2
- Uwaga uwaga. Prosze wszystkich o opuszczenie terenu centrum handlowego. Prosze się nie przepychać i powoli dojść do wyjścia.- Dobiegł głos z głośników zamontowanych na terenie całego centrum. Wszyscy ludzie na tą informacje zaczęli uciekać jak szaleni oczywiście oprócz mnie. Przeciskałem się w przeciwną stronę niż reszta ludzi. W końcu gdy wszyscy byli już za mną mogłem w spokoju dobiec do szczeliny. Szczelina znajdowała się na środku centrum nad fontanną. Byłem już nie daleko kiedy z jednego z sklepów wyszedł mój współpracownik Alan.
- Kamil! Musimy się pospieszyć!
- Okey.- Ruszyliśmy biegiem w stronę fontanny. Po chwili byliśmy już przed nią. Nad fontanną znajdowała się zielona szczelina.
- Muszę ją aktywować by móc ją zamknąć! Przygotuj się!- Powiedziałem na co Alan wyciągnął miecz. Troche staromodna broń jak na te czasy ale tylko ona pozwoli nam pokonać stwory.
- Jestem gotowy! Otwieraj!- Wyciągnąłem rękę z znamieniem w stronę szczeliny. Znamię zaczęło emanować zieloną energią po czym wystrzeliło strumień energi. Po chwili strumień zniknął a z szczeliny wydobyły się widma. Sięgnąłem z za pleców laskę. Alan ruszył na wrogów, a ja z odległości atakowałem wrogów błyskawicami. Nagle z sczeliny wydostała się inna istota: Zmora. Wsiąknęła w ziemie by po chwili wyskoczyć w górę. Uważnie obserwowałem grunt pod moimi stopami i gdy ujrzałem, że zaraz wyskoczy przedemną szybko cofnąłem się do tyłu unikając tą istotę.
- Alan! Zostaw ich i zajmij się Zmorą!
- Jasne!- Wbiegł z mieczem w zmorę dzięki czemu potwór wydał jęk bólu.
- Cofnij się!- Posłusznie odsunął się od Zmory dzięki czemu zaatakowałem go błyskawicą z nieba. Stwór zniknął, a jego energia powróciła do Pustki. Szybko wyeliminowaliśmy resztę Widm. Szczelina rozprysła się na sekundę by oznajmić, że jest możliwa do zamknięcia. Wyciągnąłem ponownie rękę w stronę szczeliny i z mojego znamienia wystrzelił promień zielonej energi. Gdy już prawie ją zamknąłem nagle z szczeliny wyleciała strzała która trafiła Alana w głowę. Trafiony osunął się na ziemię. Zamknąłem szczelinę i pobiegłem do Alana.
- Alan! Alan! Nie umieraj mi tu!
- Ju... Już... N-nadszedł kkko... Niec. I-idź do... Mojego domu. weź t-to - Podał mi skrawek papieru. Nagle jego ciało błysnęło światłem po czym na ziemi leżał martwy, mały, biały chomik.
- C-co to jest?!- Mój przyjaciel zmienił się w chomika?! To są jakieś żarty! Nie rozumiem. Jak to możliwe? Klęczałem przy chomiku i myślałem co z nim zrobić. Postanowiłem wziąść go ze sobą. Schowałem go do torby i opuściłem to miejsce. Skierowałem się w stronę jego domu. Gdy tam doszłem było już prawie ciemno. Z tego co pamiętam to mieszka sam. Otworzyłem drzwi które nie były zamknięte na klucz i przekroczyłem próg domu. W środku był istny bałagan. Kartki porozrzucane po pokoju, jakieś opakowana na stole. Ktoś musi tu posprzątać. Zaraz skup się! Jestem w jego domu i co teraz? Nagle poczułem jak coś dotyka moją stopę. Spojrzałem w dół i zobaczyłem kule dla chomika w której był... No chomik. Niespodziewanie z za jednego z pokoi wyszło z piętnaście takich kul w której każdej był chomik. Otoczyły mnie, a ja w ciszy przypatrywałem się temu. Chomik którego zobaczyłem jako pierwszego pokręcił się w stronę kominka. Wszystkie inne chomiki zrobiły nagle drogę w stronę ognia. Pomyślałem, że mam się tam udać więc tak zrobiłem. Kominek jak kominek. Nic ciekawego ale one każą mi tu iść. Spojrzałem na kartkę którą dostałem od Alana. Z jednej strony jakieś kreski, slaczki lub niewiem co. Z tyłu natomiast była malutka karteczka przyklejona taśmą do tej większej kartki. Odkleiłem karteczkę i znalazłem na niej słowa "Wlzuć tajmtą katkę". Em coś chyba nie tak z orto. Wracając wrzuć kartkę? Troche bez sensu no ale okey. Wrzuciłem kartkę i wnet stało się coś niezwykłego. Wszystkie chomiki otoczyło światło by po chwili na ziemi leżeli sami ludzie. Jeden z nich słabym głosem powiedział
- Dziękuje.- Po czym wszyscy ludzie umarli.
Stałem w szoku gapiąc się na martwe ciała i myśląc co się stało.
Tja... W następnym rozdziale będzie jeszcze dziwniej... Chyba... A co do fanfiku o Benie to nwm kiedy będzie xd.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro