Specjal #5 Kuroko i #6 Kenma
Character: Kuroko Tetsuya
Siedziałaś na krześle w jadalni, wpatrując się w zamieć panującą za oknem. Czekałaś na Kuroko, który obiecał Ci wspólnie spędzone święta Bożego Narodzenia. Przyglądałaś się spadającym płatkom śniegu, tworzącym puszyste zaspy na Twoim ogródku. Od samego rana pogoda nie poprawiła się nawet na chwilę, dlatego nie było najmniejszej szansy, żeby Tetsuya przyszedł do Ciebie. Niestety jutro chłopaka czekał ważny mecz, nie chciałaś, żeby jeszcze zachorował, więc może i lepiej żeby nigdzie nie chodził w trakcie takiej zamieci. Wstałaś i skierowałaś się do kuchni po kubek pysznej gorącej czekolady z mlekiem. Chwyciłaś ulubioną książkę i ponownie zasiadłaś za stołem, pochłaniając kolejne strony historii. Nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi. Kogo niesie w taką pogodę? Spojrzałaś przez judasza, próbując dostrzec stojąca postać. Niestety mogłaś jedynie stwierdzić, iż niezapowiedziany gość jest niewysokim mężczyzną. Przekręciłaś klucz i uchyliłaś drzwi, wpuszczając chłopaka. Przed Tobą stał niebieskowłosy, przykrości nastolatek ubrany w puchową kurtkę. Gość zaczął zdejmować wierzchnie ubrania, przez które pomyślałaś, iż ma nadwagę. Teraz mogłaś spokojnie stwierdzić, że nieznajomym, którego wpuściłaś do domu jest Kuroko. Koszykarz trząsł się z zimna, miał zaczerwienione policzki oraz nos, a na jego włosach uzbierała się spora ilość śniegu. Przetarłaś jego niebieską czuprynę, zsypując z niej biały puch. Ucałowałaś zźiębniętego Tetsuye w kącik ust, po czym go przytuliłaś, próbując ogrzać. Podczas tych czułości coś dźgnęło Cię w brzuch (zboczuszki niestety, to nie trzecia rączka). Spojrzałaś zdźiwiona na Kuroko, który po chwili wyjął spod bluzy [kolor np. biało - czarnego] szczeniaka.
- Nie wiedziałem co byś chciała dostać [Reader], więc pomyślałem, że wezmę go ze schroniska - powiedział podając Ci małą, puchatą kuleczkę.
- Jest cudowny! - wykrzyknęłaś podekscytowana otrzymanym prezentem - Jakiej jest rasy?
- [Rasa np. Owczarek niemiecki itp.]. Cieszę się, że Ci się podoba - wyszeptał, bawiąc się palcami dłoni - martwiłem się, że będziesz kazała mi go oddać.
- Czemu? Nie uważam, żeby psy ze schroniska były gorsze, a wręcz odwrotnie, myślę że one najbardziej potrzebują naszej pomocy. To cudowne, jeżeli możemy uratować taką kruszynkę - uśmiechnęłaś się całując szczeniaka w mokry nosek.
- Jak go nazwiesz?
- Zdecydowanie [Imię] do niego pasuje. Musimy go nakarmić, napewno jest głodny.
Poszłaś razem z Kuroko do kuchni i podając psiakowi odrobinę miękkiego mięsa drobiowego. Posadziłaś [Imię] przed jego tymczasową miską i przytuliłaś niebieskowłosego koszykarza.
- Bardzo Ci dziękuję Tetsuya - zabrałaś chłopaka do salonu, gdzie pchnęłaś go na skórzaną kanapę.
- Co robisz [Reader]? - Zapytał lekko zszokowany Kuroko, kiedy wspinałaś się na jego kolana.
- Teraz czas Cię rozgrzać - uśmiechnęłaś się ciepło, po czym ponownie oplotłaś go ramionami.
Ułożyłaś głowę na jego klatce piersiowej, słuchając szybkiego bicia serca niebieskowłosego. Dopiero po chwili chłopak odepchnął Cię lekko od siebie, po czym chwycił za Twój podbródek i złączął Wasze usta. Nawzajem pieściliście swoje wargi, błądząc po rozgrzanych ciałach. Odezwałaś się od Kuroko, który podążał głową za Tobą próbując przedłużyć pocałunek.
- Cieplej Ci? - Zapytałaś przejęta jego samopoczuciem.
- Kiedy ode mnie uciekłaś zrobiło mi się jakoś zimniej - potarł dłońmi przedramiona - Chyba musisz się mną dłużej zająć [Reader].
Uśmiechnęłaś się ponownie błądząc wargami po jego odpowiednikach. Delikatne muśniecia przerodziły się w dziką namiętność, kiedy do zabawy dołączyliście Wasze języki. Kuroko zdjął Ci koszulkę, pieszcząc Twoje piersi przez materiał biustonosza. Jęknęłaś w usta chłopaka, kiedy dotknął stwardniałego sutka. Nagle usłyszeliście szczęk Twojego nowego lokatora. Odsuneliście się od siebie, widząc swoje zarumienione twarze.
- Chyba odezwała się nasza przyzwoitka - mruknął niezadowolony Tetsuya.
Character: Kenma Kozume
Czekałaś przed szkołą na Kenme, który obiecał Ci wspólne wyście jako prezent z okazji Białego Dnia (Dzień Kobiet ⬅ tak jakby). Usiadłaś sobie na niskim murku i napisałaś wiadomość do chłopaka, żeby się pośpieszył. Niestety nie przyszedł, choć czekałaś na niego z dobrą godzinę. Ponownie wciskałaś litery na telefonie, kiedy zauważyłaś Kuroo podążającego w kierunku wyjścia że szkolnego placu. Siatkarz trzymał w ręce swoją koszulkę, którą zapewne zdjął podczas treningu. Podbiegłaś do niego, kurczowo trzymając swoją torbę z małym upominkiem dla Kozume.
- Tetsurou! Kenma już skończył trening? - zapytałaś wpatrując się w nagą i umieśnioną klatkę piersiową czarnowłosego. Zawsze zastanawiałaś się, czy Twój chłopak także jest tak samo wysportowany co jego przyjaciel.
- Nie rozumiem - Kuroo zmarszczył brwi - Kenma wyszedł 2 godziny temu. Powiedział, że musi iść na jakiś festiwal gier czy jakoś tak.
- Ah - westchnęłaś - dziękuję Tetsurou.
Pomachałaś czarnowłosemu i ruszyłaś w stronę centrum miasta. Czyli Twój chłopak, na którego wczoraj wydałaś wszystkie oszczędności zostawił Cię dla głupiego festiwalu gier? Zdecydowałaś, że tak łatwo mu nie wybaczysz, nie tym razem. Miałaś już dość bycia na drugim miejscu w jego życiu, bo jakże by inaczej, konsola jest najważniejsza. Pff, nie pozwolisz się olewać. Przeszukałaś większość sklepów i tablic z ogłoszeniami, żeby znaleźć plakat z ,,Orlais - The best gamer". Turniej już się kończył, ale mimo to podbiegłaś do Nyoniu Games Place. Kiedy dobiegłaś do NGP zobaczyłaś olbrzymi tłum ludzi wychodzących z budynku. Wepchałaś się między nich i ruszyłaś w przeciwnym kierunku. Znalazłaś blondyna i złapałaś go za rękaw czerwonej bluzy. Zszokowany chłopak podążał za Tobą trzymając kurczowo grubą, białą kopertę.
- Naprawdę ten cały festiwal jest ważniejszy ode mnie?! - Wykrzyknęłaś puszczając Kenme, kiedy znaleźliście się daleko od jakichkolwiek gapiów - Zawsze stawiasz gry na pierwszym miejscu! Mogłeś powiedzieć, że nie jestem Ci potrzebna! - wyjęłaś z torby prezent dla siatkarza i rzuciłaś nim w niego - Możesz to sobie zabrać!
- [Reader]! To nie tak, mogę wszystko wytłumaczyć! - Krzyczał Kozume, ale nie chciałaś go słuchać.
Nie przejęło Cię nawet to, że blondyn oberwał grą w nos, z którego zaczęła cieknąć krew. Twój chłopak też pozostał nie wzruszony na ból i wpatrywał się w Ciebie nadal szokowanym i przerażonym spojrzeniem. Chwyciłaś torbę, która ze zdenerwowania uciekła Ci z rąk i wyszłaś z budynku. Czułaś jak po policzkach ciekną Ci słone łzy. Jak ten idiota mógł zrobić coś tak okropnego? Zawsze miałaś nadzieję, że blondyn zmądrzeje i zauważy, że są rzeczy ważniejsze od gier. Teraz straciłaś cierpliwość, miałaś dość tej chorej sytuacji, nazywanej ,,związkiem". Wytarłaś łzy rękawem, pociągając nosem. Nagle poczułaś jak ktoś obejmuje Cię w talii i przyciska do siebie.
- Puszczaj mnie BAKA! - Krzyczałaś bijąc napastnika.
- T-to nie tak [Reader] - wyszeptał blondyn, a Ty poczułaś mokre krople na szyi. Kozume płakał.
- Kenma - odwróciłaś się, przecierając mokre policzki siatkarza.
- J-ja chciałem wygrać, chciałem kupić Ci prezent na jaki zasługujesz. Nie miałem pieniędzy [Reader], więc pomyślałem że to najlepszy sposób, żeby szybko je zdobyć - wyszeptał, przybliżając się do Ciebie jeszcze bardziej - Jesteś dla mnie najważniejsza. K-ko-kocham Cię.
Delikatnie dotknął swoimi wargami Twoich, a Ty pogłębiłaś pocałunek. Blondyn wystraszony nowym uczuciem chciał uciec, ale nie pozwoliłaś mu na to. Wplątałaś dłoń w jego włosy, przyciskając swoją twarz do niego. Siatkarz nie mógł zrobić nic innego niż odpowiadać na Twoje czułości. Poczułaś jak niepewnie dotyka językiem Twoich ust, aby potem muskać Twój odpowiednik. Jęknęłaś czując jego zimne dłonie wędrujące wzdłuż Twojego kręgosłupa. Kiedy usłyszeliście krzyki i wiwaty odsuneliście się od siebie. Oboje zaczerwienieni uciekliście od grupki niewyżytych gapiów.
- To znaczy, że nie jesteś zła? - Zapytał blondyn patrząc w Twoją stronę.
- Nie, ale jeżeli jeszcze raz zrobisz coś takiego to będzie koniec z Nami - pogroziłaś mu palcem.
- Nigdy już nie pozwolę, żebyś poczuła się niepotrzebna - powiedział przytulając Cię.
- Czy to znaczy, że spędzisz ze mną dzisiejszą noc? - Widziałaś jak chłopak jeszcze bardziej spłonął rumieńcem - Przecież nic mi nie dałeś, a mogę to potraktować jako prezent - ucałowałaś jego policzek i zaśmiałaś się widząc czerwoną twarz chłopaka.
Jak tak dalej pójdzie to biedny Kenma zejdzie na zawał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I co o tym myślicie? Trudno było mi się powstrzymać, żeby nie stworzyć lekkiego lemonka z Kenmą, to taki słodziak 😄 Jak zwykle Komsy&Vrotesy mile widziane. Pozdrawiam 😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro