"Księżniczka" Liang x Honey
Liang chodzi tu w rozpuszczonych włosach, a dlaczego? A dlatego że nikt mu nie zabroni.
Pov Liang
- Cela ósma, jesteście zapraszani do trzynastki.- powiedział Samon otwierając drzwi do celi.
- Znowu. Po co? -zapytałem podchodząc do niego.
- Nie wiem.- powiedział zamykając za nami drzwi.- Chodźcie.
Po jakimś czasie stanęliśmy pod dużymi szklanymi drzwiami. Samon otworzył je wpuszczając nas do środka. W pomieszczeniu była cała cela trzynasta i niestety szusta.
- O księżniczka!!- krzyknoł Honey podchodząc do nas.
Spóściłem głowę przez co włosy opadły mi na twarz.
Denerwuje mnie. Całe więzienie się ze mnie śmieje że wyglądam jak dziewczyna. A no szczególnie. Na początku mnie to tylko denerwowało, ale teraz...zrobiło mi się przykro.
- Co Ci jest księżniczko? Okres masz?- powiedział pochylając się na demną.
- Honey daj ty mu już spokój.- westchnoł Trois.
Czułem jak łzy napływają mi do oczu.
Liang nie płacz,nie teraz, nie przy wszystkich.
Łza spłynęła mi po policzku.
- No, nie gadaj że Ty płaczesz.- jak to powiedział wszyscy popatrzył się na mnie ze zdziwieniem.
Odwróciłem się bez słowa na pięcie i wyszłem z pokoju. Ruszyłem w stronę ogrodu w budynku piątym.
Pov Honey
On się popłakał...przezemnie.
- I widzisz co żeś narobił.- mówił Trois.- Mówiłem żebyś przestał mu już dokuczać.
- Ale-
- Żadne "ale" idź go teraz przeproś.- powiedział Trois popychając mnie do drzwi.
- Nie wiem gdzie jest, to jak mam go przeprosić?
- Pewnie siedzi w ogrodzie.- powiedział Qi.
- No, to już wiesz gdzie jest, to teraz idź.- powiedział okularnik wypychając mnie za drzwi i je zamykając.
Nie chętnie ruszyłem w stronę budynku piątego.
Po chwili byłem już w ogrodzie, ale nigdzie go nie widziałem. Obeszłem cały ogród i zobaczyłem go pod wiśnią. Pobiegłem w tam to miejsce i kucnołem przy nim.
- Czego chcesz? - zapytał nawet na mnie nie patrząc.
- Chciałem Cię przeprosić.
- I co mi z twoich przeprosin, skoro połowa więzienia się ze mnie śmieje.
- Wypraszam to sobie. Ja się z Ciebie nie śmieję, tylko mówię że jesteś ładny i nie jedna dziewczyna ci by tego pozazdrościła.
Na moje słowa popatrzył na mnie z złością i rumiencem. Uśmiechnołem się i założyłem pasmo jego czarnych włosów zza ucho, przez co jeszcze bardziej się zarumienił.
Ale on słodko wygląda jak się rumieni.
- Powiedz mi jak Ty to zrobiłeś że ja, biszek numer 1 więzienia Nanba, mający wielkie powodzenie u kobiet, zakochał się właśnie w tobie.- powiedziałem obejmując go rękoma.
- Założyłeś się o coś z Uno?- powiedział cały czerwony zabierając moje ręce.
Parsknołem śmiechę i pocałowałem go w czoło. Kiedy się odsunołem przyłożyłem swoje do jego czoła tak że stkaliśmy się nosami.
- Nie. A dlaczego tak myślisz?
- T-ten no b-b-bo...- głos mu się załamywał.
Położyłem mu palec do ust.
- Ciii nie bój się.
- Ja się nie boję.- powiedział zabierając mój palec.
- To czemu głos Ci się załamywał?
- Eemm n-no...b-
Nie skończył bo złonczyłem nasze usta w krótkim pocałunku. To co mnie najbardziej zdziwiło i zarazem ucieszyło to, to że oddał pocałunek, niepewnie ale oddał. Odsunołem się od niego z chytrym uśmieszkiem.
- Czyli jednak Ci się podobam?
Strzelił buraka i zmarszczył nosek.
- Czyli od dzisiaj jesteś moją Księżniczką?- powiedziałem przytulając go do siebie.
- Nie nazywaj mnie tak.- powiedział kładonc glowę w zagiąciu mojej szyji.
- Dlaczego? Przeciesz jesteś moją Księżniczką.- zaczołem gładzić go po policzku.
- Denerwuje mnie to.
- Denerwuje Cię to że ja Cię tak nazywam, czy to że inni się z Ciebie śmieją?
- Jedno i drugie.
- I tak będę Cię nazywał księżniczką.- powiedziałem całując go w czoło.
- Dobrze.
I wobraźcie sobie że cała reszta siedzi w krzakach i to ogląda albo że w pokoju gier się zakładają czy bądą parą, czy nie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro