Kakuzu x Reader v2
Legenda:
(I/N) - Imię i Nazwisko.
(I/DZ) - Imię Dziecka.
(K/W) - Kolor Włosów
(1/2) - Ryż z owocami, Ryż z mięsem.
(T/I) - Twoje Imię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spadające gwiazdy tej nocy obudziły u wszystkich członków Akatsuki emocje, do których nigdy by się nie przyznali. Jedni czuli poczucie winy, inni czuli się zagrożeni lub samotni. Emocje z każdego wylewały się w ogromnych ilościach, a to za sprawą 91 rocznicy narodzin dziecka gwiazd.
Kurushinde iru hoshi (Cierpiąca gwiazda) 91 lat temu po raz pierwszy ujrzała światło Ziemi. Przyodziała imię (I/N) i od tamtego czasu żyje w nadziei na odnalezienie spokojnego i bezpiecznego miejsca dla swojego dziecka - Chinmoku no hajimari (Początek ciszy) przyoadzianego imieniem (I/DZ).
(Time Skip)
-Oka-san?- mruknął pod nosem chłopiec.
-Mhm? - rzekła, nie zatrzymując się ani nie spuszczając wzroku z drogi.
-Dokąd idziemy? - uniósł główkę spoglądając na twoje (K/W) włosy, które rozwiewał delikatny wiatr, tym samym uwalniając je spod kaptura peleryny.
-Idziemy do Wioski Shiranaigakure, dokładniej do hotelu, by odpocząć po dzisiejszej męczącej podróży oraz przygotować się na jutrzejszą. Oraz na coś do jedzenia. - uśmiechnęła się ciepło w stronę dziecka, by po chwili dalej kroczyć do celu ze spokojem na twarzy, przyglądając się zachodowi słońca.
Na miejscu kobieta odnalazła hotel, w którym zameldowała się. Idąc do pokoju zamówiła kilka dań z menu głównego w hotelowej restauracji. Po nocnej rutynie i spożyciu jedzenia, matka z dzieckiem mogli ze spokojem zasnąć po całym dniu podróży.
[Time Skip]
Wyruszyli następnego dnia przed 6:30. Szli marszem, napawając się rześkim powietrzem i ćwierkaniem ptaków. Wykonując te czynności byli w połowie drogi do Konohagakure, a dokładniej w Dolinie Końca.
-Kim są Ci panowie? - zapytał z ciekawością Chinomoku no hajimari.
Zaśmiałaś się w niebogłosy.
-Coś się stało, Oka-san? - spytał zdezorientowany.
-Jesteś chyba pierwszą osobą, która nie pomyliła ich z kobietami.
Malec również się zaśmiał na ten fakt. Gdy zaprzestaliście tej czynności, opowiedziałaś mu całą historię o Madarze i Hashiramie oraz o tym ważnym dla wszystkich miejscu. Chwilę później znaleźliście się w rzece, kąpiąc się i śmiejąc.
(I/DZ) został jeszcze w wodzie bawiąc się, ty za to rozkładałaś namiot i rozpalałaś ognisko. Spoglądając na płomienie, wydobywające się z ogniska, przypomniałaś sobie o tym co niedługo ma się wydarzyć. Odpędziłaś od siebie te myśli, by po chwili wyjąc ze swojego plecaka prowiant w puszce. Zrobiłaś prowizoryczny stojak nad ogniem, by zjeść z malcem ciepłą kolację w zimną noc.
-Subayaku! (Szybko!)
-Hai, hai! - wybiegł z wody i popędził w twoją stronę.
Wyciągnęłaś ręcznik w jego kierunku i po chwili poczułaś jak małe ciałko wbija się w przedmiot i wpada Ci w ramiona.
-Przygotowałam kolację. - uśmiechnęłaś się w jego stronę, całując jego tył głowy.
-Co dzisiaj jemy?
-Mamy gotowany ryż z owocami albo mięsem. Wybierz co chcesz.
-Hmmm... No dobrze, wybieram (1/2).
-Itadakimasu, (I/DZ)-chan!
-Mówiłem byś tak do mnie nie mówiła! - naburmuszył się chłopiec.
-Hai, hai! Wcinaj i idź spać. Jutro czeka nas kolejna podróż.
-Znowu? - odrzekł smutny.
-Niestety... Przepraszam, ale musimy dostać się do tamtego miejsca.
-Rozumiem. - mruknął pod nosem po czym zaczął zjadać swoją porcję.
Po zjedzeniu położyliście się do swojego namiotu, a nad wami czuwały gwiazdy.
[Time Skip]
Kolejne dni wędrówki doprowadziły was do Amegakure, czułaś że jesteście coraz bliżej celu. Czas płynął z niewyobrażalną prędkością przez co miałaś coraz mniej chwil na spędzenie czasu z chłopcem.
Silna więź, która łączyła Ciebie, dziecko i osobę, do której zmierzaliście była wręcz namacalna. W ''duchu'' bardzo bałaś się tego spotkania z mężczyzną, ale wiedziałaś, że on zaakceptuje malca z własnej, nieprzymuszonej woli. Ten fakt Ciebie zadowalał.
-Nogi mi już odpadają, Oka-san. - malec pociągnął Ciebie za koniec peleryny.
Wyrwałaś się z zamyśleń i spojrzałaś na chłopca z rezygnacją. Wzięłaś go na barana i bez zbędnych słów biegłaś dalej.
[Time Skip]
Byliście już na miejscu. Jaskinia do której chciałaś się dostać była zasłonięta przez wielki, nie - poprawka, ogromny głaz oraz chroniona była pieczęcią ochronną.
Przemieniliście się w świecące kulki - zwane także gwiazdami - i przeniknęliście przez kamień. Po przejściu na drugą stronę przedmiotu stanęliście i zaczęliście się rozglądać wkoło. Jedyne co dostrzegliście to posąg wielkiego stwora.
Ponownie poczułaś JEGO. Będąc coraz bliżej niego chciało Ci się płakać. Czas rozstania nadchodzi.
Skierowaliście się do drzwi, które znajdowały się po prawej stronie i weszliście po kamiennych schodach krocząc w dół. Gdy wasze stopy przekroczyły próg dzielący schody z korytarzem, przed wami pojawił się rudowłosy mężczyzna. Pierwszy raz widziałaś tyle percing'u u kogokolwiek. Odziany był w czerwony płaszcz z czerwonymi chmurami.
-Kim jesteście? Jak się tutaj dostaliście? Czego chcecie? - zapytał mężczyzna z wyczuwalnym zaskoczeniem w głosie.
To nie on...
-Przepraszam, że wtargnęłam na Pana teren, jednakże miałam bardzo ważny powód. Moglibyśmy porozmawiać w bardziej ustronnym miejscu? Obiecuję, że nie zajmie to dużo czasu, nawet tyle nie mam. - ostatnie słowa szepnęłaś pod nosem, podrzucając malca, by nie spadł z twoich pleców.
-Odpowiadaj! - wystawił ku tobie dłoń, mierząc rozwścieczonym wzrokiem.
-J-Ja-
-Pain-sama, prosiłbym Ciebie o to, byś odsunął się od tej kobiety i dziecka. Natychmiastowo. - zza jego pleców wyszedł mężczyzna, który był odziany w takie samo ubranie jak poprzedni i lodowatym tonem nakazał swojemu przywódcy, by zostawił Ciebie w spokoju.
To on...
-Kakuzu, nie sprzeciwiaj mi się. Chyba, że chcesz poczuć co to ból. - odwrócił się w jego stronę i rzekł również lodowatym tonem.
Przez chwilę mierzyli się zabójczym wzrokiem, gdy ni stąd ni zowąd ręka owego Kakuzu wystrzeliła w stronę lidera, który został podparty do ściany. Jego nogi zwisały bezwładnie, a jego wzrok dalej mierzył właściciela ręki zabójczym spojrzeniem.
-Chodź za mną, musimy porozmawiać. - rzekł do Ciebie zielonooki i już po chwili niczym grzeczne dziecko szłaś za nim, w obawie że poprzedni osobnik wyrządzi Ci krzywdę.
Znaleźliście się już na miejscu minutę później. Zapytałaś się jego czy mogłabyś położyć (I/DZ) na łóżku, a gdy mężczyzna się zgodził natychmiast przystąpiłaś do tej czynności.
-Przepraszam, że sprawiłam Ci kłopot. Nazywam się (I/N) inaczej Kurushinde iru hoshi, a to jest (I/DZ) inaczej Chinmoku no hajimari. - rzekłaś lekko wystraszona.
-Nie bój się, nic wam nie zrobię, moje imię już znasz. Zresztą czuję do was coś, czego nie umiem wyjaśnić. Potrafisz mi to wytłumaczyć?
-Nasza historia jest zawiła, ale postaram się tobie wytłumaczyć ją jak najlepiej.
-Nasza? - zapytał zdziwiony, a ty zgromiłaś go wzrokiem. - Przepraszam.
-Wszystko zaczęło się od powstania gwiazd. Wybierano gwiazdę, która miała pomagać podróżnikom w odnalezieniu drogi, spełniać ich marzenia i prośby. Zsyłano ją na Ziemię w różnych celach. Ją i jej potomka, który po jej śmierci miał zająć jej miejsce. Niestety dziecko nie mogło ponownie powrócić na niebo, dopóki nie spłodzi swojego dziecka, przez co matka musiała odnaleźć godnego obrońcę, ojca dziecka? Nie wiem jak mogłabym to ująć. Miał on się od niego uczyć wszystkiego, by w przyszłości móc ochronić to na czym mu najbardziej zależy. Podróżowałam przez długi czas, by odnaleźć taką osobę dla swojego (I/DZ). Okazałeś się nią ty.
-Rozumiem, w takim razie zaopiekuję się twoim dzieckiem. - położył rękę w miejscu, w którym powinno być serce i przymknął oczy pokazując tym samym jak bardzo jest zaszczycony.
-Nie zostało mi wiele czasu, tak właściwie to ja już go nie mam. Ale chciałabym Ci jeszcze przed moim odejściem dać to. - podałaś mu zwój z historią gwiazd i wieloma potrzebnymi rzeczami. - Daj mu to gdy już będzie wystarczająco duży. Wytłumacz mu to wszystko gdy nadejdzie czas, teraz możesz opowiedzieć mu, że wyruszyłam na misję - cokolwiek. Nie chcę, by się martwił.
Podeszłaś do malca i pocałowałaś go w czoło, zrobiłaś to samo z Kakuzu, mówiąc szeptem: dziękuję i żegnaj. Twoje ciało zaczęło znikać, a po chwili w powietrzu unosił się biały dym i malutkie światełka.
-Czemu tak bardzo mi na tobie zależało, (T/I)? - z lekkim smutkiem spojrzał się na dziecko i rzekł. - Zaopiekuję się tobą jak najlepiej potrafię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na zamówienie: Poyeb666
~Yō!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro