Wilbur x Quackity
napiszcie mi czy oni są ok z tym że ich shipują
Pisałxm to po ich wspólnym strimie z picia wina, napisałxm co by się stało gdyby Will nie rozlał wina.
pov. Quackity
-Uważasz że jestem przystojny?- Zapytał wyższy
Podał mi mikrofon
-Tak- powiedziałem
-W takim razie- wstał i przybliżył się do mnie
Jego ręce ułożył po obu stronach mojej głowy, opierał się o oprarcie mojego krzesła. Moje ręce leżały po obu bokach jego bioder.
Nasze twarze były tak blisko siebie. Jego oczy były wpatrzone w te moje. Tak bardzo chciałabym go teraz pocałować... Chciałbym, żebyśmy tak zostali, w takiej pozycji. Ale niestety
-Okeeej- powiedział Soot i odszedł ode mnie
-To było...- zacząłem czerwony
-Podniecające- powiedział, oboje byliśmy pijani, on mniej, ponieważ ma mocniejszą głowę
-Tak- powiedziałem robiąc się bardzej czerwony
-Uuuu Alex się podniecił- powiedział biorąc kolejnego łyka wina
-Przy tobie nie da się powstrzymać- zaśmiałem się
*Time skip* po live
Leżeliśmy już w łóżkach, Wilbur w swoim łóżku, a ja na ziemi, na materacu zaraz obok niego.
Starszy siedział w telefonie, ja próbowałem zasnąć. Moją głowę zajmuje cały czas sytuacja z liva. Naprawdę chciał go wtedy pocałować...
-Słyszysz mnie?- usłyszałem jego głos
-co?
-Pytam czemu nie śpisz- zapytał
-Nie mogę przestać myśleć o- tu przerwałem, nie powiem mu tego przecież
-Po prostu nie mogę przestać myśleć- powiedziałem szybko
-Sytuacja z liva?- zapytał
-Co?- niedowierzałem
-Też o tym myślę... Alex?- powiedział spokojnie
-no..
-też chciałeś mnie pocałować?- zapytał
-ja... tak trochę... - powiedziałem cicho
Will się zaśmiał.
Jestem żałosny, prawda?
-Nie ważne, zapomnij o tym, to przez alkohol- powiedziałem szybko i obróciłem się na bok
-Alex...
-daj mi spać, proszę- mówiłem błagalnie
-Mogę Cię teraz pocałować? Jestem trzeźwy- powiedział
Moje serce się na chwilę zatrzymało. Mówi poważnie?
-Ja... kurwa Will nie żartuj sobie ze mnie, to nie jest śmieszne...
-Mówię serio, to jak?
-Idę do łazienki- wstałem i wyszedłem z pokoju
Wszedłem do toalety i zakluczyłem się. Popatrzyłem w lustro. Moje policzki są lekko różowe. Obmyłem twarz wodą i wyszedłem z pomieszczenia.
Kiedy byłem już na korytarzu ktoś chwycił za moje nadgarstki i przyszpilił mnie do ściany.
-Alex kurwa proszę... Ja nie mogę przestać o tobie myśleć, i nie od dziś, kurwa kocham cię!- krzyknął i puścił moje ręce
-Mówisz poważnie?- zapytałem patrząc mu w oczy
-Kurwa, a brzmie jakbym żartował?!
Nie odpowiedziałem nic tylko musnołem jego usta, jest wyższy wiec stałem na palcach.
oddaliłem się od niego i popatrzyłem mu w oczy
-Przepraszam ja- przerwał mi wpijając się w moje usta
Will znów przyparł mnie do ściany, uśmiechając się przez pocałunek. Widział, że ledwo juź utrzymuje się na moich nogach wiec złapał za moje uda i podniósł mnie. Moje ręce oplotłem wokół jego szyji.
Kiedy się w końcu od siebie oderwaliśmy powiedziałem.
-Też Cię Kocham Will...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro