Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kakuzu x Reader v3

Większość życia spędziliśmy na mieszkaniu w tajemniczym ogrodzie, przez wielu nazywanym rajem. Mieliśmy pod dostatkiem wszelkiej żywności czy też napojów. Nigdy nie widzieliśmy świata poza naturą, żadnych miast ani innych ludzi, poza naszą rodziną. W całym tym spokojnym miejscu znalazły się takie osoby jak ja, które robiły wszystko, by nie iść za głosem ludu i sprzeciwiały się panującej tu zasadzie: ''Uciekania od przeznaczenia''. 

Każdy śmiałek, który odważył się sprzeciwić ideologii tego świata został mordowany w sposób okrutny i niemoralny. Tylko Ci najwyżsi byli gotowi na to, by przekazywać ten sekret następstwu - starszyźnie. Wiele razy krążyły pogłoski o rzekomym ''ujściu z życiem'', ale weryfikacji na ten temat brak do dziś. 

Wiele razy pytałam mamy oraz taty - biologicznych, bo pojęcie rodzina było zbyt osobiste jak dla mnie, by nazywać tak wszystkich mieszkańców raju - skąd biorą się te pyszności, którymi mnie karmili. Smocze owoce, miód, mango, truskawki - skąd to się wszystko brało? Według nich pytanie o takie rzeczy było co najmniej nie na miejscu, a pytania spokrewnione ze światem zewnętrznym - nazywam również nieczystym i pełnym grzechu - było jednym wielkim tabu. Ale będąc dzieckiem logiczne było to, że takie pytania uchodziły mi na sucho. 

Będąc nastolatką wszystko zaczynało nabierać innych barw. Dostrzeganie innych emocji niż uśmiech tych wszystkich ludzi bolał z każdym dniem. Strach omotał moje myśli, gdy stopniowo do mojej głowy docierały coraz to nowsze myśli na temat tego, co ukrywa Najwyższy. Świadomość przytłaczała mnie, ale brakowało mi odwagi, by jakkolwiek zareagować i przyćmić te uczucie niepokoju. I choć moje ''siostry'' robiły wszystko, by polepszył się mój stan, nic nie było w stanie doprowadzić mnie do spokoju. 

Odpowiedź prędko mnie dopadła, ku zdziwieniu moim i reszty przyjaciółek, jedna z nich okazała się zwykłą fałszywką, którą próbując wkupić się w łaski Najwyższego - nie przebierając w słowach - sprzedała nas im. Nasze ciała, emocje, sumienie, każdy cal naszego ciała został potępiony przez nich. 

Dzień rozpoczynaliśmy od chłosty, a głodnymi oczyma wpatrywałyśmy się w każdy kęs i spadający okruszek, który upuszczał ich usta. Kolejną atrakcją w każdym dniu było uleganie pokusom przez naszych ''wujków'' oraz wieczorne cztery kawałki owoców z sadu i mała szklanka wody. Cały czas spędzony za kratkami napawał mnie nienawiścią do ludu. Brak kontaktu z rodzicami, którzy podpisali papiery wydziedziczające mnie oraz spis kar, które przygotowali dla mnie - to wszystko było nie do zniesienia. 

Każdy zakamarek celi znałam na pamięć, a wyobrażenie idealnego ludu zniknęło tak szybko jak pojawiło się kilkanaście lat temu. Miałam wrażenie, że skóra lepi się do zimnej podłogi. Wsysa mnie pomieszczenie, które okazało się moim zgubieniem. Do niedawna słyszałam je tylko w opowieściach mieszkańców, ale i tak traktowałam je z przymrużeniem oka. 

x

Spore pieniądze zostały zmarnowane na zachciankę szefa. Każda moneta znalazła nowy dom, a w końcu to u mnie było jej najlepiej. Na całe szczęście mogłem zatrzymać pieniądze, które osobiście zostały przeze mnie zdobyte. Pomimo pełnego portfela i sejfu czuję ciągły niedosyt. Codziennie pragnę ich więcej i więcej, a każde oddanie ich w ręce drugiej osoby napawa mnie bólem w klatce piersiowej. 

Brak zainteresowanie dla mody, podróży czy atrakcji... Pytanie jak to może sprawiać przyjemność, gdy obok znajdują się majestatyczne monety i banknoty z nominałami. Niepozorne ''kawałki metalu'' czy ''świstki papieru'' są moim centrum w życiu. Wyglądają jak każda rzecz, którą można dotknąć i posiąść, ale choć niewielkie mają jakże wysoką cenę. Nie wszystko co wielkie i diamentowe jest piękne. Dzięki nim nie ma tak na prawdę życia, można dzięki nim wszystko osiągnąć. I ten widok gdy mienią się w świetle słońca lub dźwięk gdy powiewają na wietrze. Wszystkie odgłosy lasu i zwierząt przy tym blakną. 

Ale wszystko przemija i zdaję sobie z tego sprawę. Nawet jeśli szef kazał mi przeznaczyć je na coś kompletnie niepotrzebnego czuję ssanie w ciele i mrowienie w dłoniach, gdy czyjaś dłoń dotyka tych pieniędzy. W zamian dostaję rzadkie przedmioty, choć do końca nie wiem po co i na co mają służyć. Większość jest z mojej epoki, choć pierwszy raz mam z nimi styczność. Najwidoczniej nie były warte mojej uwagi, ale widząc ile za nie dałem... Powoduje, że jestem świadom jednego z największych błędów w moim życiu. 

x

Widziałam go kiedyś w tym ogrodzie, na moment spojrzeliśmy sobie w oczy, ale był zajęty. Poszłam się dalej bawić z innymi dziećmi, a następnego ranka czekając na niego w tym samym miejscu i czasie czułam rozczarowanie, bo go nie było. Zniknął. Pytałam koleżanki i kolegów czy go znają - ''Taki chłopiec w ciemnych włosach, siedział pod tamtym drzewem zupełnie sam. Wczoraj gdy wołaliście mnie do zabawy'' Nikt go nie znał, był ale go nie było. A może nie zwrócili na niego wtedy uwagi? Może mama i tata przyszli po niego? 

Po tylu latach przypomniałam sobie o nim dopiero na łożu śmierci. Żałowałam że nigdy do niego nie zagadałam, nie zaczepiłam. Może wtedy by nie zniknął? Byłby ze mną, pomógłby mi. Nie mam o czym myśleć, tylko żałować tego czego nie zrobiłam. Powinnam wspominać to wszystko co mnie czeka, bądź cudowne chwile z rodziną. Ale zamiast tego zalewam się łzami, słuchając wrzasków i chaosu... wokół mnie? 

Chwilowy ból w karku uświadomił mi, jak długo pozostałam w bezruchu. Widziałam wokół siebie tyle nowych kolorów, ale nie mogło zabraknąć czerni - ona nigdy nie odpuszcza. Przed tym co się miało stać, jedyne co zrobiłam to zamknęłam oczy, czując ból tak przyjemny, że nie potrafiłam go opisać. Nie rozumiałam jak można czuć przyjemność w trakcie bólu, bólu który rozrywa twoje ciało, ale pozostawia po sobie delikatny dotyk ekstazy. 

Z zaciekawieniem przyglądałem się tym wszystkim kolorom, ulatniającym się zza grobu. Było coś w tym ciepłego i znajomego, ale nawet to nie było w stanie przyćmić mojego bólu po stracie takiego dobra jakim były moje pieniądze. Założyłem ręce na klatce piersiowej, licząc, że ciepło jakie znajduje się w tej trumnie, to zwróci mi z nadwyżką moje stracone monety. 

- Gdyby nie to, że włożyłem w to całą swoją miłość, to nie byłoby mnie tutaj. - westchnąłem ciężko, mając nadzieję, że narzekanie skłoni ich do pozwolenia mi odejść. 

- Masz moje słowo, że nie pożałujesz tego. - rzekł pewnie siebie Pain, nawet mógłbym przysiąc, że delikatnie się uśmiechnął, ale jak na moje to była zwyczajna zmarszczka. 

- Nic nie jest w stanie zrekompensować mi tak dużej straty, dobrze o tym wiesz. Co tam jest takiego? - dłonią lekceważąco wskazałem na pokrywę, kolory i uczucie ciepła dalej lały się strumieniami. 

Spodziewałem się, że odpowiedzi nie dostanę. Miałem już się odwrócić i postawić na swoim - obrazić się, z nadzieją, że przekonam go do odpowiedzi. W tym samym momencie Itachi dotknął mojego ramienia nie pozwalając mi odejść. 

- Spójrz. - nakazał, jakbym był dzieckiem, któremu udowadnia się cud. Niewiele się myliłem co do tego określenia. 

 x 

Minęło kilka dni, a mam wrażenie jakby minęły wieki. Długi czas na staraniu się o swoje wzajemnie względy, po tym, jak jego pamięć została wymazana po ucieczce z raju. Jestem pod głębokim wrażeniem jego osiągnięcia - w końcu nikomu się to nie udało. 

Po bliższym poznaniu przegadywaliśmy dni i noce, opowiadając sobie wzajemnie o życiu w ogrodzie i tutaj. Zaskoczeniem dla nas była różnica czasowa, bowiem gdy tam miałam [wiek], tutaj było to prawdopodobnie ponad 80. Nie byliśmy w stanie tego policzyć, więc ustaliliśmy, że mój wiek wynosi 83 lata i nasze rozmowy skierowały się na inny tor. 

Nawet misje zlecone od Paina wykonywaliśmy razem. Każda misja przebiegała bez problemowo, a uczucie jedności między nami było wręcz namacalne. Jedyne co było o nas wiadomo, to to, że nasza dusze połączyły się w jedną. Idąc tym tokiem myślenia byliśmy dla siebie wzajemnie ochroną, wsparciem. 

x

Przysięga, jest niepodważalną obietnicą, składaną przez jedną lub więcej osób. 
Złamanie jej powoduje stertę nieszczęść i bólu, który towarzyszy do utraty tchu. 
Można zadawać pytania, starać się szukać odpowiedzi, ale nie wszystko ma jedną drogę. 
Poszukiwanie trasy, która zakończy twe cierpienie, jest również bolesna i ciężka,
przez co wielu wątpi w dalsze działania. 
Możliwe, że nigdy jej nie odnajdziemy. 

x

Dzień ostateczny nadszedł zdecydowanie zbyt szybko, niż sobie to oboje wyobrażaliśmy. Ostateczne wspólne starcie zadecydowało o naszej przyszłości, brak wystarczającej siły, by pokonać techniki przeciwników sprowadził nas z powrotem do piekła. Piekła, w którym zostaliśmy władcami. Lud zdecydował, a z braku większych planów na przyszłość zdecydowaliśmy spróbować żyć z nimi w zgodzie. Zacząć jeszcze raz rozdział, którego nie udało nam się odratować w tamtym świecie. Możliwe, że nie musieliśmy tego robić, ale czy dzieci były winne temu, co spotkało ich za życia Najwyższego? 

Kakuzu od początku sceptycznie do tego podchodził, ale warunkiem jaki postawił przed ludem, był start nowego stylu życia. Stał się nauczycielem, którego słuchali uczeni; Najwyższym, który prowadził i wspierał lud; ojcem, moich pociech; kochankiem, który ocierał moje łzy i okazywał czułości, kojąc moje rany, a także członkiem rodziny, który stawiał wszystko ponad swoich poddanych. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Na zamówienie: natasza1233

22/29!!!

~Yo! :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro