Deidara x Reader
Legenda:
[S/H] - Smak Herbaty
[K/O] - Kolor Oczu
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gorąca kąpiel pomogła Ci się zrelaksować po ciężkim dniu pracy. Misje były długie, wrogów przybywało, a słońce chyba nie miało w planach przestać obdarowywać was upałami.
Po wykonaniu wcześniejszych czynności poszłaś do kuchni po gorącą herbatę o smaku [S/H]. Odprężona usiadłaś w salonie na fotelu, przyknęłaś oczy i powoli sączyłaś napój ze swojego ulubionego kubka słuchając kropli deszczu uderzających o okna twojego domu.
-Jakby nie mogło padać podczas moich misji. - burknęłaś pod nosem okrywając się szczelnie kocem.
Do twoich uszu dobiegło walenie w drzwi. Przestraszyłaś się, ale przecież jesteś shinobi. Nic Ci nie grozi. Powoli je otworzyłaś, a do twojego domu wpadł jakiś długowłosy blondyn, popychając Ciebie na zimną podłogę i trzaskając drzwiami.
-Kim ty jesteś, by wpadać do cudzego domu niczym jakiś huragan!? - krzyknęłaś w stronę blondyna rozmasowując plecy.
-Bardzo Ciebie przepraszam, ale musiałem się gdzieś schować! Widzisz jak ja wyglądam, un?! - wskazał na głowę oraz kość ogonową. - Błagam pozwól mi się tu schować, tylko na jeden dzień! - wrzeszczał machając rękoma.
Wstałaś z podłogi i uderzyłaś chłopaka dłonią w policzek. Przyjrzałaś się mu i dostrzegłaś kocie części ciała.
-Pozwolę Ci tu zostać jeśli mi to wszystko wytłumaczysz. - zrobiłaś nacisk na ''wszystko'' spoglądając na niego z determinacją i złością. - A teraz idź do łazienki i się ogarnij. Jesteś cały mokry i brudny. Streszczaj się zanim zalejesz mi mieszkanie! - zerknęłaś kątem oka na ziemię pod blondynem, wielka brudna i mokra plama z każdą chwilą się powiększała za sprawą spływającej wody z odzieży chłopaka. Odwróciłaś się i miałaś już iść do kuchni po gorący napój, ale zatrzymałaś się i rzekłaś. - Łazienka jest na górze, piersze drzwi po lewej i słodko wyglądasz w wersji Neko. - puściłaś mu oczko i poszłaś dalej.
Wystraszony i zawstydzony szybko pobiegł do łazienki, w tym czasie cicho chichotałaś po nosem.
[Time Skip]
Deidara, bo tak nazywał się chłopak, opowiedział Ci o miejscu, w którym przebywa (Akatsuki), o misji która została zlecona przez jego lidera i o tym jak zawiódł. Kobieta, do której mieli się udać posiadała zwój tysiąca głosów, w którego posiadanie chciał wejść przywódca Akatsuki. Dzięki niemu można było posiąść zdolności władania nad umarłymi, technika podobna do techniki ożywienia, ale różni ją to, że umarłych można ożywiać nawet po zapieczętowaniu, a w technice Edo Tensei - nie. Kobieta chcąc ich ukarać chciała przemienić ich w zwierzęta, niestety podczas całego cichego procesu jego towarzysz zorientował się o co chodzi i uniknął techniki, zaś blondyn nie zdążył jej uniknąć i został w połowie zmieniony w kota.
-Właśnie dlatego nie mogę przebywać z moim partnerem, ani wrócić do bazy. Cały czas mówiliby jak to słodko wyglądam i zostałbym największym pośmiewiskiem w całym Akatsuki, un.
Zamyśliłaś się na chwilę, wpatrując się w punkt przed tobą. Poczułaś silną chęć pomocy dla Deidary.
-Halo. - pomachał tobie przed nosem ręką, tym samym wyrywając Ciebie z zamyśleń. - Zawiesiłaś się czy jak? - spytał zdezorientowany.
-Pomogę Ci, razem odnajdziemy tę kobietę. - uśmiechnęłaś się nieśmiało w stronę mężczyzny.
-Naprawdę? Dziękuję! - rzucił się na Ciebie, by po chwili szczelnie objąć. Po chwili odsunął się i spojrzał na Ciebie z lekką podejrzliwością. - Co byś za to chciała? Masz w tym jakiś ukryty cel?
-Szczerze? Bardzo możliwe, że ta kobieta ma to czego poszukuję od długiego czasu, jeśli będę w 100% pewna powiadomię Cię o tym. Ale przede wszystkim chciałabym Ci pomóc. Ty wykonasz misję, a ja - mam nadzieję - znajdę to czego szukam. Nic więcej. - uśmiechnęłaś się smutno, lecz by to zakryć na twą twarz wszedł szeroki uśmiech. - Jutro o 7:00 wyruszymy na jej poszukiwania. Dobranoc Deidara. - spojrzałaś na niego z niepewnością i lekkim strachem przed jutrzejszą misją. - Kanapa jest do twojej dyspozycji, nie rozsadź mi jej tylko. - zachichotałaś pod nosem kierując się do swojego łóżka.
[Time Skip]
W biegu trwaliście tak już od 3 godzin. Twoja determinacja przyćmiewała zmęczenie i ból nóg, zakwasy to nic przyjemnego. Blondyn powiedział Ci, że wiedźma znajduje się 30 kilometrów od waszej obecnej lokalizacji. Wiadomość bardzo Ciebie ucieszyła i nie zważając na nic przyspieszyłaś do miejsca całego zamieszania.
-To tutaj, wejdź pierwsza, będę osłaniał tyły. - uśmiechnął się szeroko próbując ukryć stres i niepokój.
-Przyznaj się, że boisz się tam wejść pierwszy. - spojrzałaś na niego z cwaniackim uśmiechem.
-N-Nie prawda! - twarz jego oblała się rumieńcem, zaś po spojrzeniu w twoje [K/O] od razu się przyznał Ci rację.
-Wiedziałam. - oparłaś na chwilę rękę na biodrze patrząc na niego cwaniacko. Zaczęłaś się zaraz kierować w stronę drzwi. - Chodźmy zatem.
Ruszył za tobą pokornie niczym owieczka. Otwierając drzwi spodziewałaś się dziwnych zapachów, brudu oraz pułapek. Nic z tych rzeczy. Pachniało truskawką i maliną, czystszego miejsca jeszcze nigdy nie widziałaś do tego było bardzo przestrzenne, a pułapek nie było nigdzie widać, lecz nadal pozostawałaś czujna. To że czegoś nie widać nie znaczy, że tego nie ma.
Rozglądaliście się po wszystkich pomieszczeniach i już doszliście do ostatniego pokoju, gdy nagle usłyszeliście śmiechy zza drzwi. Ignorując dreszcze, które przebiegały Ci po karku i kropelki potu na czole chwyciłaś klamkę od wrot i pewnym krokiem weszłaś do środka. Postać, której szukaliście siedziała na ogromnym siedzisku zrobionym z czaszek ludzi i kwiatów. Swoimi oczyma uważnie was obserwowała, z dystansem i ostrożnością, a nawet wyższością - jakby chciała podkreślić kto tu rządzi. Byłaś pewna w 100%, że to osoba, która ma coś czego potrzebujesz. Starsza kobieta nie mniej niż 80 lat, siwe długie włosy - sięgające do kostek - czarny kapelusz typowej Baba Jagi oraz długa czarna sukienka z motywem czarnych kwiatów u spodu. Najwidoczniej miała na ich punkcie bzika.
-O! To znowu ty. - spojrzała na twojego kompana z rozbawieniem. - Przyszedłeś z eskortą? - podniosła brew do góry i zaśmiała się z kpiną.
Chłopak tylko warknął jakieś przekleństwa pod nosem i już chciał coś odpowiedzieć, gdy kobieta mu przerwała.
-Wybaczcie, nie przedstawiłam się. Jestem Itris. A wy? Z kim mam przyjemność rozmawiać?
-Niech Ciebie to nie interesuje babciu. - na to określenie przeciwnik zmarszczył brwi. - Chcę byś oddała mi to, co do mnie należy, wiem że to ty i nie udawaj, że mnie nie pamiętasz. - zainteresowanie w jej oczach było widać na kilometr, Deidara również był zdziwiony twoimi słowami.
-Oh, jakże mogłabym zapomnieć o kimś tak wyjątkowym, złotko. - puściła Ci oczko. - Jeśli czegoś chcesz to sobie to weź. Ale wątpię by Ci się to udało. - kpiący uśmiech znowu wpełzł na jej usta, a sama ona wstała ze swojego tronu kierując się w twoją stronę. - Ostatni raz kiedy się widziałyśmy byłaś dzieckiem, niezwykłe jak szybko urosłaś. Jeszcze ta twoja chakra. Tak samo smakowita jak kiedyś, z daleka czuję jej słodki zapach.
-Oddaj mi to co zabrałaś przed laty, ty stara wiedźmo! - warknęłaś w jej kierunku, starając się zatrzymać łzy.
-O co tutaj chodzi (T/I)? - szepnął Deidara.
-Nie wtrącaj się, proszę. To moja sprawa. - odszepnęłaś mu.
-Dalej mam twój skarb. O tutaj. - wskazała na swoje serce. - Nie mogłam go zjeść tak szybko. Czekałam przez ten długi czas na całość. Jak jeść to już wszystko, prawda?
Nie czekając długo zaatakowałaś Itris. Na początek stworzyłaś klony, które atakowały ją tylko walką wręcz. Czekałaś na odpowiedni moment i gdy on nastąpił użyłaś Choju Giga, kobieta zaatakowała Ciebie starając się jednocześnie uniknąć bestii. Użyłaś Sumigasumi no Jutsu do obrony i stworzyłaś klona, z którym zmieniłaś się na miejsca, by zaatakować ją od tyłu. Twoje atramentowe węże powaliły twoją przeciwniczkę i już po chwili mogłaś napawać się zwycięstwem. Użyłaś środka nasennego i nacięłaś skórę w miejscu, w którym było serce. Otworzyłaś ranę i wyjęłaś narząd, który utrzymywał ją przy życiu i wyciągnęłaś z niego zielony kamień. Przycisnęłaś go sobie do piersi i już po chwili poczułaś niezwykłą energię, która Ciebie rozpierała. W końcu odzyskałaś swoją chakrę.
-Dodatkowe części ciała, które otrzymałeś w prezencie od tej wiedźmy już zniknęły, a co do pytań to nie mam zamiaru na nie odpowiadać. Powiem tylko tyle: w przeszłości zabrała mi ona chakrę, którą w moim klanie można odebrać poprzez wyciągnięcie z serca kryształu, jej nie udało się zabrać całego, a ona sama należała do tak zwanych smakoszy. Tyle powinieneś wiedzieć, w każdym razie zwój którego szukałeś jest zapewne pod tronem. Miłego szukania.
-I-I co? Zostawisz mnie tak tutaj? - spojrzał na Ciebie z niedowierzeniem w oczach.
-Ona nie żyje, nie masz się czego obawiać. Moja część misji się skończyła, pomogłam Ci. Wystarczy że wieźmiesz ten zwój, wysadzisz cały budynek i wrócisz z prezentem do lidera, tyle w temacie.
-No dobrze. - westchnął zrezygnowany. - Dziękuję Ci za pomoc, za wszystko. - uśmiechnął się z czułością.
-To ja dziękuję, pomogłeś mi odzyskać część mnie. - podeszłaś do niego i wbiłaś się namiętnie w jego usta. - Kocham Cię Deidara, wiem że to może wydawać się błahe, w końcu od naszego poznania minęło 12 godzin, ale chciałabym byś wiedział, że to co mówię wydobywa się prosto z mojego serca, odwiedź mnie od czasu do czasu, proszę. - chłopak zarumieniony sam również wbił się w twoje usta i odwzajemnił twoją miłość.
Czasem przychodził do Ciebie i razem spędzaliście wolny czas, gdyby nie wiedźma nie byłoby was. To jedyna rzecz za jaką jej dziękujesz.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na zamówienie: Kaminari__Denki
~Yō!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro