Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

- Uwaga uwaga. Prosze wszystkich o opuszczenie terenu centrum handlowego. Prosze się nie przepychać i powoli dojść do wyjścia.- Dobiegł głos z głośników zamontowanych na terenie całego centrum. Wszyscy ludzie na tą informacje zaczęli uciekać jak szaleni oczywiście oprócz mnie. Przeciskałem się w przeciwną stronę niż reszta ludzi. W końcu gdy wszyscy byli już za mną mogłem w spokoju dobiec do szczeliny. Szczelina znajdowała się na środku centrum nad fontanną. Byłem już nie daleko kiedy z jednego z sklepów wyszedł mój współpracownik Alan.

- Kamil! Musimy się pospieszyć!

- Okey.- Ruszyliśmy biegiem w stronę fontanny. Po chwili byliśmy już przed nią. Nad fontanną znajdowała się zielona szczelina.

- Muszę ją aktywować by móc ją zamknąć! Przygotuj się!- Powiedziałem na co Alan wyciągnął miecz. Troche staromodna broń jak na te czasy ale tylko ona pozwoli nam pokonać stwory.

- Jestem gotowy! Otwieraj!- Wyciągnąłem rękę z znamieniem w stronę szczeliny. Znamię zaczęło emanować zieloną energią po czym wystrzeliło strumień energi. Po chwili strumień zniknął a z szczeliny wydobyły się widma. Sięgnąłem z za pleców laskę. Alan ruszył na wrogów, a ja z odległości atakowałem wrogów błyskawicami. Nagle z sczeliny wydostała się inna istota: Zmora. Wsiąknęła w ziemie  by po chwili wyskoczyć w górę. Uważnie obserwowałem grunt pod moimi stopami i gdy ujrzałem, że zaraz wyskoczy przedemną szybko cofnąłem się do tyłu unikając tą istotę.

- Alan! Zostaw ich i zajmij się Zmorą!

- Jasne!- Wbiegł z mieczem w zmorę dzięki czemu potwór wydał jęk bólu.

- Cofnij się!- Posłusznie odsunął się od Zmory dzięki czemu zaatakowałem go błyskawicą z nieba. Stwór zniknął, a jego energia powróciła do Pustki. Szybko wyeliminowaliśmy resztę Widm. Szczelina rozprysła się na sekundę by oznajmić, że jest możliwa do zamknięcia. Wyciągnąłem ponownie rękę w stronę szczeliny i z mojego znamienia wystrzelił promień zielonej energi. Gdy już prawie ją zamknąłem nagle z szczeliny wyleciała strzała która trafiła Alana w głowę. Trafiony osunął się na ziemię. Zamknąłem szczelinę i pobiegłem do Alana.

- Alan! Alan! Nie umieraj mi tu!

- Ju... Już... N-nadszedł kkko... Niec. I-idź do... Mojego domu. weź t-to - Podał mi skrawek papieru. Nagle jego ciało błysnęło światłem po czym na ziemi leżał martwy, mały, biały chomik.

- C-co to jest?!- Mój przyjaciel zmienił się w chomika?! To są jakieś żarty! Nie rozumiem. Jak to możliwe? Klęczałem przy chomiku i myślałem co z nim zrobić. Postanowiłem wziąść go ze sobą. Schowałem go do torby i opuściłem to miejsce. Skierowałem się w stronę jego domu. Gdy tam doszłem było już prawie ciemno. Z tego co pamiętam to mieszka sam. Otworzyłem drzwi które nie były zamknięte na klucz i przekroczyłem próg domu. W środku był istny bałagan. Kartki porozrzucane po pokoju, jakieś opakowana na stole. Ktoś musi tu posprzątać. Zaraz skup się! Jestem w jego domu i co teraz? Nagle poczułem jak coś dotyka moją stopę. Spojrzałem w dół i zobaczyłem kule dla chomika w której był... No chomik. Niespodziewanie z za jednego z pokoi wyszło z piętnaście takich kul w której każdej był chomik. Otoczyły mnie, a ja w ciszy przypatrywałem się temu. Chomik którego zobaczyłem jako pierwszego pokręcił się w stronę kominka. Wszystkie inne chomiki zrobiły nagle drogę w stronę ognia. Pomyślałem, że mam się tam udać więc tak zrobiłem. Kominek jak kominek. Nic ciekawego ale one każą mi tu iść. Spojrzałem na kartkę którą dostałem od Alana. Z jednej strony jakieś kreski, slaczki lub niewiem co. Z tyłu natomiast była malutka karteczka przyklejona taśmą do tej większej kartki. Odkleiłem karteczkę i znalazłem na niej słowa "Wlzuć tajmtą katkę". Em coś chyba nie tak z orto. Wracając wrzuć kartkę? Troche bez sensu no ale okey. Wrzuciłem kartkę i wnet stało się coś niezwykłego. Wszystkie chomiki otoczyło światło by po chwili na ziemi leżeli sami ludzie. Jeden z nich słabym głosem powiedział

- Dziękuje.- Po czym wszyscy ludzie umarli.

Stałem w szoku gapiąc się na martwe ciała i myśląc co się stało.

Tja... W następnym rozdziale będzie jeszcze dziwniej... Chyba... A co do fanfiku o Benie to nwm kiedy będzie xd.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro