I kto tu jest dziewczynką? cz.2/2
Character: Syo Kurusu
Chciałaś jeszcze trochę podroczyć się z chłopakiem, ale przerwał Wam dźwięk alarmu. Z oddali słyszeliście paniczne krzyki i jęki. Blondasek złapał Twoją dłoń i opuściła sklep biegnąc z Tobą w stronę wyjścia. Co chwilę spoglądał w Twoją stronę sprawdzając, czy nic Ci nie jest. Zdyszani dotarliście do drzwi budynku i schowaliście się we wgłębieniu ściany, aby nikt Was nie zgniótł. Nagle coś zawibrowało Ci w kieszeni. Wyjęłaś telefon sprawdzając wiadomość.
,,Nie masz za co dziękować [Reader]. Wiesz, że włączenie alarmu wcale nie jest takie trudne? A teraz bądź grzeczną owieczką i zaproś Syo do domu.''
Ren
- Chyba powinniśmy iść oddać Twoją sukienkę – rzekłaś wskazując na obecny ubiór blondaska.
- Chyba masz rację, ktoś musiał specjalnie włączyć alarm – wyszeptał spoglądając w stronę policjantów, którzy próbują uspokoić przerażony tłum.
Wróciliście do sklepu, ale niestety okazało się, iż dzisiaj będzie już nie czynny. Postanowiliście wrócić tutaj jutro. Na szczęście przed ucieczką udało Ci się zabrać torbę z Twoją sukienką, za którą uprzednio chłopak zapłacił. Kurusu nie był zadowolony z faktu przejścia przez miasto w ,,damskich fatałaszkach''(dop. aut. Zostawił ubrania w sklepie XD), dlatego za radą Rena zaprosiłaś go do siebie. Syo bez zastanowienia przystał na Twoją propozycję. Kiedy już przekroczyliście próg Twojego domu zaprowadziłaś go do salonu i zaproponowałaś zimną/y [napój np. cola, sok]. Chłopak usiadł na kanapie włączając telewizor, a ty udałaś się do kuchni przygotować wam napoje i przekąski. Zdecydowałaś się zrobić kanapki z [szynką, serem], które tak uwielbiałaś. Spojrzałaś na siedzącego niebieskookiego i wystukałaś szybkiego sms'a z podziękowaniami do Rena. Zabrałaś tackę i ruszyłaś w stronę pokoju dziennego. Wraz z Syo pogrążyliście się w rozmowie dotyczącej Gali Młodych Talentów.
- Właściwie, dlaczego zaprosiłeś akurat mnie? – zadałaś chłopakowi pytanie, które od dłuższego czasu Cię ciekawiło.
- Nie ma konkretnego powodu – odrzekł drapiąc się po karku – po prostu stwierdziłem, że świetnie nadajesz się do towarzystwa. Lubię Cię [Reader], więc postanowiłem Cię zaprosić. Wydaje mi się, że tak postępują przyjaciele, prawda? – zapytał lekko przekrzywiając głowę, co spowodowało, że stał się jeszcze bardziej uroczy.
Byłaś bliska płaczu. Nie takiej odpowiedzi się spodziewałaś, nie sądziłaś, że może Cię aż tak bardzo zranić. Czułaś jak boleśnie zaciska Ci się gardło, a do oczu napływają słone łzy. Przymknęłaś powieki przypominając sobie Wasze pierwsze spotkanie.
Siedziałaś właśnie w parku czytając ulubioną książkę. Uwielbiałaś ją za ciekawą fabułę i niespodziewane zwroty akcji, ale było coś jeszcze. Dała Ci ją na urodziny Twoja mama kilka dni przed jej śmiercią. Zmarła na raka. Od pogrzebu minął ponad rok, ale Ty nadal nie mogłaś otrząsnąć się z żałoby. Za bardzo ją kochałaś.
- Hej Kitty. Co porabiasz tutaj sama? Nie boisz się, że napadnie na Ciebie jakiś seksowny kocur? – zapytał wysoki brunet przysiadając się do ciebie i próbując objąć Cię ręką w pasie.
- Proszę zostaw mnie – wyszeptałaś przerażona. Nie miałabyś tyle sił, żeby go od siebie odepchnąć, a co dopiero uciec z jego stalowego uścisku, którym Cię obdarzył.
- Nie musi się o nic martwić. Jeżeli coś będzie jej zagrażać zagryzę tego kocura – warknął jakiś przechodzień.
Podniosłaś [kolor] oczy i ujrzałaś młodego blondwłosego chłopaka w mundurku Akademii Saotome. Chłopak obdarzył wściekłym spojrzeniem Twojego napastnika. Nigdy byś nie pomyślała, że istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia.
- Widzę, że masz już swojego wiernego kundla – zaśmiał się i wycelował cios w stronę Twojego obrońcy.
Momentalnie polepszył Ci się humor. Uśmiechnęłaś się przebiegle do Syo.
- Wiesz, wyglądasz jak mała, urocza D-Z-I-E-W-C-Z-Y-N-K-A – specjalnie przeciągnęłaś ostatni wyraz widząc groźną minę chłopaka.
- Zaraz Ci pokażę kto tu jest dziewczynką – warknął i rzucił się na Ciebie.
POCZĄTEK +18
Usta Kurusu naparły na Twoje i rozpoczęły gorące tango, które przyprawiło Cię o dreszcze. Czy właśnie spełniło się Twoje marzenie? Czy to może jest sen? Oddałaś pocałunek z taką samą intensywnością co blondyn. Czułaś ja wkłada zimne dłonie pod Twoją koszulę i sunie nimi wzdłuż kręgosłupa. Jęczysz przepełniona nowymi doznaniami. Syo przerywa pocałunek sadzając Cię sobie na kolana i zdejmując Twoją [kolor] koszulkę. Oplatasz go nogami w pasie, na co on łapie Cię za pupę i prowadzi po schodach w poszukiwaniu sypialni. Przed drzwiami rozsuwasz jego sukienkę, która opada bezszelestnie na podłogę. Ponownie łączycie usta kładąc się na wygodnym łóżku. Kurusu delikatnie całuje Twoją szczękę, kierując się coraz niżej i niżej. Zassał skórę Twojej szyi, przez co z ust wydobył Ci się zduszony jęk. Chłopak polizał zaczerwienione miejsce łagodząc lekki ból, by potem dmuchnąć na nie zimnym powietrzem. Czułaś ciepło kumulujące się w dole brzucha. Chciałaś już zdominować sytuację i sprawić choć trochę przyjemności ukochanemu, ale ten zassał stwardniały już z podniecenia sutej Twojej lewej piersi. Ponownie jęknęłaś i poruszyłaś biodrami czując dziwny napór. Złapałaś Kurusu za łokcie i zamieniłaś się z nim miejscami. Zaczęłaś wyzywająco poruszać pupą widząc zamglone z podniecenia niebieskie oczy wwiercające się w Twoją osobę. Zrobiłaś kilka malinek chłopakowi przyprawiając go o ciche jęki. Niestety nie dane było Ci dłużej pozostać w takiej pozycji. Teraz chłopak zdejmował Twoją [kolor] bieliznę, po czym pozbył się również swoich bokserek. Ułożył się między Twoimi rozłożonymi nogami i zaczął stymulować palcem łechtaczkę. Jęczałaś z podniecenia. Poczułaś wspaniały ucisk kiedy Kurusu wypełnił Cię swoim palcem, delikatnie nim poruszając. Pocałował Twoje usta przygryzając dolną wargę i prosząc o dostęp, który mu bezzwłocznie dałaś. Kiedy Wasze języki zaczęły dziki taniec o dominację poczułaś jak chłopak dokłada drugi palec, potem trzeci poruszając nimi w coraz to szybszym tempie.
- Mogę? – wychrypiał z podniecenia – błagam [Reader] dłużej bez Ciebie nie wytrzymam.
Nie odpowiedziałaś mu, dotknęłaś tylko jego członka, sunąc palcami od podstawy do czubka. Czułaś, że jest tak samo gotowy i spragniony jak Ty. Nie miałaś żadnych wątpliwości. Pokiwałaś głową na znak zgody. Blondyn złapał Twoje nadgarstki i podniósł nad Twoją głowę. Po chwili poczułaś lekkie ukłucie. Syo widząc grymas bólu złączył Wasze wargi, próbując odwrócić Twoją uwagę. Początkowo poruszał się powoli dając Ci czas na przyzwyczajenie się do nowego uczucia. Już po chwili czułaś wyłącznie przyjemność. Zaczęłaś coraz głośniej jęczeć podobnie jak niebieskooki, który przyśpieszył swoje ruchy. W dole brzucha ponownie zaczęło kumulować się ciepło informujące, o tym, że jesteś już prawie ,,na szczycie''.
- Syo j-ja już – wyjęczałaś nie mogąc logicznie sklecić zdania.
- Wiem [R-reader] ja też – wysapał przymykając oczy.
KONIEC +18
Już po chwili poczuliście spełnienie. Kurusu bezwładnie opadł na łóżko przytulając Cię do swojej mokrego brzucha. Ucałowałaś jego lekko widoczne mięśnie na co on zmęczony jęknął.
- [Reader] teraz już wiesz kto rządzi w tym związku – wyszeptał przecierając spocone czoło.
- Z-związku? – wydukałaś kreśląc skomplikowane wzory na jego klatce piersiowej.
- Już dawno chciałem Cię poinformować, że jesteś moja, ale nie było okazji. A teraz zapamiętaj. Tylko ty, jesteś słodką dziewczynką – pochylił się i ucałował Twoje wargi – moją słodką dziewczynką.
Więc zamówienie na Syo zrealizowane! Pierwsze moje zlecenie :) Druga część ma 1099 słów, przyznam że początkowo myślałam, iż one shot wyjdzie strasznie krótki niestety albo i stety się pomyliłam (cały ma ponad 2 000 wyrazów). Robaczki moje jak się Wam podobało? Na moją obronę mogę tylko powiedzieć, że to mój pierwszy lemon XD. Mam nadzieję, że udzie w tłumie :) pozdrawiam widzimy się za 2-3 dni.
Katnho
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro