Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Noc Świętojańska

Character: Toris (Litwa)

Dedykacja dla wszystkich :) użytkownik, który zamówił shota usunął konto, ale zamówienie i tak spełniłam. Miłego czytania :)

              Poznałaś Litwę kilka miesięcy temu i zdążyłaś już pokochać tego szatyna. Nawet nie wiedziałaś kiedy a wszystkie uczucia napierały na Ciebie, kiedy tylko w okolicy pojawił się niebieskooki. Mimo tych małych problemów postanowiłaś zaprosić go na Noc Świętojańską, którą organizował Polska. Wysłałaś list do Torisa i czekałaś na jego odpowiedź.
               Razem z Feliksem udaliście się na polanę, gdzie miało odbywać się święto. Nie wiedziałaś o nim nic, ale byłaś przekonana, że w końcu ktoś Ci wyjaśni jego znaczenie. Niestety nie otrzymałaś potwierdzenia od Litwy, więc nie miałaś zbytniej pewności, że chłopak się jednak pojawi. Słyszałaś w radiu, iż ma on pewne problemy z gospodarką, dlatego też jego nieobecność byłaby uzasadniona. Razem z Polską podeszliście do straganu, na którym były ułożone wianki uplecione z siedmiu rodzajów kwiatów. Poprosiłaś o jeden i położyłaś go sobie na czubku [kolor] włosów.
- Wyglądasz pięknie - usłyszałaś głos, który tak bardzo kochasz.
- Toris! - Krzyknęłaś i rzuciłaś się na szyję chłopaka - Martwiłam się, że nie przyjdziesz - mocniej zacisnęłaś dłonie na ubraniu szatyna.
- Jakże bym mógł nie przyjąć Twojego zaproszenia - uśmiechnął się, ukazując rzędy białych zębów.
              Przyciskałaś do siebie ciało zielonookiego, nawet wtedy kiedy Polska próbował Cię odciągnąć od zarumienionego Litwy. Puściłaś dopiero, kiedy Feliks obiecał kupić Ci pudełko Twoich ulubionych lodów. Mmm [ulubiony smak], niebo! Albo nawet i trzy metry nad niebem! Po prostu raj na ziemi. Pochłaniałaś deser - niezbyt Cię interesowało skąd wytrzasnął go Polska - spacerując pomiędzy straganami i dziewczynami w białych sukienkach z wiankami na głowach. Słowianki, uśmiechnęłaś się, gdyż wiedziałaś, że Ty również masz słowiańskie geny.
- Ubrudziłaś się [Reader] - Toris starł z Twojego nosa plamkę lodów, na co Ty szybko przyciągnęłaś do piersi pudełko, bojąc się o jego zawartość - Nie martw się, nic Ci nie zjem łakomczuchu.
- Em [Reader] - zwrócił się do Ciebie Feliks - Pobrudziłaś całą sukienkę - wskazał na Twoje odzienie.
              Szybko rzuciłaś Polsce pudełko, które na szczęście złapał, chroniąc tym samym przed Tobą swoje życie. Zakryłaś dłońmi piersi, które prześwitywały przez mokry materiał. Pisnęłaś, a Twoja twarz pokryła się szkarłatem, który również oblał policzki chłopców. Patrzyłaś błagalnym wzrokiem na speszonego Litwę, który dopiero po chwili zrozumiał o co Ci chodzi. Toris narzucił na Twoje ramiona swoją brązową kamizelkę, zakrywając Twoją intymną strefę. Szatyn na chwilę zniknął z Twojego pola widzenia, aby dosłownie po kilku sekundach pojawić się z białą, zwiewną sukienką w rękach. Litwa wraz z Polską odwrócili się do Ciebie plecami, aby nie podglądać i zasłonić Cię przed głodnym wzrokiem innych mężczyzn obecnych na świecie. Zdjęłaś z siebie [kolor] materiał, zamieniając go na sukienkę od zielonookiego. Kątem oka widziałaś jak Toris spogląda na Twoje nagie ciało, ale pozwoliłaś mu na to, przecież go kochasz. Popukałaś chłopców po ramionach, dając znak, że się już przebrałaś.
- Wyglądasz jeszcze słodkiej niż zwykle - Litwa bładził spojrzeniem po Twoich odsłoniętych częściach ciała.

              Chciałaś coś powiedzieć, ale nie było Ci to dane.
- Niestety nasz festiwal dobiega końca - wykrzyknęła jakąś kobieta, stojąca na podeście - są dostępne miejsca do spania w naszym hoteliku, więc wszystkich chętnych zapraszam za mną.
- Choć - Toris chwycił Cię za dłoń i zaczął ciągnąć w stronę obrzeża lasu - Chcę Ci coś pokazać.
              Byłaś podekscytowana. Pierwszy raz będziesz sama w obecności Litwy. Do tej pory wszędzie z Wami chodziła przyzwoitka - Feliks. Szatyn pchnął Cię na drzwo, przypierając Cię do niego swoim ciepłym ciałem. Jęknęłaś, czując jak coś twardego wbija Ci się w brzuch. Niech to będzie lepiej miecz, czy coś bo inaczej nie powstrzymasz swoich zwierzęcych instynktów i rzucisz się napalona na biednego Torisa.
- Chciałem Ci to już dawno powiedzieć [Reader] - wyszeptał cały czerwony, patrząc wszędzie tylko nie na Ciebie - J-ja k-ko-kocha-kocham Cię! - Wreszcie wydukał słowa, które już od długiego czasu cisnęły mu się na usta.
- Ja Ciebie też głupku - wyszeptałaś, czując jak z kącików oczu płyną Ci łzy.
              Szatyn jak na zawołanie naparł biodrami na Ciebie, stymulując wybrzuszeniem Twoją łechtaczkę. Westchnęłaś i chwyciłaś Torisa za brązowe włosy.
- C-co robisz? - Wydukałaś, próbując złapać oddech.
- Poczytałem trochę o tym święcie [Reader] - zielonooki przygryzł Twój płatek ucha, które po chwili zassał - jest to dzień zakochanych, podczas którego można oddawać się wszelkim namiętnościom i żądzą.
              W takim razie po co masz się martwić? Przycisnęłaś twarz chłopaka do swojej, namiętnie całując jego usta. Litwa nie chcąc dłużej czekać, pozbył się wszystkich Waszych ubrań, rzucając je gdzieś na trawę. Toris uklęknął przed Tobą, rozchylając Twoje uda. Chłopak przybliżył język do Twoich warg sromowych, liżąc je i zasysając. Nie mogłaś powstrzymać się przed jękami rozkoszy, które wcale nie ucichały, a wręcz odwrotnie były coraz głośniejsze. Po chwili zielonooki przejechał palcami, po Twojej łechtaczce, doprowadzając Cię do szaleństwa. Okazało się jednak, że chciał je tylko nawilżyć, aby łatwiej w Ciebie weszły. Litwa nie bawił się w żadne podchody i od razu użył dwóch palców, do których po niedługim czasie dołożył trzeciego. Początkowo poruszał nimi dosyć wolno, przyzwyczając Cię do rozmiarów.
- Toris - jęknęłaś głośno - kochaj się ze mną.
              Szatynowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Szybko chwycił sztywnego członka, nakierowywując go na Twoje wejście i wchodząc w Ciebie. Sapnęliście czując Wasze połączenie ciał, aby nie krzyczeć złaczyliście się ustami. Objęłaś chłopaka nogami i zaczęłaś poruszać bodrami. Długo nie czekaliście na spełnienie, które spowodowało ciepło w Waszych podbrzuszach. Usiedliście na trawie, opierając się o pień drzewa i przytulając się do siebie, próbowaliście unormować oddech i rozszalałe serce.
- Cieszę się że przyszedłem - szepnął Litwa - mogłem spróbować najsłodszego owoca na świecie - pocałował Cię, liżąc Twoje wargi i prosząc o dostęp do Twojego języka, który bezzwłocznie mu udzieliłaś.
              Od teraz wiedziałaś, że co roku będziesz zapraszać Torisa na Noc Świętojańską. Wcale nie, aby spędzić z nim tak cudowne chwile jak dzisiaj, wcaaaale. Przecież musisz mu się odwdzięczyć za rozkosz, którą Cię obdarzył.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak lekcja języka polskiego o Kochanowskim może człowieka zainspirować XD. A tak serio była kiedyś Noc Świętojańska i jeżeli piszą prawdę na internecie to nadal w mniejszych wsiach ją obchodzą :) więc wiecie, jeżeli chcecie spotkać Litwę to wbijajcie na święto XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro