•Busz x Tobiasz•
Dzień jak każdy inny...
Wstaje, jem, gram i nagrywam, myje się, nie śpię pół nocy i zasypiam na cztery godzinny.
Tak wygląda moja codzienność od jakiegoś roku, albo więcej. Wyglądam jak zombie, ale nie mam zamiaru tego zmieniać. Może nie jest to zdrowe dla organizmu, lecz mi to nie przyszkadza. Każdy normalny człowiek stwierdziłby, że jeden posiłek dziennie to za mało, ale mi wystarcza.
Wstałem z łóżka i podszedłem do kuchni. Spojrzałem za okno... Piękna słoneczna pogoda, ale znając moje życie nawet nie wyjdę na dwór. Wróciłem do pokoju i otworzyłem okno. Wtedy zadzwonił mój telefon, podniosłem przedmiot i zauważyłem kto dzwoni ,,Busz". Trochę się zdziwiłem, bo nigdy nie dzwonił na telefon raczej wybierał Discorda. Bez zastanowienia odebrałem.
Busz: Seiema Tobiasz
Tobiasz: Cześć Busz
Busz: Słuchaj może chce się spotkać?
Tobiasz: Ale my mieszkamy w innych miastach...
Busz: Istnieje coś takiego jak samochód Tobiaszu
Tobiasz: Po pierwsze nie masz prawo jazdy geniuszu
Busz: Jeju jest też pociąg i inne takie podobne, w jakim ty diecie żyjesz?
Tobiasz: W tym co ty?
Busz: Dobra, dobra nie ważne. Chcesz się spotkać czy nie?
Tobiasz: Noo mogę, a kiedy?
Busz: Super to bądź za pół godziny pod... Tą fontanną w twoim mieście! Pa!
Tobiasz: Co?
Nie odpowiedział...
Rozłączył się...
Czy on jest w moim mieście?
Ubrałem się w bluzę i czarne spodnie. Poszedłem do łazienki i ogarnąłem się, żeby nie wyglądać jak zombie.
Powiedziałem na telefonie, po czym wyszedłem z domu zamykając drzwi. Udałem się pod fontannę.
Stałem tam chwilę, aż ktoś nie odezwał się za mnie.
Busz: Ale że Tobiasz wyszedł z domu?
Odwróciłem się i moim oczom ukazała się Busz, no kto by się spodziewał?
Tobiasz: No wiesz czasem trzeba
Busz: Dobra to co teraz?
Tobiasz: Ty tak na poważnie?
Busz: Ej to nie jest moje miasto? Jak byś był w moim do bym cię oprowadził.
Tobiasz: Ale skoro jesteś w moim! To ja cię oprowadzę..
Busz: Zgoda
Ruszyliśmy w drogę po mieście. Rozmawiałem z Kubą na wiele tematów, jednocześnie oprowadzając go.
Miło było tak wyjść z domu i przejść się jeszcze z osobą, z którą ma się o czym pogadać.
Tobiasz: Na ile zostajesz?
Busz: Hm.. na jakieś 3 tygodnie może trochę więcej. Więc szykuj się na wychodzenie z domu.
Zaśmiałem się na jego słowa, bo wsumie to była prawda. Znając Busza będzie on mnie codziennie wyciągał na jakiś spacer lub po prostu, abym wyszedł z domu.
Już wtedy wiedziałem, że przez następny miesiąc moja codzienna rutyna zmienia się o 180°....
-------------------
Witam i przepraszam, że dawno nic nie było. Będę szczera trochę zapomniałam o tym, że mam tą książkę i że wogóle coś pisałam.
Ja po prostu jestem debilem więc niestety u mnie to codzienność, że czegoś zapominam.
Jestem wdzięczna, każdemu co to czyta i do zobaczenia w następnym rozdziale.
Od razu mówię, żeby nie było już idę pisać następny ship. (Niektórzy wiedzą co następne będzie haha)
Pozdrawiam❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro