Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I za to na mnie lecisz, skarbie

Character: Jeff the killer

             Jeffa poznałaś w dosyć oryginalny sposób. Nie spotkałaś go w kinie czy kawiarni jak zwykłego chłopaka w jego wieku tylko w... swoim domu. I wszystko było by świetnie, gdyby nie jeszcze jeden mały szczegół. Jeff wpadł do Ciebie przez okno i chciał Cię zabić.
             Siedziałaś na parapecie i rozmyślałaś nad Waszymi wspólnymi chwilami włączając w to Wasze pierwsze spotkanie. Zaśmiałaś się przypominając sobie jego wielce zdziwioną minę, kiedy zauważył, że nie dasz się tak łatwo zabić jak jego poprzednie ofiary.
              Pożegnałaś rodziców, którzy jak zwykle musieli wyjechać w sprawach służbowych do [możesz sobie wybrać gdzie XD]. Podeszłaś do lodówki i wyjęłaś puszkę z jedzeniem, które już po chwili było konsumowane przez Twojego kota. Podrapałaś zwierzaka za uchem i udałaś się do swojej sypialni. Ziewnęłaś, przyciągając się i położyłaś się na łóżku. Schowałaś telefon pod poduszką i opatuliłaś się ciepłym kocem, który dostałaś od babci na święta. Zasnełaś z uśmiechem na ustach, gdyż były wakacje, a Ty dobrze wiedziałaś, że nie musisz jutro wcześnie wstać.
             Obudził Cię jakiś huk. Wstałaś wystraszona i wyciągnęłaś telefon spod poduszki.
- Cholera!
             Usłyszałaś jak ktoś zaklnął. Po Twoim pokoju zaczęły rozbrzmiewać kroki zbliżającego się do Ciebie mężczyzny. Drżącymi palcami nacisnęłaś na ikonkę latarki na ekranie telefonu i skierowałaś strumień światła na włamywacza. Przerażona wciągnęłaś powietrze a Twoje serce stanęło na kilka sekund.
- Boisz się mnie, skarbie? - Zapytał szyderczym głosem.
             Chłopak był dosyć wysokim i szczupłym brunetem, którego proste włosy sięgały nieco za ramiona. Był przystojny, jego twarz o ostro zarysowanej szczęce zdecydowanie przyciągała kobiecy wzrok. Niestety jak każdy miał swoje wady. Jego kąciki ust kończyły się w połowie policzków. Ten krwawy uśmiech nadawał mu nuty tajemnicy i przerażenia, które zawładnęły Tobą już od samej pojawienia się nieznajomego przybysza.
- Jesteś piękna, ale sądzę, że jeżeli sprawię, iż będziesz jeszcze ładniejsza to nie będziesz zła - zarechotał uśmiechając się jak psychopata.
             Zbliżał się do Ciebie, wyjmując z kieszeni białej bluzy wielki nóż kuchenny, który ociekał jeszcze krwią poprzednich ofiar. Czarnowłosy rzucił się na Ciebie, unieruchamiając Cię na łóżku. Podniósł Twoje nadgarstki nad głowę i przyłożył nóż do Twoich policzków.
- A teraz zaczynamy - uśmiechnął się - Nie będzie mocno boleć - zarechotał - To będzie piekielnie wielki ból.
             Chłopak naciął delikatnie Twoją skórę w kąciku ust, a Ty poczułaś metaliczny smak krwi. Zacisnęłaś oczy, z których nie kontrolowanie zaczęły płynąć łzy. Odruchowo nakierowałaś kolano na krocze napastnika i uderzyłaś z całej siły. Chłopak jęknął z bólu i upadł na bok, dzięki czemu szybko wyrwałaś mu nóż i usiadłaś na nim. Przyłożyłaś ostrze do jego szyi i chwyciłaś za nadgarstki, ciągnąc je do siebie, aby czarnowłosy nie mógł nimi poruszać. Początkowo chłopak był zdziwiony tym, że teraz on stał się ofiarą, ale już po chwili na jego twarz wpełznął pewny siebie uśmieszek.
- Piękna i niebezpieczna - podniósł głowę, którą przybliżył do Twojej - szalona kombinacja, ale podoba mi się.
- A mi nie! - Krzyknęłaś przerażona pustką, która zionęła z jego oczu.
                Chciałaś poruszyć ostrzem, ale chłopak objął Cię nogami i przerzucił pod siebie.
- Tutaj to ja jestem górą, skarbie - zaśmiał się i podniósł, po czym szybko wyskoczył przez okno.               Wstałaś roztrzęsiona i na drżących nogach doszłaś do łóżka, na które usiadłaś i objęłaś dłońmi głowę, próbując oswoić się z tą dziwną sytuacją.
             Cóż Wasze pierwsze spotkanie nie należało do najbardziej romantycznych, ale chociaż było oryginalne.
- [Reader]!
              Westchnęłaś i udałaś się do salonu, gdzie zastałaś Jeffa. Nie wspominałam, że mieszkanie razem? Nie? To teraz już wiesz. Chłopak przyszedł do Ciebie dzień po swoim ,,napadzie" i przyparł Cię do ściany. Tym razem obyło się bez noża. Czarnowłosy ze szczenięcymi oczami prosił Cię o tymczasowego lokum, a Ty musiałaś się zgodzić. Czasami Twoje serce jest aż za duże, przez co potem pomagasz takim osobom jak Jeff.
- Co znowu chcesz? - Zapytałaś znudzona, gdyż miałaś już dosyć robienia za służącą.
- Zrób mi coś do jedzenia - rozkazał władczym tonem.
- Sam sobie zrób! - Warknęłaś i podeszłaś do siedzącego chłopaka.
             Czarnowłosy trzymał w jednej ręce magazyn z roznegliżowanymi kobietami, zaś w drugą pocierał swoje krocze.
- Są sztuczne - wyszeptałaś, pochylając się nad nim od tyłu.
- Co?! - Podskoczył oburzony - Nie znasz się na tym!
- Jakbyś nie wiedział sama mam piersi - chwyciłaś się za wymienione miejsce.
- Są za małe, żeby nazywać je cyckami - wytłumaczył, niszcząc Twój humor.
- To miseczka [nie wiem jaką masz, więc wstaw sobie XD]!
- Jasne - odparł z widocznym sarkazmem - Nie zobaczę, nie uwierzę - spojrzał na Ciebie, uśmiechając się bezczelnie.
- Musiał byś sobie zasłużyć - fuknęłaś zezłoszczona.
- Wydaje mi się, że już dawno sobie zasłużyłem - odparł, machając w powietrzu Twoim pamiętnikiem - Naprawdę uważasz, że seksownie wyglądam w samym ręczniku, owiniętym wokół bioder?
- Oczywiście, że nie! - Wykrzyknęłaś nieco za szybko.
- Kłamiesz, skarbie - przejechał językiem po wargach i wstał z kanapy.
             Jeff szybko do Ciebie doskoczył i wpił w Twoje usta. Może i byłaś początkowo zszokowana, ale dosyć szybko odwzajemniłaś pocałunek. Chłopak objął Cię w talii, zaś Ty wplątałaś dłoń w jego krucze włosy, pociągając za nie, doprowadzając tym samym mordercę do jęków.
- Za długo na to czekałem [Reader] - wyszeptał odrywając się od Twoich ust i podnosząc Cię za biodra - O wiele za długo - przyssał się do Twojej szyi, pozostawiając po sobie czerwone ślady.
             Czarnowłosy zabrał Cię do Twojej sypialni i posadził na łóżku. Odszedł od Ciebie na kilka kroków i zaczął się powoli rozbierać. Najpierw zdjął z siebie bluzę, ukazując Ci swój nagi tors. Poczułaś jak cieknie Ci ślinka, więc szybko oblizałaś usta, wpatrując się w ponętne ruchy chłopaka. Jeff pozbył się swoich spodni, zciągając je z bioder, którymi cały czas poruszał. Chwycił się za krocze i wypchnął miednicę do przodu, głośno przełknęłaś, widząc zamglony wzrok czarnowłosego.
- Teraz Twoja kolej skarbie - podszedł do Ciebie i zerwał z Ciebie koszulkę.
             Pisnęłaś zakrywając swoje piersi, okryte tylko koronkowym stanikiem. Jeff uśmiechnął się przebiegle i pchnął Cię na łóżko, dzięki czemu szybko pozbył się Twoich spodni.
- Poczekaj chwilę - wyszeptałaś, chwytając ukochanego za szyję i przyciągając do siebie.
- Coś się stało? - Zapytał - Bo wiesz - złapał Twoją dłoń i położył na swoim kroczy - On raczej nie chce czekać.
             Zaczerwieniłaś się i przytuliłaś do torsu Jeffa, aby nie zobaczył Twoich zarumienionych policzków. Czarnowłosy ucałował Twoje włosy i odpiął zapięcie stanika, po czym zdjął z Ciebie zbędny materiał. Pchnął Cię na łóżku, przypierając swoim ciałem, po czym przyssał się do Twoich piersi. Lizał je i podgryzał, wpatrując się w Twoje [kolor] oczy. Zakryłaś dłonią usta, wstydząc się odgłosów, które z siebie wydawałaś.
- Nie wstydź się - odkrył Twoje wargi i wpił się w nie - za chwilę będziesz piszczeć jeszcze głośniej.
             Jeff pozbył się Waszej bielizny i chwycił Cię pod kolanami, zakładając sobie Twoje nogi na barki. Rozwarł Twoje uda i scałował każdy fragment skóry, aż dotarł do Twojej kobiecości. Włożył w Ciebie język i poruszał nim w przód i w tył. Jęczałaś zaciskając się na języku chłopaka, który sam nie mogąc wytrzymać, odsunął się od Ciebie i od razu włożył w Ciebie dwa palce, a po chwili poruszał już trzema.
- Ciesz się, że postanowiłem jednak Cię przygotować na mego potwora - uśmiechnął się łobuzersko - Kocham kiedy się tak wijesz - wpił się w Twoje usta.
              Jeff zastąpił palce swoim członkiem, wchodząc w Ciebie jednym, gwałtownym ruchem. Krzyknęłaś w rozchylone usta czarnowłosego, który dotknął swoim czołem Twojego.
- Cii - wyszeptał - za chwilę przestanie boleć.
              Troska u Jeffa była czymś nowym. Z reguły traktował Cię jak służącą. Żadno zdarzało mu się pomóc Ci w czymkolwiek, a co dopiero mówić o martwieniu się Twoim stanem. Chłopak zlizał Twoje łzy i zaczął się powoli poruszać, zważając na Twoją reakcję. Z każdym piskiem bólu Jeff zatrzymywał swoje biodra i wpatrywał się w Twoje oczy, próbując dostrzec oznaki cierpienia.
- Możesz się poruszać - wystękałaś, czując jak męskość chłopaka wypełnia Twoje wnętrze.
              Czarnowłosemu nie było trzeba drugi raz powtarzać i od razu zaczął wchodzić w Ciebie. Jednak tak jak poprzednio każdy jego ruch był delikatny i precyzyjny.
- Weź się trochę postaraj - fuknęłaś znudzona.
- Co?! Próbuję być delikatny!
- To nie próbuj! Pośpiesz się, bo w końcu zasnę i nic nie będzie - wyszeptałaś.
                Niemal od razu biodra chłopaka cofnęły się, a po chwili pchnęły do przodu, przez co męskość Twojego ukochanego brutalnie w Ciebie weszła. Jęknęłaś, łapiąc bruneta za włosy i ciągnąc do swojej twarzy. Sapaliście w swoje rozchylone usta, wpatrując się w swoje oczy.
- Jesteś piękna i bez moich poprawek - wyszeptał - Myślę, że zgodzisz się zostać moją dziewczyną.
- Nie wiem - wyjąkałaś - później o tym pomyślę.
               Jak na zawołanie chłopak zatrzymał swoje biodra i unieruchomił Cię tak, abyś nie mogła poruszać miednicą.
- Teraz pomyślisz.
- Nie. Pośpiesz się Jeff - wyszeptałaś - niedługo dojdę.
- Najpierw to powiedz - przyparł Cię jeszcze mocniej do łóżka.
- W porządku! - Fuknęłaś - Będę Twoją dziewczyną! Zadowolony?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - uśmiechnął się i wpił w Twoje usta.
             Tak jak mówiłaś doszłaś już po kilku pchnięciach czarnowłosego. Zacisnęłaś się na męskości Jeffa, doprowadzając go na szczyt rozkoszy.
- Kocham Cię - wyszeptałaś, kładąc się na torsie chłopaka - Nawet kiedy zachowujesz się jak ostatni dupek.
- Za to na mnie lecisz, skarbie - zarechotał i objął Cię w pasie, przytulając do siebie - I nie pozwolę, aby coś w tym temacie się zmieniło. Jesteś tylko moja.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Znowu z opóźnieniem :( Przez kolejny tydzień nie będzie shotów :( Jadę do Zakopanego (to się odmienia?) i raczej nie będę mieć czasu na napisanie czegokolwiek. Znając moich rodziców to prędzej umrę ze zmęczenia latając po górach niż odpoczywać w domku :( ALE nie mówię, że nie będę myśleć nad scenariuszami :) Wracam dopiero 20, więc życzę miłego odpoczynku od moich niedorobionych historii XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro