Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nadal Cię kocham [Reader]

Character: Kise Ryota

- Panie przodem - Kise otworzył Ci drzwi, wskazując ręką, abyś weszła.
- Ale się z Ciebie zrobił dżentelmen Ryota - uśmiechnęłaś się do niego, przechodząc przez szklane drzwi.
              Chłopak chwycił w swoją dłoń Twoją i z wielkim bananem na twarzy wszedł z Tobą na salę. Muzyka dudniła i najchętniej byś z też wyszła, ale obiecałaś blondynowi, że postarasz się dla niego i zostaniesz z nim na całej imprezie. Kise miał mieć bardzo ważne spotkanie z szefem jednego z czołowych magazynów modowych. Dzięki kontraktowi, który miał podpisać, Twój chłopak mógł znaleźć się na okładce Designvita (jakiś arcypopularny magazyn o modzie). Przecież nie zaprzepaścisz tej szansy dla niego i dlatego też obiecałaś wytrzymać to całe piekło. Chociaż nie wiesz jak brak Twojej obecności może źle wpłynąć na jego wizerunek. I tak tylko nieliczni wiedzieli o Waszym związku. Kise przeprosił Cię na moment i poprosił jedną ze swoich znajomych, żeby Cię popilnowała, aby żaden facet Ci się nie naprzykszał. Czekałaś na niego z dobrą godzinę, a co Cię bardziej zdziwiło? Jego ,,znajoma" była równie niespokojna co Ty, czyżby Ryota coś ukrywał? Skorzystałaś z chwili nie uwagi dziewczyny i cichaczem wymknęłaś się z sali balowej. Wolnym tempem udałaś się po schodach w kierunku dachu, aby w ciszy zadzwonić do swojego chłopaka. Położyłaś dłoń na okrągłej klamce, chcąc otworzyć drzwi, ale usłyszałaś coś dziwnego.
- Przestań - jęknęła jakąś kobieta - masz już dziewczynę.
- Daj spokój - westchnął - już mnie nie interesuje.
              Mogłaś ze stu procentową pewnością stwierdzić, że ten chłopak jest największym hamem i prostakiem na świecie. Jeżeli przestało się kochać dziewczynę to powinno się jej to powiedzieć. Można się przecież rozejść w zgodzie, prawda?
              Przekręciłaś klamkę, otwierając drzwi i wychodząc na świeże powietrze.
- Kise?! - Krzyknęłaś zszokowana.
              Czułaś jak łzy cisną Ci się do oczu, uniemożliwiając prawidłowe widzenie. Zamrugałaś kilkukrotnie, aby wyostrzyć obraz, który zapewne wyrył Ci się już w umyśle. Blondyn przypierał do ściany szczupłą kobietę, która obejmowała go rękoma w pasie tak, że jej dłonie zjechały na jego tyłek. Przyjrzałaś się uważniej modelowi. Kise trzymał w ustach kwadratowe opakowanie prezerwatyw. Czyli chciał Cię zdradzić, dlatego tyle czasu go nie było. Wytarłaś nadgarstkiem nadmiar łez, które leciały, nie zważając na Twoją wolę.
- [Reader] -  westchnął Ryota, nie chcąc się nawet tłumaczyć.
- Mogłeś mi powiedzieć, że masz kogoś innego - wyszeptałaś, powstrzymując nadchodzący szloch - a ja ślepo wierzyłam w każde Twoje słowo.
- Nikt Ci nie kazał być aż tak naiwną - fuknęła kobieta, która na pewno była od Was starsza o kilka lat.
              Zacisnęłaś usta w wąską linię i uciekłaś, zbiegając po schodach z prędkością światła. Widziałaś kątem oka, że Ryota Cię goni, dysząc ze zmęczenia. Co z niego za koszykarz, skoro męczy się już po kilkunastu schodkach? Wbiegłaś na salę, gdzie wszystkie pary oczu zwróciły się ku Wam.
- Daj mi święty spokój - warknęłaś, wyrywając mu się z uścisku.
- [Reader] nie rób scen - westchnął - porozmawiajmy.
- Nie mamy o czym Kise - warknęłaś - ślepa i głucha nie jestem!
              Próbował Cię jeszcze zatrzymać, ale nie ustąpiłaś nawet wtedy, kiedy zastąpił Ci drzwi. Odepchnęłaś go na ścianę i pomimo niewyobrażalnego smutku, który spostrzegłaś w jego spojrzeniu, wyszłaś z budynku. Biegłaś szarymi uliczkami, na które kapały krople deszczu. Nie tylko Ty płakałaś w wyniki zaistniałej sytuacji. Był ktoś jeszcze. Ktoś kto cierpiał być może jeszcze bardziej niż Ty. To nie była tylko i wyłącznie wina Twojego już byłego chłopaka.

[Rok później]

              Weszłaś do wytwórni. Tak, dobrze słyszałaś wytwórni, do której w pewien sposób należysz. Po odejściu Kise, postanowiłaś zostawić za sobą stare życie i rozpocząć nowe, w którym bez przeszkód będziesz mogła spełniać swoje marzenia. W ten sposób zostałaś [piosenkarką/aktorką/itp]. Zdażało Ci się, że podczas rozdawania autografów widziałaś Ryotę, który próbował ukryć się w tłumie ludzi. Zazwyczaj wówczas prosiłaś o przerwę lub po prostu udawałaś, że się się czujesz. Ty nie byłaś inna. Kupywałaś każdy magazyn z Kise, przez co zgromadziłaś już całkiem pokaźną kolekcję. Mimo tego, iż już ze sobą nie byliście to i tak czułaś zazdrość, kiedy widziałaś go z inną dziewczyną. Każde zdjęcie, na którym przytulał, całował inną kobietę, było katorgą, piekłem, umyślnie zgotowanym przez niego. Pomimo upływu czasu nadal go nie rozumiałaś. Jeżeli przestał Cię kochać mógł Ci to po prostu powiedzieć, a nie zdradzać Cię za Twoimi plecami.
              Weszłaś do windy i nacisnęłaś przycisk z najwyższym piętrem. Byłaś umówiona na dzisiejszą sesje zdjęciową z jakimś modelem, który niedawno przeniósł się do ,,Twojej" wytwórni. Zajrzałaś przez szklane drzwi, poszukując swojego ulubionego fotografa.
- [Reader]! - Krzyknął Alphie, przytulając Cię mocno - jak Ty wyglądasz dziewczyno - westchnął - leć się szybko przebrać. Za chwilę ma się zjawić ten nowy model.
              Z ociąganiem skierowałaś się do przymierzalni, gdzie jak zwykle czekał na Ciebie strój do sesji. Przebrałaś się i wyszłaś z pomieszczenia, uderzając w jakiegoś mężczyznę.
- [Reader]?! - Kurcze, znałaś ten głos.
- Kise - westchnęłaś - Co tutaj robisz - cofnięłaś się kilka kroków, aby oddalić się od chłopaka.
- Przyszedłem na sesję - westchnął - ale widzę, że Ty również.
              Oboje niechętnie pozowaliście do zdjęć. Nie było aż tak źle, jak początkowo myślałaś. Na początku tylko się przytulaliście i stykaliście ramionami. Ale nadszedł moment, kiedy fotograf kazał Wam się pocałować. Oboje zastygliście w bez ruchu, przypominając sobie Wasze wspólnie spędzone chwile.
- Dajcie spokój i tak wszyscy wiedzą, że kiedyś byliście razem.
              No i doszłło do pocałunku. Kise chwycił Cię za policzki i naparł swoimi ustami na Twoje. Niemal od razu odwzajemniłaś pieszczotę, przypominając sobie Wasze dawne uczucia, które teraz odżyły.
- Wybacz mi [Reader] - wyszeptał, przygryzając Twoją wargę - to nie była moja wina. Ja też cierpiałem po naszym rozstaniu.
- Nie kłam Ryota - Po Twoich policzkach popłynęły łzy - To za bardzo boli.
- Agencja zorganizowała mi wyjazd do Stanów, gdybym tego nie wykorzystał to zostałbym skończony. Mieli na mnie haczyk - westchnął, stykając Wasze czoła - musiałem to zrobić.
- Kise - jęknęłaś, kiedy chłopak przyssał się do Twojej szyi.
- Nie chciałem abyś cierpiała, dlatego pomyślałem, że jeżeli zobaczysz mnie podczas mojej ,,zdrady" to poprzeklinasz mnie i zauważysz, iż nie byłem Ciebie wart. Myślałem, że to będzie mniej bolało.
- Bolało jeszcze bardziej. Myślałam, że mnie już nie kochasz - uroniłaś kilka łez.
- Kochałem i nadal Cię kocham - wyszeptał ledwie słyszalnie - wybaczysz mi - pochylił się nad Tobą chcąc Cię pocałować.
- Świetnie! - przerwał Wam Alphie - czekajcie - przerwał na chwilę - to było tak na serio?
              Ryota chwycił Cię za nadgarstek i pociągnął w kierunku przebieralni, gdzie zamknął Was od środka. Teraz mieliście czas tylko dla siebie i nikt Wam nie mógł przeszkodzić. Nawet dobijający się do drzwi fotograf.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wybaczcie, że shot tak późno, ale byłam trochę zajęta :( tak, więc jest również nie sprawdzony. Mam nadzieję, że to Wam nie będzie przeszkadzać. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro