Sasori x Reader
Legenda:
[N/W] - Nazwa Wioski
[I/N] - Imię, Nazwisko
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czekałaś właśnie w jednej z kawiarenek, która specjalizowała się w dango. Uwielbiałaś tę słodycz i czekając na swojego przyjaciela, Deidarę, postanowiłaś zamówić sobie kilka tych pyszności.
Po 25 kuleczce straciłaś cierpliwość, ze złą miną zapłaciłaś kelnerce i z gniewem namacalnym w powietrzu, wyszłaś z raju.
Minęłaś pierwszą ulicę w [N/W] i usłyszałaś zza rogu bardzo znajomy głos.
-Deidara... - Spojrzałaś na przyjaciela spod byka, zaciskając pięść, podeszłaś do niego, ale w mig się opamiętałaś gdy zauważyłaś jak blondyn chowa się za marionetką. - A ty, to...? - Uniosłaś zaciekawiona brew.
-Sasori, nowy członek Akatsuki.
-T-Tak, to właśnie jego chciałem Ci przedstawić, hm. Przepraszam, że się spóźniłem [I/N]-chan... - Na policzkach Deidary pokazały się urocze rumieńce.
-Nic się nie stało. - Westchnęłaś pod nosem lekko załamana, odwróciłaś się w stronę Sasori'ego. - Miło mi Ciebie poznać, jestem [I/N]. - Uśmiechnęłaś się przyjaźnie w jego stronę, o dziwo nie otrzymałaś żadnego miłego słowa, a tylko przytaknięcie "głową". - Ten... Ymm... - Z tej zawstydzającej sytuacji wybawił was Deidara.
-No to może przejdziemy się? - Uśmiechnął się szeroko i objął Ciebie ramieniem.
-Jasne, czemu nie.
-W kierunku bazy, hm! - Przytaknął wesoło. - No to w drogę!
Z niezadowoleniem Sasori powędrował razem z wami, mrucząc pod nosem.
[Time Skip]
-A! Zapomniałem wspomnieć, Sasori no Danna, wiesz że [T/I]-chan specjalizuje się w marionetkach, hm? Ma nawet własny warsztat w bazie. - Wyszczerzył się chłopak. - Niestety jako sztukę postrzega... marionetki, hm.
-Poznałem Ciebie kilka godzin temu, a już mam dość, baka. - Zwrócił się w twoją stronę. - To prawda?
-Tak, obecnie ulepszam jedną z marionetek tak, by mogła używać medycznego jutsu.
-Interesujące, a na jakim etapie procesu jesteś? - Zaciekawiony nie spuszczał z Ciebie wzroku.
-Jestem na etapie próbnych treningów. - Pomyślałaś, że teraz twoja kolej na zadanie pytania. - Ile marionetek stworzyłeś?
-298, posiadam nawet kilku Kage.
-Wow, niezwykłe, ja w swoim życiu stworzyłam 239 marionetek, mam tylko dwóch Kage i kilku Jōnin'ów z różnych wiosek.
Deidara najwyraźniej zezłoszczony brakiem uwagi stworzył dwa ptaki z gliny, które zaraz zmieniły diametralnie swój rozmiar.
-Wracajmy do bazy, bo Pain się zdenerwuje.
-Okej, dokończymy rozmowę później, zgoda? - Uśmiechnęłaś się szeroko w stronę mężczyzny i wsiadłaś na ptaka, na którym siedział już blondyn. Chłopak uśmiechnął się zwycięsko i wystartował, zaraz po nim ruszył Sasori.
[Time Skip]
Po przybyciu na miejsce postanowiłaś kontynuować swoją rozmowę z mężczyzną. Przeprosiłaś Deidarę za zapomnieniu o nim podczas spaceru. Artysta uśmiechnął się czule i pocałował Ciebie w czoło - gest, który u was oznaczał wybaczenie.
Nawet nie wyczuliście chakry Sasori'ego, który o mało nie wyskoczył z marionetki i nie wszczął bójki z twoim przyjacielem. Sam nie wiedział czemu, był lalką - sztuką, a one nie czują emocji.
Przecież jego emocje już dawno umarły...
Czerwonowłosy uspokoił się, zignorował uczucia i ze spokojem podszedł do was.
-Mogłabyś mi pokazać swoją pracownię? I czy możemy dokończyć swoją rozmowę? - Emocje, które zostały na nowo odrodzone cały czas się nasilały.
-Jasne, poczekaj w kuchni, zgoda? Zrobię nam jakieś kanapki.
-Nie każ mi długo czekać. - Odszedł nie dodając niczego więcej, a jego serce - choć z pozoru sztuczne - biło mu nadzwyczaj mocno, poczuł się jak człowiek. Nie jak drewniana lalka, nie jak sztuka - no dobra, bez przesady - ale poczuł się tak, jakby dalej żył, jak kiedyś.
[Time Skip]
-Jestem! Hmm, skończyliśmy na moich lalkach, a może opowiesz mi coś o swoich? - Skierowałaś się w stronę potrzebnych składników na kanapki. - Z czym lubisz?
-Na prawdę dużo mogę o nich opowiedzieć, na przykład też próbowałem dodać medyczne jutsu do nich, ale nie wiem jak zastosować tą technikę. A co do kanapek, nie potrzebuję jedzenia.
Skończone kanapki o mało nie upuściłaś, lekko zdziwiona spojrzałaś mu w "oczy" i zapytałaś:
-Ale jak to? Jedzenie to bardzo ważna rzecz! - Zrobiłaś minkę dziecka, które nie dostało swojego ulubionego lizaka. - Przecie-
-Nie wiem czemu Ci ufam, nie rozumiem tego, to dla mnie... trudne. Ale wiem, że jesteś warta tej tajemnicy... - Westchnął i mówiąc to wyszedł z marionetki. - Jestem marionetką, zrobiłem z siebie sztukę.
Ty już całkowicie tracąc rozum kiwnęłaś oszołomiona głową, lalkarz lekko zaskoczony kiwną głową na znak, że rozumie i oboje skierowaliście się do warsztatu.
Chłopak długo rozglądał się po pokoju. Były tam dwa łóżka, dwa stoły do pracy, szafa i garderoba oraz łazienka. Pomieszczenie było urządzone schludnie, od razu mu się to spodobało.
-Podoba Ci się? - Rzekłaś uśmiechnięta i zadowolona z lekkiego uśmiechu lalkarza, postanowił on się nie chować przed tobą w marionetce.
-Tak, nawet bardzo.
-Bardzo się cieszę! - Rzuciłaś mu się na szyję, mocno tuląc.
-T-To świetnie. - Lekko Ciebie objął uświadamiając sobie, że jest to bardzo przyjemne.
[Time Skip]
Kilka ostatnich miesięcy mocno was do siebie zbliżyło, staliście się przyjaciółmi, którzy większość wolnego czasu poświęcali na realizowanie swoich pasji.
Wymienialiście się pomysłami i łączyliście je w taki sposób, by marionetki były niezwyciężone.
-[T/I]-chan? - Siedziałaś do chłopaka tyłem zajęta nowa częścią od marionetki.
-"Chan"? - Lekko zdziwiona i zarumieniona dalej składałaś część do marionetki.
-Nie podoba Ci się? - Podejrzewałaś, że właśnie w tym momencie chłopak unosi "brew" ze zdziwienia.
-Nie no! Podoba mi się, po prostu nigdy nie używasz tej końcówki w stosunku do mnie...
-Przepraszam, a mam pytanie. - Podszedł bliżej nachylając się nad twoim uchem.
-Jasne, p-pytaj. - Lekko speszona bliskością i oddechem na swoim uchu zaczęłaś się jąkać.
-Pomimo tego, że jestem sztuką to zacząłem od pewnego czasu coś do Ciebie czuć. Zakochałem się w tobie, zostaniesz moją dziewczyną? - Bardzo pewny siebie przegryzł delikatnie płatek twojego ucha.
Na jego czynność poczułaś dreszcz i cicho jęknęłaś.
-Gdybym wiedziała, że to będzie najlepszy dzień w moim życiu ubrałabym się lepiej. - Spojrzałaś na odbicie w wypolerowanej części marionetki, brudne - podarte ogrodniczki, twarz w smarze oraz gniazdo na włosach.
-To oznacza, że się zgadzasz?
-Tak! - Wtuliłaś się w jego twarz na tyle ile mogłaś.
-Co powiesz na wspólne spanie?
Zdziwiona jego propozycją zdecydowałaś się zgodzić na spanie z nim.
-Wspaniale, w takim razie już chodźmy. Jest późno, a jutro mamy misje.
-Jasne.
[Time Skip]
Wykonałaś nocną rutynę i mówiąc dobranoc zasnęłaś w ramionach osoby, której serce bije tylko dla Ciebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na zamówienie: Lisek_Uzumaki I Walkezza
~Yo!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro