BlackGame
Character: Kenma Kozume
Weszłaś do karczmy, szukając zakapturzonego mężczyzny, który kilka godzin temu zlecił Ci zlikwidowanie gniazda potworów, zabijających ostatnio coraz to więcej ludzi. Podeszłaś do starego karczmarza z białymi włosami i długą, szarą brodą. Pomachałaś dłonią, dając mu znak, aby nalał Ci do kufla miodu pitnego. Starzec zaprzestał wycierania szmatką butelki alkoholu i odwrócił się do Ciebie tyłem, aby znaleźć półkę z Twoim zamówieniem. Wyciągnęłaś z kieszeni monety i zapłaciłaś za miód, który po chwili zniknął w Twym brzuchu.
- Widziałeś gdzieś BlackGame'a? - Zapytałaś, kiwając głową w stronę karczmarza.
- Chwilę temu szukał jakiegoś łowcy - wzruszył ramionami - więcej nie wiem, ale często tu przychodzi. Możesz spróbować zapytać Mikaru - wskazał palcem na czarnowłosego elfa, stojącego w kącie pomieszczenia.
Podziękowałaś za pomoc i ruszyłaś ku chłopakowi. Jednak podczas Twojej krótkiej wędrówki ktoś złapał Cię za ramię. Napastnik pociągnął Cię w kierunku wnęki w ścianie, ukrywając Was przed wzrokiem każdego obecnego w karczmie. Początkowo szarpałaś się ze wszystkich sił, ale po chwili zrozumiałaś, że nie ma to sensu i przestałaś się opierać.
- Czego chcesz - warknęłaś zdenerwowana zaistniałą sytuacją.
- Jeżeli podejdziesz do Mikaru zginiesz - wyszeptał, nie zdejmując ręki w czarnej rękawiczce z Twojego podbródka.
- Czemu? - Wystraszyłaś się.
- Poszukuje mnie - odrzekł, mocniej przyciskając Cię do siebie - poszukuje BlackGame'a.
Nie wiedziałaś co powiedzieć. Odwróciłaś się, aby spojrzeć na napastnika. Zobaczyłaś młodego chłopaka (mogłaś to stwierdzić po głosie) ubranego w czarny kostium skrytobójcy oraz w tego danego koloru kaptur, który zakrywał jego twarz.
- Chciałam tylko odebrać nagrodę za wykonane zlecenie - westchnęłaś zakłopotana bliskością chłopaka.
- Niestety musimy porozmawiać o tym później - kiwnął głową na grupę mężczyzn wchodzących do środka karczmy.
Poszedł do nich czarnowłosy elf - Mikaru, który po chwili zaczął gwałtownie gestykulować rękami. Wszyscy mężczyźni jak jeden mąż, odwrócili się w Waszą stronę, patrząc na Was spod przymrużonych brwi. BlackGame chwycił Cię za łokieć, ciągnąc w stronę zaplecza gospody. Wbiegliście do pomieszczenia, zamykając drzwi i podstawiając pod klamkę krzesło.
- To ich na chwilę zatrzyma - rzekł Zakapturzony, pchając Cię w stronę dziury w podłodze.
Zdążyliście zejść ukrytym przejściem, a do pomieszczenia wtargnęli rozwścieczeni wojownicy. Chłopak ciągnął Cię w głąb ciemnych korytarzy, przez co nic nie mogłaś dostrzec. Postanowiłaś mu zaufać i zdać się na niego. Przez kilkanaście minut błądziliście w mroku, aż w końcu natrafiliście na wnękę w podłożu, wpadając do rzeki. Wypłynęłaś, gwałtownie łapiąc powietrze i szukając swojego towarzysza.
- Black..khhh...Game...ghhk! - próbowałaś krzyczeć, ale woda z powodzeniem Ci to utrudniała.
Machałaś szybko kończynami, chcąc utrzymać się nad taflą. Przymknęłaś zmęczone oczy, chcąc wreszcie odpocząć i dać się ponieść wodzie. Już miałaś się cała zanurzyć, ale nagle poczułaś szarpnięcie ku górze. W szybkim tempie zostałaś wciągnięta na ramię chłopaka, który za wszelką cenę próbował Cię uratować.
- Jesteś cała? - Zapytał, z trudem utrzymując Was oboje na tafli rzeki - o nie - wyszeptał przerażony.
Ostatkiem sił zwróciłaś wzrok w miejsce, w które wpatrywał się BlackGame. Nie wiedziałaś czy płakać, czy się śmiać z Waszego pecha. A mianowicie przed Wami rzeka kończyła się wielkim, nie to za mało powiedziane, olbrzymim, gigantycznym wodospadem. Próbowaliście, a właściwie skrytobójca próbował znaleźć coś, aby zatrzymać się i nie doprowadzić do Waszej nieuchronnej śmierci. Zapieraliście się nogami, ale nic to nie dawało. Tak samo było z próbą płynięcia w przeciwną stronę wodospadu.
- Jeżeli nie przeżyjemy - wychrypiał chłopak - to wiedz, że byłaś dla mnie ważną osobą.
Chciała zapytać co to ma znaczyć, ale zanim zdążyłaś otworzyć usta dotarliście na skraj rzeki. Zamknęłaś oczy, przytulając się do BlackGame'a i całując go w mokry policzek. Nie chciałaś zginąć, miałaś jeszcze tyle do zrobienia. Czułaś jak spadacie w bezkresną pustkę, wiedziałaś że niedługo umrzecie. Z zawrotną prędkością wpadliście do wody, w której straciliście przytomność.
Mozolnie otwarłaś szczypiące oczy, przecierając dłonią powieki. Delikatnie przeniosłaś się do pozycji siedzącej i zaczęłaś szukać skrytobójcy. Chłopak leżał nieprzytomny na brzegu. Wstałaś na tyle szybko na ile pozwolił Ci Twój stan. Przykucnęłaś obok BlackGame'a i odwróciłaś go na plecy, słysząc jak cicho jęczy z bólu. Zerknęłaś na ślady krwi i spostrzegłaś, iż Twój zleceniodawca jest rany w łydkę. Zranienia nie było duże, ale i tak mogła wdać się infekcja. Powiedziałaś chłopakowi, że zaraz wrócisz i ruszyłaś w stronę lasu. Chwilę wędrowałaś, przyglądając się pniom starych dębów, gdzie często rosły jesionki. Byłaś strasznie szczęśliwa, kiedy wreszcie je odnalazłaś. Szybko pobiegłaś do rannego, ignorując pulsujący ból stłuczonych w miejsc. Ponownie przykucnęłaś przy chłopaku, zrywając z jego łydki czarne spodnie. Nie zważałaś na jęki, przykładałaś BlackGame'owi niebieskie listki do krwawiącej rany. Na koniec zdjęłaś z szyi [kolor] chustę i zawiązałaś ją na rozcięciu poszkodowanego.
- Jesionka powinna zapobiec wdaniu się infekcji i szybkiej wyleczyć ranę - wyszeptałaś, przykładając dłoń do czerwonego policzka chłopaka.
- D-dziękuję - wyjąkał bardziej się czerwieniąc - zapomnij o tym co mówiłem zanim spadliśmy z wodospadu.
Pokiwałaś głową i chwyciłaś BlackGame'a za ramię, pomagając mu wstać. Razem szliście przez las, uważając na wszelkie wystające korzenie drzew i kamienie. Nie chciałaś, aby skrytobójca potknął się i narobił sobie więcej szkód. Niestety po kilkunastu minutach zdecydował się na samodzielne chodzenie, co niezbyt Ci się podobało, głównie dlatego, że nie mogłaś dotykać jego ciała. Chłopak stwierdził, że najlepiej będzie jak udacie się do jego domu. Podróż trwała prawie cały dzień. Był już chłodny, wietrzny wieczór, kiedy przekroczyliście próg mieszkania BlackGame'a. Skrytobójca wskazał Ci miejsce przy stole i zaparzył dla Was herbaty z [może być z dodatkiem np. cytryna]. Swobodnie rozmawialiście, popijając ciepły napój.
- Nie mogę uwierzyć, że Ambit (karczmarz) pokierował Cię do Mikaru - pokręcił głową - i jak mógł zbudować piwnicę nad podziemną rzeką - zaśmiał się uroczo.
Zachichotałaś cicho, zwracając uwagę chłopaka. BlackGame zbliżył się do Ciebie i delikatnie ucałował Twoje wargi. Początkowo myślałaś, że to jakiś żart, ale kiedy złapał Cię niepewnie w talii i delikatnie do siebie przycisnął, to już wiedziałaś że chcesz tego pocałunku. Chwyciłaś w dłonie zarumienione policzki chłopaka, napierając na spragnione wargi skrytobójcy. Jęknęliście, kiedy musnęliście się koniuszkami języków. Oddaliście się przyjemności, nie zważając na otaczający Was świat.
- A co my tu mamy - zaśmiał się czyjś ohydny głos.
Oboje jak na zawołanie odwróciliście zaczerwienione twarze w kierunku przybysza. W drzwiach stał nie kto inny jak zadowolony Mikaru. BlackGame rzucił się na mężczyznę, próbując zranić go sztyletem z zatrutym ostrzem. Nie wiedziałaś co zrobić, zgubiłaś swoją broń, spadając z wodospadu. Pobiegłaś do kuchni mając nadzieję, że znajdziesz tam coś ostrego. Szukałaś po szafkach, ale nic nie spełniało Twoich wymagań. Nagle ktoś złapał Cię w talii. Byłaś pewna, że jest to Twój zleceniodawca, więc z uśmiechem na ustach odwróciłaś się do przybysza. Jednak strasznie się myliłaś. Napastnik uderzył Cię, przez co odleciałaś na drugi koniec pomieszczenia, głośno uderzając w ścianę. Wszystko wirowało i nie mogłaś dostrzec elfa, który celował w Ciebie zatrutym shurikenem. Wtem usłyszałaś krzyk Mikaru i poczułaś jakiś ciężar, który na Ciebie upadł. Zamrugałaś kilka krotnie dzięki czemu wyostrzył Ci się obraz. Przed Tobą leżało zakrwawione ciało elfa, zaś na nogach zobaczyłaś BlackGame'a. Chłopak musiał Cię uratować przed zatrutym shurikenem, który wystawał z jego klatki piersiowej.
- Czemu to zrobiłeś - załkałaś, masując policzek skrytobójcy.
- Nigdy bym nie pozwolił, aby coś Ci się stało [Reader] - wychrypiał, wycierając kciukiem Twe łzy - Niestety nie mam pieniędzy, aby zapłacić Ci za zadanie, ale możesz wziąć wszystko co chcesz.
- Chcę - ponownie załkałaś - Ciebie BlackGame - wyszeptałaś napierając twarzą na dłoń chłopaka - Chcę się z Tobą spotkać w realnym świecie.
- Dzisiaj - wyszeptał, dławiąc się krwią wypływającą z jego ust - w kawiarni ,,Chici Cafe" o 16:00.
Ledwo dosłyszałaś słowa konającego kompana. Przytuliłaś się do ciała BlackGame'a, czując jak opuszcza go duch. Umarł.
Zdjęłaś [kolor] hełm, pozwalający Ci sterować Twoje postacią w grze ,,The Last Light" i uśmiechnęłaś się wiedząc, iż dzisiaj spotkasz swojego ukochanego. Spotykasz Kenmę Kozume, BlackGame'a - chłopaka, od którego przyjęłaś zlecenie, tylko po to aby ponownie się z nim spotkać. Byłaś tylko ciekawa jak zareaguje na wieść, że grał właśnie z Tobą. Nie mogłaś doczekać się szesnastej, ale umówione spotkanie niech pozostanie Waszą słodką tajemnicą.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co o tym myślicie? Emm... sorki, że dopiero teraz dodaje rozdział, ale miałam powód! <uśmiecha się nerwowo, martwiąc się Waszą reakcją> Ciężko mi się było za to zabrać, w sumie nie wiem czemu :( ale ważne, że rozdział jest :)
A zmieniając temat ... jakie byście chcieli najbardziej anime, postacie w grze visual novel. Niedługo się za nią zabieram, ale nie mogę się się zdecydować czy zrobić kilka oddzielnych czy lepiej wziąć kilka postaci i umieścić je w jednej grze. W sumie HQ i Knb nie wyklucza się nawzajem, przecież w jednej szkole może być zespół i koszykarski i siatkarski. Pomóżcie T_T
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro