciągle głodny, nawet kiedy oddawałaś my swój posiłek. Do jednej przegródki włożyłaś obrane ze skórki i pokrojone jabłko, do drugiej zaś umyte połówki winogrona, które pozbawiłaś pestek. Dołożyłaś jeszcze ugotowany ryż, stek, który udało Ci się wczoraj podsmażyć oraz dużą porcję jajecznicy. Tyle powinno chyba wystarczyć, ale nie! Kupiłaś jeszcze małe okrągłe pojemniczki, które napełniłaś porcjami domowej roboty frytek. Wszystko wcisnęłaś do plecaka i dołożyłaś jeszcze dwie chrupiące bułeczki. Założyłaś na ramię plecak i myślałaś że zaraz bark Ci wyskoczy. Wyszłaś z domu i poszłaś do szkoły, gibiąc się na wszystkie strony. Całe szczęście, że na drugiej przerwie dorwał Cię wygłodniały Taiga.
- [Reader] - jechał - Daj mi wreszcie coś do jedzenia. Zaraz umrę z głodu.
- Już - westchnęłaś - Poczekaj chwilę.
Chciałaś zdjąć plecak, ale jego ciężar Cię przewaźył i poleciałaś do tyłu. Na szczęście złapał Cię Kagami, który przycisnął Twoje ciało do swojego.
- Uważaj, bo jak tak dalej pójdzie to zginiesz, pozostawiając mnie na pastwę losu i fast foodów - zaśmiał się, zdejmując z Ciebie plecak i stawiając go na podłogę - nosisz do szkoły kamienie, czy jak?
- J-ja - zająkałaś się - cały czas mówiłeś, że jesteś głodny, więc postawiłam przygotować większy pisiłek - zaczęłaś bawić się kostkami palców.
- W takim razie to znowu moja wina - westchnął i podrapał się po karku.
- Nie! - Wymachiwałaś rękami - lepiej zobacz co Ci przygotowałam.
Usiadłaś na murku, a czerwonowłosy przysiadł się obok, wpatrując się w pudełko, które otworzyłaś. Taiga wyjął z Twoich rąk bento i zaczął się zajadać. Chwycił okrągły pojemniczek i włożył Ci do ust frytkę. Cała czerwona przełknęłaś jedzenie, wlepiając wzrok w pałaszującego koszykarza. Po kilku sekundach w pojemniku pozostały tylko winogrona. Chłopak ponownie zaczął Cię karmić połówkami owoców, przejeżdżając palcami po Twoich wargach. Chciałaś przełknąć posiłek, ale z kącika ust wyleciał Ci sok, którego nie zdążyłaś połknąć. Taiga nachylił się nad Tobą i zlizał słodką ciecz z Twojego podbródka i warg. Chciałaś już odwrócić głowę w bok, ale Kagami wpił się w Twoje usta. Żarliwie oddawałaś pieszczotę, napierając na umieśnione ciało czerwonowłosego. Koszykarz posadził Cię sobie na kolanach, abyś nie musiała wyciągać szyi, żeby go całować. Teraz byliście mniej więcej swojego wzrostu i bez przeszkód daliście się pochłonąć przyjemności.
- Chciałbym, abyś robiła mi bento już do końca życia [Reader] - wyszeptał w Twoje usta - Na początku jako dziewczyna, potem narzeczona i wreszcie jako moja żona.
Cała czerwona zwiesiłaś głowę, aby chłopak nie zauważył Twoich czerwonych policzków. Ku zniweczeniu Twojego planu czerwonowłosy wpił się w Twe usta, a jęcząc przystałaś na propozycję Twojego Wiecznie Wygłodniałego Tygrysa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Prawdopodobnie w sobotę nie pojawi się rozdział :( Moja wena wzięła przedwczesny urlop XD więc ,,widzimy'' się w środę :) Miłego tygodnia :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro